„Bardzo chciałbym na co dzień z nim trenować, ale…” – dlaczego Kill Cliff a nie American Top Team? Szczere słowa Mariana Ziółkowskiego!
Mistrz wagi lekkiej KSW Marian Ziółkowski wskazał powody, dla których wybrał treningi w Kill Cliff FC a nie w American Top Team.
Za kilka dni dwaj mistrzowie KSW, rozdający karty w wadze lekkiej Marian Ziółkowski oraz dzierżący pas kategorii koguciej Sebastian Przybysz, wylatują do Stanów Zjednoczonych, aby przez kilka tygodni na Florydzie szlifować formę pod okiem trenera Henriego Hoofta i Grega Jonesa w klubie Kill Cliff FC, znanym wcześniej jako Sanford MMA, Hard Knocks 365, Combat Club czy Blackzilians.
Na miejscu trenują tacy zawodnicy jak między innymi Michael Chandler, Vicente Luque, Gilbert Burns, Michael Johnson czy Robbie Lawler.
Goszcząc w najnowszej odsłonie magazynu Oktagon Live, Golden Boy przyznał, że jednym z powodów zmiany otoczenia jest zbliżający się wielkimi krokami – choć jeszcze oficjalnie nie ogłoszony – pojedynek z mistrzem wagi piórkowej Salahdinem Parnasse.
– Przede wszystkim biorąc pod uwagę to, jaka walka się szykuje, czuję, że musze pojechać i porobić z kimś nowym, z kimś mocnym, zobaczyć, gdzie jestem – powiedział Marian. – Uważam, że wyjazdy są potrzebne. Przed Borysem (Mańkowskim) chociażby pojechałem do Arrachionu, gdzie robiłem z chłopakami.
– Przed walką z Sebastianem (Rajewskim) też chciałem gdzieś pojechać – czy to do Arrachionu, czy to do Mighty Bulls – ale w czerwcu dużo chłopaków od nas się biło. Bardzo dużo zawodników. Uznaliśmy więc, że zostajemy i ze sobą robimy.
– Teraz jednak jest taki moment, mam taką walkę, że muszę z takim Chandlerem się pobić.
Klub Kill Cliff FC jest zlokalizowany niedaleko American Top Team, gdzie trenuje kilku Polaków, w tym Mateusz Gamrot. Skąd zatem decyzja o wyborze ekipy Henriego Hoofta?
– Myślałem o tym – przyznał Marian, zapytany o ATT. – Często jednak mam tak, że jak wszyscy gdzieś idą, to ja nie lubię. Nie mówię, że na przekór, ale lubię chodzić swoimi ścieżkami. To jest jedno. Właśnie to, że bardzo dużo ludzi do tego American Top Team jeździ. Stało się to modne i to koliduje jakoś z moim usposobieniem.
– I jeszcze jedna rzecz. Moim… Nie powiem „marzeniem”, ale bardzo chciałbym na co dzień trenować z Mateuszem Gamrotem, z tymi chłopakami, ale na razie nie będę z nim trenował. Ani z Borysem, ani z nikim z Czerwonego Smoka, bo to jeszcze nic nie jest jasne. Nie wiadomo, czy nie spotkam się z którymś z nich. To jest też jeden z powodów.
– Jeszcze nic nie wiadomo. Kto wie, czy w przyszłości nie będzie trzeciej walki z Romkiem Szymańskim, czy nie będzie rewanżu z Borysem, czy nie będzie rewanżu z Sebastianem. Na razie nie chcę się z nimi spoufalać. Na razie jesteśmy przeciwnikami i podoba mi się ta rywalizacja. Niech tak zostanie.
– Ale, nie powiem, chciałbym, żeby kiedyś to się skończyło i żebym mógł z nimi trenować, bo są na świetnym poziomie i fajnie byłoby z nimi też porobić.
Póki co nie wiadomo, kiedy dojdzie do walki Mariana Ziółkowskiego z Salahdinem Parnasse. Przywołany przez warszawiaka Mateusz Gamrot powróci do oktagonu 22 października, w ramach gali UFC 280 w Abu Zabi krzyżując rękawice z Beneilem Dariushem.
Cały wywiad z Marianem Ziółkowskim poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.