„Będę pierwszym, który go pokona!” – Błachowicz gotowy na Jonesa w wadze ciężkiej, ale teraz ma na oku innego rywala
Rozdający karty w wadze półciężkiej Jan Błachowicz zabrał głos na temat potencjalnego starcia z Jonem Jonesem.
Wraz z pierwszą obroną pasa mistrzowskiego wagi półciężkiej – podczas gali UFC 259 rozmontował niepokonanego wcześniej czempiona 185 funtów Israela Adesanyę – Jan Błachowicz ugruntował swoją dominującą pozycję w dywizji. Dziś już tylko ludzie złośliwi mogą jeszcze twierdzić, że Cieszyński Książę nie jest prawowitym mistrzem.
Wielka wiktoria Polaka z Nigeryjczykiem wznieciła na nowo spekulacje na temat potencjalnego starcia naszego zawodnika z zawodnikiem, po którym przejął w zeszłym roku tron – tj. Jonem Jonesem.
Bones w ubiegłym roku opuścił dywizję, a dziś sposobi się do debiutu w wadze królewskiej. Cieszyński Książę pamięta jednak, że gdy przed rokiem brutalnie rozprawił się w Rio Rancho z Coreyem Andersonem, siedzący w pierwszym rzędzie Jon Jones obiecał mu walkę.
Jak natomiast dzisiaj są szanse na to, że Błachowicz i Jones staną naprzeciwko siebie w oktagonie? O to zapytano polskiego mistrza w wywiadzie, jakiego udzielił TheSun.co.uk.
– Jestem na miejscu i jestem gotowy, czekam – powiedział Jan. – Ale zobaczymy. Jeśli UFC zestawi tą walkę, będę gotowy. Będę pierwszym, który pokona Jonesa, ale on tej walki nie chce. Poszedł do wagi ciężkiej i teraz ma tam plany, ale mogę przeskoczyć do kategorii ciężkiej, żeby go tam złapać.
– Jeśli zechcą zrobić super-walkę w wadze ciężkiej, półciężkiej czy nawet w umownym limicie, będę gotowy. Jeśli dostanę szansę na pokonanie Jona Jonesa, będę gotowy.
Od kilku dni Bones jest natomiast łączony z nowym mistrzem wagi ciężkiej Francisem Ngannou, który w ramach gali UFC 260 brutalnie zdetronizował w rewanżu Stipego Miocicia.
Były kingpin 205 funtów zapewnia publicznie, że z nieskrywaną przyjemnością stanie w szranki z kameruńskim Predatorem, ale jednocześnie stawia warunek – chce podwyżki. Czy jednak ją dostanie, czas pokaże.
Janowi Błachowiczowi nigdzie jednak się nie spieszy. Pomimo pełnej gotowości na porachowanie Jonowi Jonesowi kości Polak również ma teraz zupełnie inne plany dotyczące swojej kolejnej walki. Chce mianowicie skrzyżować rękawice z rozpędzonym serią pięciu zwycięstw Gloverem Teixeirą, nie mając wątpliwości, że leciwy już Brazylijczyk w pełni zasłużył na swoją szansę.
– Myślę, że będzie moim kolejnym rywalem – powiedział o Teixeirze Błachowicz. – Szanuję każdego zawodnika, nikogo nie lekceważę, ale wierzę też, że jestem w stanie pokonać każdego.
– Szanuję wszystkich rywali, ale uważam, że jestem silniejszy, szybszy, mam lepsze jiu-jitsu, lepszy boks, lepsze zapasy, choć jednocześnie muszę być gotowy na wszystko. To MMA, małe rękawice, jeden błąd i może być po wszystkim.
Nie wiadomo póki co, kiedy Jan Błachowicz powróci do oktagonu na drugą obronę złota. Wstępnie Polak planował zrobić sobie teraz dłuższą przerwę, celuję w kolejny pojedynek w okolicach września.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****
„Wielka wiktoria Polaka z Nigeryjczykiem” ,drogi redaktorze Polak wygrał z reprezentującym Nowa Zelandię nie Nigerię…
Troszkę Ci nie wyszło poprawianie. Gwoli ścisłości: Polak wygrał z Nigeryjczykiem, który reprezentował Nową Zelandię.
Z tym reprezentowaniem Nowej Zelandii to też nie do końca trafne, bo często konkurował z nigeryjskim oznaczeniem i występował z flagami obydwu krajów. UFC oficjalnie nie wskazuje tego jaki kraj reprezentuje zawodnik, wskazując jedynie miejsce (kraj urodzenia) oraz miejscowość w której przygotowywał się do walki (fighting out of)
Skoro jest dzieckiem Nigeryjczyków urodzonym w Nigerii, który wychowywał się od 10 roku życia w Nowej Zelandii i ma obywatelstwa obydwu krajów to naprawdę nie ma sensu przyczepiać się do kogoś o nazywanie go „Nigeryjczykiem”.