UFC

Ange Loosa rozbił Rhysa McKee na UFC Paryż

Ange Loosa rozbił na pełnym dystansie Rhysa McKee podczas gali UFC Fight Night w Paryżu.

Podczas paryskiej gali UFC Fight Night Ange Loosa (10-3) rozbił na pełnym dystansie powracającego pod sztandar UFC Rhysa McKee (13-5-1), choć w końcówce zawodów znalazł się w poważnych tarapatach.

Loosa od początku ruszył agresywnie na McKee, zamykając go na ogrodzeniu. Zdzielił Irlandczyka serią dobrych uderzeń. McKee zaczynał się miotać pod siatką. Próbował kontrować, ale kongijski Szwajcar wściekle nacierał, zasypując go gradem uderzeń. Loosa przeniósł walkę do parteru, unikając próby gilotyny ze strony Szkieletora.

Z czasem Irlandczyk wrócił na nogi, ale przypłacił to mocną serią uderzeń na głowę. Loosa od razu wywarł presję. Niezdolny do utrzymania dystansu McKee zainkasował kolejne uderzenia. Próbował odpowiadać, ale Kongijczyk przedzierał się przez jego długie ręce bez problemów.

McKee przetrwał jednak trudne chwile. W końcu jego proste i lowkingi zaczęły dochodzić celu. Loosa stracił animusz. Przestał wywierać presję. Wydawało się, że jest już odrobinę zmęczony próbami urwania rywalowi głowy. Czaił się na kontry, ale inkasował coraz więcej prostych, także w krótkich kombinacjach. McKee polował też na frontale.

Loosa zdzielił przeciwnika dobrymi ciosami. Twarz McKee była już porozbijana. Irlandczyk odpowiedział jednak podbródkiem. Nadal frontale przeplatał z niskimi kopnięciami oraz kopnięciami na głowę. Nie oddawał już tak ochoczo pola. Był aktywniejszy. Trafił latającym kolanem.

McKee wszedł w drugą rundę z animuszem, rozpuszczając chętnie ręce i nogi. Loosa czaił się na kontry, tu i ówdzie trafiając. To jednak Irlandczyk był skuteczniejszy – chociaż wydawało się, że uderzenia Kongijczyka ważą więcej. Srogie krótkie sierpy z obu stron. Loosa z dziecinną łatwością sfinalizował obalenie na środku oktagonu, z czasem przedzierając się do pozycji bocznej.

Irlandczyk na moment wrócił na nogi, ale szybko został ponownie zaciągnięty do parteru, tym razem w okolicach ogrodzenia. Tam spróbował wrócić na nogi, ale… Zainkasował kanonadę uderzeń! Jego głowa odskakiwała raz za razem! Wydawało się, że sędzia przerwie zawody, ale ten okazał się wyjątkowo wyrozumiały. Porozbijawszy przeciwnika, Loosa znów go obalił. Do narożnika McKee schodził ze zmasakrowaną twarzą.

Loosa już w pierwszej akcji trzeciej rundy poszedł ostro w nogi McKee, przewracając go przy siatce. W połowie rundy Irlandczyk zdołał wrócić na nogi, przenosząc walkę na środek oktagonu.

Obaj zawodnicy byli już zmęczeni. Wymieniali się pojedynczymi uderzeniami i kopnięciami. Na minutę przed końcem walki McKee wściekle rozpuścił ręce, zasypując Loosę gradem uderzeń! Cios za ciosem lądowały na głowie Kongijczyka! Irlandczyk szukał skończenia! Loosa przetrwał jednak do syreny kończącej zawody.

Sędziowie wskazali jednogłośnie w stosunku 2 x 29-28, 30-27 na Ange Loosę, który wygrał drugi pojedynek z rzędu, szlifując swój bilans w UFC do 2-1.

Rhys McKee doznał trzeciej porażki w oktagonie amerykańskiego giganta.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button