Ben Askren: „Na miejscu Jona Jonesa byłbym wściekły”
Ben Askren postanowił dołożyć swoje trzy grosze na temat faktów dotyczących Vitora Belforta, ujawnionych w ostatnich dniach.
W ostatnich dniach świat MMA obiegła wiadomość, jakoby test antydopingowy Vitora Belforta (24-11) na trzy tygodnie przed walką o pas mistrzowski kategorii półciężkiej z Jonem Jonesem (21-1) jednoznacznie wskazywał, iż Brazylijczyk 2,5-krotnie przekroczył poziom testosteronu, jak na przeciętne normy mężczyzn w jego wieku.
Mimo wyraźnych nieprawidłowości, sprawa nie została nagłośniona przez UFC, a popularny The Phenom został bezproblemowo dopuszczony do pojedynku. Niepokonany mistrz wagi półśredniej organizacji ONE FC, Ben Askren (14-0), na łamach Periscope stwierdził, iż na miejscu Jona Jonesa byłby po prostu wściekły z takiego obrotu sprawy.
To wręcz komiczne, że u Jona Jonesa wykryto kokainę w teście, który właściwie nie powinien być przeprowadzany, tak? Nie powinno się testować zawodników na narkotyki w dniach, w których nie wychodzą do oktagonu. Ale UFC to zrobiło i upubliczniło całemu światu, prawda? To nie powinno się zdarzyć.
Idziemy teraz w drugą stronę, kiedy Jon Jones walczył z Belfortem. Brazylijczyk wpada na teście za substancje, które wyraźnie pomagają zawodnikom i których absolutnie nie powinno się używać – i to zostało sprytnie zatuszowane przez UFC. Stary, gdybym był Jonem Jonesem, po prostu wku*wiłbym się niesamowicie. UFC wyciąga brudy Jonesa, które nie powinny być wyciągane, podczas gdy tuszują sprawę zawodnika, wyraźnie, bezczelnie oszukującego za sprawą dopingu, kiedy ma walczyć. Byłbym naprawdę wściekły.
Vitor Belfort był najbliższy poddania najlepszego zawodnika w historii UFC już w pierwszej rundzie, kiedy to ciasną dźwignią na staw łokciowy z dołu próbował ze wszystkich sił zakończyć pojedynek. Oprócz tej akcji na tle całego pojedynku wyraźnie odstawał od ówczesnego mistrza w każdej płaszczyźnie.
Czy zgadzacie się ze słowami Askrena, potępiając działania UFC?