Przed burzą – UFC Fight Night 35
Obszerna analiza i typowanie wszystkich pojedynków gali UFC Fight Night 35.
W najobszerniejszym jak dotychczas w historii Lowking.pl odcinku Przed Burzą zapraszam do zapoznania się ze szczegółową analizą każdego pojedynku gali UFC Fight Night 35.
Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach pojedynków w lekkim uproszczeniu oznaczają:
Ikona | Opis |
---|---|
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra. | |
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie. | |
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa. | |
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać. | |
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony. |
KARTA GŁÓWNA
185 lbs: Luke Rockhold vs Costas Philippou
W walce wieczoru zmierzą się powracający po porażce i byciu ofiarą najefektowniejszego nokautu w 2013 roku w UFC Luke Rockhold oraz zastopowany przez Francisa Carmonta po zanotowaniu pięciu kolejnych zwycięstw Constas Philippou. Obaj zawodnicy znajdują się w czołówce swojej dywizji, a zwycięzca uzyska dobrą pozycję startową do włączenia się do walki o pas w perspektywie 1-2 kolejnych wiktorii.
Nie mam wątpliwości, że bardziej poukładanym bokserem jest Philippou, ale uważam, że w stójce z nawiązką będzie to rekompensowane przez wymiary Rockholda (10 centymetrów przewagi wzrostu i 7 centymetrów przewagi zasięgu ramion) oraz przez jego kopnięcia, z których zawsze ochoczo korzysta. Costasa będzie czekało trudne zadanie skracania dystansu – nawet jeśli mu się to uda, to nie spodziewam się, by był w stanie znokautować byłego mistrza Strikeforce – Philippou nie bije bowiem jakoś szczególnie mocno, a szczęka Luke’a jest bardzo solidna – jego porażka z Vitorem Belfortem w kontekście jego pozostałych bojów w 2013 roku wcale nie świadczy jakoś szczególnie źle o odporności szczęki Rockholda.
Defensywne zapasy Costasa są bardzo solidne, choć z klinczu raz po raz obalał go Carmont – mimo to w poprzednich bojach potwierdził on, że obalenie go nie będzie łatwą sztuką. Trudno w ogóle spodziewać się, by Rockhold próbował przenosić walkę na ziemię, skoro w ostatnich ośmiu walkach spróbował ledwie czterech obaleń. Nie zmienia to jednak faktu, że powalenie Philippou na pewno ograniczyłoby jego stójkowe zapędy, nie wspominając o tym, że w parterze wyraźną przewagę powinien mieć trenujący w AKA Amerykanin.
Warto wreszcie wziąć pod uwagę, że walka rozegra się na dystansie pięciu rund, a pod względem kondycyjnym Rockhold powinien mieć wyraźną przewagę – zwłaszcza w rundach mistrzowskich, jeśli do nich dojdzie – nad swoim rywalem. Toczył już wszak boje na dystansie pięciu rund, w których prezentował się bardzo dobrze przeciwko wymagającym rywalom (Ronaldo Souza, Tim Kennedy), podczas gdy Philippou w trzecich rundach swoich walk wyraźnie już zwalniał.
Luke Rockhold jest wyraźnym faworytem tego starcia i jeśli je przegra, to prawdopodobnie na własne życzenie. Nie przewiduję jednak takiego scenariusza – spodziewam się, że ubije on zmęczonego Costasa w rundach mistrzowskich.
Zwycięzca: Luke Rockhold przez (T)KO.
135 lbs: TJ Dillashaw vs Mike Easton
Kontrowersyjna porażka z Raphaelem Assuncao zatrzymała serię czterech kolejnych zwycięstw w wykonaniu TJ Dillashawa. W starciu z powracającym po dwóch kolejnych porażkach Mikem Eastonem spróbuje powrócić na zwycięską ścieżkę.
TJ to jeden z zawodników, którzy w 2013 roku zanotowali największy progres umiejętności pod okiem Duane’a Ludwiga w Alpha Male. Do od dawno solidnej bazy zapaśniczej dodał nieustannie szlifowane umiejętności kickbokserskie i dziś można powiedzieć o nim, że jest zawodnikiem wszechstronnym. Do tego – co może okazać się kluczowe w pojedynku z Eastonem – nieustannie wywiera presję, dużo pracuje na nogach, jest agresywny. Może to być sporym problemem dla jego rywala, bowiem Easton czasami walczy zanadto pasywnie, nie do końca korzystając ze swoich umiejętności (zapasy, czarny pas BJJ), koncentrując się na próbach, często przestrzelonych, kontrataków, co kosztuje go uznanie w oczach sędziów. Nie przypadają mi też do gustu obszerne sierpy, które raz po raz rzuca Mike, jakby zapominając o przygotowaniu artyleryjskim. Dillashaw pod okiem Ludwiga już teraz walczy bardziej technicznie, świetnie do kombinacji bokserskich wplatając kopnięcia.
Ponadto TJ jest zawodnikiem, który chętniej korzysta ze swoich zapasów i choć obalenie dobrze broniącego sprowadzeń Eastona może być trudnym zadaniem, to absolutnie nie niemożliwym, co udowodnił w poprzednim starciu Brad Pickett aż cztery razy kładąc go na plecach. Im większe niebezpieczeństwo będzie Eastonowi grozić ze strony zapasów Dillashawa, tym łatwiej będzie temu ostatniemu toczyć stójkowy pojedynek.
Daleki jestem jednak od skreślania Eastona, bo jeśli podejdzie do tego starcia z odpowiednią dozą agresji, to tak naprawdę różnice w umiejętnościach między oboma fighterami są bardzo niewielkie, a siła fizyczna czarnoskórego zawodnika może okazać się dużym atutem w klinczu.
Nie zmienia to jednak faktu, że to Dilashaw jest dla mnie faworytem, zwróćmy bowiem także uwagę, że obaj niedawno mierzyli się z Raphaelem Assuncao i to TJ był znacznie bliższy zwycięstwa. Nie widzę powodu, by nie faworyzować go w tym starciu.
Zwycięzca: TJ Dillashaw przez decyzję.
185 lbs: Lorenz Larkin vs Brad Tavares
Mający na koncie cztery kolejny zwycięstwa w UFC Brad Tavares zmierzy się z Lorenzem Larkinem, który po kontrowersyjnej porażce z Francisem Carmontem w swoim debiucie w organizacji pokonał na punkty Chrisa Camozziego.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że zapowiada nam się pojedynek kickbokserski. Tavares próbuje czasami obalać, ale z niską skutecznością na poziomie 38%. Lorenz Larkin natomiast może się pochwalić doskonałą obroną przed sprowadzeniami, która powinna górować nad ofensywnymi zapasami Hawajczyka. Sam Larkin natomiast w ostatnich siedmiu walkach po obalenie poszedł tylko trzy razy. Pojedynek zatem rozegra się prawdopodobnie w stójce.
Monsoon to bardzo sprawny kickbokser z szerokim wachlarzem uderzeń. Często ma jednak ten sam problem co Jorge Masvidal – bardzo wolno się rozkręca i momentami zanadto koncentruje się na unikaniu ciosów rywali miast na wyprowadzaniu własnej ofensywy. Larkin jest oszczędny w ciosy, choć trzeba zaznaczyć, że w starciu z Camozzim był nieco agresywniejszy niż to onegdaj bywało. Do brawlerów daleko też jednak Tavaresowi, który pod względem kickbokserskim jest zawodnikiem solidnym, który przeplata akcje bokserskie kopnięciami, nieźle pracuje w defensywie, choć nie ma w sobie ani odrobiny błyskotliwości – raczej nie ujrzymy w jego wykonaniu żadnej nieszablonowej techniki. W moim odczuciu stójka będzie bardzo wyrównana, jestem w stanie wyobrazić sobie lepszego technicznie i szybszego Larkina punktującego Tavaresa, ale i wizja tego ostatniego dyktującego warunki przez sam fakty bycia aktywniejszym nie jest mi obca.
Jeśli jednak spojrzymy na rywali, z którymi obaj się mierzyli, to zobaczymy, że lepsze nazwiska na swoim CV posiada Larkin (Robbie Lawler, wspomniany już tu Camozzi). Tavares ciągle się rozwija, ale tempo tego rozwoju naznaczone wyrównanymi decyzjami z Bubbą McDanielem czy Riki Fukudą nie zachwyca. Nie bez kozery o zawodniku będącym na fali czterech zwycięstw w UFC jest tak cicho. Ostatecznie zatem minimalnie bardziej skłaniam się ku odrobinę lepszej technice Larkina, który dzięki częstszemu niż dotychczas zaprzęganiu jej do działania zdoła po wyrównanym boju pokonać Tavaresa na punkty – wszak obaj nie należą do zawodników, którzy rozstrzygają swoje pojedynki przed czasem.
Zwycięzca: Lorenz Larkin przez decyzję.
185 lbs: Derek Brunson vs Yoel Romero
Yoel Romero, srebrny medalista olimpijski w zapasach, zanotował imponujący start w UFC, najpierw przepięknym latającym kolanem nokautując Clifforda Starksa, by w kolejnej walce ubić mającego wówczas na koncie trzy kolejne wygrane w UFC Ronny’ego Markesa. Jego rywalem będzie Derek Brunson, który również po wypunktowaniu Chrisa Lebena i znokautowaniu Briana Houstona znajduje się na fali dwóch kolejnych zwycięstw w UFC.
Napiszę bez ogródek – nie jestem jednym z tych, którzy w wysokim kursie bukmacherskim (ponad 3.0) na Brunsona wietrzą jakąkolwiek szansę. Uważam, że bardzo dobrze odzwierciedla on szanse na zwycięstwo obu zawodników. Palacio to rewelacyjny atleta i prawdopodobnie w każdej dyscyplinie, którą by się zajął, święciłby sukcesy – z tego powodu odrobinę szkoda, że tak późno zawitał do MMA, bo pomimo tego, że nadal dysponuje ogromnym potencjałem, to może on być z czasem hamowany przez coraz bardziej zaawansowany wiek.
Powyżej przykład latającego sprawlu w wykonaniu Yoela Romero z walki z nurkującym po jego nogi Ronnym Markesem.
Derek Brunson będzie dysponował lepszym o kilkanaście centymetrów zasięgiem, ale spodziewam się sporej przewagi Kubańczyka w płaszczyźnie kickbokserskiej. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak w stójce pracuje Romero. Jak na zawodnika z tak niewielkim doświadczeniem w sportach uderzanych Palacio porusza się wręcz rewelacyjnie – jest szalenie dynamiczny, nieprzewidywalny i kreatywny zarazem, dobrze pracuje na nogach, fantastycznie balansuje tułowiem i głową (co może mieć jakiś związek z faktem, że jego brat to świetny bokser), obniża i podnosi pozycję, trzymając rywali nieustannie w niepewności. W starciu z Markesem zademonstrował świetną pracę łokciami – coś, czego wcześniej nie widzieliśmy w jego wykonaniu, a co świadczy o tym, że cały czas się rozwija. Kubańczyk świetnie też kontrolował dystans w pojedynku z Brazylijczykiem, raz po raz rażąc go kopnięciami na kolano przeplatanymi z lekkimi lowkingami, po których wystrzeliwał z błyskawiczną kombinacją czy też mocnym kopnięciem na korpus.
Swego czasu trafnie styl Kubańczyka opisał Joe Rogan, mówiąc, że Romero większość czasu buja się od lewej do prawej, jakby w zwolnionym tempie, by potem wystrzelić z morderczą akcją, która często, z uwagi na ciężkie ręce Romero (wszystkie wygrane przez nokaut), kończy pojedynek. Biorąc pod uwagę, że dysponuje on kapitalnymi zapasami, rywal nigdy nie może być pewien, czego spodziewać się po tańczącym Kubańczyku – uderzenia czy też próby obalenia.
Dwa przykłady ryzykownej, ale przepięknej pracy tułowiem i głową w wykonaniu Romero z walki z Markesem. Kto by pomyślał, że Kubańczyk to zapaśnik! Momentami wygląda na rasowego strikera. Ilu jest zawodników w UFC, którzy potrafią to, co powyżej demonstruje Romero?
Jedyną porażkę w swojej karierze Palacio zanotował jeszcze w Strikeforce z uznaną firmą kategorii półciężkiej, ciężkorękim Rafaelem Cavalcante, ale… Gdy weźmiemy pod uwagę, że pierwsza runda to było klasyczne 10-10 (żaden zawodnik nie uczynił większej krzywdy drugiemu), a drugą do feralnego obrotowego uderzenia pięścią to Romero wygrywał, to nie wygląda to aż tak źle. Gdy dodamy jeszcze, że Kubańczyk miał wówczas na koncie ledwie cztery walki w MMA, a w drugiej rundzie przedwcześnie ruszył z szalonym szturmem na lekko naruszonego Brazylijczyka, tracąc na tą szarżę mnóstwo sił (brak doświadczenia), to Palacio nie ma się czego wstydzić w tamtym pojedynku.
Jak wspomniałem wcześniej, Romero bardzo ochoczo balansuje tułowiem, przepuszcza ciosy – jest w tym świetny, choć momentami czyni to aż nazbyt chętnie. Gdy zamiast blokowania ciosów próbujesz po raz dwudziesty przepuścić je, istnieje ryzyko, że zostaniesz w końcu trafiony – i tak też się czasami dzieje w przypadku Kubańczyka, który w swoim tańcu czasami się zapomina, staje się niedbały. Przyjął kilka mocnych ciosów od Markesa, ale trzeba przyznać, że jego szczęka zdała egzamin.
Olimpijskie zapasy ułatwiają Kubańczykowi pracę w stójce, choć trzeba odnotować, że wspomnianych Markesa oraz Cavalcante nie był w stanie kłaść na plecach – tyle, że zwłaszcza Ronny dysponuje doskonałą obroną przed sprowadzeniami. Romero zresztą też niespecjalnie często odwołuje się do swoich zapasów, raczej wykorzystując je w charakterze straszaka.
Yoel Romero jak Lyoto Machida? Dlaczego nie! Potencjał rozwoju Kubańczyka – pomimo zaawansowanego wieku – jest nadal bardzo duży.
Jak na jego tle prezentuje się Derek Brunson? Amerykanin to przede wszystkim zapaśnik, który zdaje się coraz lepiej radzić sobie w stójce. Byłbym jednak bardzo ostrożny w wyciąganiu daleko idących wniosków z jego potyczki z Brianem Houstonem i kopnięcia na głowę, które mu wypłacił, a które okazało się początkiem końca tego ostatniego – Houston bowiem to utalentowany, ale nieopierzony jeszcze zawodnik, który, podchodząc do boju z Brunsonem, miał na koncie ledwie cztery walki na lokalnych galach.
Najcenniejszym skalpem w karierze Brunsona pozostaje… Chris Leben (zawodnik znaczne gorszy niż będący na fali trzech wygranych Markes), którego Derek pokonał w swoim debiucie w UFC po mało emocjonującej walce pełnej obaleń i kontroli z góry. Mimo to był to postęp względem brutalnej porażki z rąk Ronaldo Souzy, której doświadczył wcześniej – w starciu z Cripplerem bowiem Amerykanin nie bawił się już w stójkowe wymiany, korzystając ochoczo ze swojej bazy zapaśniczej. Jakie szanse na to ma w starciu z Yoelem Romero? Wbrew pozorom, szanse na obalenie Kubańczyka może nie są wielkie, ale istnieją – co udowodnił choćby Ronny Markes, dwukrotnie powalając Palacio. Zdecydowanie większym problemem będzie jednak utrzymanie tam Kubańczyka, bo ten na plecach nie zwykł spędzać dużo czasu, błyskawicznie przenosząc walkę do stójki, gdzie – pomimo deficytu w zasięgu ramion – powinien mieć wyraźną przewagę.
Kubańczyk kontroluje lewą rękę Markesa, upewniając się, że droga do jego szczęki jest otwarta. Wystrzeliwuje potężnym lewym, którym powala Brazylijczyka, by ostatecznie ubić go w parterze.
Nie martwiłbym się szczególnie o kondycję Kubańczyka – jeśli Brunson nie będzie klinczował, próbując tam zamęczać Romero, ten ostatni nie powinien mieć problemów, by utrzymać swoje spokojne tempo walki z cyklicznymi przyspieszeniami na dystansie trzech rund. Ba, przebieg pojedynku z Lebenem mógłby wręcz sugerować, że bardziej trzeciej rundy powinien obawiać się Amerykanin – nie Kubańczyk.
Niewielką przewagę doświadczenia będzie mieć po swojej stronie Brunson, ale pamiętajmy, że Romero rywalizował nie tylko na olimpiadzie, ale także w swojej krótkiej karierze MMA zdołał zmierzyć się już ze wspomnianym Feijao oraz pokonać zamęczającego swoich rywali we wcześniejszych bojach Ronny’ego Markesa. Kubańczyk wydaje się bardzo mocny od strony mentalnej, co powinno rekompensować przewagę doświadczenia Brunsona.
Ostatecznie postawię na to, że prędzej czy później trenujący w ATT Romero znajdzie drogę do szczęki swojego rywala, głośno pukając do drzwi czołówki dywizji średniej.
Zwycięzca: Yoel Romero przez (T)KO.
125 lbs: John Moraga vs Dustin Ortiz
John Moraga powraca do oktagonu po tym, jak okrutne lanie sprawił mu w lipcu 2013 roku Demetrious Johnson. Dustin Ortiz natomiast w swoim debiucie pokonał po bardzo słabym boju Jose Maria Tome.
Wyraźnym faworytem tego starcia pozostaje Moraga, ale w mojej opinii szanse rozkładają się znacznie bardziej równomiernie. W UFC pokonał dotychczas słabego Ulyssesa Gomeza oraz Chrisa Cariaso, ale z tym ostatnim przegrał dwie pierwsze rundy, by w trzeciej rundzie, nieco szczęśliwie, złapać go w gilotynę. Jeśli dodamy do tego fakt, że w trakcie walki Cariaso nabawił się kontuzji, to… Wysoka ocena umiejętności Moragi na tle Ortiza bierze się prawdopodobnie głównie z faktu, że walczył o pas mistrzowski.
Nie zrozumcie mnie źle jednak, Ortiz również nie jest typem zawodnika, który może zawojować dywizję muszą. Jest twardy, owszem, nie dał się ubić McCallowi czy właśnie Tome ostatnio, choć w obu starciach miał poważne problemy, ale nie sposób określić go mianem poukładanego – jego agresywny styl toczenia pojedynków często wpędza go w kłopoty, także, a może przede wszystkim, w parterze. Uważam, że od strony bokserskiej Moraga prezentuje się lepiej i powinien być w stanie kontrolować pojedynek w stójce. Ortiz za to może się pochwalić bardzo dobrą kondycją, co może mieć znaczenie, jeśli walka wejdzie w trzecią rundę.
Pomimo tego, że grosza na Moragę bym nie postawił, to uważam, że dzięki lepszemu boksowi i zapasom powinien być w stanie umiejętnie przeplatać uderzenia z obaleniami, by ostatecznie na kartach sędziowskich pokonać Ortiza.
Zwycięzca: John Moraga przez decyzję.
145 lbs: Cole Miller vs Sam Sicilia
Sam Sicilia oraz Cole Miller wyszli zwycięsko ze swoich ostatnich starć. Ten, który wygra w środę, będzie mógł głęboko odetchnąć, bo widmo zwolnienia oddali się odeń na dłuższy czas.
Sicilia to zawodnik reprezentujący niższe stany średnie, ale w tych samych rejonach błąka się w UFC Cole Miller. Typowanie pojedynków takich zawodników to trudna sprawa, bowiem z reguły tym z dołu dywizji brakuje systematyczności, a prawdopodobieństwo popełnienia przez jednego z nich błędu kończącego pojedynek jest spore.
Miller będzie dysponował dużą przewagą zasięgu, co może odrobinę pomóc mu w wymianach kickbokserskich. Jeśli uda mu się kontrolować dystans kopnięciami, mocno zbliży się do zwycięstwa – nie jest on bowiem zawodnikiem, który bałby się znalezienie się na plecach, do czego rzeczone kopnięcia mogą doprowadzić. Problem jest jednak taki, że jak dotychczas ten doświadczony zawodnik nie potrafił należycie wykorzystywać swoich długich kończyn. Na jego szczęście jednak Sicilia nie jest poukładanym strikerem, raz po raz rzucając obszerne sierpy – za to jest bardzo agresywny, co z jednej strony prowadzi do kończenia pojedynków w pierwszej rundzie, z drugiej – gdy Sam nie zdoła błyskawicznie odprawić rywala – do problemów kondycyjnych, których z uwagi na mocny początek doświadcza w kolejnych rundach. Sicilia jest bowiem znakomitym przeciwieństwem zawodnika, którego moglibyśmy określić mianem metodycznego – z reguły idzie od razu po nokaut. Miller ma jednak jeszcze jeden atut po swojej stronie poza zasięgiem – niezłą szczękę. Ostatnio przez nokaut przegrał ponad cztery lata temu, a w międzyczasie nie byli w stanie ubić go m.in Ross Pearson czy Bart Palaszewski.
Zapasy zdecydowanie należeć będą do Sicilii, który powinien decydować, zwłaszcza w pierwszej rundzie, gdzie toczyć się będzie pojedynek. Obalenie ze strony Millera, który w 15 bojach pod banderą UFC zanotował ledwie 5 udanych sprowadzeń, jest bardzo mało prawdopodobne. Jeśli jednak walka przeniesie się do parteru – z Magrinho na dole – na pewno będzie ciekawie. Miller mocno pracuje z dołu, nieustannie szukając poddania – jest przy tym jednak znacznie staranniejszy niż szalony Godofredo Castro, którego ostatnio potężnym gnp ubił Sicilia. Jako się jednak rzekło – obaj to niska półka zawodnicza i wykluczyć tego, że Sicilia zafunduje fanom powtórkę ze swojej ostatniej walki, nie sposób wykluczyć. Mimo to parter będzie prawdopodobnie płaszczyzną, w której starcie będzie chciał rozegrać Miller.
Widzę kilka możliwych scenariuszy tego pojedynku. Sam Sicilia może w pierwszej lub na początku drugiej rundy ustrzelić Cole’a Millera. Może go nie ustrzelić i być zmuszonym do stawienia czoła sporym problemom kondycyjnym, ale ostatecznie i tak wyciągnąć decyzję dzięki przewadze zapaśniczej i kontroli z góry. Wreszcie w ostatnim scenariuszu Sicilia od połowy pojedynku jest już tak wycieńczony rzucaniem potężnych ciosów prujących powietrze, że nie tylko nie jest w stanie obalić Millera, ale i wyraźnie zaczyna odstawać w stójce, ostatecznie przegrywając przez decyzję, poddanie lub nawet (najmniej prawdopodobne) (T)KO. Nie ukrywam, że w głowie kotłują mi się te scenariusze niemiłosiernie i co chwilę inny wydaje mi się bardziej prawdopodobny, ale… Ostatecznie postawię jednak na ten ostatni, w którym deficyty kondycyjne Sicilii zaprowadzą bardziej doświadczonego Millera do wygranej na punkty.
Zwycięzca: Cole Miller przez decyzję.
Dodana analiza i typowanie walki Vinc Pichel vs Garett Whiteley.
Lepiej wygląda analiza zaczynana od dołu rozpiski. Dzięki temu emocje rosną, zwłaszcza dla tych którzy oglądające gale „od deski do deski”.
Czy z poziomu głównej widać czy zostało dodane nowe typowanie czy trzeba za każdym razem wchodzić i sprawdzać – chyba, że chodzi o nabijanie wejść, to rozumiem.
pozdrawiam
Z poziomu głównej nie widać, ale zawsze dodaję komentarz, że zapowiedzi zostały zaktualizowane, a ten widać na głównej w sekcji komentarzy.
Spróbuję też po większej ich porcji, czyli jutro wrzucić Przed Burzą z powrotem na 1-wsze miejsce, ale muszę to rozkminić, bo nie wiem, czy się da.
Analiza i typowania walki Brian Houston vs Trevor Smith dodane.
Analiza Silverio vs Vallie-Flagg dodana.
Dodana obszerna analiza walki Brunson vs Romero.
Świetne analizy. Widać, że masa pracy poszła, żeby takich no name’ów tak dobrze opisać. Ciekawie wygląda zwłaszcza w konfrontacji z rocksowymi typami, bo prawie każdy inny ;)
nie ma BC pozwole swoje kupony wstawic do tego tematu:
co stawiacie na jutro?
UFC Fight Night 35: Rockhold vs Philippou
1Kupon:
1. Beneil Dariush – Charlie Brenneman Typ1 Kurs:2.45
AKO:2.45 Stawka:podstawa
2Kupon:
1. Cole Miller – Sam Sicilia Typ2 Kurs:2.37
AKO:2.37 Stawka:podstawa
3Kupon:
1. Brian Houston – Trevor Smith Typ1 Kurs:1.6
2. Elias Silvero – Isaac Vallie-Flagg Typ1 Kurs:1.8
AKO:2.88 Stawka:podstawa
4Kupon:
1. . Derek Brunson – Yoel Romero Typ2 Kurs:1.35
2. Alptekin Ozkilic – Louis Smoka Typ1 Kurs:1.34
3. Dustin Ortiz – John Moraga Typ2 Kurs:1.34
AKO:2.42 Stawka:podstawa x2
Na Dariusha nie postawię, może wygrać, ale według mnie przesłanki ku temu nie warte takiego kursu. Mam wrażenie, że jego hype to trochę pochodna hype’u, jaki swego czasu miał w BJJ – a tu jednak MMA.
Na Houstona to kurs chyba wyższy jest? Chyba, że na Smitha postawiłeś?
Moje 3 kupony dotychczasowe:
– singiel na Houstona,
– singiel na Sicillię,
– podwójny Ozkilic + Silverio
Może jeszcze coś dorzucę, ale zobaczymy.
tak moj blad ,dalem Smitha
Hmmm… Ja bym chyba wolał zagrać Millera. Sam Sicilia ma argumenty, żeby to wygrać, ale kursy bukmacherskie raczej dobrze oddają szansę obu zawodników na wygraną. Nie oglądałem co prawda jego ostatniej walki Z Godofredo(co to za imię?), ale w poprzednich walkach mnie do siebie nie przekonał.
Slipmych brzmi znacznie gorzej niz Godofredo heh ;)
Ja postawiłem:
Dariush 2.60
Brunson 3.50
ME over 2,5 1.59
Easton 3.35
Dariusha postawiłem zgodnie z hypem go otaczającym, a Breenemana uważam za cycka.
Romero to kozak ze średnią kondycją, ale zwykle goście ze SF są niedoceniani. Wierzę, że Brunson będzie w stanie sporadycznie obalać i mam nadzieję, że wygra decyzją.
Easton – raczej stawiam przeciwko Dillashaw’owi. Easton miał gorsze występy ostatnio, ale uważam go za przyzwoitego zawodnika. Do tego liczę na mocną motywację.
ME – nie wierzę w Costę, a Rockhold nie jest finisherem. Także zamiast stawiać po śmieciowym kursie 1.27 wolę zaryzykować późne tko/sub/dec po 1.6.
Sicillia to ogólnie niskie stany średnie, ale Miller jest odrobinę kopią właśnie Pepey’a – to tak w maksymalnym skrócie. Postawię na Cole’a, ale… w Lidze, bo moim zdaniem ma minimalnie większe szanse na wygraną.
Puczi, uważam, że słaba kondycja Romero to mit. W której walce zaprezentował złe cardio? Z Markesem (zawodnikiem, który zamęczał swoich rywali na dystansie trzech rund), którego w trzeciej rundzie ubił? Z Feijao, z którym wygrywał do czasu feralnej akcji? Pamiętajmy, że w tamtej walce z Cavalcante w drugiej rundzie przypuścił bodaj dwa razy szalony szturm na znajdującego się na siatce Brazylijczyka z intencją skończenia go – co na pewno kosztowało go masę sił. Ileż to razy widzimy zawodnika, który myśli, że już ma tego drugiego, rozpoczyna szalony atak, a potem okazuje się, że już w magazynku nic nie zostało.
Jeśli Brunson nie zmusi Romero do ciągłego klinczu, nie przytrzyma go na dole, to nie widzę możliwości, by w walce, która toczyć się będzie w płaszczyźnie kickbokserskiej, pierwszy zmęczył się Kubańczyk.
Bardzo popieram Rockholda przed czasem, to dobry typ.
W sumie to masz rację, że z Feijao się wystrzelał. Jednak jak powiedziałem liczę, że Brunson nie da się zknockoutować i wymęczy decyzję.
Analiza Cole Miller vs Sam Sicilia dodana.
I Ortiz vs Moraga.
Nienienienie, nie lubię Twoich typów.
Alp Ozkilic vs Louis Smolka / Ozkilic dec
Vinc Pichel vs. Garett Whiteley / Pichel TKO
Charlie Brenneman vs. Beneil Dariush / Brenneman dec
Brian Houston vs. Trevor Smith / Smith sub
Elias Silverio vs. Isaac Vallie-Flagg / Silverio dec
Justin Edwards vs. Ramsey Nijem / Nijem dec
Cole Miller vs. Sam Sicilia / Miller sub
John Moraga vs. Dustin Ortiz / Moraga dec + bonus
Derek Brunson vs. Yoel Romero / Romero TKO + bonus
T.J. Dillashaw vs. Mike Easton / Dillashaw dec
Lorenz Larkin vs. Brad Tavares / Larkin TKO
Luke Rockhold vs. Constantinos Philippou / Rockhold sub + bonus
Kiedy 3 ostatnie walki?
Chciałeś powiedzieć „dwie”? :)
Przed 16 powinno być wszystko.
Wow, chyba dawno nie bylo tak obszernych analiz ;)
Wielkie dzieki!
Dzięki! Rozpoczynanie wcześniej Przed Burzą to chyba dobra taktyka, bo nie robię wszystkiego na raz, co kosztuje dużo czasu i czasami nerwów, ale 1-2 analizy na dzień, dzięki czemu mogę przyjrzeć się im bliżej.
To chyba najobszerniejsza zapowiedź jak dotychczas :)
Trójkąt bermudzki w walce Easton – Dillashaw wskazuje, że Mike wygra splitem :P
Puczi, właśnie nie wskazuje wiele, bo obaj przegrali z Assuncao…
W każdym razie cała zapowiedź jest już gotowa, trzeba odświeżyć.
Wiem, że obaj przegrali, ale TJ był bliżej wygranej (1 głos do 2), więc tym razem będzie bliżej przegranej. Taki tam suchar.
Rockhold-Romero-Moraga
Dariush
Sicilia
Ozkilic-Silverio
Co do wygranej Rockholda to podpisuję się pod kciukiem – „Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.”
Najwyżej się przejadę jak przy typowaniu walki Anderson Silva vs. Chris Weidman II, ale nie wiem co by się musiało stać, żeby Rockhold to przegrał.
Gdybym napisał BC, to polecałbym najprawdopodobniej Millera i Romero. Z underdogów nic ciekawego nie widzę. Może z braku laku poleciłbym Edwardsa.
W międzyczasie dodałem Smolkę po 3,35 i dałem surebeta na Romero – 1.541 (Brunson 3,5). Także w grze Easton i ME over 2,5 oraz – jeśli wygra Brunson to lekki plus od niego, jeśli Romero to minimalny plus.
Bardzo optymistycznie się zaczął ten rok bukmachersko :)
No, dyskutwałbym :P Nadzieje w Sicilii u mnie. Dorzuciłem też Dillashaw + Rockhold.
Easton zawalił. Z racji, że jestem graczem (nie)wyborowym, a przede wszystkim zmęczonym późną porą to stawiam gówno-kontrę, ME under 2,5 za 2.6. Także po gali będę miał ostatecznie albo +15 albo +20zł za stówkę zainwestowaną. Idę spać, z rana obejrzę main event. Dobranoc Państwu ;)
Dobranoc. Na rzęsach, ale zdzierżę jeszcze :)
Od dołu lecąc:
Widać, że Benneman był przygotowany na tajski klincz, z którego ochoczo korzysta Dariush, ale suma summarum jego błąd i słaba szczęka w porównaniu z wykorzystaniem okazji przez Irańczyka zadecydowały. Szkoda, że dłużej się nie potoczyło, to byśmy się o tym ostatnim więcej dowiedzieli.
Pichel zgodnie z planem, choć spodziewałem się, że więcej będzie się bił w stójce, no ale skoro miał przewagę w parterze, to dlaczego nie korzystać.
Smolka to zdecydowanie największe pozytywne rozczarowanie – Ozkilic kondycyjnie nie wytrzymał ciągłej presji Hawajczyka, a i kolana na korpus zrobiły swoje. Z jednej strony zatem Turek poniżej oczekiwań, ale Smolka znacznie powyżej. Warto mieć go na oku.
Houston w walce, w której mogło zdarzyć się wszystko, przegrał na własne życzenie, oddając w zasadzie bez walki trzecią rundę. Oto skutki panicznej obawy przed sprowadzeniem. Tym niemniej bardzo podobała mi się momentami praca Briana, jego lewy prosty był chwilami naprawdę dobry. Pewnie wyleci teraz, ale po 2-3 dobrych wygranych i „ogarnięciu się” powinien wrócić.
Silverio pełna dominacja, problemy Isaaca (kontuzje, brak kasy, krótki obóz), o których pisałem, pewnie nie pozostały bez wpływu na jego wystep. Silverio ląduje obok Martinsa na mojej liście dwóch perspektywicnzych lekkich z Brazylii.
Zasłużona wygrana ładnie pracującego na nogach Nijema. Miał kilka dobrych momentów w stójce, bo ogólnie jest to całkiem niezły zawodnik, tylko że kruchoszczęki, więc jeden błąd w jego przypadku może oznaczać koniec walki, podczas gdy fighter z normalną szczęką miałby jeszcze okazję go naprawić.
Absolutna deklasacja w wykonaniu Cole’a Millera. Postawiłem na niego w Lidze (u buka na Sicilię), ale nie spodziewałem się aż takiej dominacji, choć widząc zamaszyste sierpy Sama z pierwszej rundy, można było przewidzieć, jak to się skończy – Miller ładnie trzymał dystans, Sicilia się pompował (jak to w każdej niemal walce) i było pozamiatane.
Punktowałem walkę dla Ortiza, ale bywa i tak… Zgodnie z przewidywaniami był to znacznie bardziej wyrównany pojedynek niż mogło się wydawać – głównie dlatego, że zbyt dużo hype’u miał Moraga, który tak naprawdę nie jest jakimś szczególnie dobrym zawodnikiem w dywizji muszej. Momentami świetne zapasy Ortiza i trochę go szkoda, że nie dano mu wygranej.
Romero zaprezentował się poniżej oczekiwań, będąc pasywnym w stójce, nie przygotowując ataków tylko od razu ruszając z potężnymi sierpami czy podbródkowymi. Potwierdziło się, że obalenie Kubańczyka nie jest takie trudne, ale utrzymanie go w parterze – tak. Jakość ofensywnych zapasów w MMA musi jeszcze udowodnić – moja teoria jest taka, że od wielu lat traktuje je po macoszemu, koncentrując się na stójce i stąd wicemistrz olimpijski nie jest w stanie powalać innych, samemu lądując na plecach. Tak czy siak pokazał twardą szczękę, duże serce do walki i nieustępliwość. Kondycyjnie już słabo wyglądał w trzeciej rundzie, ale Brunson jeszcze słabiej i…
TJ Dillashaw, absolutna dominacja, spodziewałem się, że będzie lepszy w każdej płaszczyźnie, ale że aż tak? Mocny występ Amerykanina, a niektórej kombinacje przepiękne.
Tavares wygrał swoją aktywnością, choć trzeba w sumie przyznać, że jego ciosy dochodziły częściej, obalał. W pełni zasłużone zwycięstwo nad po raz kolejny ospałym i pasywnym Larkinem.
Rockhold zgodnie z przewidywaniami nie miał problemów, wykorzystując bardzo dobrze swój zasięg. Nie spodziewałem się jednak, że ubije Costę już w pierwszej rundzie!
Ogólnie typowanie 8/12, gala niezła, ale bez żadnej rewelacji i momentów, które zapadłyby na dłużej w pamięci.
„Tym niemniej bardzo podobała mi się momentami praca Briana, jego lewy prosty był chwilami naprawdę dobry. Pewnie wyleci teraz, ale po 2-3 dobrych wygranych i „ogarnięciu się” powinien wrócić.”
Wrócić? Oby nie! To był tak beznadziejny występ i tak słaba walka, że dla mnie obydwu mogą wywalić z organizacji. Jedynym pozytywem tej walki był fakt, że była zakontraktowana na 3 rundy, a nie 5. Dla mnie żenujące widowisko.
Houston ma przeciętne zapasy i słaby parter (choć z dosiadu się wydostawał), ale stójkę ma bardzo ciekawą – szybkie ręce, ładny lewy prosty (lepszy niż 3/4 dywizji), nie stoi w miejscu, porusza głową. Zapomniał kompletnie o podbródkowych, o które prosił się Smith, ale to wina obawy o sprowadzenie. Walka była słaba w kontekście tego, ile się działo, bo niektóre akcje Houstona były bardzo dobre. Niech nabierze doświadczenia i wróci.
Tradycyjnie nie napisałem epizodu do BC i miałbym 100% skuteczności. Może taki system byłby lepszy.
Romero + Rockhold i Miller + Rockhold spory zarobek. Wczoraj wieczorem się nie popisałem i za mniejszą stawkę dołożyłem Edwards + Dariush + Rockhod co nie weszło, ale i tak jest bardzo dobrze.
Z Romero dumny bym nie był i trzeba pogratulować Pucziemu, bo jeśli oceniamy tylko wynik walki to jego typ był zły, ale jeśli ocenimy przebieg walki, to rzeczywiście na Brunsonie value nie od parady i szkoda tych, którzy na nim przegrali. Zabrakło bardzo niewiele.
Defensywne zapasy Romero to jednak dość spore zaskoczenie, ale trzeba pamiętać, że nie każdy potrafi przenieść umiejętności zapaśnicze z maty do oktagonu i Romero jest na to dobrym przykładem. Na przyszłość będę pamiętał, że srebro z olimpiady nie jest wyznacznikiem jego umiejętności zapaśniczych w MMA.
Miller – nie wiem gdzie widzieliście value w tym Sicili. Facet jest tak słaby, że nie mam nawet za co pochwalić Millera. Obił słabego zawodnika i trudno mi nawet powiedzieć czy widać u niego postępy czy nie.
Rockhold – komentarz jest zbędny. To jest zawodnik, który może pokonać każdego w dywizji średniej i jeśli zdrowie mu na to pozwoli to będzie ciekawie. Nie przez przypadek pokonał Jacare. Dodam jeszcze, że mam pierwszego kandydata do TOP 10 w występach roku, bo może i Luke był faworytem ale tak świetnego występu nie można przeoczyć.
Dla mnie odkryciem tej gali jest Elias Silverio. Widać spory potencjał i myślę, że jeszcze usłyszymy o tym zawodniku.
Dariush i Smolka dobre debiuty, ale wole poczekać na ich kolejne występy, bo na razie trudno wyrokować czy są wstanie coś namieszać.
Muszę odrobić zaległości, bo nie widziałem jeszcze walki Tavaresa z Larkinem, a wynik jest interesujący.
Slip walka larkina nudna strasznie
ja niestety przez dodanie podczas gali romero+larkin jestem na -16
szkoda troche ozkilica.
Wartość Sicilii była w powiązaniu prostych faktów – ciężkie ręce vs kiepska stójka Millera. Jak wyglądało, tak wyglądało, ale były przesłanki, żeby twierdzić, że może być inaczej.
Ja jestem na lekkim minusie, bo się uratowałem dublem Dillashaw + Rockhold.
Dzięki Slip :)
Brunson zgodnie z moimi myślami wygrał 2 rundy i zgodnie z obawami pękł w 3. No nic, walka była świetna, a surebet na Palacio uratowała emocje sportowe, bo nie musiałem przeżywać zawału w 3 rundzie.
Poszedłem spać przed co-me i jak z rana zobaczyłem walkę Rockholda to po prostu osłupiałem. Wiedziałem, że Luke świetnie korzysta z kopnięć. Ale chyba nikt nie spodziewał się po nich takiej siły, a na pewno nie w pierwszej rundzie.
Ostatecznie po gali +17zł, co mnie w pełni zadowala, przy mojej studenckiej stawce x = 10zł.
Ogólnie to może jestem marudny, ale gala była dosyć nudnawa (może dlatego, że nie widziałem kilku walk). Gdybym nie obstawiał, to nawet pewnie nie chciałoby mi się siedzieć w nocy, tylko z rana bym obejrzał Brunson – Palacio i Rockhold – Costa. Chociaż przyznam, że miło się oglądało Dariusha z tym prostym na szczękę Breenemana :)
Nadrobiłem zaległości i galę w skali od 1 do 10 oceniam na 5.
Największe pozytywy to:
-występ Rockholda i jego kopnięcia wyprowadzane z chirurgiczną precyzją.
-Romero vs. Brunson, emocjonujący pojedynek i brutalne zakończenie.
-występ Millera i luz z jakim poskładał Sicilie w 2 rundzie.
-Edwards vs. Nijem, kilka ciekawych zwrotów akcji, chłopaki pokazali jak się ucieka z technik kończących.
-Występy młodzików, czyli Silverio, Smolki, i Dariusha
Największe negatywy to walki:
-Tavares vs. Larkin
-Smith vs. Houston
-Plama na spodniach Romero :D
plama na spodniach ? kurde cos przegapilem
Pojawiła się na jego spodenkach na tyłku i uznano, że Romero dołączył do jedynego dotychczas „obsrańca” Tima Sylvii. Kubańczyk zaprzeczał, mówiąc, że to był pot.
naiver, a historia Julie Kedzie podczas wypadu do Rosji? :D
Hehehe :) To się chyba nie liczy, bo nijak nie zostało udokumentowane, a tylko jako jej przekaz słowny :P