Anderson Silva poznał wyniki rezonansu kolana po porażce z Jaredem Cannonierem
Anderson Silva wyszedł z przegranej przez techniczny nokaut walki z Jaredem Cannonierem bez większych obrażeń – pomimo dramatycznie wyglądającego upadku po kopnięciu.
Gdy w końcówce pierwszej rundy co-main eventu sobotniej gali UFC 237 w Rio de Janeiro Anderson Silva padł jak rażony gromem po kolejnym srogim lowkingu autorstwa Jareda Cannoniera, następnie zwijając się z bólu, Brazylia zamarła.
Wygląda jednak na to, że nieprzypadkowo Pająk nie udał się do szpitala po gali. Jak bowiem donosi portal MMAFighting.com, powołując się na swoje źródła, sztab Brazylijczyka wiedział już po walce, że nie doszło do żadnego złamania. Brakowało jedynie pewności co do stanu więzadeł Silvy.
Podczas poniedziałkowej kontroli okazało się, że wszystko z więzadłami jest w porządku, a w ramach rehabilitacji wystarczy fizjoterapia.
Zaraz po porażce Pająk stwierdził, że borykał się z kontuzją kolana przez cały obóz przygotowawczy, nie wdając się jednak w szczegóły. Narracja taka niespecjalnie przypadła do gustu jego amerykańskiemu oprawcy, który poddał w wątpliwość przedstawioną przez Brazylijczyka wersję zdarzeń.
Po gali 44-letni Brazylijczyk, któremu w kontrakcie z UFC pozostały jeszcze dwie walki, zapowiedział, że nie składa broni i będzie nadal walczył.
*****
Silva wie ze jego legacy jako jednego z najlepszych, najefektywniejszych, najbardziej rozgrzewajacych fanow w prime jest nie do ruszenia wiec teraz doi paychecki od Danki. I bardzo dobrze.
To wygląda jak by się poddał bo zaczął tracić czucie w nodze :/