Analiza UNIBET: Weidman vs. Rockhold, UFC 194
Analiza bukmacherska walki o pas mistrzowski kategorii średniej pomiędzy Chrisem Weidmanem a Lukiem Rockholdem, która odbędzie się na UFC 194.
Trochę w cieniu batalii o unifikację pasów mistrzowskich kategorii piórkowej pomiędzy Jose Aldo a Conorem McGregorem na UFC 194 odbędzie się pojedynek o prymat w wadze średniej, w którym mistrz Chris Weidman spróbuje po raz czwarty obronić tytuł, tym razem w starciu z Lukiem Rockholdem.
Tło pojedynku
Weidman jeszcze nigdy w karierze nie przegrał. Pięć kolejnych zwycięstw w oktagonie zapewniło mu walkę o pas mistrzowski z Andersonem Silvą, która okazała się kamieniem milowym w jego karierze. Amerykanin znokautował Brazylijczyka w pierwszym starciu, odbierając mu pas mistrzowski, by później zblokowaniem niskiego kopnięcia złamać mu nogę w rewanżu, ostatecznie niszcząc mit Pająka. W kolejnych pojedynkach mierzył się z jeszcze dwoma innymi Brazylijczykami, Lyoto Machidą oraz Vitorem Belfrotem, obu pokonując.
Dołączający do UFC w glorii mistrza Strikeforce Luke Rockhold nie zaliczył swojego debiutu w oktagonie do udanych – w maju 2013 roku poniósł pierwszą porażkę od sześciu lat, padając po obrotówce Vitora Belforta. Po tym zimnym prysznicu zabrał się jednak ostro do pracy, odprawiając przed czasem czterech kolejnych rywali – Costasa Philippou kopnięciem na korpus, a Tima Boetscha, Michaela Bispinga oraz Lyoto Machidę przez poddania. Efektowną wiktorią nad Smokiem zdystansował w wyścigu o titleshota świetnie radzącego sobie w UFC Ronaldo Souzę.
Analiza
Jak walczy Chris Weidman?
Przyznam szczerze, że nawet nie byłem świadom, iż żaden inny zawodnik nie gościł w cyklu Sierpem tak często, jak Chris Weidman… Przypomnijmy. Analizowałem jego stójkę przed walką z Andersonem Silvą, później rozkładałem na czynniki pierwsze zarówno ich pierwszą walkę skończoną nokautem, jak i drugą skończoną złamaniem nogi Pająka. Przyjrzałem się też szczegółowo pojedynkowi Amerykanina z Lyoto Machidą.
A zatem jak walczy Chris Weidman? Idzie do przodu. Niemal zawsze. Jest jednak w swoich poczynaniach metodyczny i cierpliwy. Ostrożny. Nie ma w sobie absolutnie nic z jeźdźca bez głowy. Posiada solidne fundamenty bokserskie, coraz lepiej i częściej kopie, szczególnie na korpus. Jego zdecydowanie najmocniejszą bronią w stójce jest lewy sierpowy, z którego korzysta permanentnie.
To lewym sierpowym Chris Weidman w głównej mierze zapewnił sobie zwycięstwo nad walczącym z odwrotnej pozycji Lyoto Machidą. Niemal każdą szarżę Brazylijczyka stopował tą właśnie techniką, odchylając się jednocześnie do tyłu i tym samym minimalizując ryzyko przyjęcia ciosu.
Weidman nie jest szczególnie szybkim zawodnikiem, ani szczególnie ruchliwym, ale w swoich poczynaniach jest bardzo ekonomiczny, umiejętnie zamykając rywalom drogę odejścia od siatki. Jest aktywny, wyprowadza sporo uderzeń, dobrze korzysta ze swojego długiego zasięgu ramion.
Posiada doskonałe zapasy, które bardzo mocno urozmaicają jego stójkową grę, czyniąc ją efektywniejszą i jednocześnie zmuszając przeciwników do przemyślenia każdego ataku. Jeszcze nikt w UFC nie zdołał położyć go na deskach.
W parterze dysponuje bardzo niebezpiecznymi duszeniami, solidną kontrolą oraz ciężkim ground and pound. Nie wiadomo natomiast, jak wygląda, walcząc z pleców – w UFC w takiej pozycji jeszcze go nie widzieliśmy, choć jego walki w BJJ mogą sugerować, że nawet będąc na plecach, nie będzie czuł się jakoś szczególnie niekomfortowo.
Jak walczy Luke Rockhold?
Szczegółową analizę stójkowych umiejętności Luke’a Rockholda możecie znaleźć w tym miejscu.
Przede wszystkim, w odróżnieniu od Weidmana, reprezentant Americak Kickboxing Academy walczy z odwrotnej pozycji. Uwielbia utrzymywać walkę w dystansie kickbokserskim, wykorzystując swoja doskonałe warunki fizyczne. Jego gra obudowana bowiem jest przede wszystkim wokół kopnięć wszelakich oraz – trochę podobnie do jego najbliższego rywala – sierpowego z przedniej ręki, czyli w jego przypadku z prawej.
Kontrujący prawy sierpowy to ulubiona technika pięściarska Luke’a Rockholda.
Jego zapasy również stoją na wysokim poziomie, choć zarówno w defensywie, jak i ofensywie ustępuje pod tym względem Weidmanowi. Jednak jego piekielnie kreatywne BJJ, które pozwala mu zapinać techniki kończące w prawdziwej kotłowaninie parterowej czy też klinczowej, czyni go bardzo niebezpiecznym chwytaczem.
Warunki fizyczne
Obaj zawodnicy są bardzo podobni. Rockhold jest o 4 centymetry wyższy, choć w kwestii zasięgu nie ma już zgodności – według jednych źródeł minimalną przewagę będzie miał tu mistrz, według innych – pretendent.
Sytuacja jest o tyle ciekawa, że żaden z nich od wielu lat nie walczył z nikim tak dużym. Rockhold i Weidman są bowiem przyzwyczajeni do posiadania sporej przewagi warunków fizycznych, zwłaszcza zasięgu (w przypadku pretendenta także wzrortu). To będzie dla nich pewna nowość.
Stójka
Pierwsza kluczowa sprawa, jaką trzeba poruszyć – odwrotna pozycja, z jakiej walczy Luke Rockhold. Otóż, dla Weidmana to absolutnie nic nowego. Mańkutami byli też Demian Maia, Anderson Silva, z którym walczył dwukrotnie, Lyoto Machida oraz Vitor Belfort. Innymi słowy, ostatnie pięć z sześciu walk (jedyny wyjątek to Mark Munoz) stoczył z leworęcznymi przeciwnikami. Jest do tego przyzwyczajony.
Pretendent przed walką wielokrotnie zapowiadał, że nie będzie obawiał się mistrza i sam będzie szedł do przodu, wywierając presję i tym samym zmuszając Weidmana do walki na wstecznym, do której nie przywykł. Nie wierzę w to. Niby Rockhold trenuje z Cainem Velasquezem oraz Danielem Cormierem, a więc dwoma najagresywniejszymi buldogami w kategoriach ciężkiej i półciężkiej, ale on sam preferuje zgoła odmienny styl. W stójce woli utrzymywać rywala na odległość swoich kopnięć zamiast szukać półdystansu i klinczu jak jego wspomniani koledzy z American Kickboxing Academy.
Dodając do tego, że w swoich poczynaniach stójkowych bywa chwilami przesadnie cierpliwy – czytaj: niezbyt aktywny – oraz że znacznie słabsi zawodnicy momentami zmuszali go do odwrotu, trudno wyobrazić sobie, by to właśnie Rockhold narzucał w tym pojedynku presję. Zwłaszcza, że pomimo parterowej maestrii, jaką dysponuje, to raczej on będzie bardziej obawiał się o wylądowanie na plecach, co dodatkowo może osłabiać jego stójkową ofensywę.
Najważniejszym elementem jednak są kopnięcia. Jak wspominałem, to wokół nich Rockhold obudował swój styl. Dlaczego w konfrontacji z Chrisem Weidmanem ich skuteczne zastosowanie – rozumiane jako naruszenie rywala albo wypracowanie sobie dzięki nim dogodnej pozycji do ataku – może być bardzo problematyczne? Istnieją ku temu dwa główne powody:
- zapasy Chrisa Weidmana – elementem składowym jest tutaj doskonała umiejętność przechwytywania kopnięć, jaką posiadł mistrz, co może bardzo mocno zniechęcać pretendenta do zaprzęgania do boju swojego arsenału nożnego
- presja Weidmana – jak wspomniałem, uważam, że to podopieczny Ray’a Longo i Matta Serry będzie parł do przodu – a rzucanie kopnięć na wstecznym jest co prawda możliwe, ale bardzo trudne i rzadko efektywne, jeszcze bardziej narażając na obalenia
Mistrz uwielbia przechwytywać kopnięcia przeciwników, które wykorzystuje albo do obaleń. Może to bardzo mocno utrudnić ataki nożne lubującemu się w nich Rockholdowi.
Niewykluczone zatem, że to Weidman może okazać się lepiej, skuteczniej kopiącym zawodnikiem. Lowkingi w jego wykonaniu nie są szczególnie prawdopodobną opcją, bo zadarta do środka wykroczna noga pretendenta powoduje, że o trafienie w kolano nie jest trudno, ale kopnięcia na korpus? Jak najbardziej!
Rockhold jest jednak mobilniejszym zawodnikiem, ruchliwszym, który swoją pracą na nogach może sprawić Weidmanowi sporo problemów. Przy pomyślnych wiatrach może nawet wypracować sobie jakieś boczne kąty do wyprowadzenia ataku. Zwłaszcza w mistrzowskich rundach pretendent może uzyskać przewagę z uwagi na lepszą kondycję – o czym później.
W pierwszej walce z Andersonem Silvą Chris Weidman zastosował bardzo inteligentną taktykę, rzadko się otwierając i tym samym frustrując szukającego kontr – a później trochę desperackich ataków – Pająka.
Również w rewanżu Amerykanin był bardzo ostrożny, nie atakując dłuższymi kombinacjami i nie odsłaniając się ponad miarę – co uniemożliwiało Brazylijczykowi wyprowadzanie kontr.
Dla bojów bokserskich kluczowe będą sierpowe z przedniej ręki obu zawodników, bo, jak wspominałem, to w tych technikach gustują przede wszystkim. Weidman będzie tutaj miał przewagę, bo jest zawodnikiem aktywniejszym, który z lewego sierpowego uczynił swoje najważniejsze narzędzie ofensywne oraz kontrujące. Rockhold nadal opiera się jednak przede wszystkim na kopnięciach.
Weidman nie czuje się najlepiej w defensywie – często cofa się w linii prostej na siatkę, a pod naporem ciosów stawia gardę (dobre i to), nie robiąc jednak nic poza tym. Błędy te popełniał zarówno w starciu z Machidą (powyżej), jak i w konfrontacji z Vitorem Belfortem. Żaden z jego rywali nie zdołał jednak nigdy przekuć ich na zwycięstwo.
Prognostykiem tego, jak może wyglądać pojedynek w stójce, jest też potyczka obu zawodników z Lyoto Machidą. Weidman nie dał Brazylijczykowi rozwinąć skrzydeł w dwóch pierwszych rundach, terroryzując go właśnie lewym sierpowym. Później oczywiście również przyjął kilka ciosów, ale Rockhold na tle Machidy wypadł w stójce gorzej, wyraźnie ustępując mu pod względem szybkościowym.
Innymi słowy, sądzę, że w wymianach kickbokserskich przewaga należeć będzie do mistrza z uwagi na jego presję, większą aktywność oraz lepsze zapasy, które mogą jeszcze bardziej ograniczać lubującego się w kopnięciach – a więc ryzykownych narzędziach w starciu z mocnym zapaśnikiem – Rockholda.
Zapasy i parter
Niewielka przewaga zapaśnicza powinna należeć do mistrza, ale absolutnie nie spodziewam się, żeby był w stanie kłaść pretendenta na plecach od niechcenia. Rockhold to bowiem naprawdę solidny wrestler, który szlifuje umiejętności zapaśnicze w bodaj najlepszym klubie – albo jednym z najlepszych – pod względem zapasów w MMA.
Reprezentant AKA jest też bez wątpienia znacznie kreatywniejszym, błyskotliwszym i bardziej ofensywnie nastawionym zawodnikiem w parterze. Jego spektakularne poddania na Boetschu czy Bispingu to prawdziwe arcydzieła. Pamiętajmy też, że Weidman miał Machidę kilka razy na plecach i nic z tego nie wynikło – gdy natomiast Rockhold zdobył pozycję dominującą w starciu ze Smokiem, absolutnie go zdominował.
Chris Weidman dysponuje mocnymi uderzeniami z góry, choć nie jest szczególnie aktywny, jeśli chodzi o poszukiwanie poddań. Powyżej terroryzuje Andersona Silvę w drugiej walce.
Uważam, że Weidman doskonale zdaje sobie sprawę z parterowej maestrii swojego przeciwnika i o ile nie sądzę, by z tego powodu nie spróbował obaleń, to jestem przekonany, że będzie piekielnie ostrożny z góry. Ba, nawet przy próbach obaleń będzie musiał mieć się na baczności, bo Rockhold potrafi zapinać techniki kończące z nieprawdopodobnych pozycji.
Chris Weidman nie obawiał się parteru w starciu z Demianem Maią w walce, którą wziął w zastępstwie. Czy równie chętnie sprowadzał będzie Luke’a Rockholda?
Trudno natomiast wyobrazić mi sobie, aby Luke był w stanie kłaść na plecach mistrza. Jeśli w ogóle sztuka ta miałaby mu się powieść, to raczej w późniejszych rundach, gdy (jeśli?) zachowa więcej sił.
Tim Boetsch przechwytuje kopnięcie Luke’a Rockholda (lubuje się w tym Chris Weidman), co oznacza dla niego początek końca. Rockhold kontruje próbę obalenia i w kotłowaninie spektakularnie zapina odwrotny trójkąt oraz kimurę, zmuszając chwilę potem rywala do klepania.
Los Boetscha podzielił też Michael Bisping, którego Rockhold udusił gilotyną jedną ręką – jak prawdziwy boss.
Nie chcę przez to powiedzieć, że Chris Weidman nie będzie w stanie skontrolować Rockholda z góry, bo taki scenariusz jest realny – ale będzie musiał czynić to z najwyższą ostrożnością.
Czynniki pozaoktagonowe
Poruszałem wcześniej temat kondycji, więc od niego rozpocznijmy. Rockhold to maszyna. Nie walczył co prawda w UFC wielu rund, ale w czasach Strikeforce jego wydolność prezentowała się kapitalnie. Nie mam podstaw, aby zakładać, że coś się w tej materii zmieniło na gorsze. W drugich rundach przeciwko Lyoto Machidzie i Michaelowi Bispingowi wyglądał doskonale.
Nieco inaczej wygląda sprawa z Chrisem Weidmanem, który zarówno w starciach z Andersonem Silvą, jak i z Lyoto Machidą miał momenty zwolnienia. Trzeba mu jednak oddać, że w jedynej pięciorundówce, jaką stoczył w karierze – ze Smokiem właśnie – zdołał przezwyciężyć kryzys i w piątej rundzie wykrzesał jeszcze z siebie ostatki sił. Był w tarapatach – wyszedł z tego. To cenna nauka, która hartuje.
Biorąc to wszystko pod uwagę, sądzę, że z upływem czasu to jednak Rockhold powinien zyskiwać przewagę.
Chris Weidman przyjmuje potężne bomby od Lyoto Machidy – nie robią one jednak na nim żadnego wrażenia. Twarda jak tytan szczęka Amerykanina to jego mocny atut i ostatnia, jak dotychczas skuteczna, linia defensywy.
Na kondycję w przypadku Weidmana może mieć też wpływ zmiana, jakiej dokonał. A mianowicie jest teraz znacznie szczuplejszy – przekonuje, że to dla niego lepsze, bo dzięki temu w ostatnim tygodniu przed walką nadal może trenować, zamiast skupiać się tylko na ścinaniu wagi. Dodając do tego, że w ostatniej walce z Belfortem też wyglądał szczuplej niż zwykle, można zadać pytanie – dlaczego zmienił coś, co działało dobrze? Jaka jest tego przyczyna?
Pewnikiem natomiast wydaje się, że pretendent jest znacznie mniej doświadczony przez kontuzje niż mistrz, który w ostatnich latach borykał się z nimi regularnie. Tu i ówdzie mawia się nawet, że to prawdziwy cud, że Weidman jest mistrzem UFC pomimo zdezelowanych na matach zapaśniczych oraz przez kontuzje kolan…
Warto też wspomnieć, że przeciwnicy, z jakimi mierzył się Weidman to wyższa półka niż ci, których odprawiał Rockhold. Zwłaszcza Tim Boetsch oraz Costas Philippou nie są zawodnikami, który można jakąkolwiek miarą porównać do choćby Andersona Silvy – nawet o prawie czterdziestoletniego.
Kluczowe elementy
- presja Weidmana
- lewy sierpowy mistrza
- prawy sierpowy Rockholda
- szeroki arsenał kopnięć pretendenta
- zapasy mistrza
- mobilność Rockholda
- stójkowa aktywność Weidmana
- mocniejsi rywale na rozkładzie mistrza
- błyskotliwość i kreatywność parterowa Rockholda
- metodyczność, inteligencja Weidmana
- kondycja pretendenta
- podejrzany stan zdrowia Weidmana
Typ
Zwycięzca: Chris Weidman przez decyzję
Kursy bukmacherskie
Wszystkie poniższe kursy dostępne na stronie UNIBET
Przyjrzyjmy się najważniejszym kursom bukmacherski na tę walkę. Przy każdym moja ocena (w formie graficznego kciuka) atrakcyjności danego kursu.
Zwycięstwo Chrisa Weidmana – 1.62
Zwycięstwo Luke’a Rockholda – 2.20
Walka potrwa powyżej 3.5 rund – 1.87
Chris Weidman przez decyzję – 3.50
Luke Rockhold przez decyzję – 5.50
Wszystkie powyższe zakłady oraz wiele innych dostępne na UNIBET.
*****
Zaprezentowana powyżej opinia przedstawia wyłącznie subiektywne odczucia autora na temat analizowanego pojedynku. W sporcie tak złożonym jak MMA na wynik walki wpływa ogromna liczba czynników, których często nie da się przewidzieć.
Komentarze: 1