Borys Mańkowski: „Nie czułem żadnego zagrożenia”
Mistrz kategorii półśredniej KSW Borys Mańkowski podsumowuje swój dominujący występ przeciwko Johnowi Maguire na gali KSW 37 w Krakowie.
Borys Mańkowski nie miał najmniejszych problemów z całkowitym rozmontowaniem Johna Maguire na krakowskiej gali KSW 37, po raz trzeci broniąc pas mistrzowski kategorii półśredniej.
Sprawił mi takie problemy, że nie mogłem skończyć walki przed czasem, aczkolwiek zawsze nastawiam się na cztery rundy, bo taka jest możliwość.
– powiedział na spotkaniu z dziennikarzami po gali poznaniak.
Jeżeli się skończy wcześniej, to się skończy wcześniej i cieszę się tym bardzo. Jeżeli nie, to nie – tu się akurat nie udało.
W Ankosie mamy kickbokserów na poziomie światowym. Mamy tak samo zapaśników i parterowców na poziomie światowym. Nawet znajdując się z nim w parterze, nie poczułem presji czy czegokolwiek, żadnego zagrożenia.
Mańkowski dominował od początku do końca, terroryzując Brytyjczyka szybkimi kombinacjami bokserskimi na głowę i na korpus, kopnięciami na wszystkich poziomach oraz morderczymi uderzeniami z góry w parterze. Starcie wyglądało jak potyczka mężczyzny z chłopcem.
Włodarze KSW określili nawet walkę mianem epickiej, ale Diabeł Tasmański podchodzi do tego z dystansem.
Przesada! Prawie każda walka jest w miarę fajna. Czy ona była epicka? Według mnie wcale nie była epicka, ale cieszy mnie to że oni tak ją postrzegają.
Szykujący się teraz do wyjazdu do Tajlandii wspólnie ze swoją dziewczyną – ich podróże można będzie śledzić na kanale YouTube Mańkowskiego – zawodnik wyjaśnił też, dlaczego w dniu walki zdecydowanie nie jest najsympatyczniejszym człowiekiem na ziemi.
Chciałem przeprosić wszystkich ludzi, którzy spotykają mnie w dniu walki.
– powiedział zawodnik Ankosu MMA.
Jest to jeden jedyny dzień w roku – czyli dzień walki – gdy jestem niemiły dla ludzi. Znaczy – nie, że niemiły, po prostu ich nie zauważam. Chcę się skupić tylko na sobie, jestem lekkim egoistą. Wynika to z tego, że nie chcę wtedy słuchać o żadnych innych pierdołach, tylko chcę się skupić tylko na sobie. Wizualizuję sobie walkę. Ale pozostałe dni w roku jestem w porząsiu.
W piątek wieczorem miałem już wyłączony telefon, nie odbieram żadnych sms-ów, czegokolwiek. Nie ma mnie. Skupiam się tylko na walce i nie myślę o niczym innym. Nawet wychodząc do walki, tak naprawdę nie widzę tej całej otoczki, nie widzę ludzi, nie widzę nikogo. Dlatego też nie przybijam piątek, bo patrzę tylko na przeciwnika i skupiam się tylko na nim.
W przeszłości Mańkowski, który nie jest największym zawodnikiem jak na kategorię półśrednią, rywalizował już w limicie do 70 kilogramów, ale ostatnio widziany był tam w 2010 roku. Od tego czasu nieprzerwanie walczy w kategorii półśredniej, gdzie z jedenastu pojedynków wygrał dziewięć, jeden remisując i jeden przegrywając. Przyznał, że na dzień dzisiejszy nie myśli o powrocie do kategorii lekkiej.
Tak naprawdę w 77 przegrałem tylko jedną walkę, gdy skręciłem nogę z Aslamem – później sobie to odbiłem. I to była jedna jedyna walka.
– stwierdził 27-latek.
W 70 (kg) mi nie szło, już nie mówiąc o tym, że odpuszczając jedzenie, odpuszczamy coś, co jest najpiękniejsze w naszym życiu.
Video za MMAnia.pl