Analizy UFC 198 – Ronaldo Jacare Souza vs. Vitor Belfort
Techniczno-bukmacherska analiza co-main eventu gali UFC 198 – Ronaldo Jacare Suza vs. Vitor Belfort. Który zawodnik ma większe szanse na zwycięstwo?
W drugiej walce wieczoru kurytybańskiej gali UFC 198 naprzeciwko siebie staną dwie brazylijskie legendy, których kariery powoli zbliżają się do końca – były mistrz Strikeforce, 36-letni Ronaldo Jacare Souza oraz były mistrz UFC, 39-letni Vitor Belfort.
Który z nich ma większe szanse na zwycięstwo i uczynienie mocnego kroku w kierunku walki o pas mistrzowski kategorii średniej?
185 lbs: Ronaldo Jacare Souza (22-4) vs. Vitor Belfort (25-11)
Kursy UNIBET: Ronaldo Souza vs. Vitor Belfort 1.28 – 3.50
Po tym, jak ZUFFA wykupiła Strikeforce, Souza wygrał pięć kolejnych pojedynków, w pokonanym polu zostawiając Chrisa Camozziego (dwukrotnie), Yushina Okamiego, Francisa Carmonta i Gegarda Mousasiego, wszystkie walki – poza tą z Carmontem – zwyciężając przed czasem. Na grudniowej gali UFC 194 doszło jednak w końcu – bo do walki przymierzani byli już wcześniej – do starcia Brazylijczyka z Yoelem Romero, które stanowić miało eliminator do pojedynku o złoto. Brazylijczyk przegrał jednak po dyskusyjnej – ale absolutnie dalekiej od skandalu – niejednogłośnej decyzji sędziowskiej.
Z kolei Belfort po przegranej walce o pas mistrzowski kategorii półciężkiej w 2012 roku z Jonem Jonesem trzema efektownymi wiktoriami w 2013 roku nad Michaelem Bispingiem, Lukiem Rockholdem i Danem Hendersonem utorował sobie drogą do pojedynku o pas, który przegrał jednak z Chrisem Weidmanem. Powrócił w listopadzie ubiegłego roku, na gali UFC Fight Night 77 efektownie domykając trylogię z Danem Hendersonem i tym samym wracając do rozgrywki o najwyższe cele.
Bukmacherzy zdecydowanie faworyzują Aligatora, nie dając Belfortowi większych szans na zwycięstwo. Czy słusznie?
Stójka
Jacare to nadal zawodnik niemal wyłącznie parterowy – pomimo tego, że w ostatnich latach poprawił swoją stójkę, nadal służy mu ona niemal wyłącznie jako środek do skrócenia dystansu, przejścia do klinczu i obalenia, ewentualnie jako zmyłka przed dynamicznym zejściem po nogi.
Brazylijczyk walczy z klasycznej pozycji, cechuje go wywieranie presji na rywalach, ale czyni to cierpliwie i metodycznie, dalekim będąc od pośpiechu. W jego ruchach nie widać jednak niemal żadnego luzu, jest cały czas spięty, przygotowany do szarży – brakuje mu lekkości w poruszaniu się, finezji, improwizacji. Jego ataki są mechaniczne, ale relatywnie książkowe – stara się poruszać głową, atakować kombinacjami.
Wyraźnie jednak preferuje mocny prawy sierpowy – lub też cep, w zależności od tego, gdzie akurat znajduje się rywal. Lubi czasami zamarkować jakieś inne uderzenie czy sprowadzenie, ale ostatecznie przeważnie kończy i tak z prawym zamachowym, wpadając jednocześnie w rywala i tym sposobem chroniąc się przed kontrami – jeśli cios dojdzie i rywal nadal będzie stał, Jacare dołoży kilka innych uderzeń, by następnie poszukać obalenia. Jeśli nie dojdzie – skróci dystans i od razu spróbuje technik zapaśniczych. Czasami zaatakuje też lewym hakiem na wątrobę.
Ronaldo Souza chętnie atakuje lewym hakiem na korpus, ale w starciu z Vitorem Belfortem będzie musiał bardzo uważać na tego typu szarże – inicjowanie akcji bezpośrednim ciosem na korpus oznacza mocne odsłanianie szczęki, co w starciu z takim specem od szermierki na pięści jak Phenom będzie ryzykowne.
W niemal każde z uderzeń, jakie Souza wyprowadza, wkłada bardzo dużą moc, co powoduje, że jest podatny na kontry, ładując ciosy.
Nie uświadczymy w arsenale Brazylijczyka wielu ciosów prostych czy kopnięć – rzuca je relatywnie rzadko, choć teoretycznie mógłby korzystać z nich raz za razem, bo nie obawia się o wylądowanie na plecach.
Ataki bokserskie służą Souzie jako środek do przedarcia się do klinczu, gdzie rozpoczyna pracę nad obaleniem. Nawet jeśli ma naruszonego rywala, lubi pójść po sprowadzenie.
Jak to zwykle bywa z zawodnikami, którzy na stare late musieli nauczyć się stójki, Souza nie wygląda dobrze w kontrach. Jego finalna akcja z walki z Derekiem Brunsonem, w której ustrzelił szarżującego z wysoko uniesioną głową Amerykanina soczystym prawym, to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Gdy rywal atakuje, Jacare myśli bowiem przede wszystkim o obronie, nie o kontrach, co nie dziwi, biorąc pod uwagę jego preferencje do walki na chwyty i relatywnie niewielkie stójkowe doświadczenie.
Mający przeciwnika na siatce, co niemal zawsze jest jego celem, rozpuszcza ręce, atakując kombinacjami – ostatecznie jednak i tak przechodzi do obaleń.
Belfort prezentuje się zupełnie inaczej. Przede wszystkim, walczy z odwrotnej pozycji, co samo w sobie dobrze rokuje na okoliczność walki z Souzą.
Kiedyś Phenom był zawodnikiem, który niemal wyłącznie błyszczał w ataku, od wielkiego dzwona odnosząc się do kontr czy kopnięć. W ostatnich latach zdecydowanie jednak poszerzył swój arsenał stójkowy – nie tylko kopie jak szalony – trzy z czterech ostatnich nokautów odniósł przez kopnięcia, a i w ostatniej walce to właśnie high kick okazał się decydujący – ale też prezentuje wyborną pracę w kontrze, czego przykłady widzieliśmy w jego starciu z Lukiem Rockholdem oraz drugiej (nie trzeciej) walce z Danem Hendersonem. Belfort potrafił świetnie przepuścić ataki obu, tego pierwszego karcąc krosem, drugiego – usadzając na deskach podbródkowym.
Na przestrzeni lat Vitor Belfort mocno poprawił swoją kontrującą grę. Powyżej świetnie przepuszcza bezpośredni prawy sierpowy Luke’a Rockholda, odpowiadając celnym krosem oraz niecelnym sierpem. Na drugim przykładzie krótkim spotkaniowym prawym odpowiada na próbę ataku Weidmana swoim firmowym lewym.
W drugiej walce z Danem Hendersonem Vitor Belfort popisał się kapitalnym kontrującym podbródkowym, podcinając nogi pod Amerykaninem. Jacare będzie musiał mieć się na baczności przy skracaniu dystansu.
Cechuje go teraz ogromna cierpliwość i zdecydowanie dojrzalsze podejście do oktagonowych tanów – po części zapewne będące też wynikiem jego wieku, odstawienia TRT oraz stylu walki. Brazylijczyk bardzo starannie wybiera moment na przyspieszenie, zmieniając się wówczas w prawdziwą bestię – nadal jest piekielnie szybki i bije bardzo mocno. Umiejętnie korzysta ze wspomnianych kopnięć, czy to ukrywając je za ciosami, czy też przeplatając je na różnych wysokościach, co dwukrotnie zapewniło mu otwartą drogę do głowy kopanego wcześniej na korpus Bispinga.
Jednak jeśli jego szarża się nie powiedzie, a rywal ją przetrwa, ubytki w energii Belforta oraz jego nastawieniu psychicznym są znaczne. Nie jest zawodnikiem, który dobrze radzi sobie z niepowodzeniami w klatce – ma zdecydowanie tendencję do odpuszczania, gdy jego narzędzia mordu zawiodą.
W stójkowej walce Belforta z Souzą bardzo istotne znaczenie będzie miało poruszanie się i to, kto zmusi drugiego zawodnika do kroku wstecz. Idealnym scenariuszem dla Belforta byłoby, aby to on wywierał presję – bo w kontrze, jak wspominałem, Souza nie błyszczy. Scenariusz taki uważam jednak za mało prawdopodobny, bo to Jacare jest zawodnikiem agresywniejszym i to on był stroną atakującą we wszystkich poprzednich starciach. Belfort natomiast był na wstecznym w niemal każdym ze swoich ostatnich bojów, przynajmniej przez jakiś czas.
Jak zatem prezentuje się Phenom na wstecznym? Inteligentnie. Dostosowuje się do rywala. W walce z klasycznie ustawionym Hendersonem, którego najgroźniejszą bronią w stójce jest – podobnie jak u Jacare – prawy sierpowy, Brazylijczyk ani razu nie dał kroku do swojej lewej czyli prosto na H-Bomb. Skupiał się na walce o zachodzenie wykrocznej nogi Hendo, czyli poruszał się do swojej prawej, z dala od prawicy Amerykanina. Zupełnie inaczej było w rywalizacji z Chrisem Weidmanem – tam Brazylijczyk ochoczo schodził do swojej lewej strony, najpewniej świadomy tego, że prawy sierpowy Amerykanina był znacznie mniej groźny niż jego lewy sierpowy. Z kolei w pojedynku z Rockholdem udowodnił, że nie jest łatwo zamknąć go na siatce – bardzo inteligentnie krążył po łuku.
W starciach z odwrotnie ustawionym Rockholdem i klasycznie ustawionym Weidmanem Belfort poruszał się po łuku do swojej lewej strony – zdawał sobie sprawę, że obaj nie mają narzędzi, żeby zamykać mu drogę. W pojedynku z Hendersonem już tego nie czynił i wydaje się, że w walce z Jacare również będzie bardzo ostrożny w tym aspekcie, trzymając lewicę wysoko.
Wspomniane poruszanie się po łuku to bardzo ważny element, ponieważ pewnikiem jest, że Jacare zrobi wszystko, aby przyszpilić starszego krajana do siatki i tam popracować nad obaleniem. Wydaje się, że przynajmniej w pierwszych minutach walki nie będzie o to łatwo. Zwłaszcza, jeśli spojrzymy na ostatnią walkę Jacare, w której mierzył się z również walczącym z odwrotnej pozycji, również dysponującym mocnym przyspieszeniem i ciężkimi rękami Yoelem Romero. Brazylijczyk poruszał się sztywno na nogach, był bardzo ostrożny w wyprowadzaniu ataków i nie potrafił zamykać Kubańczyka pod siatką – przynajmniej dopóki ten ostatni miał siły, mocno nadwyrężona szarża w końcówce pierwszej rundy.
Jak wspominałem, Jacare nieźle porusza głową, dopóki o tym pamięta, czyli na ogół w pierwszych rundach. Jeśli jednak do starcia z Belfortem wyjdzie w podobnej formie jak do konfrontacji z Romero, może mieć problemy. Belfort bowiem jest równie szybki jak Kubańczyk, a do tego nie kończy ataków – wzorem Romero – jednym czy dwoma ciosami, wpadając z całą ich serią. Spięty, sztywny wyprostowany Souza może być dla niego smakowitym kąskiem.
Souza nie dysponuje dużym zasięgiem ramion, co wymusza na nim poszukiwanie półdystansu za wszelką cenę. Na pierwszym przykładzie widzimy świetną pracę głową przy skracaniu dystansu. W swoich poczynaniach bywa jednak chaotyczny, ładując ciosy z charakterystycznym „Arrrrrgh!!!” przy ich wyprowadzaniu. Czyni go to podatnym na kontry – powyżej na drugim gifie krótkim sierpem z odejściem trafia go Francis Carmont. Vitor Belfort kontruje lepiej.
Rzecz jednak w tym, ile okazji będzie miał Belfort? Ile szarż będzie potrzebował, aby ubić rywala? Czy po pierwszej nieudanej jego morale nie spadnie? Po drugiej? Trzeciej? Ronaldo nie jest łatwy do skończenia, a w starciu z Romero pokazał też umiejętność przezwyciężania problemów w oktagonie. Dodatkowo, jestem przekonany, że odpowiedzią Jacare na blitzkriegi Phenoma nie będzie paniczne cofanie się na siatkę, ale też nie będzie nią poszukiwanie kontruderzenia – 36-latek obniży pozycję i albo spróbuje obalenia, albo złapania klinczu i wcale nie jest wykluczone, że dopnie swego, bo gdy Belfort rozpuszcza ręce, idzie do przodu jak burza, będąc podatnym na tego typu kontry zapaśniczko-klinczerskie.
Nie ulega jednak wątpliwości, że dopóki walka toczyć będzie się na nogach, nie będzie można lekceważyć Vitora. Ma bardzo szybkie ręce, błyskawicznie skraca dystans, a i Souza demonem defensywy nie jest – trafiali go m.in. Francis Carmont czy nawet w drugim starciu Chris Camozzi, o Yoelu Romero nie wspominając. Jeśli jednak Phenom marzy o powtórzeniu scenariusza z walki z Bispingiem, będzie musiał być piekielnie uważnym – kopnięcia na korpus, tak ważne w jego arsenale, którymi przygotował sobie Brytyjczyka na decydujące uderzenie, w konfrontacji z Souzą będą ryzykowne – o ile bowiem wysokie i niskie kopnięcia (z tych ostatnich Vitor nie korzysta szczególnie często) trudno przechwycić, to kopnięcia na korpus nadają się do tego idealnie, więc kto wie, czy obawa przed parterem nie ograniczy ofensywnego arsenału Belforta do akcji pięściarskich.
Zapasy i parter
Nie ulega wątpliwości, że to właśnie zapasy mogą okazać się kluczowe dla losów walki. Czy Belfort będzie w stanie powstrzymać zapędy parterowe Souzy?
Jacare poprawił swoje zapasy w ostatnich latach, ale nadal – podobnie jak stójka – daleko im do elitarnych. Nadal rzadko wchodzi w nogi z dystansu, skupiając się raczej na tym, aby presją i groźbami mocnego prawego zagonić rywali na siatkę i tam rzucić się w klincz, by pracować nad obaleniem, najczęściej wewnętrznym haczeniem.
Trudno przewidzieć, jak wyglądać będą defensywne zapasy Belforta, ale na jego korzyść przemawia to, że Souza obala głównie z klinczu – oznacza to bowiem, że pracą na nogach Phenom powinien być ich w stanie unikać. 39-latek nie stoczył w ostatnich latach wielu walk z zapaśnikami, a gdy takowe toczył, wyglądało to różnie. Świetnie wybronił wejście w nogi Luke’a Rockholda oraz jedno Chrisa Weidmana, by potem dać się temu ostatniemu położyć z dziecinną łatwością. Walki z Jonem Jonesem nie biorę pod uwagę, bo w żaden sposób nie może być miarodajna na okoliczność jego rywalizacji z Jacare. Z Anthonym Johnsonem lata temu wyglądał bardzo dobrze pod względem defensywy przed obaleniami.
Powyżej dwie bardzo udane obrony przed obaleniami w wykonaniu Vitora Belforta. W starciu z Chrisem Weidmanem z dziecinną łatwością oddał jednak późniejsze, co był początkiem jego końca. Jacare obala jednak przede wszystkim z klinczu.
Innymi słowy, spodziewam się, że Souza będzie miał problemy, by z dystansu położyć Belforta na plecach. Za bardziej prawdopodobny uznaję scenariusz, w którym dopnie swego, znajdując w końcu sposób na zamknięcie rywala pod siatką lub – co odrobinę mniej prawdopodobne – w kontrze na jedną z ostrych szarży Phenoma.
Jeśli jednak Tyranozaurus byłby w stanie dobrze wejść w pojedynek, obronić 2-3 próby zapaśnicze Jacare, jego pewność siebie mocno wzrośnie.
Co stanie się natomiast, jeśli Souza przeniesie walkę do parteru? Będzie to prawdopodobnie gra do jednej bramki, nawet pomimo tego, że Belfort wcale nie jest lebiegą, jeśli chodzi o walkę na chwyty. Aligator przewyższa go jednak o dwie klasy w tym aspekcie i nie sądzę, by miał problemy z obchodzeniem pozycji.
Jakąś nadzieją dla Vitora może być dość konserwatywne podejście rywala do walki na chwyty – wyprowadza mało ciosów z góry, szukając przejść pozycji i poddań. Niewykluczone jednak, że wzorem Demiana Mai Jacare zmieni trochę swoje nastawienie, zwłaszcza że Belfort nie z tych, którzy szczególnie dobrze reagują na przyjmowanie ciosów, zwłaszcza w niedogodnej pozycji.
Inne
Od czterech walk, czyli od maja 2013 roku Vitor Belfort nie zobaczył drugiej rundy. Zresztą jego poprzednie starcie, to z Michaelem Bispingiem, trwało niespełna 7 minut, więc… Innymi słowy – jego kondycja jest dużą niewiadomą. Z jednej strony z całą pewnością odstawienie TRT oraz jego zaawansowany wiek nie działają na jego korzyść w tym aspekcie, ale z drugiej, jeśli spojrzymy na jego styl walki, wyraźnie widać, że robi wszystko, co w jego mocy, aby mądrze gospodarować ograniczonymi zasobami kondycyjnymi. Starannie wybiera moment ataku, urozmaicając przygotowanie kolejnych pojedynczymi uderzeniami.
Również jednak Jacare tytanem kondycji zdecydowanie nie jest. Mocno zwalnia w trzecich rundach, choć nie zamierzam nikogo przekonywać, że jest jakiś dramat – nic z tych rzeczy. Czy mam jednak pewność, że w ewentualnej trzeciej rundzie Aligator będzie dwa razy szybszy i aktywniejszy od Tyranozaurusa? Zdecydowanie nie. Czy jednak będzie miał przewagę? Tak.
Zwrócę jeszcze uwagę na jeden aspekt – wszyscy wiemy, jak zmieniła się fizjonomia Belforta po odstawieniu TRT, ale też w ostatniej walce – pierwszej od czasu wejścia USADA – Souza wyglądał słabiej fizycznie. Nie przypominał potwora, jakim był wcześniej. I nie tylko pod względem wizualnym, bo także – jak już wspominałem – jego dyspozycja była bardzo przeciętna – sztywne nogi, niepewność (tę od biedy można wytłumaczyć knockdownem, jaki otrzymał w pierwszej odsłonie), niska aktywność.
Trudno powiedzieć, jak na Belforta podziała fakt, że może to być jego ostatnia walka w karierze. Może doda mu dodatkowej motywacji, a może wprost przeciwnie – złamie się jeszcze szybciej w razie pierwszego niepowodzenia? Zawsze wychodziłem z założenia, że jeśli zawodnik otwarcie wypowiada się o emeryturze, jedną nogą jest już po drugiej stronie – i wyjątków jest niewiele.
Warto też odnotować, że Vitor nie trenował w przygotowaniach do tej walki w Blackzilians, z którego to klubu wybył już jakiś czas temu. Przygotowania odbył we własnym klubie na Florydzie. Jak wieść gminna niesie, zainwestował sporo pieniędzy w mocnych sparingpartnerów i sztab szkoleniowy, który skupiony był tylko i wyłącznie na nim. Myślę, że to lepsze dla niego niż bycie jednym z (nie)wielu w Blackzilians.
Podsumowanie
Droga do zwycięstwa Vitora Belforta jest oczywista – ustrzelić Ronaldo Souzę w pierwszej rundzie. Dużo pracować na nogach, nie dawać się zamykać pod siatką, przygotować go pod wysokie kopnięcie, zaskoczyć go ostrą szarżą lub skontrować, gdy ruszy z prawym zamachowym lub lewym hakiem na korpus. Ewentualnie – przetrwać pierwszą rundę bez znacznych ubytków na kondycji, licząc na to, że i Jacare w drugiej rundzie zwolni.
Zwycięstwo Belforta to realny scenariusz, bo ani stójka, ani zapasy Souzy nie stoją na najwyższym poziomie.
Kopnięcie na głowę i taka właśnie szarża jak powyżej dają Vitorowi Belfortowi największe szanse na ubicie Ronaldo Jacare Souzy.
Czy jednak będzie w stanie tego dokonać? Jacare nie padł pod ciosami od 2008 roku, gdy kopnięciem z dołu ustrzelił go Gegard Mousasi. Udowodnił, że ma charakter, nie łamie się, gdy ląduje na deskach, potrafi wyjść obronną ręką z tarapatów – tak było chociażby w walce z Romero czy jeszcze w czasach Strikeforce z Robbiem Lawlerem. Różnica w poziomie stójkowym obu nie będzie też jakaś dramatycznie duża, zwłaszcza że to Belfort jest już bardziej zaawansowany wiekowo, a Souza – gdy sobie przypomni – potrafi nieźle balansować głową.
Najprawdopodobniej Aligator będzie też potrzebował jednego jedynego obalenia, aby rozstrzygnąć walkę. Jego prawdopodobna przewaga kondycyjna powinna pozwolić mu na dużą ostrożność w otwierającej rundzie, uważając na kopnięcie na głowę oraz akcje bokserskie Belforta – o nic innego nie będzie musiał się martwić.
Ostatecznie faworyzuję Jacare, ale daleki jestem od skreślania Phenoma. Sądzę jednak, że Souza podejdzie bardzo taktycznie do pierwszej rundy, częściej niż zwykle odwołując się do kopnięć, zwłaszcza frontalnych – tak było w starciu z Romero, a i pamięć o nokaucie, jaki Belfortowi zafundował Anderson Silva wiecznie żywa – i w ten sposób wybijając go z rytmu. Prędzej czy później znajdzie drogę do obalenia, a gdy walka trafi do parteru, ubije lub podda rywala.
Zwycięzca: Ronaldo Jacare Souza przez (T)KO
Bukmachersko
O ile delikatnie faworyzuję Souze, to kurs 1.28 na jego zwycięstwo uważam za zupełnie nieatrakcyjny. 3.50 na Belforta wygląda znacznie ciekawiej. Warto też przyjrzeć się scenariuszom, w których Phenom wygrywa przed czasem (wyceniane na 4.33) oraz wygrywa w pierwszej rundzie (kurs 6.00).
Komentarze: 3