Analizy PFL – Marcin Held vs. Olivier Aubin-Mercier
Techniczna analiza i typowanie walki Marcina Helda z Olivierem Aubinem-Mercierem, która odbędzie się dziś w Atlantic City w ramach gali PFL.
Opromieniony zwycięstwem nad dwukrotnym mistrzem turniejów PFL w wadze lekkiej Natanem Schulte Marcin Held stanie dzisiaj do walki z Olivierem Aubinem-Mercierem – drugiej i ostatniej w fazie ligowej.
Polski zawodnik jest niewielkim bukmacherskim faworytem – czy zasłużenie?
155 lb: Marcin Held (27-7) vs. Olivier Aubin-Mercier (11-5)
Kursy bukmacherskie: Marcin Held vs. Olivier Aubin-Mercier 1.65 – 2.11
Olivier Aubin-Mercier przez pięć lat wojował pod sztandarem UFC, kończąc przygodę z amerykański gigantem z bilansem 7-5. Jego najcenniejsze skalpy w oktagonie to Anthony Rocco Martin, Drew Dober czy Evan Dunham.
Z organizacją rozstał się po trzech z rzędu porażkach, będąc zmuszonym uznać wyższość Alexandra Hernandeza, Gilberta Burnsa oraz Armana Tsarukyana – wszystkie z tych walk przegrał jednogłośnymi decyzjami sędziowskimi. Zresztą nigdy w karierze nie przegrał przed czasem.
Jak walczy 32-letni Kanadyjczyk? Otóż, jest to zawodnik względnie wszechstronny – walczący z odwrotnego ustawienia – który potrafi odnaleźć się w każdej płaszczyźnie. Omówmy sobie krótko jego trzy ostatnie potyczki ze wspomnianymi Tsarukyanem, Burnsem oraz Hernandezem. Łącznie 45 minut w oktagonie, więc jest z czego czerpać wnioski.
OAM vs. Tsarukyan
W konfrontacji z klasycznie ustawionym Ormianinem Kanadyjczyk wyróżniał się przede wszystkim pod kątem dwóch elementów – najgroźniejszych zresztą w jego stójkowej grze. Chodzi mianowicie o ataki lewą nogą – i to zarówno kopnięciami, jak i kolanami. Otóż, OAM kilka razy grzmotnął Tsarukyana szczególnie srogimi middlekickami, czasami poprzedzając je kiwką rękami. Dobrze działał też pod kątem kolan lewą nogą, czasami z doskokiem lub w kontrze. Raz nawet trafił w ten sposób rywala bardzo czysto w kontrze na obalenie.
Natomiast nastawiony zapaśniczo Ormianin niektóre z tych kopnięć i kolan przechwycił, szukając sprowadzenia walki do parteru. Był też w stanie skontrować ciosami jedną z prób ataku kolanem autorstwa odsłoniętego wówczas i trochę w tej walce przewidywalnego pod kątem tego rodzaju ataków Kanadyjczyka.
Uwagę przykuwał też prawy sierpowy Aubina-Merciera. Potrafił doskoczyć i grzmotnąć Tsarukyana tym właśnie ciosem, jednym z najtrudniejszych do rozczytania dla klasycznie ustawionych zawodników.
Oddać trzeba Kanadyjczykowi, że jego defensywa zapaśnicza wyglądała w tym pojedynku bardzo dobrze. Tsarukyan wielokrotnie schodził do jego nogi, szukając posadki, ale bez powodzenia. OAM świetnie utrzymywał balans, cofał się na siatkę, gdzie obrona przed wylądowaniem na dole jest nieco łatwiejsza.
Co prawda trzecią rundę Olivier spędził na plecach, ale było to wyłącznie zasługą Armana, który kapitalnie skontrował jego próbę haczenia, lądując na górze. Z dołu Kanadyjczyk nie miał wiele do zaoferowania. Czaił się na trójkąt nogami oraz… rękami, ale bez powodzenia. Owszem, pozostawał względnie aktywny i nie dał się porozbijać, ale nie zagroził mocnemu z góry Tsarukyanow, ani też nie był w stanie wrócić na nogi.
Pod kątem kondycyjnym Kanadyjczyk wypadł natomiast naprawdę nieźle. Pomimo iż walka toczyła się głównie w klinczu, gdzie obaj zawodnicy się mocowali, OAM do trzeciej rundy wyszedł świeży.
OAM vs. Burns
Starcie to ustawiły dwie akcje – knockdown, jaki w pierwszej rundzie Brazylijczyk zafundował Kanadyjczykowi lewym sierpem w kontrze na jaba, po którym OAM nie cofnął ręki do brody, oraz obalenie Burnsa w rundzie trzeciej.
Runda druga, która toczyła się niemal wyłącznie w stójce, była najbardziej wyrównana – a można czynić nawet argumenty, że wygrał ją Aubin-Mercier. Kanadyjczyk trafiał częściej, był aktywniejszy. Atakował głównie krótkimi kombinacjami ciosów, głównie bitym odrobinę z dołu prawym i krzyżowym – aby przedrzeć się przez tak lubianą przez Burnsa podwójną gardę. I oddać mu trzeba, że czynił to z pewnymi sukcesami. Chwilami wydawało się nawet, że wyraźnie przejmuje stery walki w swoje ręce, podczas gdy w poczynania Brazylijczyka wkradał się chaos. Jednak jego ofensywne zapędy w rundzie drugiej Burns ostudził kolejną kontrą – tym razem prawym prostym. Również – podobnie jak knockdown w pierwszej odsłonie – był to wynik opuszczenia rąk przez Kanadyjczyka po wyprowadzeniu uderzeń.
Pod kątem defensywy zapaśniczej Olivier potwierdził, że zejściem do jednej nogi jest go bardzo trudno przewrócić. Obalenia Burns finalizował haczeniami z klinczu oraz przejściem od zejścia do jednej nogi do dynamicznego double leg.
W grze na chwyty OAM nie był oczywiście w stanie zagrozić Burnsowi, a nawet oddawał mu plecy, ale też przyznać trzeba, że sam świetnie wybronił się przed kilkoma atakami – czy to duszeniemia zza pleców, czy też balachą. Innymi słowy, jest to zawodnik bardzo trudny do poddania.
Kondycyjnie – pomimo zainkasowania kilku bomb w rundach pierwszej i drugiej – Kanadyjczyk zaprezentował się przyzwoicie. Nie było widać, aby szczególnie zwolnił w ostatniej odsłonie.
OAM vs. Hernandez
W telegraficznym skrócie: Alexander Hernandez zajechał zapaśniczo Oliviera Aubina-Merciera. Od początku do końca walki atakował ostrymi kombinacjami, szukając w ten sposób utorowania sobie drogi do obalenia – kilka razy z powodzeniem.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Amerykanin przenosił walkę do parteru na różne sposoby – w klinczu wykorzystał próbą kolana ze strony Kanadyjczyka, podbierał jego stopę, schodził ostro do nóg.
W drugiej odsłonie OAM miał natomiast swoje momenty, gdy kapitalnie złapaną kimurą przetoczył oponenta, trafiając na górę. Jednak tam pokusił się w kotle o atak gilotyną (a może miał to być peruwiański krawat?) – kompletnie nieudany. Skończył na dole.
Aubin-Mercier w trzeciej rundzie sam zanotował natomiast udane obalenie, ale znowu pokusił się o próbę poddania – tym razem balachą na kolano. Skończył z rywalem za plecami.
Oddać natomiast trzeba Kanadyjczykowi, że szczególnie w pierwszej odsłonie zdołał kilka razy dosięgnąć mocno nacierającego rywala ładnym lewym sierpowym. Z drugiej natomiast strony, nie był w stanie utrzymywać walki na środku oktagonu, raz za razem będąc zamykanym na ogrodzeniu.
Podsumowanie
Jak zatem walczy OAM? Jego najgroźniejszą bronią w szermierce na pięści i kopnięcia są zdecydowanie kopnięcia zakroczną nogą – głównie na korpus, chociaż rąbie też nimi na głowę oraz na nogę. Natomiast Kanadyjczyk nie jest tytanem, jeśli chodzi o przygotowywanie sobie tych kopnięć – nierzadko nie poprzedza ich żadnymi kiwkami, co ułatwia rywalom kontrowanie ich ciosami lub przechwytywanie i szukanie obaleń.
Warto odnotować też wspomniane kolana w kontrze na obalenia, a także kolana z klinczu – tymi pierwszymi zdzielił kilka razy Armana Tsarukyana, tymi drugimi ustrzelił swego czasu Evana Dunhama.
Lubi uderzać w krótkich kombinacjach pięściarskich, głównie prawy-lewy. Tu i ówdzie doskoczy z bezpośrednim prawym sierpowym albo – rzadziej – skontruje lewym sierpowym z zejściem do prawej.
Nie jest na pewno gigantem mobilności ani defensywy. Bywa często zamykany na ogrodzeniu, a po wyprowadzeniu uderzeń jego czujność w defensywie mocno spada – tj. głowa zostaje na miejscu, ręce wracają do klatki piersiowej czy bioder.
W ofensywie zapaśniczej nieszczególnie widać judockie korzenie OAM. Widać je natomiast lepiej w defensywie przed obaleniami. Kanadyjczyk jest piekielnie trudny do przewrócenia zejściem do nogi – potrafi świetnie utrzymywać balans. Lepiej działają na niego ostre, dynamiczne zejścia do nóg lub też próby haczeń czy wyniesień przy ogrodzeniu.
OAM jest solidnym, kreatywnym czasami grapplerem, który jednak podejmuje czasami błędne decyzje w parterze, próby poddań przedkładając ponad ustabilizowanie pozycji. Ma natomiast smykałkę do zachodzenia rywalom za plecy, gdzie świetnie korzysta z duszeń. Jest bardzo trudny do poddania.
Kondycyjnie czasami prezentuje się nieźle – vide chociażby walki z Armanem Tsarukyanem czy Gilbertem Burnsem – a czasami słabiej – vide potyczki z Alexandrem Hernandezem czy Anthonym Rocco Martinem.
Jak zatem zapowiada się jego starcie z Marcinem Heledem?
Analiza
Powracając po 2-letniej niemal przerwie, Marcin Held zajechał w stójce dwukrotnego triumfatora rozgrywek PFL Natana Schulte. To bardzo dobry prognostyk przed bojem z OAM. Brazylijczyk to bowiem świetnie dysponowany kondycyjnie zawodnik, który uwielbia wywierać metodyczną presję – a pomimo tego aktywność Polaka była tak duża, że reprezentant Kraju Kawy nie miał wielu okazji do wyprowadzania ofensywy. Owszem, miał swoje momenty, gdy podkręcił tempo i zdzielił naszego zawodnika dobrymi uderzeniami, zmuszając go do nieco chaotycznej chwilami ucieczki, ale… Marcin szybko dochodził do siebie. Odpowiadał ciosami, zwalniał tempo akcji w klinczu, szukał obalenia.
Nie jestem jednak pewien, czy Polak będzie w stanie narzucić takie tempo w starciu z Kanadyjczykiem. Rzecz bowiem w tym, że Schulte to zawodnik, który uwielbia korzystać z podwójnej gardy, a do tego bywa niezwykle cierpliwy – czasami aż za bardzo. Chowa się za podwójną gardą, broni 90% uderzeń, a potem… Znów chowa się za podwójną gardą, broniąc 90% uderzeń – rzecz w tym, że czasami zapomina po prostu o ofensywie, nawet pomimo presji, jaką często stara się wywierać. Ryzyko kontruderzenia ze strony OAM będzie nieco większe. Nie spodziewam się też, aby Kanadyjczyk pozwalał się rozbijać kombinacjami – raczej poszuka dystansu.
Pomimo tego aktywność Marcina w stójce wespół z ryzykiem obalenia z jego strony, które zmuszony będzie wkalkulować w swoje poczynania Olivier, dobrze wróżą naszemu zawodnikowi. Licha defensywa Kanadyjczyka oraz jego podatność na kontry po nietrafionych uderzeniach również Held może wykorzystać.
Natomiast uważam, że nasz zawodnik powinien mimo wszystko odrobinę okiełznać swoje mordercze chwilami żądze w stójce – tj. ograniczyć odrobinę moc w uderzeniach, aby oszczędniej dysponować kondycją. Akcenty z mocy i ilości przesunąć odrobinę na precyzję.
Trudno wskazać, który zawodnik będzie prezentował się lepiej od strony zapaśniczej. 70% defensywy przed obaleniami Oliviera Aubina-Merciera w UFC to naprawdę przyzwoity wynik. Held potrafi natomiast schodzić dynamicznie pod ciosami, a w klinczu może poszukać ataków na nogi, wykorzystując je do znalezienia się na górze lub sprowokowania kotłów zapaśniczo-parterowych – a z takowych powinien wychodzić obronną ręką, tj. na górze.
Generalnie w walce na chwyty nasz zawodnik powinien mieć sporą przewagę. Nie wierzę, że OAM będzie w stanie mu zagrozić – bez względu na to, czy Polak będzie na plecach, czy też na górze. Held jak najbardziej może natomiast poszukać obalenia, choć o jego finalizację łatwo nie będzie. Od dłuższego już czasu Polak stawia bardziej na kontrolę i uderzenia kosztem skrętówek, co powinno mu w tej konfrontacji służyć.
Co zaś tyczy się innych aspektów… Otóż, OAM nie był widziany w akcji od dwóch lat. Z jednej strony może to oznaczać pewną rdzę na początku walki, a z drugiej sporo nowych umiejętności, które w tym okresie mógł przyswoić sobie 32-latek.
Z kolei Marcin Held wraca do klatki po ledwie 1,5-miesięcznej przerwie i trudnej, wycieńczającej walce z Natanem Schulte, w której zainkasował chociażby sporo srogich kopnięć na łydkę. Pytanie, która sytuacja jest lepsza? Powrót po 2 latach czy po niespełna 2 miesiącach?
Warto odnotować natomiast, że z uwagi na obostrzenia w Kanadzie OAM miał spore problemy z treningiem – tj. najprawdopodobniej musiał trenować w ukryciu. W jego narożniku nie stanie też dzisiaj Firas Zahabi – a to z uwagi na wszystkie obostrzenia, kwarantanny etc.
Typowanie
Nie ukrywam, że widzę w tym pojedynku Marcina Helda w roli faworyta – i to wcale nie minimalnego, na co mogłyby wskazywać kursy bukmacherskie. O ile mam jeszcze pewne wątpliwości co do stójkowej agresji Polaka, to akurat Kanadyjczyk gigantem w tym obszarze nie jest. Owszem, jego odwrotna pozycja może sprawić naszemu zawodnikowi pewne problemy, ale… Parter Polaka może mocno zniechęcić Kanadyjczyka do korzystania z najgroźniejszej broni, jaką ma w arsenale – tj. kopnięć. Te stanowić będą ryzyko wylądowania na dole.
Zresztą agresja tyszanina – spodziewam się, że to on będzie w tej walce wywierał presję – również utrudni rywalowi korzystania z kopnięć, bo z wstecznego trudniej o techniki nożne. Ponadto Aubin-Mercier nie posiada nokautującego uderzenia, choć, owszem, jeśli Held poszuka obaleń, będzie musiał uważać na kontrujące kolano.
Innymi słowy, aktywność Marcina wespół z jego wszechstronnością i wyższością parterową – nie wykluczam absolutnie, że Polak znajdzie sposób na położenie Kanadyjczyka na plecach, a wtedy jak najbardziej powinien go skontrolować i okolicznościowo rozbijać – zaprowadzą naszego zawodnika do zwycięstwa na kartach sędziowskich.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Zwycięzca: Marcin Held przez decyzję
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****
Nate Diaz gigantycznym underdogiem – komplet kursów bukmacherskich na UFC 263