Betting Club, episode 5 – UFC on Fox 8
„Co dwie głowy to nie jedna”. Pierwszy raz w swojej krótkiej historii Betting Club doczekał się tematu, który nie jest w całości moim dziełem. Z dużą dozą satysfakcji informuję, że udało mi się nakłonić do współpracy psychologa. Wspólnymi siłami z Anną (bo tak ma na imię mój dzisiejszy gość) przeanalizowaliśmy osobowość Rory’ego MacDonalda, który jest niekwestionowanym bohaterem tego odcinka. Zapraszam wszystkich do lektury.
Prolog
Dywizja półśrednia w UFC jest dywizją wyjątkową i o tym nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Wysoki poziom walk, wielu utalentowanych zawodników i GSP w roli króla, który rządzi i dzieli już od kilku lat. 19 kwietnia 2008 roku Matt Serra przekonał się na własnej skórze o tym, jak wiele miał szczęścia, że znokautował lepszego od siebie rywala. Georges St. Pierre odzyskał tytuł w wielkim stylu i nie oddał go do dnia dzisiejszego. Wiosna życia nie może jednak trwać w nieskończoność. O tym, że nic jest wieczne, przekonali się już byli mistrzowie takich organizacji jak:
Strikeforce – Gilbert Melendez, Nick Diaz, Jake Shields, Alistair Overeem
WEC – Urijah Faber, Miguel Torres
Pride – Wanderlei Silva, Fedor Emelianenko, Takanori Gomi
UFC – Tito Ortiz, Matt Hughes, Chuck Liddell, Bj Penn i na ostatniej gali największy z największych – Anderson Silva
GSP ma nad czym rozmyślać, ponieważ waga półśrednia została dotknięta epidemią wysypu wielu młodych zawodników, którzy lada moment mogą dojrzeć do przejęcia korony i zdobycia tego, co będzie na nich czekać w najważniejszej walce w karierze – pasa mistrzowskiego federacji UFC.
***
Team Leader
|
||||
Rory MacDonald |
||||
Kursy |
||||
1.40 | 1.48 | 1.40 | 1.433 | 1.38 |
…………………………………………………………………………………………………………………………………………… | ||||
Waga półśrednia – 170 lbs |
||||
…………………………………………………………………………………………………………………………………………… | ||||
Rory MacDonald | vs | Jake Ellenberger | ||
24 | Wiek | 28 | ||
183 cm | Wzrost | 178 cm | ||
194 cm | Zasięg | 185 cm | ||
14-1 | Rekord MMA | 29-6 | ||
(UD) BJ Penn – Z (TKO) Ch. Mills – Z (TKO) M. Pyle – Z |
Ostatnie 3 walki | Z – N. Marquardt (KO) Z – J. Hieron (UD) P – M. Kampmann (TKO) |
||
…………………………………………………………………………………………………………………………………………… | ||||
Analiza
1. Kelvin Gastelum (Lat 21) Rekord w UFC (1-0)
2. Robert Whittaker (Lat 22) Rekord w UFC (2-0)
3. Jordan Mein (Lat 23) Rekord w UFC (1-1)
4. Gunnar Nelson (Lat 24) Rekord w UFC (2-0)
5. Neil Magny (Lat 25) Rekord w UFC (1-0)
6. T.J. Waldburger (Lat 25) Rekord w UFC (4-2)
7. Tarec Saffiedine (Lat 26) Rekord w UFC (0-0)
8. John Hathaway (Lat 26) Rekord w UFC (7-1)
Lista, którą przedstawiłem powyżej, jest spisem kilku spośród najmłodszych zawodników w tej dywizji, którzy mimo młodego wieku posiadają już spore umiejętności i z pewnością w przyszłości mogą namieszać w wadze półśredniej. Nie wiem, ilu z nich może się przebić do top 10 tej dywizji, nie wiem, ilu z nich może dojść do walki o pas i nie wiem, który z nich może ten pas zdobyć. Wiem jednak, że za kilka lat dojdzie do zmiany warty w rankingach i kto wie, czy to nie właśnie ktoś z tej listy nie okaże się jednym z najlepszych zawodników na świecie. Jest jednak jeszcze ktoś. Jest jeszcze jeden młody zawodnik nie posiadający pasa, którego uważam za najlepszego ze wszystkich młodych zawodników, nie tylko w wadze półśredniej, ale również w całym światowym MMA. Kanadyjczyk, który w wieku 20 lat wygrał dwie rundy z Carlosem Conditem. Zawodnik, który w wieku 21 lat ośmieszył umiejętności sportowe młodszego z braci Diaz. Sparingpartner GSP, który walcząc jak na treningu, zdemolował jednego z najwybitniejszych mistrzów ostatnich lat w UFC – BJ Penna. Tym zawodnikiem jest Rory MacDonald, człowiek, który przez wielu jest typowany nie tylko na przyszłego mistrza tej dywizji wagowej, ale również wieloletniego dominatora mieszanych sztuk walki. O tym, ile warte są te przepowiednie, będziemy mieli okazję się przekonać już w najbliższy weekend, bo tym razem Rory nie będzie miał taryfy ulgowej. Młody talent zostanie zamknięty w klatce z zawodnikiem, który nie bije po to, żeby punktować rywala, tylko bije po to, żeby pozbawić rywala przytomności. Rywalem MacDonalda będzie Jake Ellenberger. Jeden z najmocniej bijących zawodników bez podziału na kategorie wagowe przetestuje umiejętności młodego Kanadyjczyka. O tym, kto będzie mordercą, a kto ofiarą, o tym, kto wyjdzie cało z tego boju, a kogo trzeba będzie wynosić z pola bitwy na noszach i w końcu o tym, co można przewidzieć, a czego nie, postaram się opisać w poniższej analizie.
Rory MacDonald 22 lipca świętował swoje 24 urodziny. Nie mam wątpliwości co do tego, że zdmuchując płomyk ognia tlący się na knocie świeczki, życzył sobie wygranej w najbliższej walce. Czy jego życzenie się spełni? Trenujący na co dzień w Tristar Gym Kanadyjczyk ma wszystkie atuty ku temu, żeby tą walkę wygrać. Najlepsi na świecie sparingpartnerzy i trenerzy, gigantyczne jak na swój wiek umiejętności i czynnik X, o którym napiszę w analizie.
Jake Ellenberger to prawdziwy mistrz pierwszych 5 minut walki. Jeśli Jake wygrywa, to często robi to w pierwszej rundzie (11 wygranych w pierwszej rundzie po uderzeniach). Nieprawdopodobna siła ciosu to największa broń tego zawodnika. Oprócz tego Ellenberger może się pochwalić rewelacyjnymi zapasami i dużym doświadczeniem zawodowym, co pozwoliło mu wygrać w UFC z między innymi z takimi zawodnikami jak Jake Shields, Diego Sanchez i Nate Marquardt. Czas przejść do analizy tej walki i zaczynamy od stójki.
Stójka
Wszechstronność, precyzja i rzadko spotykana u młodych zawodników imponująca cierpliwość to cechy rozpoznawcze trenującego w Tristar zawodnika. Różnorodność kombinacji, którą mogliśmy zobaczyć na tle BJ Penna była dla mnie niemal szokująca. Zróżnicowane kombinację bokserskie, uderzenia łokciem, kopnięcia zarówno na głowę jak i wątrobę były mordercze. Do tego Rory zaprezentował dużo ośmieszających swojego rywala zachowań i ogromną pewność siebie, która towarzyszyła mu od początku do końca walki. Oglądając tą walkę, miałem wrażenie, że MacDonald czuje się jak na treningu. Można śmiało powiedzieć, że co chwilę wykonywał inną kombinację, która spełniała swoje zadanie. W dodatku w drugiej rundzie Rory widocznie obił wątrobę byłego mistrza i przeszła mi przez głowę myśl, że on może skończyć tą walkę, ale nie chce tego zrobić. W moim osobistym rankingu był to jeden z najlepszych występów stójkowych w MMA ostatnich lat. A co najlepsze w tym wszystkim, w mojej głowie rodzi się pytanie, czy ten kosmiczny występ był zaledwie próbką możliwości tego zawodnika? Mam wrażenie, że tak! Mam wrażenie, że zawodnik, który zrobił sobie worek treningowy z BJ Penna nie daje z siebie 100% i kryje jeszcze nieznane nam umiejętności na kolejne walki. Warto również przypomnieć sobie pojedynek 21-letniego MacDonalda w walce z Diazem, w której Kanadyjczyk niemal całkowicie wyeliminował boks dużo bardziej doświadczonego rywala, systematycznie go punktując i neutralizując jego najgroźniejsze akcje. Wiem, że nie powinno się chwalić dnia przed zachodem słońca, ale uważam, że Rory MacDonald jest aktualnie jednym z najlepszych strikerów w MMA i z ogromnym zainteresowaniem będę obserwował jego poczynania w najbliższym pojedynku. Stójka Ellenbergera jest dużo bardziej ograniczona. Jake nie jest wszechstronnym stójkowiczem, jednak jest skuteczny. Wspomniana już wyżej ogromna siła uderzenia, świetny timing i duża szybkość pozwoliły mu odprawiać przez KO naprawdę solidnych zawodników. Pytanie tylko czy Rory da się nabrać na któryś z sierpów Amerykanina? Nikomu nie mogę nic zagwarantować, w MMA wszystko się może zdarzyć. Ellenberger ma szansę wygrać przez KO i jak trafi czysto, to bardzo możliwe, że walka się skończy. Nie wydaje mi się jednak, aby MacDonald był łatwym celem do namierzenia. Kanadyjczyk potrafi neutralizować największe atuty swoich rywali i narzucać swój styl walki. Z każdą kolejną minutą Rory powinien mieć coraz większą przewagę, dawać popis swoich umiejętności i opanowania. Na koniec warto również zwrócić uwagę na wyraźną przewagę zasięgu Kanadyjczyka, która również może mieć spore znaczenie w wymianach bokserskich. W stójce zdecydowanie stawiam na MacDonalda, będąc jednocześnie świadomym tego, że każdy celny cios Amerykanina może odwrócić losy walki w stójce. Technika, różnorodność kombinacji, przewaga w kopnięciach i lepszy zasięg to zabójczy zestaw zasługujący na słowa największego uznania.
Zapasy
Tutaj mam największy problem. Ciężko mi wskazać faworyta walki w tej płaszczyźnie, dlatego posłużę się statystykami i domysłami. Zarówno Jake Ellenberger, jak i Rory MacDonald mają rewelacyjną obronę przed obaleniami. Amerykanin obronił w UFC aż 93% prób sprowadzeń walki do parteru!!! Ostatnim zawodnikiem, któremu udało się położyć w parterze Ellenbergera, był Carlos Condit w walce, która odbyła się we wrześniu 2009 roku. Od blisko 4 lat nikt nie znalazł sposobu na defensywne zapasy Ellenbergera, co najlepiej świadczy o tym, jak trudne zadanie czeka w tej płaszczyźnie młodego Kanadyjczyka. Jake jest kapitalnym defensorem, jednak w ataku jak to często bywa, nie jest już tak skuteczny. 58% skuteczności i częste braki kondycyjne, przez które ten zawodnik w drugiej fazie opada z sił są dowodem na to, że nie jest on mistrzem sprowadzeń walki do parteru. Czym w odpowiedzi może pochwalić się Rory MacDonald? Ares posiada 89% skuteczności obron przed obaleniami, warto jednak zaznaczyć, że jedynymi klasowymi „zapaśnikami” z którymi przyszło mu walczyć byli Mike Pyle i Bj Penn. Pyle znalazł w tej płaszczyźnie sposób na MacDonalda i potrafił przenieść walkę do parteru w 2/4 próbach sprowadzeń. Jak to jednak bywa u wielu młodych zawodników szybko rozwijają swoje umiejętności i w walce z Pennem, która odbyła się 2 lata później, MacDonald bez problemu wybronił wszystkie próby obaleń w wykonaniu Hawajczyka, dając dowód na to, że jego defensywa zapaśnicza jest coraz lepsza. Ofensywa MacDonalda jest tak samo skuteczna jak jego rywala. Również 58% skuteczności, co pokazuje, że Rory musi jeszcze trochę popracować nad zapasami – nie jest to natomiast zły wynik. I teraz czas na domysły. Wydaje mi się, że w początkowej fazie walki nieznaczną przewagę w zapasach może mieć Ellenberger. Po pierwszej rundzie ta nieznaczna przewaga powinna jednak topnieć i to Rory może okazać się lepszym zapaśnikiem w dalszej fazie pojedynku. Czy młody Kanadyjczyk może być pierwszym od blisko 4 lat zawodnikiem, który obali Ellenbergera? Trudno powiedzieć – nie będzie to jednak żadną sensacją.
Parter
BJJ, kontrola w parterze, ground and pound to czynniki, które mogą przechylić w tej walce szale zwycięstwa na jedną ze stron. Moim faworytem tej płaszczyzny jak Rory MacDonald. Jake Ellenberger przegrał raz przez poddanie, miało to miejsce w 2007 roku, kiedy przez dźwignie na staw łokciowy pokonał go Delson Heleno. Mimo tego ciężko zarzucić temu zawodnikowi jakieś większe luki w brazylijskim Ju-Jitsu. Ellenberger nie wygrywa przez poddania, ale nie jest też łatwym łupem w tej płaszczyźnie. Najmniej prawdopodobnym scenariuszem w tej walce jest wygrana Amerykanina przez poddanie. Uważam, że to Rory może być zawodnikiem, który podda rywala, ale też nie jest to wysoko prawdopodobne. Ares nigdy nie przegrał przez poddanie i potrafi wiele w parterze jak na swój wiek. Rory żeby poddać rywala, powinien go wcześniej wymęczyć. Czy tak się stanie? Mam jednak inną wizję na tą walkę. Co do kontroli w parterze to obaj są mocni w tym aspekcie, stawiam jednak na przewagę Kanadyjczyka, który z każdą minutą walki może mieć większe pole do manewru nad słabnącym rywalem. I na koniec gry parterowej zostawiłem uderzenia w parterze, gdzie kolosalną przewagę powinien mieć MacDonald. Ellenberger rzadko walczy z pleców, jeśli jednak już na nich leży, to wygląda słabo, momentami nawet bezbronnie. Warto sobie przypomnieć, jak dużą przewagę mieli w górnej pozycji Diego Sanchez i Carlos Condit. Jeśli Ellenberger osłabnie i odda dominującą pozycję MacDonaldowi to możemy się spodziewać krwawej egzekucji, którą mieliśmy okazję oglądać na całkowicie bezbronnych rywalach Kanadyjczyka (mowa tutaj o takich zawodnikach jak Mike Pyle i Che Mills, którzy przeżyli prawdziwy horror, kiedy musieli bronić się przed zabójczym gnp MacDonalda). To, jak mocno i bezlitośnie bije Kanadyjczyk, będąc z góry, jest jedną z jego wizytówek i kto wie, czy to nie zadecyduje o wyniku walki. Ellenberger również potrafi mocno bić z dominującej pozycji, nie robi jednak tego w tak imponujący sposób jak jego rywal, nie wydaje mi się też, żeby potrafił Aresa utrzymać w parterze dłużej niż kilka sekund.
Kondycja
Nie wykluczam, że kondycja odegra kluczową rolę w tej walce. Jake Ellenberger często posiada paliwo na 5 lub 10 minut walki. Dużo zależy od tego, jakie tempo będzie miał pojedynek, jednak już teraz się domyślam, że przewaga kondycyjna MacDonalda może zadecydować o wyniku tego starcia. Podejrzewam, że Rory narzuci z premedytacją tempo, które pozwoli wyszaleć się płucom Amerykanina. Mogę się domyślać, że gdy tylko Jake weźmie pierwszy głębszy wdech, to wyrachowany Kanadyjczyk wprowadzi w życie swoją wizję egzekucji rywala i zacznie zdobywać coraz większą przewagę. Kto wie, może Ellenberger po tej walce zmieni swój pseudonim z The Juggernaut na Jake Five Minutes Ellenberger, i nie będzie tu chodzić o wyczyny łóżkowe.
Czynnik X – Psychika Rory’ego MacDonalda
Kim jest Rory MacDonald? To, że jego umiejętności są na najwyższym poziom, nie powinno być dla nikogo tajemnicą. Inaczej jest z jego osobowością. Destrukcja rywali przy całkowitej narkozie emocjonalnej, mrożące krew w żyłach spojrzenie i niedwuznaczne wywiady wskazują na to, że Rory skrywa mroczną naturę. Ponowną burzę wokół jego osobowości wywołały fragmenty wywiadu, które opublikowała strona MMAjunkie.com. Oto kilka cytatów:
-„He was talking a little bit of trash, so I figured I might just hurt him a little bit more.”,
-„The B.J. fight, I was having fun just beating on him.„,
-“Sometimes it’s just a little more fun. Sometimes, you just want to hurt someone and devastate their lives fast.”
Takim wywiadem Rory dał nam solidny argument, aby uznać, że jego osobowość jest makabryczna. Pytanie tylko, ile w tym prawdy, a ile fałszu? Co jest prawdziwe, a gdzie może zaczynać się gra aktorska? W celu rozwikłania zagadki osobowości Rory’ego MacDonalda zaprosiłem do współpracy psychologa, który pracując w zawodzie, ma olbrzymią wiedzę na temat mechanizmu ludzkiej psychiki. Na podstawie przesłanych przeze mnie materiałów i wspólnych rozmów sfinalizowaliśmy naszą współpracę w poniższym wywiadzie.
Slipmych (S) – Zaczniemy od historii pojedynku z BJ Pennem. Na konferencji przed walką Hawajczyk odgrażał się Rory’emu i dał mu jasno do zrozumienia, że się go nie boi. Ich starcie było popisem MacDonalda, Bj Penn przez 15 minut był całkowicie bezradny. Mimo okazji do skończenia walki, Rory tego nie zrobił i postanowił się pastwić nad przeciwnikiem. W niedawnym wywiadzie MacDonald stwierdził, że czasami po prostu chce kogoś skrzywdzić i bijąc Bj Penna, miał dobrą zabawę. Skąd u Rory’ego bierze się potrzeba ośmieszenia rywala? Co to powoduje, co to napędza?
Anna (A) – Chęć zwycięstwa. Udowadnia sobie i innym, że może wiele i robi to w sposób inteligentny. Można przypuszczać, że doświadczył kiedyś takiego zachowania na sobie, że był gnębiony, albo wychowywany na zasadzie małego robota. I teraz na zasadzie spirali może sam wykonywać to samo i grać kata, a nie ofiarę. Jak sam stwierdził, mało ma takich sytuacji (walk w roku, a trwają one krótko) do których się przygotowuje, a narcyz, który chce się zaprezentować, nie pozwoli, by stało się to mało efektowne, bądź zauważone i docenione w małym stopniu. Jeśli siedzi w nim mały psychopata, to daje upust sile fizycznej w klatce. Do walki przygotowuje się nie tylko fizycznie, ale na pewno rozpracowuje zawodnika na czynniki pierwsze z bardzo dużą starannością i wnikliwością. Przewagę daje mu to, że zna tego z kim walczy, a jego ciężko rozpracować, bo nie daje do siebie dojść innym osobą.
(S) – Brak emocji i wyrachowanie podczas walk MacDonalda to charakterystyka tego zawodnika widoczna gołym okiem. Co takiego ma ten Rory, że w przeciwieństwie do swoich rywali potrafi zachować stoicki spokój i nie udzielają mu się emocję?
(A) – Ponieważ on nie ma emocji, blokuje je, nie przejawia zachowań na wyższym szczeblu. Szczególnie tyczy się to lęku, nie odczuwa go, nawet jakby krwawił, to mechanizmy wypracowane przez lata stłumią ból i strach. To samo tyczy się współodczuwania i empatii. Inny zawodnik może podczas walki przerazić się lub zwątpić. Osoby z osobowością antyspołeczną nie umieją tego odczuwać. Przekonany jest też o swojej wartości i wielkości, że jest lepszy. Nie jest ważne, że może być słabszy od rywala, on po prostu samą swoją postawą może wgnieść w ziemię. Lubi wzbudzać lęk, a zachowując się jak robot podczas walki, może przerazić każdego.
(S) – Przy takich odpowiedziach nie pozostaje mi nic innego, jak zapytać prosto z mostu o następujący aspekt. Czy Rory to podręcznikowy przykład socjopaty?
(A) – To bardzo mocne stwierdzenie. Na podstawie materiałów, które widziałam, nie jestem w stanie tego potwierdzić w takim zakresie, jakim ode mnie oczekujesz. Proces diagnozy wygląda również trochę inaczej. Jeszcze się nie narodziła osoba którą można nazwać 100% podręcznikowym przypadkiem psychopaty. W większości osoby te posiadają po prostu parę cech z zakresu zaburzeń osobowościowych, które mogą ją klasyfikować. Jednak tak jak rozmawialiśmy wcześniej, są przesłanki do rysu osobowości psychopatycznej. Rory na pewno jest narcyzem, co przedstawia swoja postawą, pedantyzmem i przekonaniem o swojej wielkości. Zdecydowanie można wziąć ten przypadek pod mikroskop i być może uzyskać odpowiedź na to pytanie w postaci „tak”, chociaż ja póki co zostanę przy miarkowaniu tego stwierdzenia. Dodam od siebie, że cząstka psychopaty może być w każdym z nas, od nas samych i czynników środowiskowych należy decyzja, kiedy ta cząstka się uaktywni.
(S) – Najbliższy rywal Rory’ego MacDonalda – Jake Ellenberger, przy użyciu Twittera postanowił obrazić swojego rywala nazywając go głupkiem, wyśmiewając jego pisownię i przewidując swoje zwycięstwo przed czasem. Jaki to może mieć wpływ na postawę w tej walce obu zawodników? Mogę Ci powiedzieć, że Ellenberger to bardzo pewny siebie zawodnik, który słynie z tego, że brutalnie nokautuje swoich przeciwników, ma jednak problemy kondycyjne i może szybko osłabnąć.
(A) – Pewność siebie Ellenbergera może też być przykrywką dla strachu i lęku. Zawodnik powinien ukazywać takie uczucia, być po prostu ludzki w swoim zachowaniu. Mogę domniemać, że może prowokować specjalnie, by odnieść potem podwójne zwycięstwo, emocjonalne i fizyczne. Ellenberger chce mu pokazać, kto tu rządzi, ale przez to może być tak, że nie będzie się skupiał na walce i rozpracowaniu MacDonalda, a na udowodnieniu wielkości, po prostu szybkim zwycięstwie. Może się pogubić w swojej ocenie. Według mnie jego pozorna pewność siebie może go wpędzić w ślepy zaułek, bo jestem przekonana, że Rory ma wszystko wykalkulowane i na pewno będzie chciał nauczyć pokory swojego przeciwnika. Jeśli ktoś mu wytyka błędy, to biorąc pod uwagę brak odczuwania poczucia winy z jego strony, nie będzie nic czuł robiąc nawet miazgę z rywala, a wręcz wzmożoną satysfakcje przelewającą się przez wszystkie komórki ciała. Zracjonalizuje sobie swoje poczynania i efekt swoje pracy stwierdzeniem „że tak musiało się stać” i nikt nie będzie w stanie go przekonać, że zrobił źle, nawet jakby doprowadził do kalectwa drugą osobę. W tym wypadku osobowość antyspołeczna ma jeden lęk, przed kompromitacją, i nie dopuści do tego, by na oczach innych ludzi odnieść porażkę. To będzie taniec w klatce, ale prowadzić może w bardzo dużym stopniu Rory.
(S) – Podsumowując to, co powiedziałaś, uważasz zatem, że Ellenberger popełnił błąd, prowokując swojego rywala i możliwe, że zaszkodził sam sobie?
(A) – Być może podpisał na siebie w tym momencie wyrok. Siła Rory’ego polega na oporze wewnętrznym, tzn. emocjonalnym, poprzez wypracowane bariery nie dopuszcza do siebie faktu, że coś by mogło być nie tak, jak zaplanował. To daje mu też motywację do wzmożonych ćwiczeń i wystawiania swojego ciała na różne obrażenia nawet podczas treningów, by osiągnąć zamierzony efekt. Wbrew pozorom to zachowanie i sposób działania też jest schematyczny, ale nie stereotypowy. Rory jest inteligentny, jest młodą osobą, ale wie, do czego dąży. Będzie się starał zniszczyć po drodze wszelkie przeciwności. Doceni bądź ominie i odpuści tym, którzy okażą mu respekt. Także takie chwyty jak wyśmiewanie, obrażanie w ogóle w przypadku takiej osobowości nie działają, a powodują większą chęć zemsty. Chyba wszyscy byliśmy świadkami już takiego zachowania. Trzeba doceniać fakt, że Rory naprawdę jest odporny na stres, a swojego partnera traktuje tylko i wyłącznie jako szczebel na drabinie, nawet nie jako człowieka.
(S) – Na koniec chciałbym poruszyć kwestię jego wieku i przyszłości. Wg wielu osób (w tym i moim zdaniem) ten zawodnik ma wszystkie umiejętności, żeby zostać mistrzem. Czy z psychologicznego punktu widzenia Rory ma osobowość mistrza? Czy może długo rządzić i czy jest sposób, żeby go złamać psychicznie?
(A) – Nie będę podawać tutaj recepty na niego, ale niektóre rzeczy można wywnioskować z wcześniejszych odpowiedzi. Może zostać mistrzem, jeżeli go nikt po drodze nie złamie, to będzie nim na pewno. Przeszkodą może być popadnięcie w życie przestępcze lub używanie psychoaktywnych środków. Nie zakładam takiego scenariusza, bo jest to osoba nadmiernie kontrolująca się. Trudno będzie go pokonać, jeśli zdobędzie pas mistrzowski UFC.
Podsumowanie
Na UFC 162, MMA po raz kolejny udowodniło, że jest sportem nieprzewidywalnym – Chris Weidman ciężko znokautował w stójce Andersona Silvę i udowodnił, że nawet najlepsza analiza może nie mieć odzwierciedlenia w wyniku walki. Ta sama zasada tyczy się pojedynku Rory’ego. Jake Ellenberger to zawodnik TOP 3 tej dywizji wagowej i jego siła uderzenia może mu zapewnić wygraną nad każdym przeciwnikiem, dodatkowo jest to zawodnik, który dysponuje świetnymi zapasami i teoretycznie jest wstanie wygrać przez decyzję, ale… oglądam MMA od naprawdę wielu lat. Pamiętam narodziny gwiazd i upadki największych ikon. Oglądając w akcji Rory’ego MacDonalda, mam wrażenie, że ten chłopak jest nie tylko nadzieją tego sportu, ale również obietnicą czegoś wielkiego. Poziom, który reprezentuje w tym wieku, jest dla mnie czymś nieopisanym. Nie mam wątpliwości co do faktu, że narodziła się wielka gwiazda mieszanych sztuk walki. Rory to zawodnik bijący swoimi umiejętnościami Ellenbergera na głowę i jeśli nie da się znokautować (czego nie można wykluczyć), to wielu po tej walce zobaczy w nim numer jeden tej dywizji. Era GSP najprawdopodobniej dobiega końca, bo po kilku latach jego panowania pojawił się zawodnik, który moim zdaniem jest od niego lepszy.
Jake Ellenberger zszedł z twardego lądu na cienki lód. To, co miało mu przynieść jakiegoś rodzaju przewagę, najprawdopodobniej odwróci się przeciwko niemu. Sprowokował na Twitterze osobę, która z jego potencjalnej ofiary, może przeistoczyć się w jego kata, a kiedy Ellenberger zrozumie, że popełnił błąd, będzie już tylko pionkiem w krwawej grze człowieka, który będzie gotów zadać mu ból, o jakim wcześniej Amerykanin nie śnił w najgorszych koszmarach. Gra już się rozpoczęła. Rory MacDonald po raz kolejny będzie chciał pokazać swojemu rywalowi, że zimna kalkulacja jest jego atutem i to on zadecyduje o tym, w jaki sposób ta gra się zakończy. Cytując słowa mojego gościa: „To będzie taniec w klatce, ale prowadzić może w bardzo dużym stopniu Rory.”
Substitutes Bench
|
||||
Melvin Guillard |
||||
Kursy |
||||
1.80 | 1.81 | 1.85 | 1.885 | 1.88 |
…………………………………………………………………………………………………………………………………………… | ||||
Waga lekka – 155 lbs |
||||
…………………………………………………………………………………………………………………………………………… | ||||
Melvin Guillard | vs | Mac Danzig |
Analiza
Witamy w Betting Club zawodnika wagi lekkiej, który postara się odbudować po nienajlepszej serii. Melvin Guillard i Mac Danzig będą brać udział w walce, w której przegrany może pożegnać się z posadą w UFC. O tym, dlaczego warto postawić na zawodnika, który z ostatnich pięciu walk wygrał zaledwie jedną, postaram się odpowiedzieć w poniższym tekście.
Melvin Guillard jeszcze dwa lata temu był uważany przez wielu za jednego z najlepszych lekkich na świecie. Bardzo eksplozywny i silny fizycznie zawodnik, trenujący u Grega Jacksona był powoli przymierzany do walki o pas. Będąc niemal pewniakiem bukmacherów, niespodziewanie przegrał w pierwszej rundzie w walce z Joe Lauzonem na UFC 136, po czym jego kariera zmieniła kierunek i teraz przyjdzie temu zawodnikowi walczyć o „życie” w największej organizacji na świecie. Poza sportowymi aspektami Melvin jest również znany z rozregulowanej psychiki i bujnego życia z czasów jego młodości. Kłopoty zarówno z prawem, jak i narkotykami nie wyrokowały mu wielkiej przyszłości. Guillard na swoje szczęście odnalazł azyl na matach treningowych, dzięki czemu nie skończył w więzieniu jako kryminalista i jest teraz członkiem najbardziej elitarnej federacji MMA na świecie.
Mac Danzig nie słynie z tak kolorowego życiorysu jak jego przeciwnik. Kibicom znany jest głównie jako amerykański specjalista od walki w parterze, który potrafi dość sprawnie boksować. Oprócz tego znany jest z umiarkowanie nudnego stylu, wielu przegranych, a jeśli wygranych to z zawodnikami, którzy w większości przypadków nie potrafili utrzymać się w UFC.
Czego możemy się spodziewać w oktagonie?
Stójka
Teoretycznie w stójce Guillard powinien mieć największą przewagę. Jest jednak kilka warunków, które The Young Assassin musi wziąć sobie do serca, żeby tą walkę wygrać. Melvin słynie z potężnych ciosów bokserskich, uderzeń kolanami i niskich kopnięć, eksplozywności na poziomie takich zawodników jak Cub Swanson, ogromnej dynamiki, świetnej szybkości oraz… szklanej szczęki, wielu luk w defensywie i słabej psychiki. Gdyby Melvin wyeliminował swoje braki w obronie, to niemal na pewno byłby stałym bywalcem TOP 10 tej dywizji wagowej. O tym, jak świetnym zawodnikiem w ofensywie jest Guillard przekonali się skończeni przez niego w brutalny sposób Evan Durham, Dennis Siver czy emerytowany już Shane Roller. Oprócz tego Guillard był bliski wygranej, fundując knockdown takim zawodnikom jak Donald Cerrone i Nate Diaz, ponadto wygrał przez decyzje z Gleisonem Tibau i Jeremy Stephensem. Jak widać, Guillard to zawodnik, który dzięki swoim umiejętnościom stójkowym potrafił wygrywać z jednymi z najlepszych zawodników na świecie i uznawanie jego umiejętności ofensywnych za jednych z najlepszych w tej dywizji to nie jest żart. Problem pojawia się, kiedy przyjrzymy się dokładniej defensywie tego zawodnika. Wiele nieprzemyślanych akcji w stójce, po których Melvin ląduje na deskach, ogromne luki w gardzie i również mający od czasu do czasu miejsce, widoczny brak pomysłu na walkę spowodowały, że jeden z najbardziej obiecujących zawodników zamiast walczyć o TS, będzie musiał bić się o posadę w UFC. Mac Danzig to z kolei bardziej przewidywalny zawodnik i analiza jego stójki jest prosta jak budowa cepa. Mac to w miarę poukładany bokser, który najlepiej czuje się, bijąc w klinczu i krótkim dystansie. Kopnięcia w jego wykonaniu są słabe i nie ma ich dużo. Siła jego uderzenia też nie należy do największych, chociaż zdarzały się temu zawodnikowi wygrane przez KO/TKO. Kluczem do sukcesu dla Melvina Guillarda będzie unikanie walki w klinczu i punktowanie rywala mocnymi lowkickami i pojedynczymi uderzeniami bokserskimi. Nie ma wątpliwości, że Danzig będzie dążył do klinczu, bo tam powinien zyskać przewagę. Jeśli Melvin podejdzie do tej walki z chłodną głową (pobożne życzenia?), to jego przewaga w stójce powinna być naprawdę wyraźna. Jest szybszy, bije mocniej i ma ogromną przewagę w kopnięciach. Jeśli nie przypomni fanom, jak słaba jest jego szczęka i sukcesywnie będzie unikał walki w klinczu, to powinien tą walkę wygrać.
Zapasy
No i tutaj mam dość spory dylemat. Teoretycznie lepszym zapaśnikiem jest Melvin Guillard. Mac Danzig nie słynie z najskuteczniejszych zapasów, natomiast zdarza mu się przenosić walkę do parteru. Guillard jest świetnym zapaśnikiem ofensywnym i przyzwoitymi zapaśnikiem defensywnym, nie powinien jednak w tej walce próbować obalać swojego rywala, który ma lepsze BJJ. Wszystko byłoby łatwiejsze w ocenie, gdyby nie ostatnia walka, w której The Young Assassin nie znalazł sposobu na obronę przed sprowadzeniami Jamie’ego Varnera. Na 10 prób obaleń, Melvin wybronił tylko 3, co jasno daje do zrozumienia, że nie jest to teraz jego najmocniejsza strona. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że Varner to lepszy zapaśnik, niż Mac Danzig i zdarzało mu się zamiatać oktagon Donaldem Cerrone i rzucić o matę Bensonem Hendersonem, co bije na głowę wszystkie dotychczasowe osiągnięcia zapaśnicze przyszłego rywala Melvina. Najprawdopodobniej to Danzig będzie agresorem w tej walce, jeśli chodzi o sprowadzenie jej do parteru. Wydaje mi się, że nie będzie to łatwe zadanie, bo Guillard to bardzo silny fizycznie zawodnik, który mimo gorszych dni potrafi bronić wielu prób obaleń. Podobnie jak ze stójką, jeśli Guillard będzie potrafił unikać klinczu i będzie uważny przy zadawaniu niskich kopnięć, to Danzig nie będzie przenosił zbyt często walki do parteru, co będzie działać na korzyść Melvina.
Parter
BJJ to płaszczyzna, w której przewagę ma Mac Danzig. Jest lepszym grapplerem, ma więcej wygranych przez poddanie i to tutaj ma największe szanse na zwycięstwo. Warto jednak zauważyć, że Guillard walczył z takimi specami od poddań jak Gleison Tibau i Evan Durham, którzy nie byli w stanie go poddać. The Young Assassin w ostatnich latach jeśli przegrywa przez poddanie, to w większości przypadków przez swój błąd. Jeśli Melvin nie wpakuje się w gilotynę przy próbie przenoszenia walki do parteru, i jeśli wytrzyma kondycyjnie, to Danzig nie będzie miał łatwego zadania, żeby poddać swojego rywala.
Podsumowanie
Melvin Guillard to chimeryczny człowiek i zawsze obstawienie jego walki jest dużym ryzykiem. Biorąc jednak pod uwagę wszystko, co wiem o tych dwóch lekkich, jedno jest pewne. Guillard musiałby zawalczyć bardzo słabo albo popełnić jakiś głupi błąd, żeby przegrać. Uważam, że Melvin jest lepszym zawodnikiem od Danziga. Ma zdecydowaną przewagę w stójce i na tyle dobre defensywne zapasy, żeby utrzymać ten pojedynek w płaszczyźnie, która pozwoli mu wygrać. Bardzo ważne będzie również unikanie klinczu, do którego będzie dążył Mac Danzig. Rywal Guillarda nigdy mnie do siebie nie przekonywał. Nie podoba mi się styl walki, który reprezentuje i nie uważam jego umiejętności za wystarczająco dobre jak na standardy UFC. Stawiam w tej walce na Melvina i mam nadzieję, że tym razem zobaczymy to, co u niego najlepsze, a nie to, co u niego najgorsze.
Jorge Masvidal |
||||
Kursy |
||||
1.40 | 1.39 | 1.40 | 1.361 | 1.35 |
…………………………………………………………………………………………………………………………………………… | ||||
Waga lekka – 155 lbs |
||||
…………………………………………………………………………………………………………………………………………… | ||||
Jorge Masvidal | vs | Michael Chiesa |
Analiza
Drugim zawodnikiem wagi lekkiej, który będzie reprezentował barwy Betting Club na UFC on FOX 8 jest Jorge Masvidal. Walka zapowiada się intrygująco, ponieważ jego rywalem będzie niepokonany Michael Chiesa. Mimo ciekawej konfrontacji stylów, której będziemy świadkami, Jorge Masvidal jest wyraźnym faworytem tego boju.
Stójka
Stójka to płaszczyzna, która w najrealniejszym scenariuszu zadecyduje o wyniku końcowym tego starcia. Jorge Masvidal to utalentowany bokser ze świetnym Muay Thai. Mike Chiesa mimo rewelacyjnych warunków fizycznych nie ma stójki na wysokim poziomie. Masvidal przede wszystkim ma bardzo wyraźną przewagę techniki i szybkości. Znakomite kombinację bokserskie, timing i precyzja to atuty, których nie można mu odmówić. Chiesa nie ma raczej argumentów, żeby czymś zaskoczyć swojego rywala. Niby coś tam boksuje, niby coś tam kopie, ale nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Dodatkowo w sezonie Ultimate Fightera, który udało mu się wygrać, regularnie lądował na deskach po uderzeniach na korpus i tylko jego wielkie serce pozwoliło mu wygrać. Pytanie czy tacy zawodnicy jak Justin Lawrence i James Vick to ta sama półka co Masvidal? Zdecydowanie nie. Masvidal jest od nich wyraźnie lepszym i bardziej doświadczonym fighterem, więc nie sądzę, żeby powtórzył błędy tych zawodników. Podsumowując umiejętności stójkowe obu panów, to tak właściwie nie ma się nad czym rozpisywać. Masvidal jest znakomitym strikerem, a Chiesa momentalnie wygląda paralitycznie w tej płaszczyźnie. Jorge ma w stójce wszystkie atuty po swojej stronie.
Zapasy
No i w tej płaszczyźnie zaczyna się fiesta. Masvidal ma oczywistą przewagę w stójce, w zapasach jednak jego rywal ma szanse nadrobić zaległości. Michael Chiesa to potwornie silny zawodnik i walka w klinczu to jego atut. Świetne warunki fizyczne plus wysokie umiejętności zapaśnicze to obok BJJ najgroźniejsza broń tego zawodnika. Maverick to przede wszystkim konsekwentny i cierpliwy zawodnik. Wie, w czym jest najlepszy i potrafi dążyć do celu. Jego skuteczność zapaśnicza nie jest najwyższa, jednak jak dotąd wystarczyła do pokonania wszystkich dotychczasowych rywali. Czy Masvidal ma się czego obawiać? Niekoniecznie. Jorge to bardzo doświadczony zawodnik, którego takedown defence wynosi 84% i biorąc pod uwagę, że jest po prostu lepszym zawodnikiem od wcześniejszych rywali Chiesy, nie powinien dać się zaskoczyć w tej płaszczyźnie. Sam również potrafi skutecznie obalać, stylistyka jego przeciwnika natomiast powinna go od tego odstraszyć. Przyznam, że aspekt zapaśniczy tej walki sprawia, że jest to dla mnie jeden z najciekawszych pojedynków na tej gali. Michael powinien być agresorem zapaśniczym i defensywa Masvidala może być decydująca dla wyniku tej walki.
Parter
W parterze upatruję przewagi Chiesy. Nienaganna technika BJJ (szczególnie w ofensywie) i fakt, że na 9 walk, aż 7 wygrał przez poddanie najlepiej świadczą o tym, jak efektywnym zawodnikiem jest w tej płaszczyźnie. Wspomniana wyżej duża siła fizyczna i konsekwencja sprawiają, że Maverick czuje się w parterze, jak ryba w wodzie. Warto zauważyć, że w obu walkach w UFC Chiesa potrzebował tylko jednego obalenia, żeby wygrać pojedynek. Niczym łowca zakłada sidła na swojego przeciwnika, i kiedy zwierzyna wpadnie w pułapkę, nie ma już z niej ucieczki. Rear-Naked Choke to koronna technika Michaela i smaczku tej walce dodaje fakt, że Jorge Masvidal przegrał tylko raz w życiu przez poddanie i to właśnie przez duszenie za pleców. Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę, że miało to miejsce 8 lat temu i od tego czasu Gamebred jest lepszym fighterem. Nie da się ukryć jednak, że jest to czynnik, który wpływa korzystnie na zainteresowanie tym starciem. O tym, czy ATT znajdzie sposób na wyeliminowanie tego zagrożenia, przekonamy się na najbliższej gali. Jeszcze na koniec analizy parteru dodam, że defensywne BJJ Masvidala wygląda dość przekonująco. Nie ma dużo materiału, aby je dobrze ocenić i wiele teorii może bazować tylko na domysłach. Uważam, że Chiesa zarówno w parterze jak i klinczu będzie polował na plecy rywala i Masvidal musi zrobić wszystko, żeby do tego nie dopuścić.
Doświadczenie
Ostatnie, co biorę pod lupę w tym pojedynku to doświadczenie obu zawodników. Michael Chiesa trenuje teraz w Alpha Male z najlepszymi zapaśnikami z niższych kategorii wagowej. Z pewnością jest to duży plus dla tego zawodnika i jego umiejętności są w fazie rozwoju. Jorge Masvidal szkoli swoje umiejętności głównie w American Top Team, który również słynie z dobrego przygotowania swoich podopiecznych. Uważam, że obaj wyjdą do walki w świetnej formie fizycznej, mając jednocześnie w głowie dobrze poukładany gameplan. Dużą przewagą Masvidala jest jego doświadczenie zawodowe. 31 walk na koncie, przy 9 walkach Chiesy to argument, który z pewnością przemawia na korzyść zawodnika ATT. Biorąc to pod uwagę. myślę, że Jorge będzie zawodnikiem mądrzejszym i bardziej poukładanym od Chiesy, co może być decydujące.
Podsumowanie
Zwycięstwo przybliży jednego z tych zawodników do miejsca w TOP 10 wagi lekkiej. Dla mnie zdecydowanym faworytem jest Jorge Masvidal. Ogromna przewaga w umiejętnościach stójkowych i bardzo dobra obrona przed obaleniami to największa przeszkoda do pokonania w karierze Michaela Chiesy. Znając serce do walki zawodnika Alpha Male, z pewnością nie odda on wygranej Masvidalowi za darmo. Będzie szukał swojej szansy w walce zapaśniczej, tylko tym razem jego umiejętności mogą okazać się niewystarczające. Obstawiam, że Masvidal może odnieść pierwsze zwycięstwo przed czasem od listopada 2009 roku. Chiesa źle znosi uderzenia na korpus i kto wie, czy Jorge nie zrobi z tego użytku.
Wildcard
|
||||
Tim Means |
||||
Kursy |
||||
— | 2.75 | — | 2.950 | — |
…………………………………………………………………………………………………………………………………………… | ||||
Waga lekka – 155 lbs |
||||
…………………………………………………………………………………………………………………………………………… | ||||
Tim Means | vs | Danny Castillo |
Po raz pierwszy w Betting Club pojawia się zawodnik ze statusem dzikiej karty. Jak pewnie wielu z Was wie, pełna oferta kursów pojawia się dopiero na około 5 dni przed galą. Dodatkowo UFC nie omijają kontuzje, przez co często muszę improwizować z dodaniem ostatniego typu do danego epizodu. Receptą na ten problem może okazać się Wildcard. Dzika karta będzie pojawiać się w danym epizodzie w dosłownie ostatniej chwili. Charakteryzować ją będzie krótsza i mniej dokładna analiza od pozostałych. Zapraszam do zapoznania się z nowym komponentem Betting Club. Czekam na Wasze opinie dotyczące Wildcard w komentarzach.
Tim Means jest pierwszym zawodnikiem w historii Betting Club, który będzie reprezentował mój klub, jako zawodnik z sekcji Wildcard. Jego rywal Danny Castillo jest faworytem bukmacherów i większości fachowców. Nie zgadzam się z tym i uważam, że Means może w tej walce pozytywnie zaskoczyć.
Analiza
Castillo jest faworytem ze względu na swoją bazę zapaśniczą. Means nie jest mistrzem obron przed sprowadzeniami i tutaj zawodnik Alpha Male będzie miał znaczącą przewagę. Dodatkowo wydaje się, że w parterze może być w stanie skutecznie kontrolować rywala. Na tym jednak kończy się przewaga Danny’ego. Stójka powinna być królestwem Meansa, który posiada znakomity tajski boks i „Jon Jonesowe” warunki fizyczne. Ogromna przewaga wzrostu i zasięgu z pewnością będzie widocznym elementem w tym starciu. Castillo co prawda dobrze boksuje, jednak nie wydaje mi się, żeby był lepszym zawodnikiem od Masvidala w tej płaszczyźnie, który miał z Timem sporo problemów. Co do BJJ, to nie zakładam, że zobaczymy w tej walce wygraną przez poddanie.
Podsumowanie
Tim Means jest dwa razy lepszym zawodnikiem od Paula Sassa i podejrzewam, że postawi dwa razy większy opór. Uważam, że sytuacja jest analogiczna do tej, którą opisywałem przed walką Gray Maynard vs TJ Grant, czyli widzę dwa prawdopodobne scenariusze:
– zapasy Castillo okażą się skuteczniejsze od stójki Meansa, dzięki czemu zawodnik Alpha Male zdobędzie przychylność sędziów punktowych,
– Tim Means udowodni po raz kolejny, że jego tajski boks, który idzie w parze z rewelacyjnymi warunkami fizycznymi, to zabójczy zestaw i systematycznie obijając swojego rywala, zdobędzie przychylność sędziów po 15 minutach walki lub pokusi się o wygraną przez KO/TKO
Uważam, że szanse dla obu zawodników rozkładają się 50/50, w związku z czym kurs bukmacherski na Tima Meansa wydaje się być atrakcyjny.
***
Wysokość kursów bukmacherskich podanych w temacie jest zgodna z kursami podanymi na stronach internetowych bukmacherów z dnia 24.07.2013r. o godzinie 8.50 czasu polskiego
Chyba pierwszy Betting Club, w którym zgadzam się z wszystkimi typami. Analiza psychologiczna Rory’ego – wielkie brawa
Świetny tekst i pomysł na gościa!
Rory – również mi się wydaje, że to on jest przyszłością kategorii półśredniej, ale mistrzem zostanie dopiero, gdy GSP odejdzie na emeryturę lub ktoś go wcześniej w zaskakujący sposób zdetronizuje (Hendricks FTW!). A szkoda, bo szalenie interesujący byłby pojedynek GSP vs Rory.
Ja także zastanawiam się, na ile ta psychopatyczna otoczka jest prawdziwa, a na ile to sprawne tworzenie wizerunku. Nie zmienia to faktu, że dzięki temu jego walki są tym bardziej intrygujące.
Chiesa vs Masvidal – zdaję sobie sprawę, że stójka i doświadczenie Masvidala może być tutaj decydujące, ale jakoś nie do końca przekonuje mnie ten zawodnik. Za to niepozorny Mike zaimponował mi sercem do walki i konsekwentnym dążeniem do poddania przeciwnika. Głęboko wierzę, że uda mu się ta sztuczka również z Jorge.
Ogólnie zgadzam się co do analizy walki Rorego z Jakiem, jednak nie wiem czy nie przeholowaliście trochę :). Ja rozumiem, że masz Slipmych swojego faworyta i doceniasz jego poziom sportowy, ale to zdanie jest trochę naciągane: „…a kiedy Ellenberger zrozumie, że popełnił błąd, będzie już tylko pionkiem w krwawej grze człowieka, który będzie gotów zadać mu ból, o jakim wcześniej Amerykanin nie śnił w najgorszych koszmarach.” Przecież to nie Wolverine ;). Zobaczymy jak się zaprezentuje z Jakiem, ale na razie nie wciskałbym go przed GSP. Możliwe, że już na chwilę obecną jest lepszy, ale poczekajmy z wnioskami do niedzieli. W sumie z taką psychiką i takimi umiejętnościami może zostać JJ wagi półśredniej.
Tak w ogóle świetny pomysł z tym wywiadem, kapitalnie się to czytało. Mam nadzieję, że to nie jednorazowy zabieg i goście mający coś do przekazania będą się co jakiś czas pojawiać ;).
Na początku chciałbym serdecznie podziękować Annie za współprace, której efektem jest wywiad zaprezentowany w temacie. To, że zdecydowała się podzielić z nami swoją olbrzymią wiedzą, jest dla mnie czymś bardzo satysfakcjonującym. Jednocześnie informuje, że reszta tekstu dotycząca Rory’ego jest moim dziełem. Jeśli taka analiza psychologiczna przypadnie czytelnikom do gustu, co będzie widoczne w komentarzach, to nie wykluczam, że weźmiemy z Anną pod lupę Andersona Silvę przed rewanżową walką z Chrisem Weidmanem.
Orestos.
Ta metafora jest odzwierciedleniem mojego przypuszczenia, że po tym jak Ellenberger w pierwszej rundzie zobaczy swoją nieporadność po prostu podłamie się psychicznie, a wtedy Rory zafunduję mu takie „fatality”, jakiego nawet w Mortal Kombat nie zobaczymy. Tekst jest odważny i dość specyficzny, natomiast uważam MacDonalda za człowieka, który deklasuje swoimi umiejętnościami innych zawodników i nie mam zamiaru tego ukrywać, ani owijać słów w bawełnę. Mimo ogromnej siły uderzenia Ellenbergera, jego szanse uważam za czysto iluzoryczne i jestem przekonany, że MacDonald to wygra
Masa pracy, świetny tekst. Tylko jedna drobna uwaga. O ile przyznaję, że tekst jest bardzo dobry to mam wrażenie, że teksty o tym, że „nawet najlepsza analiza może zawieść” w kontekscie walki Weidman vs Silva czy też regularne marudzenie po galach, że miałeś postawić na tego czy tamtego są niepotrzebne, bo brzmią jak wymówki.
dobrze sie czyta a co z walka
Daron Cruickshank – Yves Edwards
1.85 1.97
na kogo stawiacie? Daron chyba sobie poradzi
Ja również byłem zaczarowany występem Macdonalda z BJ Pennem i myślę, że Rory będzie rozwijał się w kierunku wszechstronnej i doskonałej stójki i dobrych zapasów defensywnych, a to bardzo dobry zestaw na stawienie czoła GSP.
Moim zdaniem to właśnie Rory ma najlepszą szansę na pokonanie GSP, nawet większą niż Hendricks. Zaś co do samej walki to widzę to identycznie – 15-20% dla Ellenbergera na zmieszczenie jakiegoś sierpa, a reszta szans dla Rorego, który jest dużo lepszy w stójce i będzie osłabiał rywala i skończy go pod koniec 3 rundy lub wygra na punkty.
Kurs 1,45 zdecydowanie do grania.
Walka Masvidal vs Chiesa, może być bardzo ciekawa. O ile Masvidal na papierze jest dośc sporym faworytem, to Chiesa może tak łatwo skóry nie sprzedać. Trenując w Team Alpha Male z takimi zapaśnikami jak Palmer, Castillo, czy headlinerem w postaci Urijaha Fabera, może się zapaśniczo pokazać z dobrej strony i sfinalizować którąś z prób obalenia. Duane Ludwig, będąc teraz głównym trenerem stójki w TAM może się również pochwalić sporą skutecznością. Chad Mendes, ostatnie 3 walki wygrał przez TKO/KO, a TJ Dillashaw, czy Justin Buchholz po 2 walki przez TKO/KO. Także widać, że w Sacramento ostatnimi czasy dość mocno szlifuje się stójkowe rzemiosło, co może zaowocować widoczną poprawą w tym aspekcie u Chiesy.
Bardzo fajna analiza Rorego. Wczesniej o nim nie myslalem w ten sposob, ale faktycznie jest w nim cos z psychopaty.
Uwaga, będzie esej.. :P
Analizy kapitalne, a ten wywiad z panią psycholog to jak wisienka na torcie :) Czegoś takiego chyba jeszcze w polskich mediach MMA nie było.
Również zastanawiam się, na ile Rory jest rzeczywistym psychopatą, na ile jest to kreacja medialna, a na ile – i ta opcja wydaje mi się najbardziej prawdopodobna – po prostu nieśmiałość Kanadyjczyka i kiepskie obycie z kamerami, co wyraża się w jego „sztuczności”, w której właśnie można rzekomo dostrzec pewien obłęd czy szaleństwo.
Z typami Masvidala i Meansa jak najbardziej się zgadzam, z Guillardem trochę mniej, ale on jest totalnie chimerycznym zawodnikiem i ciężko przewidzieć, co tym razem wymyśli.
Co do samego Rory’ego MacDonalda.. Bardzo podobają mi się odważne tezy, które stawiasz, bo nie ma tu żadnego wodolejstwa, jakiejś gdybologii etc. A to w świecie usłanym odcieniami szarości bardzo się ceni :)
Uważam Kanadyjczyka za duży talent, który rzeczywiście może zawojować światowe MMA w niedługim czasie. Tym niemniej, sądzę, że ma jeszcze bardzo dużo do udowodnienia, a jego aktualny hype jest jednak nieproporcjonalnie duży w stosunku do tego, z kim się mierzył i co osiągnął. Toczył dobry choć przegrany bój z Carlosem Conditem, gdy był jeszcze nieopierzonym młokosem – fakt. Pamiętajmy jednak, że i ówczesny Condit to nie był ten sam zawodnik, co dzisiaj, który znany jest z pasjonujących pojedynków czy knockdownu na GSP. Dominujące zwycięstwo nad Natem Diazem wyglądało doskonale i nie chcę tu umniejszać zasług MacDonalda, ale trzeba pamiętać, że po pierwsze – Nate w półśredniej był stosunkowo mały (znaczy słaby na tle atletycznych rywali) i przede wszystkim po drugie – bracia zawsze mieli problemy z zapaśnikami. Pokonanie Pyle’a, który pewnego poziomu nigdy już nie przeskoczy, oraz słabego Millsa było obowiązkiem Rory’ego, z którego wywiązał się bardzo dobrze.
Co zaś się tyczy pojedynku z BJ Pennem, po którym tak wielu ludzi dostrzegło w Rorym ogromny potencjał. Mam tutaj odmienne zdanie – to był kompletnie wypalony, statyczny i zupełnie fizycznie nieprzystosowany do walczenia w kategorii półśredniej w nowoczesnym MMA Penn. Występ Kanadyjczyka był fantastyczny, ale nie można zapominać, że to już od dawien dawna nie ten sam BJ Penn – zero dynamiki, malutki zasięg, słaba kondycja, absolutny brak mobilności. Rory zdemolował legendę, owszem, ale legendą będącą już zawodnikiem całkowicie wypalonym. Wiem, że może wydawać się trochę niesprawiedliwe odbieranie jakichkolwiek zasług Kanadyjczykowi po tak świetnym występie, ale uważam, że pomijanie faktu, iż z legendy po Pennie pozostało mu już tylko nazwisko jest również nie do końca sprawiedliwe i nie oddaje całej prawdy o tym pojedynku.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że właściwie każde zwycięstwo jakiegokolwiek zawodnika można podważyć, zwracając uwagę na elementy, które działają na jego niekorzyść (jak pozwoliłem sobie uczynić powyżej), jednocześnie nie wspominając o tych, które dodają mu chwały. O ile jednak jak najbardziej uważam, że Rory może mieć przed sobą wielką przyszłość, to stoję też na stanowisku, że jego obecny hype jest niewspółmierny do dotychczasowych osiągnięć. W moich oczach pokonanie Ellenbergera w dobrym stylu będzie już jednak jak najbardziej ten hype uzasadniało. Stawiam Kanadyjczyka w roli faworyta, ale nie aż tak wyraźnego, jak sugerowałyby kursy bukmacherskie.
Nie mogę się zupełnie zgodzić, że MacDonald to stójkowo jeden z najlepszych zawodników. Wyraźnie przegrywał wymiany stójkowe z poukładanym w tej płaszczyźnie i – co ważne – nie odstającym warunkami fizycznymi Millsem. Demolka małego i bezbronnego Penna, na podstawie której – jak sądzę – wyciąga się wnioski o umiejętnościach stójkowych Rory’ego, nie przekonuje mnie. Kanadyjczyk porusza się mechanicznie, nie ma w nim luzu, elastyczności, regularnie powtarza wyuczone schematy – oczywiście, w walce z Pennem robił to w doskonały sposób, ale nigdy nie nazwałbym go jednym z najlepszych strikerów w MMA. Rory nawet w walce z Hawajczykiem trzymał szczękę wysoko, rzadko atakował z różnych kątów, wycofywał się w linii prostej. Na jego korzyść mogą natomiast jak najbardziej działać zapasy, którymi może paraliżować część zapędów ofensywnych swoich rywali.
Co zaś się tyczy obijania Penna, podczas gdy mógł to prawdopodobnie skończyć – nie uważam, żeby był to objaw psychopatycznej osobowości Rory’ego. Uważam, że to wynik trzymania się gameplanu, który Kanadyjczyk realizował z ogromną konsekwencją, niemalże mechanicznie. Mam też wątpliwości co do tego, jak z przyjęciem ciosu radzi sobie Kanadyjczyk – walkę z Conditem pamiętamy, a i w starciu z Millsem po przyjęciu solidnego razu poszedł od razu trochę nieudolnie po sprowadzenie (Tsubasa zweryfikuje, jeśli się mylę :)), choć na obdarzonego zerowymi defensywnymi zapasami Brytyjczyka wystarczyło.
Podsumowując, spodziewam się zwycięstwa MacDonalnda, ale też – wobec kowadła w pięści Ellenbeergera – po średnio emocjonującym widowisku.
I tym o to sposobem, Naiver obalił analizę Pani psycholog. ja uważam, że Rory jest po prosy inteligentny, pewny siebie i trochę gra poprostu. Choć jak tak patrze na to zdjęcie:
http://media.ufc.tv/fighter_images/Rory_McDonald/RoryMacDonald_Headshot.png
to też mam wątpliwości, jak z nim jest do końca.
Na pewno się kłuje i to sporo – to wiemy na pewno ;-)
Raczej Melvin zostanie poddany, a Masvidal , mimo,że będzie miał ciężko – wygra.
Ps. Fajny pomysł z tą Panią Anią, ale mimo, że sam znam dobrze jednego psychologa, to nie do końca jestem w stanie uwierzyć, że na podstawie Twoich kilku zdań Slipmych, o Rorym, gdzie zgaduję , Pani Psycholog, nie oglądała konf, walk i pewnie mało zna sie na mma, jest ona w stanie próbować stworzyć portret psychiczny ów gościa. Ale jak sama powiedziała, do szczegółowej analizy osob owości, kilka zdań na krzyż Slipmycha to trochę mało…
Ps. Ale nie mam nic przeciwko ( a nawet z checia bym poczytał!) o analizie psychy JJ!
;-)
Burrick
W analizie na UFC 162 nie odbierałem szans Weidmanowi i pisałem, że wynik tej walki jest sprawą otwartą. Sposób w jaki Weidman wygrał był przynajmniej dla mnie absolutnie nieprzewidywalny i to miałem na myśli. Jeśli w Twojej analizie przewidziałeś, że Weidman pozbawi Andersona przytomności w stójce, to jesteś lepszy niż Nostradamus. W ogóle nie miałem na myśli usprawiedliwienia mojego błędnego typu, źle to odebrałeś.
Co do wymówek i „regularnego” marudzenia, to w ostatnich odcinkach poważnie mam pecha i mając 4 walki do wyboru wybiorę akurat te dwie, które nie wejdą, a te które wejdą opisuje w komentarzach(jeśli ktoś śledzi BC to wie, że tak jest). Każdy odcinek podsumowuje i staram się to robić w sposób szczery, nie chcę się na siłę usprawiedliwiać, bo nawet nie czuje takiej potrzeby.
Daniel
Jak Chiesa będzie chciał się bawić w stójce z Masvidalem to przegra z kretesem i nie mam co do tego wątpliwości.
Zychal
W typerze postawiłbym na Darona, ale nie jest zdecydowany faworyt. W sumie różnie to się może ułożyć. Ryzyko jest dość spore
Kaczka
Owszem, Anna nie zna się na MMA i o taką osobę też mi chodziło. Możesz mi uwierzyć na słowo, że Ania dostała ode mnie solidną dawkę materiałów o Rorym (video, wywiady, walki, nawet zdjęcia), które wnikliwie przestudiowała. Moje spostrzeżenia i sugestie były tylko dodatkiem do jej opinii. Zresztą w wywiadzie chyba widać wyraźnie, że to nie były moje spostrzeżenia, tylko są to wypowiedzi specjalistki.
Naiver
Tobie odpiszę później
Chciałbym jeszcze poznać Wasze opinie na temat Wildcard. Czy pasuje Wam taka forma analizy, czy odpuścić sobie na przyszłość i zapodać jeden typ mniej w epizodzie. Czekam na komentarze w tej sprawie. No i podawać swoje typy oczywiście ! :)
Podobają mi się analizy, ale nie kupuję tekstów o pechu. Skoro wybierasz jedne walki a nie drugie tzn. że coś Tobą kieruje i tyle. Uważam, że marudzenie po gali jest niepotrzebne.
Wildcard niech zostanie.
Analiza kapitalna,a wywiad panią Asią,to powiem,jak naiver wisienka na torcie.
A co do Wildcardu, to mi bardzo pasuje taka forma analizy.
Znów naiver wyczerpał temat. Też nie podzielam zachwytu Rorym, niemniej pomysł zaproszenia psychologa do analizy jak najbardziej trzeba pochwalić, niezależnie od wytoczonych wniosków.
Rozważam postawienie na Ellenbergera, ale obawiam się, że taki typ będzie implikował wpisanie KO/TKO 1 runda obok ksywki zwycięzcy.
Ok Naiver, znalazłem chwile czasu, może nie tyle ile potrzebuje, ale postaram się napisać co myślę o niektórych wątkach w skróconej formie.
„Toczył dobry choć przegrany bój z Carlosem Conditem, gdy był jeszcze nieopierzonym młokosem – fakt. Pamiętajmy jednak, że i ówczesny Condit to nie był ten sam zawodnik, co dzisiaj, który znany jest z pasjonujących pojedynków czy knockdownu na GSP”
Uważam to zdanie za kłamstwo. Condit przystąpił do walki z Rorym po dwóch fantastycznych pojedynkach z Ellenbergerem i Kampmannem, w których wyraźnie było widać jak utalentowanym jest zawodnikiem. Carlos był wyraźnym faworytem tamtego starcia i to co zrobił Rory przez pierwsze 10 min walki było niemałym zaskoczeniem dla większości świata MMA. Ja osobiście śledzę karierę Condita od bardzo dawna i oglądałem jego walki w czasach dinozaurów, wiec akurat na temat tego zawodnika mam sporą wiedzę.
„Dominujące zwycięstwo nad Natem Diazem wyglądało doskonale i nie chcę tu umniejszać zasług MacDonalda, ale trzeba pamiętać, że po pierwsze – Nate w półśredniej był stosunkowo mały (znaczy słaby na tle atletycznych rywali) i przede wszystkim po drugie – bracia zawsze mieli problemy z zapaśnikami”
Przypomnę na początku, ze MacDonald nie jest zapaśnikiem. Po za tym mały Diaz walkę wcześniej wypunktował czołowego zawodnika wagi półśredniej – Dong Hyun Kima i został okradziony przez sędziów, bo tak to trzeba nazwać. MacDonald wyglądał 3 razy lepiej, niż potężny Koreańczyk na tle Diaza, a fakt, że miał wtedy tylko 21 lat jest nieskazitelnym dowodem na to z jakim talentem mamy do czynienia
„Nie mogę się zupełnie zgodzić, że MacDonald to stójkowo jeden z najlepszych zawodników. Wyraźnie przegrywał wymiany stójkowe z poukładanym w tej płaszczyźnie i – co ważne – nie odstającym warunkami fizycznymi Millsem”
Ten argument pojawia się notorycznie i lekko mnie rozśmiesza. Dla mnie ta teza jest tyle warta co zdanie: „Dan Hardy ma tak dobrą stójkę, że GSP walcząc z nim musiał przenosić walkę do parteru”. Uważam, że Rory wyszedł do walki jako zaprogramowana maszyna. Cel – destrukcja rywala w parterze. Przeczekał hulankę Millisa w stójce i zrobił swoje. Jak w ogóle można pomyśleć, że Che Millies mógłby być większym zagrożeniem w stójce dla MacDonalda na dystansie 15 minut to nie mam pomysłu.
Występ Kanadyjczyka był fantastyczny, ale nie można zapominać, że to już od dawien dawna nie ten sam BJ Penn – zero dynamiki, malutki zasięg, słaba kondycja”
No i tutaj mnie ciekawi, dlaczego tak wiele osób zapomniało jak dużo pracy w przygotowania włożył BJ, żeby skopać MacDonaldowi tyłek? W zapasach pomagali mu Ben Askren i Daniel Cormier, do tego pojawiła się nowa dieta, dzięki której BJ wyglądał potężnie jak nigdy wcześniej. MacDonald go zdeklasował i nagle okazuję się, że BJ to człowiek, który ma tak sporo minusów? Jak dla mnie to mocny brak obiektywizmu, BJ to złote dziecko MMA i wg wielu największy talent w historii. Hawajczyk potrafił wygrać rundę z Nickiem Diazem w wadze półśredniej i warunki fizyczne mu w tym nie przeszkodziły. Rory po prostu okazał się lepszy i nawet Penn w życiowej formie nic by tu nie ugrał.
„Demolka małego i bezbronnego Penna…”
To Rory walczył z 5letnim dzieckiem wrzuconym do klatki, a nie jednym z najbardziej utytułowanych zawodnika MMA w historii? Jest to celowe umniejszenie zasług MacDonalda, ale brzmi to trochę bezsensowne. BJ Penn to świetny zawodnik i taki opis jest delikatnie mówiąc niefortunny.
„…na podstawie której – jak sądzę – wyciąga się wnioski o umiejętnościach stójkowych Rory’ego, nie przekonuje mnie. Kanadyjczyk porusza się mechanicznie, nie ma w nim luzu, elastyczności, regularnie powtarza wyuczone schematy – oczywiście, w walce z Pennem robił to w doskonały sposób, ale nigdy nie nazwałbym go jednym z najlepszych strikerów w MMA.”
Trochę dużo ma tych wyuczonych schematów skoro BJ obrywał łokciami, kolanami, frontkickami, kopnięciami bocznymi na głowę, lowkickami, kombinacjami bokserskimi od ciosów prostych, po sierpy kolejno na głowę i wątrobę, do tego ciosy podbródkowe. Paleta technik i ich skuteczność w wykonaniu MacDonalda była popisem umiejętności stójkowych na najwyższym poziomie i jego „mechaniczy” styl sprawia, że te uderzenia ważą bardzo wiele i są tak celne. Co do elastyczności, to Rory MacDonald jest pierwszym zawodnikiem, który tak stłamsił wszystkie atuty Hawajczyka, jednocześnie fundując mu 15minut piekła
Podsumowując,
Rory MacDonald jest perłą tego sportu i mam nadzieję, że jego następna walka to potwierdzi. Już w ten weekend poznamy odpowiedzi na wiele niejasności związanych z tym zawodnikiem, jednak jestem dobrej myśli. Wierzę, że nie da się znokautować i pokaże jaki poziom reprezentuję
Slipmych,
myślę, że pozostaje nam się w kwestii MacDonalda „pięknie różnić”, podobnie jak przy interpretacji walki Andersona :)
Kilka punktów tylko:
„..i jego „mechaniczy” styl sprawia, że te uderzenia ważą bardzo wiele i są tak celne.”
Jest dokładnie odwrotnie i nie wiem, na jakiej podstawie stwierdzasz, że uderzenia MacDonalda (cały czas mówimy o stójce) wiele ważą. Ten robotyczny styl działa dokładnie odwrotnie, powodując, że mięśnie nie są rozluźnione i trudniej wygenerować silny cios. Można wiele powiedzieć o MacDonaldzie, ale na pewno nie to, że jego uderzenia w stójce wiele ważą.
Zdecydowanie obstaję przy swoim, twierdząc, że BJ Penn, którego pokonał Rory, to już od dawna nie był ten sam BJ, nie wspominając o tym, że powinien walczyć w lekkiej. Zwycięstwo Rory’ego było kapitalne, ale nie pokonał on legendarnego BJ Penna w świetnej formie tylko cień dawnego The Prodigy będącego na ostatniej prostej przed zakończeniem kariery.
Jak najbardziej uważam, że Che Mills w stójce mógłby napsuć bardzo wiele krwi MacDonaldowi oraz, że miałby tam przewagę – sam fakt, że po przyjęciu mocniejszego ciosu Kanadyjczyk automatycznie poszedł po nogi, uważam za symptomatyczny.
W Lidze Lowking postawię na MacDonalda, bo jest on faworytem, ale z punktu widzenia kursów uważam, że Ellenberger jest atrakcyjniejszy. Dodałbym do tego Bobby’ego Voelkera jako kandydata na czarnego konia, bo jeśli przetrwa pierwszą rundę z Robbie Lawlerem, to zwycięstwo będzie miał niemalże w kieszeni.
Juz Diaz pokazał gdzie jest miejsce Penna w szeregu. A to że wrócił po ogłoszeniu końca kariery, dobitnie dowodzi, że w życiowej formie być nie mógł. (1:0 dla Naivera) ;-)
„Jest dokładnie odwrotnie i nie wiem, na jakiej podstawie stwierdzasz, że uderzenia MacDonalda (cały czas mówimy o stójce) wiele ważą”
A co mam myśleć jak widzę Penna słynącego z tytanowej szczęki, który pływa po uderzeniu łokciem i zwija się z bólu po uderzeniach na korpus i głowę. Jego twarz po walce nie wyglądała na taką, która przyjęła „lekkie” uderzenia, tylko ciężkie, ale może to tylko złudzenie optyczne, albo jakiś mejkap nałożony w przerwach między rundami. Może nałożono Pennowi odpowiedni makijaż, żeby podsycić ten niesłuszny hype na MacDonalda i zasugerować ludziom
„Zdecydowanie obstaję przy swoim, twierdząc, że BJ Penn, którego pokonał Rory, to już od dawna nie był ten sam BJ, nie wspominając o tym, że powinien walczyć w lekkiej. Zwycięstwo Rory’ego było kapitalne, ale nie pokonał on legendarnego BJ Penna w świetnej formie tylko cień dawnego The Prodigy będącego na ostatniej prostej przed zakończeniem kariery”
Bj Penn przegrywał tylko z najlepszymi zawodnikami na świecie. Nick Diaz i Rory to absolutny top tej dywizji, po wygranej z Pennem jednak umniejsza się ich zasługi i przypisuje je nie olbrzymim umiejętnościom tych zawodników, a braku formy u Penna. Genialna teoria. To może warto również wspomnieć o fatalnej formie Shoguna, Evansa, Sonnena w walce z JJ. Jacyś tacy mali i bezbronni są Ci zawodnicy w porównaniu do niego. Niby Jon Jones walczy dobrze, ale Ci przeciwnicy… Ehhh, okazuję się chyba, że Jon Jones nie jest taki super, tylko przeciwnicy tacy nijacy. To, że Nick Diaz po wygranej walce z Pennem dostał TS i uważa się to zwycięstwo za jego największe osiągnięcie w karierze to też dziwna sprawa, bo to był „mały bezbronny BJ” bez formy, a nie wielka walka Nicka. To, ze bukmacherzy i większość specjalistów nieznacznie faworyzowało wtedy Penna do zwycięstwa też ma się nijak do tych mizernych warunków fizycznych Hawajczyka i jego słabej formy. Nie odniosłeś się ani słowem do tego, ze BJ Penn pierwszy raz w swoim życiu zrobił pełny okres przygotowawczy, o czym mówiło się dużo przed walką, nie odniosłeś się ani słowem do tego, że to najprawdopodobniej był najsilniejszy fizycznie Penn jakiego widzieliśmy, co było widać po posturze i filmikach, które wrzucał ten zawodnik. Najlepiej napisać, że jest cieniem samego siebie sprzed lat i ma się dowód na to jak przeceniany jest Rory MacDonald.
„Jak najbardziej uważam, że Che Mills w stójce mógłby napsuć bardzo wiele krwi MacDonaldowi oraz, że miałby tam przewagę – sam fakt, że po przyjęciu mocniejszego ciosu Kanadyjczyk automatycznie poszedł po nogi, uważam za symptomatyczny”
A tego to nie skomentuje.
Nie odniosłeś się do faktu, ze „mały” Nate Diaz poradził sobie z Kimem, który jest jednym z najsilniejszych fizycznie zawodników w tej dywizji, a przy 21letnim MacDonaldzie wyglądał jak „mały bezbronny” zawodnik, bo po co przyznawać rację, że to rzeczywiście był kapitalny występ Kanadyjczyka?
Nie odniosłeś się do faktu, ze nieopierzony Rory dał kapitalną walkę z Conditem, który już wtedy był uważany za jednego z najlepszych zawodników na świecie, bo po co doceniać fakt, że młokos przez 10 min wygrywał walkę z dużo bardziej doświadczonym rywalem, który okazał się być przyszłym tymczasowym mistrzem. Lepiej napisać, że Condit był wtedy słabszy i znowu mamy obalony mit MacDonalda.
Nie odniosłeś się do różnorodności kombinacji, które Rory zastosował w walce z Pennem, bo wiesz, że była imponująca i nie często się widzi zawodników w akcji, którzy są wstanie pokazać tak wiele w zaledwie 15min. To by było sprzeczne z drogą, którą sobie wyznaczyłeś, czyli zaniżenie umiejętności MacDonalda i obalenie mitu o jego wielkości
Nie podoba mi się, że przy użyciu karykaturalnych argumentów typu „mały bezbronny Penn bez formy” „mały Diaz” ktoś na siłę próbuje udowodnić, że ktoś nie jest taki dobry, tylko inni tacy słabi. Jak na dłoni widać, że Rory już teraz jest wszechstronnym talentem, i fakt, że jest faworytem w starciu z tak dobrym zawodnikiem jak Ellenberger najlepiej o tym świadczy. Niemal wszyscy fachowcy i jednomyślni bukmacherzy faworyzują w tej walce Kanadyczyka i nie jest bezpodstawne.
Myślę, że nie mam już nic więcej do napisania, a porozmawiamy po sobotniej walce, po której i tak pewnie pojawi się komentarz, że Ellenberger jakiś taki niski się wydawał, a jego uderzenia słabsze i wolniejsze niż zwykle.
Oczywiście to nie jest tak, że moim zdaniem Rory wygra na 100%. W tym sporcie wszystko jest możliwe i jak Ellenberger czysto trafi to może pozamiatać, ale trzeba myśleć racjonalnie. MacDonald prezentuje taki zestaw umiejętności, że poza GSP nie widzę nikogo kto ma prawo być faworytem w walce z młodym Kanadyjczykiem.
Zgadzam się ze Slipmychem w pełnej rozciągłości. Jestem wielkim fanem Rory’ego od czasu starcia z Conditem i z każdą kolejną walką ten chłopak mnie coraz bardziej zadziwia.
Poprę w przypadku Penna Slimpycha – owszem, Rory był stawiany jako faworyt, jednakże Penn bardzo solidnie przygotowywał się do tej walki – wydaje mi się, może mnie ktoś zweryfikuje, że zapowiadano jego powrót, najlepszą formę od dłuższego czasu. Wiadomo, każdy zapowiada doskonałą formę, ale Pennowi bardzo wtedy zależało, żeby jak najlepiej się zaprezentować, pokazać, że może walczyć z czołówką. Owszem, jego miejsce jest w lekkiej. Owszem, spodziewano się zwycięstwa Rorego. Ale nie w takim stylu – on przez 15 minut ABSOLUTNIE zdominował Penna, nie dał mu miejsca na żadną sensowną akcję, o odniesieniu jakichkolwiek strat nie wspominając. Jasne, Penn nie był na poziomie top 10 WW, ale nie róbmy znowu z niego gościa, który wyszedł tylko po łomot, bez większego przygotowania i przynajmniej teoretycznych szans.
Też się zgadzam ze Slipmychem.Ostatnio gdzieś wyczytałem, że Rory rozważa przejście do wagi średniej, bo nie chce walczyć z GSP.Tak sobie siedzę i myślę, czy to dobry pomysł i szczerze powiem, że nie wiem.A wy co o tym myślicie? bo też pomyślałem, że jak GSP pokona Rumcajsa, to GSP mógłby zejść do kategorii lekkiej i sprawa została by rozwiązana.
Nie należy deprecjonować zwycięstwa MacDonalda nad Pennem, ponieważ Hawajczyk to zawsze groźny zawodnik, szczególnie w pierwszej rundzie, ale z drugiej strony próba wynoszenia pod niebiosy jego dyspozycji po laniu od Diaza i czternastomiesięcznej przerwie w startach, w moim odczuciu, jest próbą groteskowej mitologizacji zdarzenia, które nigdy nie miało miejsca.
Mam ogromne wątpliwości, czy trzydziestotrzyletni BJ byłby prawdziwym testem dla talentów w wadze lekkiej, a nie możemy zapomnieć, że z Kanadyjczykiem zmierzył się w wadze półśredniej, w której w 2012 roku nie było już dla niego miejsca.
Zdecydowanie więcej znaczą dla mnie występ Rory’ego z Conditem, mimo porażki zaprezentował się bardzo dobrze, i Diazem, którym rzucał jak szmacianą lalką.
Trzeba kilka spraw sprostować. Nikt tu nie napisał, że Rory nie jest faworytem, nikt nie napisał, że nie jest wielkim talentem, więc nie ma co się burzyć, że przecież fachowcy uważają go za faworyta. Ja również na niego postawiłem. Kwestia proporcji.
Punktem, w którym się różnimy, jest interpretacja jego dotychczasowych dokonań, w szczególności pojedynku z BJ Pennem, na podstawie której, odnoszę takie wrażenie, zbudowałeś sobie głównie obraz MacDonalda jako ultradominatora. Każda moneta ma dwie strony, każdy kij ma dwa końce. Pisałem już, że Kanadyjczyk doskonale zaprezentował się z Hawajczykiem – i to jest jedna strona, nad którą nie mam zamiaru się rozwodzić, bo jak było, każdy widział (chociaż może nie każdy zauważył, że praca głową MacDonalda nie istnieje?). Druga strona natomiast, która, mam wrażenie, jest całkowicie ignorowana w imię czci Rory’ego, jest taka, że ówczesny Penn to nie był zawodnik, którego pokonanie – choćby i tak dominujące jak to MacDonalda – uzasadniałoby uznanie jego rywala za jednego z najlepszych strikerów w MMA czy też przyszłego dominatora. Nie mówię, że Rory nie może się nim stać, ale z całą stanowczością stwierdzam, że przesłanki, które miałyby o tym świadczyć, są jeszcze zdecydowanie niewystarczające. Nie można ignorować wszystkich okoliczności, dorabiając jeszcze do tego tezy, że tamten Penn to był (prawie) najlepszy Penn w historii (sic!). Absolutnie nim nie był.
Być może moja opinia na temat walki Penn vs Rory zabrzmiała jak deprecjonowanie doniosłości tego boju dla Kanadyjczyka. Myślę jednak, że to dobry kontrast do wynoszenia go pod niebiosa na podstawie tej walki.
Poruszyłeś, Slipmych, jeszcze kilka wątków w swoim poście, przy omawianiu których musiałby sięgnąć jeszcze dalej, ale jako, że godzina późna, to w skrócie:
1 – MacDonald zdeklasował Diaza, bez dwóch zdań. Obaj bracia Diaz mają problemy, gdy postawi się przed nimi solidnych zapaśników i nawet jeśli MacDonald nie jest nim sensu stricto, to jak najbardziej nim jest sensu largo. A zatem w zachwytach nad tym pojedynkiem gdzieś w tyle głowy trzeba mieć „Diazy dają dupy z zapaśnikami”.
2 – Obrażenia na twarzy Penna to nie jest najlepszy wskaźnik siły ciosów MacDonalda. Sam wiesz, że czasami dwa, trzy celne ciosy (nawet i niekoniecznie mocne) mogą spustoszyć facjatę. Nigdzie nie napisałem, że Rory bije jak panienka. Napisałem za to, że jego robotyczny, mechaniczny, drewniany (jak kto woli) styl NIE SPRZYJA generowaniu dużej siły ciosów i tego się trzymam. Pod względem siły ciosu w stójce MacDonald nie wyróżnia się ani na plus, ani na minus.
3 – Nate Diaz nie wygrał z Kimem, co najwyżej zremisował, na skutek braku paliwa w zbiorniku tego ostatniego.
4 – Różnorodność ofensywna, którą w walce z Pennem zaprezentował Rory, była ogromna. Znów jednak – mocno przejaskrawiając – zawieś worek przed jakimkolwiek rozgarniętym zawodnikiem i każ mu uderzać przez 10 minut – również zaprezentuje dużą różnorodność.
Wynik walki z Ellenbergerem nie wpłynie na moje postrzeganie walki Rory’ego z Pennem, czyli w skrócie – „zaprezentował się kapitalnie itd., itp., ale…”. Jak wspominałem, uważam, że pokonanie Jake’a będzie uzasadniało cały hype, jakim otoczony jest Kanadyjczyk.
Co zaś się tyczy umniejszania zwycięstw, które mi zarzucasz, nawet pomimo tego, że dostrzegam przecież, że występy MacDonalda z Pennem czy Diazem były rewelacyjne – przecież ledwie dwa tygodnie temu przekonywałeś mnie, że to Silva przegrał, a nie Weidman wygrał ;)
ja na gali tylko 3zl na plusie postawilem 3 kupony wszedl jeden stawka 67 wygrana 70 guilard + mcdonald .Slimpych swietny epizod 3 na 4 weszly guilard po dobrym kursie
Patrzyłem na dzisiejszy pojedynek z perspektywy psychiki Rorego i dużo rzeczy się potwierdziło – nie wiem czy ma umysł mordercy i psychopaty, ale z pewnością ma umysł idealny do MMA.
Na przykład żegnanie z teamem – to nie były słodkie uściski, tylko bardzo chłodne „piątki” bez patrzenia w oczy kolegom.
Sama walka podobnie – niezłomna cierpliwość, zero emocji, wyrachowanie… W narożniku słucha uwag, ale także nie pokazuje absolutnie żadnych emocji. Po walce odbiera gratulacje tak, jakby „zrobiłem swoje, nic specjalnego, jestem usatysfakcjonowany – formalność”.
Stawiam, że Rory będzie mega mistrzem na miarę GSP i pas pozostanie w Kanadzie. Podejrzewam, że Hendricka by podobnie wypunktował, Condita rozwalił w parterze, a Kampmanna gdzie mu się podoba. Dla mnie #2.
Nie było mnie przez weekend w domu. Dopiero przed chwilą wróciłem i mogłem obejrzeć kilka walk.
UFC on Fox 8 okazało się być kopalnią pieniędzy. Kursy na Guilarda i MacDonalda były ostro zawyżone, jak ktoś miał głowę na karku i zagrał tych dwóch zawodników to ładnie zarobił.
Rory MacDonald vs Jake Ellenberger.
Rory spokojnie wygrał 30-27. Biorąc pod uwagę, że ten zawodnik ma dopiero 24 lata, i już potrafi niemal całkowicie skontrolować walkę z numerem 3 tej dywizji wagowej, mamy kolejny dowód na to jak kapitalnym jest zawodnikiem. Osobiście czuje pewien niedosyt poziomem widowiskowości pojedynku, miałem apetyt na nokaut. Z drugiej strony jeśli ktoś postawił na Rory’ego to raczej się nie nudził. Imponująca psychika, zero emocji, znakomicie wykonany plan taktyczny, kontrola walki i niemal 100% neutralizacja przeciwnika. Zabrakło emocji ale w rewanżu z Conditem będzie lepiej. Warto również docenić analizę Ani, która przewidziała wiele rzeczy i mimo, że nie ogląda tego sportu, rozpracowała tego zawodnika lepiej niż nie jeden specjalista z branży. Znakomita robota !
Guilard vs Danzig
Tak jak pisałem, Danzig to nie ten level, a kurs bukmacherski to był jakiś żart. Mimo, że nie jestem fanem Danziga to ten nokaut był tak brutalny, że szkoda mi się chłopaka zrobiło. Melvin wrócił do gry i to się liczy ! :)
Masvidal vs Chiesa
Rewelacyjna walka. Chiesa zaczął z grubej rury i mało brakowało, żeby wygrał. Tak jak wspomniałem w analizie doświadczenie może wziąć górę i chyba tak było. Masvidal przetrwał trudne chwile i później pokazał klasę. Przewidziałem jego pierwsze zwycięstwo od 2009 roku, ale nie spodziewałem się poddania. Świetny występ
Means vs Castillo
Tego jeszcze nie oglądałem. Widziałem, że dwóch dziennikarzy SHerdoga punktowało walkę dla Means’a. Nie wiem czy był wałek więc się nie wypowiadam
Rory MacDonald
Jestem sceptycznie nastawiony co do jego występów w wadzę średniej. Uważam, że waga półśrednia jest dla niego najlepsza, po za tym marzy mi się jego starcie z GSP i ciągle się łudzę, że do niego dojdzie, jak Dana dobrze zapłaci
Naiver
Młody Diaz „co najmniej” zremisował z Kimem. W drugiej rundzie Diaz zadał 2 razy więcej uderzeń. Kim obalał, starał się kontrolować pozycję, ale w przeciągu tych 5 minut zrobił wyraźnie mniej punktowanych akcji
Co się tyczy Weidmana to napisałem, ze miał sporo szczęścia, które szło w parze z wielkimi umiejętnościami. Nie uważam, żeby zawdzięczał swoje zwycięstwo super taktyce. Jeśli Hendricks wygra z GSP, który będzie trzymał ręce przy biodrach i udawał pijanego, to też uznam, że dostał prezent i miał dużo szczęścia
Gratulacje typów, Slipmych! Kto słuchał, zarobił :)
Co do gali.. Ellenberger w zasadzie ani przez chwilę nie był w stanie zagrozić MacDonaldowi, który zrobił absolutne minimum, by wygrać pewnie i zdecydowanie na kartach sędziowskich. Tak, jak przewidywałem, pojedynek nie był porywający, ale tak często bywa, gdy jeden zawodnik jest lepiej poukładany technicznie (Rory), a drugi ma petardę w ręku (Jake). Lepszy technik bezpiecznie wygrywa.
Nie powiem, żeby mnie to szczególnie rajcowało, bo tęskni człowiek czasami za tymi, którzy wychodzili po to, żeby znokautować czy poddać rywala, ale rozumiem oczywiście nieubłagany postęp, jaki się dokonał na przestrzeni lat, który w ogromnej mierze na to wpłynął.
Tak czy inaczej Kanadyjczyk zaprezentował kapitalnego jaba i doskonałe czucie dystansu (praca nóg), więc czapki z głów, bo na luzie całkowicie zamknął grę ofensywną Ellenbergera. Żelazna konsekwencja.
Co do jego psychiki – po wywiadach, które udzielał po walce, coraz bardziej nabieram przekonania, że mimo wszystko jest to jednak inteligentny introwertyk, który po prostu musi stawać przed kamerą, co na pewno nie jest jego ulubionym zajęciem, stąd cała ta „dziwaczność” temu towarzysząca i skrywanie emocji przed, w trakcie i po walce.
Tak, jak napisał Faber jednak – dajcie mu GSP, tylko zakażcie obu korzystania z lewego prostego :D Po drodze zwycięzca Kampmann vs Condit jeszcze by się nadał, szczególnie tego drugiego bym chętnie z Kanadyjczykiem obejrzał.
Rory nie porwał, ale game plan miał w sumie dobry. Tak czekałem, że np. w 1/2 rundzie będzie sie bawił lewym prostym z Jakem, a w 3 pokaże na co go stać….Pokazał: dał sie sprowadzić, wcześniej wyłapał gonga i jeszcze kilka lekkich w parterze zebrał. Imo 3 r. dla Jake za w/w akcję. 30-27 dla Rory’ego – troche przesada.
Masvidal – PIĘKNIE!!! Myslałem,że ubije Brodacza w stójce, a tu taaaaka niespodzianka!!!! Świetnie, choć Brodacz też stójkę podszkolił.
W Malvina nie wierzyłem, ale szacun za ten występ.
Jakaś dziwna rozbieżność była miedzy punktowymi w kilku walkach. Rozbieżność w walkach Hermana i Ewardsa, to już w ogóle przesada! :-)
W sumie na tych splitach nie wyszło mi typowanie w Lidze. Nie mam szczęścia po prostu chyba ;-) Pocieszam sie , że byłem blisko dobrego typa ;-)
Kedzie była blisko, ale przegrała zasłuzenie, Ale Edwards imo wygrał na punkty. Atakował, miał inicjatywę, sporo trafił, a sam wcale jakiś petard az kontry nie zebrał.
Ale co Albert odwalił, to nadal nie wiem???! Spuchł chyba, albo dał przysłowiowej dupy ;-)
Graty Slipmych za 3/4
Co do Alberta. Byly dosc wyrazne przeslanki, ze moze byc w beznadziejnej formie. Na wazeniu brakowalo mu funta, kazdy normalny zawodnik poszedlby i przebiegl sie 3 kolka, a on wolal oddac 20% gazy.
W walce wyczerpal sie bardzo szybko, a i zataczal sie jak po litrze wodki…
Słuszna uwaga z Albertem, Visu, dlatego w sumie czasem warto się wstrzymać z przewidywaniami do ważenia.
Jeszcze słówko o Masvidalu, bo pokazał nieprawdopodobne serce i odporność, ale zanim do tego doszło, znów w stójce był tak bierny, że aż szlag człowieka mógł trafić. I chodzi, i krąży i dostaje w łeb. I chodzi, i krąży i dostaje w łeb. A wystrzelże, chłopie! Moment knockdownu kapitalny, widać było, że przez chwilę Masvidal całkowicie odleciał, ale chyba zanim jeszcze uderzył o deski, powróciły mu zmysły. Tym niemniej myślałem, że potem jednak Chiesa go zdusi, gdy miał zapiętą technikę. Ogólnie Masvidal pod pewnymi względami przypomina mi starszego Diaza, co tutaj postrzegam jako zaletę.
” a i zataczal sie jak po litrze wodki…”
Może to główny powód jego słabej formy ;-)
Co do Rory’ego to sam jestem zawiedziony widowiskowością tej walki. Z drugiej strony jak patrze na twarz Marqaurdta po walce z Ellenbergerem, to trudno się dziwić Kanadyjczykowi, że rozegrał to w taki sposób. Warto też spojrzeć na to z drugiej strony. To Ellenberger walczył o TS. To Ellenberger bronił miejsca w top 3 rankingu wagi półśredniej. To Ellenberger odgrażał się przed walką, jak to nie znokautuje swojego rywala. Przyszło co do czego i co pokazał? Nie istniał przez całą walkę i nie miał żadnego pomysłu na perfekcyjnie poukładanego Rory’ego. Nawet po tym obaleniu było widać, że to MacDonald myśli i próbuje coś zrobić, a Ellenberger znowu jak dziecko we mgle nie wiedział co dalej. Rory wygrał wszystkie 3 rundy, Ellenberger trzecią rundę też przegrał. Szkoda, że walka nie potrwała 30 sekund dłużej, bo MacDonald przeszedł do bocznej, z której Pyle dostał TKO, mogło być ciekawie. Uważam, że jeśli Rory na takim luzie, całkowicie kontroluję walkę z trzecim zawodnikiem w rankingu, to tylko jedna osoba w tej wadze może go pokonać, i wszyscy wiedza o kim mowa
Co do psychiki Rory’ego, to podpisuję się rękami i nogami pod analizą Ani. Od siebie dodam, że wątpię aby Rory wiedział co to jest nieśmiałość i śmiałość. Facet mówi tyle ile trzeba, nawet w rozmowie ma wszystko poukładane i wie co może powiedzieć, a czego nie. Jak dla mnie to Rory ma coś z psychopaty, a spokój, który mu towarzyszy nawet podczas walki jest wręcz nieludzki.
Co do walki z Conditem, to czekam na ten rewanż. Mam nadzieję, że Carlos wygra z Martinem i MacDonald będzie mógł pokazać na co go stać w 100%
Fajnie, że ten epizod okazał się być udany, bo następny nie będzie miał już takiego potencjału. Oczywiście zrobię analizę walki Aldo vs Zombie i coś jeszcze dorzucę, ale nie wiem czy ta gala będzie warta grania jakiekolwiek kursu
6 epizod Betting Club wyjątkowo pojawi się w czwartek, w godzinach wieczornych.
Condit pokona Kampmanna – nie widzę innej opcji.