KSWPolskie MMA

Broni Phila De Friesa! Martin Lewandowski wyjaśnia, dlaczego walka z Sakaiem wcale nie była gorsza od Bartosińskiego z Michaliszynem: „Cały czas coś się działo”

Współwłaściciel KSW Martin Lewandowski wyjaśnił, dlaczego nie czuł zawodu przebiegiem pojedynku Phila De Friesa z Augusto Sakaiem na KSW 95.

Może i mistrz wagi ciężkiej Phil De Fries i pretendent Augusto Sakai okrutnie wynudzili fanów w co-main evencie zeszłotygodniowej gali KSW 95 w Olsztynie – Brytyjczyk wygrał na punkty po nafaszerowanym klinczem pojedynku – ale publicznej krytyki oszczędzili zwycięzcy współwłaściciele polskiego giganta Maciej Kawulski i Martin Lewandowski.

Zupełnie inaczej rzecz miała się po gali KSW 94 w trójmiejskiej Ergo Arenie, po której szefowie organizacji okrutnie wybatożyli mistrza wagi półśredniej Adriana Bartosińskiego, zarzucając mu kunktatorskie podejście do walki z Igorem Michaliszynem, wygranej przezeń przez poddanie w trzeciej rundzie.

Mając to w pamięci, Bartos nie omieszkał zresztą przesłać polskim promotorom medialnego kuksańca, zarzucając im podwójne standardy.

Martin Lewandowski z takim postawieniem sprawy jednak się nie zgadza. Zapytany przez Artura Mazura w najnowszej odsłonie magazynu Klatka po Klatce, czy zamierza oficjalnie skrytykować Phila De Friesa, zaprzeczył. Jest gotów wejść nawet w polemikę, aby udowodnić, że wcale Adrian Bartosiński nie stał się ofiarą podwójnych standardów.

– Po naszym online wywiadzie tego samego dnia zadzwoniłem do jego menadżera, spotkaliśmy się – powiedział Martin. – Mamy wszystko wyjaśnione, wszystko przegadane. Tutaj jest klarownie. Wykonaliśmy pracę w jednym, w drugim kierunku, więc naprawdę powinno być tylko lepiej. Znamy wszystkie kulisy.

– Tutaj trzeba wziąć pod uwagę to, że nigdy ta walka – mówimy w kategorii ciężkiej – nie będzie tak dynamiczna. Przynajmniej ja, widząc, dwóch walczących w ciężkiej, nie oczekuję takiego dynamitu, jak mieliśmy choćby w 66 kg, w 61 czy nawet w 84 kilogramach, w innej kategorii wagowej. Po prostu ci ciężsi ruszają się wolniej – więc to jest pierwsza rzecz.

– Druga – ona oczywiście była monotonna pod względem pewnej taktyki, którą przybrał Phil, natomiast tam cały czas coś się działo. A nawet jak się nie działo, to od razu sędzia wznawiał pojedynek na środku, więc to też jest, na przykład, taka rzecz. Przy tego typu pojedynkach, gdzie wiemy, że zawodnicy, mówiąc tak kolokwialnie, trochę przymulają, ja nawet jestem skłonny pogadać z sędziami, żeby częściej wyciągali, rozrywali.

– Mam jakby pretensje trochę… Nawet rozmawiałem z Philem, powiedziałem, słuchaj, fajnie, jesteś już najdłużej dominującym zawodnikiem w ogóle w historii KSW, natomiast na kolejnej musisz zaryzykować, musisz pójść na całość.

– Ja tutaj podaję już któryś raz z rzędu przykład bijącego serca KSW, czyli Michał Materli. I z tego trzeba moim zdaniem brać pełen przykład. Nawet jeżeli przegrywa, ludzie kochają go. Po prostu daje serce, idzie do końca. Po prostu coraz więcej, mam wrażenie, ludzie mają takie oczekiwania, że to nie będzie tylko walka, żeby zdobyć punkty. Bo to było, czy jest w boksie – żeby przetrwać, żeby wygrać, żeby utrzymać się na rankingu. W MMA wydaje mi się, że dlatego też ta dyscyplina jest taka nośna, bo widać tam po prostu kompletnie inne podejście do walki.

– Jeżeli tego – łącznie ze mną – widzowie nie otrzymują, to mają mieć poczucie trochę takiego zawodu. Ja tutaj nie mam, bo nadal, pamiętajmy, mamy trzy płaszczyzny w MMA. I może walka cały czas rozgrywać się przy klatce, ale ona ma być w akcji – i ona była w akcji. Tam Phil nie trzymał gościa przez dwie minuty, tylko po prostu przyciskając go jak spaghetti.

– Oczywiście można mieć inne oczekiwania, natomiast mówię, to też jest walka w kategorii ciężkiej. Natomiast ona nie była oczywiście jakaś super atrakcyjne, ale porównanie jednak z Bartosem… Oczywiście Bartos zrobił na koniec piękne poddanie i za to brawa. Zresztą przyznaliśmy bonus za to, więc to nie jest tak, że my nie zauważamy takich rzeczy, czy byliśmy jakoś obrażeni na niego.

– Natomiast całościowy odbiór walki, myślę, też był podobny. Ludzie gwizdali, byli niezadowoleni i mnie jako jako właścicielowi, współwłaścicielowi, dyrektorowi sportowemu na pewno nie jest miło słuchać takich gwizdów. Jednak na koniec dnia robimy wszyscy nie tylko dla funu, ale dla fanów.

Pomimo iż w przestrzeni medialnej na De Friesa spadła lawina krytyki, to zapytany, czy uważa, że walka ta była gorsza aniżeli pojedynek Bartosińskiego z Michaliszynem, Lewandowski się nie zawahał.

– Ja bym się nie zgodził – powiedział. – Ale to, mówię, musielibyśmy porównać, bo teraz myślę, że też każdy ma trochę inny obraz – jedni oglądali na żywo, drudzy przed telewizorami, oglądali w powtórkach, mając już w głowie jakieś tam myśli.

– Zresztą ta cała – nazwijmy ją sobie umowie „aferka” z Bartosem – wynikała też trochę z informacji… Jego odezwa, coś tam się działo zakulisowo, więc… To nie chodziło o walkę tylko i wyłącznie, tylko się nazbierało wiele różnych elementów. Dlatego mówię, że ta nasza rozmowa konstruktywna i edukacyjna wyszła naprawdę fajnie i myślę, że nie tylko ja, ale państwo też będziecie się cieszyli już nowym Bartosem.

Cała rozmowa poniżej.

Która walka była słabsza?

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – KAŻDY DO 100 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button