„Bogowie MMA przemówili” – Dominick Reyes o zwycięstwie Jana Błachowicza z Luke’iem Rockholdem
Sklasyfikowany na 4. miejscu w rankingu wagi półciężkiej Dominick Reyes garnie się do walki o pas mistrzowski z Jonem Jonesem.
Niepokonany w zawodowej karierze Dominick Reyes, który może pochwalić się serią pięciu zwycięstw w UFC, nie był widziany w akcji od marca, gdy podczas gali UFC on ESPN+ 5 niejednogłośnie wypunktował Volkana Oezdemira.
Jak zdradził w najnowszej odsłonie programu Ariel Helwani’s MMA Show, w pierwszej rundzie tamtego starcia doznał złamania nosa – jak się później okazało, w pięciu miejscach. Pomimo tego operacja nie była konieczna.
Teraz powoli sposobi się do powrotu do oktagonu, obserwując, co dzieje się w dywizji. A w sobotę w Las Vegas w ramach gali UFC 239 działo się wiele, bo w walce wieczoru Jon Jones pokonał na punkty Thiago Santosa, a Jan Błachowicz znokautował Luke’a Rockholda.
Zobacz także: Ben Askren zabrał głos na temat dodatkowych ciosów Jorge Masvidala po nokaucie
Oceniając wiktorię Bonesa, Reyes stwierdził, że walczył on bardzo bezpiecznie i uważnie. Podkreśla jednak, że zrealizował swój cel, zwyciężając – choć osobiście punktował pojedynek na konto Brazylijczyka.
Zapytany natomiast, czy zdziwił go nokaut Cieszyńskiego Księcia na Luke’u Rockholdzie, który zresztą był przymierzany do starcia z nim, Devastator nie pozostawił wątpliwości.
Szczerze mówiąc, nie byłem zaskoczony.
– powiedział.
Miał problemy ze swoją szczęką w wadze średniej. Nie poprawi się w 205 funtach. Uderzamy mocniej. Nie byłem zaskoczony. Bogowie MMA przemówili.
Co natomiast miał na myśli, mówiąc o Bogach MMA?
Nie możesz przenosić się do nowej kategorii, opowiadając bzdury o wszystkich w dywizji.
– stwierdził.
Mnóstwo obelg na każdym kroku. A potem spodziewasz się, że wszystko potoczy się po twojej myśli. To tak nie działa. Dla niektórych gości może działa, ale w tym przypadku bogowie MMA przemówili.
Reyes jest przekonany, że znajduje się obecnie na czele rajdu po starcie o pas mistrzowski z Bonesem. Zaznaczył co prawda, że jest gotowy na wszystko, ale jego celem pozostaje konfrontacja o złoto. Termin grudniowy pasuje mu idealnie.
Jeśli to będzie Jon – a mam nadzieję, że będzie, bo powinien – jestem gotowy.
– powiedział Reyes.
Jeśli nie, będę musiał dać spektakularny występ przeciwko komuś innemu. Pokonać następnego gościa.
Zapytany o potencjalnego titleshota dla Johnny’ego Walkera, podszedł do tematu z dystansem, oceniając, że Brazylijczyk nie miał jeszcze tak naprawdę okazji sprawdzić się z żadnym mocnym rywalem, więc jego faktyczny poziom nadal stoi pod znakiem zapytania.
Do rozgrywki o najwyższe cele w dywizji włączył się też jednak wspomniany Jan Błachowicz, ale Reyes w ogóle nie obawia się, że Polak wyprzedzi go w rajdzie po złoto.
Zdecydowanie nie dostanie tej walki przede mną.
– powiedział z uśmiechem.
Po prostu się to nie wydarzy. Nie. Nie dopuszczę do tego. To się nie wydarzy. Zrobię, co będzie trzeba, żeby do tego nie dopuścić.
Okupujący obecnie 4. miejsce w rankingu wagi półciężkiej Reyes zaznaczył, że jest jedynym zawodnikiem z czołówki, który nie miał jeszcze okazji, aby zmierzyć się z Bonesem. Cała reszta – Daniel Cormier, Thiago Santos, Anthony Smith i Alexander Gustafsson – swoje okazje już miała, zaprzepaszczając je.
Przychodzą tutaj ci wszyscy zawodnicy z wagi średniej i dostają walki o pas przed prawdziwymi pretendentami – jak ja.
– stwierdził z rozgoryczeniem Dominick.
Jestem w tej dywizji cały czas. Pracowałem. Kończyłem ludzi. Zacząłem karierę w UFC nokautem w 49 sekund. Ludzie zapominają. Jestem niebezpiecznym kolesiem. Nie da się ze mną pogrywać. Ludzie mnie pomijają, zachowują się, jakbym nie istniał.
Luke Rockhold opowiada, że przyjdzie tu i dostanie walkę o pas. Brachu, zostałeś wyjaśniony. Zwolnij. Ja jestem prawdziwym pretendentem. Od dwóch lat na to pracuję. Jestem gotowy.
*****
A kiedyś śmialiśmy się tekstem „Jano po pas” Los gra z nami w pokera …