Polskie MMAUFC

Marcin Tybura w UFC – kto na debiut?

Kto będzie rywalem Marcina Tybury w jego debiucie w organizacji UFC? Przeglądamy całą kategorię ciężką UFC, wybierając najbardziej prawdopodobnego przeciwnika!

Kilka dni temu gruchnęła wieść miła uchu każdegp polskiego fanowi MMA – uznawany przez wielu za najlepszego polskiego ciężkiego Marcin Tybura podpisał kontrakt z UFC.

Nie wiemy jednak póki co, z kim uniejowianin zmierzy się w swoim debiucie w oktagonie. To dobra okazja, abym ponownie wcielił się w rolę proroka, przetrząsając całą kategorię ciężką giganta z Las Vegas w poszukiwaniu najbardziej prawdopodobnego przeciwnika dla Tybury. A zatem… Zaczynajmy!

Zawodnicy z zaplanowanymi walkami

Królewska kategoria w UFC liczy obecnie 36 nazwisk, wliczając w to Marcina, co oznacza, że teoretycznie istnieje 35 kandydatów, z którymi mógłby wejść do oktagonu na debiutanckie tany.

Aby odrzucić jednak od razu część z nich, przyjrzyjmy się chronologicznie wszystkim zaplanowanym walkom w tejże dywizji – kliknięcie na wybraną przeniesie Was do jej zapowiedzi oraz wstępnej analizy, natomiast kliknięcie na nazwę gali przeniesie Was do jej pełnej aktualnej rozpiski. Do rzeczy:

Josh Barnett vs. Ben RothwellUFC on FOX 18, 30 stycznia
Fabricio Werdum vs. Cain VelasquezUFC 196, 6 lutego
Damian Grabowski vs. Derrick LewisUFC 196, 6 lutego
Roy Nelson vs. Jared RosholtUFC 196, 6 lutego
Anthony Hamilton vs. Shamil AbdurakhimovUFC Fight Night 82, 21 lutego
Daniel Omielańczuk vs. Jarjis DanhoUFC Fight Night 83, 27 lutego
Mark Hunt vs. Frank MirUFC Fight Night 84, 19 marca
Ruslan Magomedov vs. Gabriel GonzagaUFC Fight Night 85, 10 kwietnia (niepotwierdzone)
Stefan Struve vs. Antonio SilvaUFC Fight Night 86, 8 maja (niepotwierdzone)

Mamy zatem łącznie dziewięć zestawień, z których siedem pierwszych zostało już potwierdzonych przez UFC. Dwa ostatnie jeszcze takowego statusu się nie doczekały, ale na tym etapie nie będziemy gdybać, przyjmując, że rzeczywiście się odbędą – zwłaszcza że doniesienia o nich przewijały się w różnych źródłach.

Tym samym z 35 potencjalnych rywali Marcina Tybury odrzucamy 18 i zostaje nam 17 kandydatur.

Zawodnicy z Top 10

Zanim przejdziemy dalej, przyjrzyjmy się rzeczonym 17 kandydatom, o których pisałem wyżej. Kim są?

Andrei Arlovski, Junior dos Santos, Matt Mitrione, Travis Browne, Stipe Miocic, Alistair Overeem, Todd Duffee, Viktor Pesta, Walt Harris, Aleksiej Olejnik, Timothy Johnson, Konstantin Erokhin, Francis Ngannou, Chris de la Rocha, Luis Henrique, Bilyal Makhov, Dmitry Smolyakov.

Którzy z nich znajdują się obecnie w pierwszej dziesiątce rankingu UFC? Oto oni:

Stipe Miocic, Alistair Overeem, Andrei Arlovski, Junior dos Santos, Travis Browne.

Tybur przychodzi oczywiście do UFC z pewną renomą i mocną historią, ale trzymajmy się granic rozsądku – Stipe Miocic i Alistair Overeem mierzą w pas mistrzowski, Travis Browne niedawno walczył, wygrał i również jest zdecydowanie wyżej.

Gdy rozpuszczę wodze fantazji, jestem w stanie wyobrazić sobie zestawienie Polaka z Juniorem dos Santosem lub Andreiem Arlovskim, którzy ostatnio doznali dotkliwych porażek, ale… stąpajmy twardo po ziemi – obaj nie mieliby w takiej walce nic do zyskania i furę (karierę?) do stracenia. Niby Pitbull pochodzi z Europy, co daje mu odrobinę większe szanse, bo najprawdopodobniej właśnie na gali na Starym Kontynencie zadebiutuje Tybura, ale… Dajmy spokój.

Wyeliminowaliśmy zatem 5 kolejnych zawodników i obecnie pozostało nam tylko 12 kandydatur.

Pozbądźmy się więc dwóch kolejnych, żeby mieć czołową dziesiątkę.

Wybór nie jest skomplikowany. Odrzucamy dwóch reprezentantów Rosji – Bilyala Makhova oraz Aleksieja Olejnika. Pierwszy sposobi się do Igrzysk Olmipijskich w Rio de Janeiro, gdzie będzie występował w zapasach, a karierę w UFC rozpocznie najprawdopodobniej dopiero pod koniec 2016 albo na początku 2017 roku, natomiast Olejnik nadal zmaga się z ciężkim urazem kolana i istnieją niewielkie szanse, by w ciągu 2-4 miesięcy doszedł do pełnej sprawności.

Tym samym pozostało nam 10 chłopa!

Czołowa dziesiątka!

Oto rzeczona dziesiątka: Matt Mitrione, Todd Duffee, Viktor Pesta, Walt Harris, Timothy Johnson, Konstantin Erokhin, Francis Ngannou, Chris de la Rocha, Luis Henrique, Dmitry Smolyakov.

Ok, co my tu mamy…

Bez zbędnych ceregieli odrzućmy sobie w pierwszej kolejności zawodnika z początku powyższej listy – Matta Mitrione. Nie dość, że Amerykanin w ostatniej walce z Travisem Browne nabawił się poważnej kontuzji pęknięcia oczodołu, to jeszcze końca dobiegł jego kontrakt z UFC. Jakby tego było mało, przegrał dwa ostatnie pojedynki. To wszystko zbyt wiele, nie traćmy na niego czasu. Odpada. I życzę zdrowia!

Pójdźmy dalej…

Chris de la Rocha… Chris de la Rocha? Ten ściągnięty na ostatnią chwilę nikomu nieznany 36-letni Amerykanin z rekordem 4-1, którego w w niecałą minutę ubił nasz Daniel Omielańczuk? Z całym szacunkiem dla realizującego marzenia Amerykanina, ale to byłby policzek w twarz dla Tybury. Odrzucamy.

Walter Harris – po pierwszych dwóch porażkach został zwolniony z organizacji. Pokonał potem poza UFC DJ-a Lindermana, więc ściągnięto go w rezerwie dla Soa Paleleia. I znów przegrał. 0-3 w UFC. Tylko wyjątkowy splot dziwacznych okoliczności mógłby zaprowadzić go do oktagonu naprzeciwko uniejowianina. Żegnamy!

Dobra, pozbądźmy się jeszcze dwójki, żebym mógł dodać nowy śródtytuł. Robi się już powoli trochę ciasno, ale…

Konstantin Erokhin! Miałem co do niego wielkie nadzieje, oj, miałem. Dwie porażki w oktagonie bardzo mocno obniżyły jego notowania, zwłaszcza, że w debiucie przegrał z mającym wówczas rekord 0-1 w UFC Viktorem Pestą. Potem uległ jeszcze Gabrielowi Gonzadze, który wcześniej przegrał trzy kolejne pojedynki. Kowadłoręki czołg upadł bardzo nisko… Powalczy z kimś innym o przetrwanie, o ile nie pożegna się z organizacją już teraz. Szanse na walkę z Tyburą niewielkie. Więcej nie drążymy i eliminujemy.

Ok, jestem sobie w stanie wyobrazić zestawienie Polaka z Luisem Henrique. Gdybym był Joe Silvą, wiązał z Tyburą spore nadzieje i (bardzo istotne „i”) obóz Polaka kwiliłby mi, że potrzebują miękkiego wejścia w organizację, bo Tybura długo nie walczył, to może w przypływie pomroczności jasnej dałbym mu właśnie 22-letniego Brazylijczyka, który w swoim debiucie stał się ofiarą soczystego nokautu w wykonaniu Francisa Ngannou. Jako, że jednak nie sądzę, by obóz uniejowianina kwilił o łatwą walkę, a na Silvę spadła pomroczność jasna, to… Luisowi mówimy „Cześć!”.

Tym oto sposobem pozbyliśmy się kolejnej piątki zawodników i obecnie pozostało nam już tylko 5 ostatnich kandydatów do boju z Tyburą!

TOP 5!

Oto wspomniana piątka: Todd Duffee, Viktor Pesta, Timothy Johnson, Francis Ngannou, Dmitry Smolyakov.

Teraz robi się już naprawdę gęsto. Każdy z wymienionej piątki mógłby się nadać na rywala dla Tybury. Musimy więc spróbować dokopać się głębiej i znaleźć drobne detale, które mogą mieć znaczenie dla matchmakera UFC, dając jednym większe szanse na przywitanie Polaka w oktagonie, innym – mniejsze.

Todd Duffee ma całkiem rozpoznawalne nazwisko, a jeszcze niedawno uchodził za zawodnika z pewnym potencjałem. Brutalna porażka z Frankiem Mirem w lipcu 2015 pokazała mu jednak miejsce w szeregu. Twitterowa aktywność Amerykanina wskazuje jednak na to, że wkrótce może ponownie zawitać do oktagonu.

Pochodzący z Czech Viktor Pesta również ostatniej walki nie zaliczy do udanych – w październiku zeszłego roku przegrał przez nokaut z najbliższym rywalem Damiana Grabowskiego, Derrickiem Lewisem. Jego aktualny rekord w UFC to 1-2. Obecnie przebywa w Stanach Zjednoczonych w klubie Blackzilians i, jak zapowiada, zabawi tam na dłużej – być może odbywa tam przygotowania przed kolejną walką.

Również w treningu znajduje się obecnie Timothy Johnson, pomagając w przygotowaniach Roy’a Nelsona do walki z Joshem Barnettem. W swoim debiucie w oktagonie ubił Shamila Abdurakhimova, by ostatnio, w sierpniu ubiegłego roku, przegrać z Jaredem Rosholtem. Wydaje się, że powoli nadchodzi czas powrotu.

Francuz Francis Ngannou w grudniu 2015 zaliczył doskonały debiut w oktagonie, efektownie ubijając Luisa Henrique. Z zawieszeń medycznych po gali wynika, że nie nabawił się żadnej kontuzji, co wskazuje na to, że w ciągu 2-4 miesięcy byłby gotowy do powrotu do klatki. Jest to tym pewniejsze, gdy rzucimy okiem na tego tweeta z 27 grudnia:

https://twitter.com/francis_ngannou/status/681187357509447681

Czy wywoływałby do walki Daniela Omielańczuka, gdyby borykał się z jakimkolwiek urazem? Właśnie…

Wreszcie również i świeżo zakontraktowany przez UFC niepokonany Rosjanin Dmitry Smolyakov także oczekuje na swoją debiutancka walkę i z pewnością może być brany pod uwagę jako potencjalny rywal dla Tybury.

Czym więc kierować się, aby wskazać tego jedynego spośród pozostałej piątki? Otóż, przyjrzymy się kilku elementom:

  • ostatnie zestawienia dla debiutantów w kategorii ciężkiej
  • aktualna passa rywali dla debiutantów
  • kraj pochodzenia

Jeśli chodzi o ostatnie zestawienia dla debiutantów w kategorii ciężkiej, a w takiej roli zawita przecież w oktagonie Marcin Tybura – otóż, pomimo tego, że w nielicznej dywizji królewskiej częściej niż w innych dywizjach łamane są schematy matchmakerskie, to w działaniach Joe Silvy da się zauważyć pewien schemat przy zestawianiu debiutantów.

Spójrzmy zatem na ostatnich oraz najbliższych debiutantów w kategorii ciężkiej:

Debiutant Shamil Abdurakhimov dostał innego debiutanta, Tima Johnsona.
Debiutant Viktor Pesta dostał innego debiutanta, Ruslana Magomedova.
Debiutant Konstantin Erokhin dostał Viktora Pestę, który miał wówczas rekord 0-1 w UFC, będąc oczywiście po porażce.
Debiutant Francis Ngannou dostał innego debiutanta, Luisa Henrique.
Debiutant Jarjis Danho dostał Daniela Omielańczuka, który ma rekord 2-2 w UFC i jest po zwycięstwie.
Debiutant Damian Grabowski dostał Derricka Lewisa, który ma rekord 4-2 w UFC i jest po zwycięstwie.

Jak zatem widać powyżej, debiutanci bardzo rzadko zestawiani są z zawodnikami będącymi po porażce. Na ogół otrzymują innych debiutantów lub fighterów znajdujących się po zwycięstwie. Jedynym debiutantem w pozostałej piątce kandydatów do walki z Tyburą jest Dmitry Smolyakov – punkt dla niego!

Jeśli chodzi o aktualną passę, tutaj również da się zauważyć pewien schemat, o który zahaczyłem zresztą w poprzednim akapicie. A mianowicie debiutanci rzadko biją się przeciwko zawodnikom po porażkach. W naszej pozostałej piątce jedynymi kandydatami, którzy ostatnio nie przegrywali, są Francis Ngannou (jest po zwycięstwie) oraz Dmitry Smolyakov (debiutant). Dobra ich!

Wreszcie kraj pochodzenia – to istotne, dlatego że po podpisaniu kontraktu z UFC Marcin Tybura w rozmowie z Super Expressem stwierdził:

Znam przybliżoną datę debiutu i wiem, że zdążę zrobić przed tą walką pełny okres przygotowawczy (na ogół to ok. 8 tygodni – red.). Co do lokalizacji gali, to będzie to bliżej Polski niż dalej.

Wydaje się więc pewnikiem, że do oktagonu wejdzie albo na chorwackiej gali UFC Fight Night 85, która odbędzie się 10 kwietnia w Zagrzebiu, albo na holenderskiej gali UFC Fight Night 86, która odbędzie się 8 maja w Rotterdamie. Które z tych wydarzeń jest bardziej prawdopodobna?

To proste – zwróćmy uwagę na sformułowanie Tybury, który rzekł: „wiem, że zdążę zrobić przed tą walką pełny okres przygotowawczy”. „Zdążę”? Czy Tybur powiedziałby, że „zdąży” zrobić obóz przygotowawczy, gdyby chodziło mu o holenderską galę, do której zostało jeszcze prawie 3,5 miesiąca? Nie sądzę. Wystąpi w Chorwacji.

Skoro ustaliliśmy, że zadebiutuje w Chorwacji, to ze wszech miar wskazane byłoby, aby stanął w szranki nie z nieznanym szerzej Amerykaninem, ale z jakimś Europejczykiem, który przywiezie ze sobą do Zagrzebia kibiców. W pozostałej piątce mamy trzech reprezentantów Starego Kontynentu – Francuza (zapominamy o jego kameruńskich korzeniach) Francisa Ngannou, Czecha Viktora Pestę oraz Rosjanina Dmitry’a Smolyakova.

A zatem?

Niniejszym… odrzucam kandydatury dwóch Amerykanów (warunek pochodzenia nie jest spełniony) będących po porażkach (warunek passy nie jest spełniony) – czyi Todda Duffee oraz Tima Johnsona. Absolutnie nie wykluczam, że któryś z nich stanie jednak w szranki z Tyburą, ale na ten moment mamy atrakcyjniejszych z matchmakerskiego punktu widzenia kandydatów na debiut dla Polaka.

Tym samy pozostała na trójka zawodników z największymi szansami na powitanie Polaka w oktagonie UFC!

TOP 3!

Trójka wspaniałych to: Viktor Pesta, Francis Ngannou i Dmitry Smolyakov.

Nie komplikując spraw ponad miarę, odrzućmy… Viktora Pestę! Czech jest jedynym zawodnikiem z powyższej trójki, który przegrał ostatnie starcie. To kluczowy element i choć daleki jestem od skreślania jego szans na walkę z Tyburą, to sądzę, że jego słaby rekord 1-2 w UFC oraz wspomniana ostatnia porażka są powodami, dla których nie powita jednak w oktagonie uniejowianina.

A zatem Dmitr Smolyakov czy Francis Ngannou?

Aby ostatecznie rozstrzygnąć ten dylemat, musimy powrócić do analizowanej poprzednio zmiennej, w której przyglądałem się, z kim na ogół mierzyli się debiutujący w oktagonie zawodnicy. Wyszło nam, przypomnę, że albo stawali naprzeciwko innych debiutantów, albo zawodników będących po zwycięstwie.

Smolyakov jest debiutantem, Ngannou jest po zwycięstwie. Pozwolę sobie przywołać w tym miejscu przykład dwóch zawodników, którzy wkrótce zadebiutują w oktagonie – Damianowi Grabowskiemu sprezentowano Derricka Lewisa, Jarjisowi Danho – Daniela Omielańczuka. Sądzę, że oczekiwania Joe Silvy względem Marcina Tybury są nie mniejsze niż te, jakie ma w stosunku do Polskiego Pitbulla, który, powtórzę, dostał przecież solidnego Lewisa. Który z dwójki Ngannou i Smolyakov ma obecnie większą renomę?

Nie ulega wątpliwości, że jest to… Francis Ngannou! Spektakularny nokaut, rozmowa z Joe Roganem po walce, postura gladiatora – wszystko to zapada w pamięć. Nie chcę przez to, broń Boże, powiedzieć, że jest już rozpoznawalny, ale z całą pewnością wśród fanów UFC jest postacią mniej anonimową niż Smolyakov. A oczekiwania UFC względem Tybury – byłego mistrza kategorii ciężkiej M-1 Global – są wystarczająco wysokie, aby sprezentować mu na debiut rywala o bardziej rozpoznawalnym nazwisku, rywala, który w oktagonie zdążył pokazać się już z dobrej strony.

W swoim debiucie w UFC Franis Ngannou spektakularnym lewym podbródkowym ustrzelił Luisa Henrique.

W najmniejszym stopniu nie zdziwi mnie, jeśli Tybura skrzyżuje ostatecznie rękawice z Smolyakovem, pomimo że ten według plotek przymierzany jest na galę UFC 200, ale…

tybura_vs_ngannou

Marcin Tybura vs. Francis Ngannou, UFC Fight Night 85

Oto zatem ostateczna kolejność, którą pozwalam sobie przedstawić.

1. Francis Ngannou
2. Dmitry Smolyakov
3. Viktor Pesta
4. Timothy Johnson
5. Todd Duffee

A jak Wy to widzicie?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button