Anthony Smith: „Daniel to honorowy człowiek, a nie jest honorowo wstrzymywać dywizję”
Anthony Smith obszernie podsumował morderstwo na Mauricio Shogunie Rui, którego dopuścił się w walce wieczoru gali UFC Fight Night 134 w Hamburgu.
Anthony Smith odniósł wczoraj w Hamburgu podczas gali UFC Fight Night 134 najcenniejsze zwycięstwo w sportowej karierze, w niespełna pół minuty dominując legendarnego – i rozpędzonego serią trzech wiktorii – Mauricio Shoguna Ruę.
Podczas konferencji prasowej po gali Amerykanin nie ukrywał szacunku względem Brazylijczyka.
Powtarzałem przez cały tydzień, że Shogun był dla mnie wzorem przez całą karierę. Chciałem dokonać takich rzeczy, jakich dokonał on.
– powiedział Smith.
I szczerze mówiąc, Shogun nie musiał ze mną walczyć. Mógł wykorzystać swoją pozycję w tym sporcie i swoje miejsce w rankingu, żeby nie walczyć, ochronić swoje miejsce w rankingu – ale tego nie zrobił, bo to wojownik.
Wydaje mi się, że jestem ostatnim zawodnikiem w tej generacji, który może walczyć z kimkolwiek. A Shogun to jeden z tych gości, którzy ukształtowali moją mentalność na początku. Dziękuję mu więc za szansę i za to, co zrobił dla tego sportu. To pionier.
Jeszcze przed pojedynkiem z Shogunem Amerykanin zapowiadał, że jeśli wyjdzie z walki bez kontuzji, z wielką przyjemnością powróci do oktagonu niespełna dwa tygodnie później, mierząc się z Alexandrem Gustafssonem podczas gali UFC 227 w Los Angeles.
I słowa dotrzymał, zaraz po ubiciu Brazylijczyka zapraszając w oktagonowe tany Szweda. Rzecz jednak w tym, że szybko pojawiły się doniesienia o kontuzji Maulera, która wykluczyła go z walki w Los Angeles.
Co za ironia, prawda?
– powiedział Smith, gdy powiedziano mu, że Gustafsson nie może walczyć.
Dziwnie się to ułożyło. Jeszcze wczoraj potrzebował rywala. Co stało się w tym czasie? Nie wiem, ale to niezwykły zbieg okoliczności.
Wobec fiaska walki z Alexandrem Gustafssonem pojawił się pomysł, aby Anthony Smith skrzyżował rękawice z Jimim Manuwą. Sklasyfikowany na 6. miejscu w rankingu Brytyjczyk powoli sposobi się bowiem do powrotu.
Widziałem Jimiego Manuwę na widowni.
– powiedział Smith, przyznając, że chętnie powróciłby do akcji podczas listopadowej gali UFC Fight Night 139 w Denver.
Jimi to wspaniały zawodnik. Kawał uderzacza, ciężkie ręce i wysokie miejsce w rankingu. Nie jestem jednak pewien w 100%. Pozwolę, aby UFC i moi menadżerowi zajęli się tematem. Jeśli nie walka z Gustafssonem, to nie wiem z kim.
Sytuacja w dywizji półciężkiej jest w tej chwili mocno skomplikowana. Nie wiadomo, kiedy do akcji powróci Mauler, nie wiadomo, z kim się mierzy i przede wszystkim nie wiadomo, czy Daniel Cormier – który ledwie kilkanaście godzin temu wykluczył rewanżowe starcie ze Szwedem – zamierza jeszcze wrócić do 205 funtów, aby bronić pasa.
Wiem, że DC z jakiegoś powodu chciał walczyć z Shogunem i kompletnie nie brał mnie pod uwagę.
– powiedział Smith.
Mówiłem już w zeszłym tygodniu – niech sobie rozmawiają obaj, ale wszystko zmieni się po walce i uważam, że właśnie się zmieniło.
Czołówka dywizji jest teraz w totalnej rozsypce. Shogun miał być następny, ale nie będzie. Nikt nie wie, co dzieje się z Cormierem. Myślę, że pierwszy krokiem jest wyjaśnienie, czy Cormier zostaje, czy odchodzi. Uważam, że Daniel to honorowy człowiek, a nie byłoby honorową rzeczą wstrzymywanie dywizji. On dobrze wie – możecie pytać go ze sto razy, a i tak wam nie powie, ale on sam dobrze wie, czy powróci, czy nie powróci. I uważam, że powinien to w końcu powiedzieć publicznie, żebyśmy wszyscy wiedzieli, o co walczymy.
*****