Underdog gali – UFC Fight Night 87
Który zawodnik będący bukmacherskim underdogiem holenderskiej gali UFC Fight Night 87 ma największe szanse na zwycięstwo?
Pierwsze dwa odcinki serii Underdog gali poszły bardzo dobrze – najpierw ograbiliśmy bukmacherów na Cezarze Ferreirze, który pokonał Oluwale Bamgbose, by następnie utrzeć im nosa i postawić na Edsona Barbozę w konfrontacji z Anthonym Pettisem – i w trzecim odcinku celuję w podtrzymanie nieskazitelnego rekordu.
Nie ukrywam jednak, że tym razem ostateczny wybór najciekawszego kandydata na Underdoga rotterdamskiej gali UFC Fight Night 87 nastręczył mi sporo problemów, bo o ile w poprzednich odcinkach widziałem u moich faworytów-underdogów aspekty, w których zdecydowanie powinni byli mieć przewagę – i mieli – to tym razem jest o to odrobinę trudniej.
Wahałem się przez jakiś czas nad Chrisem Wadem w starciu z Rustamem Khabilovem, ale jego funkcjonalna jedynie stójka, mniejsze doświadczenie oraz pierwsza walka poza Stanami Zjednoczonymi skłoniły mnie do innego wyboru. A mianowicie…
Na karcie wstępnej niedzielnej gali w Rotterdamie Reza Madadi w swojej drugiej walce po powrocie z przymusowego urlopu więziennego skrzyżuje rękawice z brazylijskim asem parteru, Yanem Cabralem. Zwycięstwo tego pierwszego wyceniane jest na 2.40, tego drugiego – na 1.53.
Pochodzący z Iranu Szwed stoczył w oktagonie jak dotychczas cztery pojedynki, przeplatając zwycięstwa z porażkami. Rozpoczął od poddania Yoislandy Izquierdo, by następnie przegrać po niejednogłośnej – i bardzo kontrowersyjnej – decyzji z Cristiano Marcello. W kolejnej walce poddał Michaela Johnsona, by następnie wrócić po ponad dwóch latach przerwy – na październikowej gali UFC Fight Night 76 – i przegrać przez jednogłośną decyzję sędziowską z Normanem Parkiem.
Reza Madadi w oktagonie zachowuje się podobnie jak poza nim – szaleje. Tutaj w starciu z Cristiano Marcello na wrogiej sobie brazylijskiej ziemi prowokuje publikę.
Przygoda Cabrala z UFC przedstawia się bardzo podobnie. Najpierw wypunktował Davida Mitchella, potem przegrał z Zakiem Cummingsem, by następnie, już po przejściu do kategorii lekkiej, odklepać Naoyuki Kotaniego. Wreszcie ostatnio, na gali UFC Fight Night 77 w listopadzie ubiegłego roku, przegrał przez jednogłośną decyzję z Johnnym Casem.
Obaj nie są szczególnie wszechstronnymi zawodnikami – mają i mocne strony, i takie, w których wyraźnie nie domagają.
Dlaczego uważam, że Madadi w roli underdoga jest tutaj ciekawą opcją, a kurs na jego zwycięstwo jest zawyżony? Z kilku powodów. Oto one!
Zapasy
Madadi powinien mieć wyraźną przewagę zapaśniczą. Może skandynawski wrestling do najlepszych na świecie nie należy, ale mimo wszystko Wściekły Pies to mistrz w zapasach w stylu wolnym i klasycznym Szwecji. Powinien w tej płaszczyźnie górować nad rywalem – zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Ma to kluczowe znaczenie, bo pozwoli Szwedowi decydować o tym, gdzie toczył będzie się pojedynek – na nogach czy w parterze.
Owszem, Cabral ma pewien arsenał technik zapaśniczych z klinczu – z haczeniami na czele – ale sądzę, że nie będzie w stanie wywrócić dobrze walczącego o podchwyty i zaprawionego w klinczerskich bojach rywala.
Przewaga zapaśnicza daje Madadiemu ten komfort, że jeśli w stójce walka będzie układała się po jego myśli, może ją w tej płaszczyźnie kontynuować. Jeśli natomiast okazałoby się, że to Brazylijczyk radzi sobie lepiej w szermierce na pięści i kopnięcia – obalenie go nie będzie sprawiało Madadiemu większego problemu. Oczywiście, kwestia tego, co będzie się działo w parterze, to osobna sprawa.
Tak czy siak – Szwed będzie decydował o płaszczyźnie walki.
Parter
Nie zamierzam przekonywać Was, że Madadi jest lepszy w walce na chwyty od Cabrala – bo nie jest. Ale chodzi o coś innego. Mając przewagę zapaśniczą, powinien być w stanie decydować o tym, w jakiej pozycji w tymże parterze się znajdzie – a to duży plus! Nie twierdzę, broń Boże – że Cabral nie jest w stanie wyciągnąć czegoś z pleców, wszystko się bowiem może zdarzyć, gdy prawdziwy czarny pas BJJ kręci się na plecach, a Yan takim właśnie jest, ale… bywał w parterze kontrolowany, unieruchamiany, zarówno przez Johnny’ego Case’a, jak i przede wszystkim przez Zaka Cummingsa. Yan Cabral to nie Charles Oliveira, który z pleców potrafi wyczarować cuda.
Ze swoimi mocnymi zapasami Madadi jak najbardziej może spróbować przenieść walkę do parteru, by tam kontrolować rywala, od wielkiego dzwona tylko wyprowadzając jakieś uderzenie. Będzie to ryzykowne, owszem, ale ma taką możliwość, jeśli zajdzie konieczność.
Nie będzie to zresztą dla niego nowość – gdy było trzeba, obalał innego specjalistę od parteru, Cristiano Marcello – i z góry radził sobie przyzwoicie. W starciu z Cabralem jak najbardziej może próbować obaleń na pół minuty czy nawet minutę przed zakończeniem rundy, żeby podkreślić swoją przewagę.
Kondycja
Im dłużej trwała będzie walka, tym łatwiej będzie Madadiemu. Owszem, w ostatniej walce z Parkiem w drugiej rundzie ciężko już oddychał, ale, po pierwsze – przyjął masę odbierających oddech teepów na korpus, po drugie – i tak nieustannie napierał, w trzeciej rundzie będąc świeższym od Irlandczyka z Północy. I wreszcie po trzecie – wracał po ponad rocznym rozbracie z oktagonem, co również w jakiś sposób może tłumaczyć jego gorszą kondycję. W starciach z Johnsonem czy Marcello wyglądał znacznie lepiej.
Cabral natomiast zwalnia w drugich rundach, o trzecich nie wspominając. Zresztą, im dłużej walka toczyć będzie się w stójce lub klinczu, szybciej opadał będzie z sił. Nie jest przyzwyczajony do tych płaszczyzn, brakuje mu w nich luzu. Jego szlify zapaśnicze, jak wspominałem, są gorsze, a jeśli chodzi o stójkę…
Stójka
Nie oszukujmy się, to bodaj najsłabszy element oktagonowej gry obu zawodników, ale… Madadi powinien i tutaj mieć tutaj przewagę. O ile przed długą więzienną (notabene w celi przebywał niespełna dwa miesiące) przerwą jego stójka była bardzo przeciętna, choć i tak wyróżniał się niezłą pracą lewym prostym czy ostrymi kombinacjami pięściarskimi (głównie sierpami) kończonymi podbródkowym, to w pojedynku z Parkiem po powrocie wyglądało to lepiej – przynajmniej wtedy, gdy chciał wymieniać ciosy, a nie wykorzystywać ich tylko i wyłącznie do (nieudanych – Parke ma mocną obronę przed obaleniami) prób zapaśniczych. Było to szczególnie dobrze widoczne w trzeciej rundzie, gdy zdał sobie sprawę, że nie położy Irlandczyka na plecach. Dobre proste w kombinacjach, obniżanie pozycji przed kontrami – dramatu nie było! Szczególnie ten ostatni element – balans tułowiem – wyraźnie poprawił.
Cabral będzie miał 5-centymetrową przewagę zasięgu (2,5 cm na rękę – według Tapology, UFC podaje bowiem identyczny zasięg u obu), ale jego stójka to jedna wielka próba złapania klinczu. Podobnie jak Madadi, walczy z klasycznej pozycji, stara się uderzać prostymi – co i tak zaliczam mu na plus – ale z realizacją jest już gorzej. Zostawia nogi z tyłu, jest mechaniczny, głowa w górze. Bardzo rzadko decyduje się na jakiekolwiek kontry – gdy cofa się, oczywiście w linii prostej, myśli raczej tylko o defensywie. Defensywie, która jest naprawdę słaba – ani nie trzyma gardy, jak należy, ani nie uchodzi z głową. Ma za to całkiem niezłe kopnięcie z zakrocznej nogi, wyprowadzając je na każdej wysokości – ot, nie musi obawiać się o wylądowanie na plecach, więc może sobie na nie pozwolić. Raz na ruski rok zmieni pozycję na odwrotną na kilkanaście sekund albo zaatakuje obrotowym łokciem.
Jeśli jednak dajesz w stójce wyrównaną walkę z Kotanim – a tak to wyglądało na nogach z Cabralem – znaczy, że, delikatnie rzecz ujmując, cudów nie ma.
Uważam, że znacznie mobilniejszy, jak sądzę też szybszy i na pewno lepiej bujający się i potrafiący składać dłuższe kombinacje Madadi będzie miał tutaj przewagę. Szczególnie liczę na jego podbródkowy, który potrafi naprawdę nieźle ukrywać poprzedzającymi ciosami, czekając aż rywal opuści głowę.
Obaj bardzo słabo bronią niskich kopnięć, więc ten, który zdecyduje się na lowkingi, może na tym skorzystać.
Jeśli natomiast stójka nie układałaby się po myśli Madadiego… patrz wyżej – zapasy / klincz. W tej płaszczyźnie trudno wyobrazić sobie, aby przewagą dysponował Brazylijczyk.
Charakter, szczęka
Wszyscy wiemy, jaki jest Wściekły Pies – jak jego pseudonim. Nie odpuszcza, idzie do przodu, jak trzeba to przyjmie, byle oddać. Nie łamie się gdy przegrywa. Wrócił po knockdownie w starciu z Michaelem Johnsonem, by zajechać Amerykanina i poddać w trzeciej rundzie. Również w pojedynku z Parkiem miał kilka trudnych momentów, ale ani przez sekundę nie odpuszczał, a wręcz zachęcał rywala do ostrzejszych wymian.
Walka Rezy Madadiego z Michaelem Johnsonem w pigułce.
Cabral natomiast w obu przegranych starciach – z Cummingsem jeszcze w kategorii półśredniej i z Casem już w lekkiej – miał momenty kompletnej rezygnacji, stojąc pod siatką i czekając na wymiar kary. Owszem, przetrwał w obu walkach do końca, z Casem w trzeciej rundzie nawet miał swoje okazje na dopięcie poddania, ale od strony charakteru, serca do walki, determinacji Madadiemu nie można nic zarzucić. Gdy nadejdzie kryzys – Madadi nie pęknie, a Cabral – kto wie?
Obaj nigdy nie przegrali przed czasem, obaj nie mają ciężkich pięści (Madadi wygrał przez nokaut raz, Cabral – ani razu), ale to Madadi pomimo zaawansowanego już wieku – ma 37 lat w porównaniu do 32 Cabrala – wydaje się mieć mocniejszą szczękę. Przyjął kilka bomb od Johnsona, po jednej nawet padł, ale zbierał się z desek jak szalony.
Treningi
Yan Cabral trenował wcześniej w Nova Uniao, bo też z tego klubu się wywodzi, ale od dawna mieszka w Barcelonie. Z mojego rekonesansu wynika, że do tej walki przygotowywał się właśnie w stolicy Katalonii – dodatkowo, w swoim własnym klubie – co nie jest najlepszym prognostykiem.
Madadi natomiast standardowo szlifował formę w szwedzkim Allstars.
Podsumowanie
Jak wspominałem wcześniej, nie zdziwi mnie w najmniejszym stopniu zwycięstwo Brazylijczyka. Nie sądzę, aby szczególnie zagroził Madadiemu w stójce – choć ma te kopnięcia na głowę, więc kto wie – ale jeśli znalazłby drogę do sprowadzenia z klinczu, z góry byłby piekielnie groźny. Zresztą, jeśli Madadi pójdzie nieuważnie po obalenie – z Parkiem miała miejsce taka sytuacja – może skończyć w gilotynie. Ba, nawet jeśli Szwed znajdzie się na górze, to przetoczenie czy poddanie w wykonaniu Brazylijczyka nie będzie żadną wielką niespodzianką.
Jednak Wściekły Pies ma nieco lepszą stójkę, mocniejsze zapasy, lepszą kondycję i charakter do ostrej 3-rundowej jatki na dużym tempie. W starciu z Marcello udowodnił, że wie, jak radzić sobie z wybornymi grapplerami, korzystając umiejętnie z zapasów, ale jednocześnie ograniczając parterowe ryzyko do minimum.
Szansa na to, by zdołał wymęczyć Brazylijczyka w klinczu pod siatką, poobijać w stójce i krótkimi fragmentami skontrolować w parterze, jest znacznie większa niż 2.40, wobec czego…
Zwycięzca: Reza Madadi przez decyzję
Przyjrzyjmy się najważniejszym kursom bukmacherski na tę walkę. Przy każdym moja ocena (w formie graficznego kciuka) atrakcyjności danego kursu.
Zwycięstwo Yana Cabrala – 1.53
Zwycięstwo Rezy Madadiego – 2.40
Wszystkie powyższe zakłady oraz wiele innych dostępne na UNIBET.
*****
Zaprezentowana powyżej opinia przedstawia wyłącznie subiektywne odczucia autora na temat analizowanego pojedynku. W sporcie tak złożonym jak MMA na wynik walki wpływa ogromna liczba czynników, których często nie da się przewidzieć.
Komentarze: 2