Artem Lobov ostro o Jose Aldo: „Jaką musisz być ciotą, żeby zrobić coś takiego?”
Artem Lobov nie zostawia suchej nitki na Jose Aldo, zapowiadając swoje rządy w kategorii piórkowej UFC.
Wieloletni dominator kategorii piórkowej Jose Aldo nie miał żadnych problemów, aby w listopadzie zeszłego roku przyjąć zwrócony mu przez UFC pas mistrzowski, który wcześniej odebrano Conorowi McGregorowi.
Brazylijczyk tłumaczył wówczas, że od czasu klęski z Irlandczykiem w grudniu 2015 roku cały czas domagał się rewanżu, do którego nie palił się jednak jego pogromca. Powtarzał też notorycznie, że McGregor miał w tamtej 13-sekundowej walce – o której chętnie mówił, że „jej nie było” – po prostu wiele szczęścia, kpiąc też z siły jego uderzenia.
Powiem wam jedną rzecz o Jose Aldo.
– zabrał głos w audycji Submission Radio sparingpartner i kolega McGregora, Artem Lobov, nawiązując do osoby Brazylijczyka.
Gdybym był na jego miejscu, nigdy nie zaakceptowałbym tego pasa. Zabrali pas gościowi, który znokautował go w trzynaście sekund, odebrali mu go i przekazali Aldo – a ten, zadowolony, z uśmiechem na twarzy go przyjmuje? Że jak? Jaką ciotą musisz być, żeby tak się zachować?
Za cholerę bym czegoś takiego nie zaakceptował. Powiedziałbym: „Dajcie mi tego gościa raz jeszcze, a jeśli odszedł z dywizji, jebać go, nie chcę tego pasa. Pozwólcie innym walczyć o prawdziwy pas, a ja potem będę bił się ze zwycięzcą i zapracuję na ten pas”. Teraz ma bowiem pas, którego Conor pozbawił go w 13 sekund – i nigdy nie pozbędzie się tej plamy.
Jose Aldo postawi rzeczony pas mistrzowski na szali 3 czerwca podczas gali UFC 212 w Rio de Janeiro, mierząc się z Maxem Holloway’em, który jest właścicielem tymczasowego pasa. Dla Lobova nie ma to jednak większego znaczenia.
Nawet jeśli pokona Maxa Holloway’a, nadal będzie miał ten sam pas. Więc jak możesz jako mężczyzna, jako zawodnik, który ma do siebie szacunek, zaakceptować ten pas? Nigdy w życiu bym tak nie postąpił. Nie wiem, dlaczego w ogóle to, kurwa, zrobił. Szczerze mówiąc, aby tchnąć trochę życia w tę dywizję, lepiej byłoby, żeby Holloway wygrał tę walkę.
Po dwóch pierwszych starciach w oktagonie UFC – przegranych w bardzo słabym stylu – Lobov był o krok od zwolnienia, ale otrzymał jeszcze jedną szansę i ją wykorzystał, wypunktowując Chrisa Avilę. Potem dołożył drugie zwycięstwo z rzędu, pewnie pokonując na punkty Teruto Ishiharę i rozpoczynając kampanię medialną na rzecz starcia z Cubem Swansonem – zwieńczoną sukcesem, bo obaj zmierzą się 22 kwietnia w walce wieczoru gali UFC Fight Night 108.
Dla 30-letniego zawodnika starcie ze sklasyfikowanym na 4. miejscu w rankingu kategorii piórkowej Amerykaninem to niebywała szansa. Z której bowiem strony nie spojrzeć, to ewentualna wiktoria może zaprowadzić go w rejony, w których walkę o złoto będzie miał na wyciągnięcie ręki.
Jeśli popatrzeć na to, co się teraz dzieje w UFC, to jakie byś warunki nie spełniał, jak wysoko byś nie był sklasyfikowany, to jeśli nie wychodzisz do walki, nie ma to żadnego znaczenia. A ja jestem gościem, który zawsze wychodzi się bić. Aldo nigdy, kurwa, się nie pokazuje.
– stwierdził Lobov, wieszcząc czarny scenariusz dla Brazylijczyka.
Jeśli więc wycofałby się z walki albo doznał kontuzji, kto wejdzie za niego? A ja byłbym wtedy po zwycięstwie z Cubem. Kto wejdzie? Nikt się nie zgłosi, to pewne.
Widzę to tak, że na końcu tego wszystkiego zostawiam za sobą wiele zwłok, dzierżąc na biodrach pas mistrzowski.