Albert Duraev vs. Piotr Strus – czy pas trafi do Polski?
Analiza i typowanie pojedynku o pas mistrzowski kategorii średniej pomiędzy Albertem Duraevem i Piotrem Strusem, którzy skrzyżują pięści w Krasnodarze podczas gali ACB 89.
Podczas gali ACB 89 w Krasnodarze Piotr Strus (13-3-2) stanie do najważniejszej walki w swojej zawodowej karierze – zmierzy się z zasiadającym na tronie mistrzowskim kategorii średniej czeczeńskiej organizacji Albertem Duraevem (11-3).
Polski zawodnik utorował sobie drogę do pojedynku o złoto czterema zwycięstwami pod sztandarem ACB. Czeczen to były mistrz kategorii półśredniej, który w 2016 roku przeniósł się do 84 kilogramów, tam również rozsiadając się na tronie po ubiciu Vyacheslava Vasilevsky’ego.
Wedle kursów bukmacherskich zdecydowanym faworytem walki jest Maczeta – ale czy rzeczywiście reprezentant warszawskiego Berkutu WCA Fight Team stoi na straconej pozycji? Przeanalizujmy…
84 kg: Albert Duraev (11-3) vs. Piotr Strus (13-3-1)
Kursy bukmacherskie: Albert Duraev vs. Piotr Strus 1.18 – 4.75
Powiedzmy sobie szczerze – czeczeński zawodnik posiada w swoim arsenale niezbędne narzędzia, aby dowolną niemal walkę skończyć bardzo, bardzo szybko. Wszystko to z uwagi na mordercze lowkingi na wysokości łydki, którymi terror ostatnio szczególnie sobie upodobał.
Właśnie lowkingami na łydkę – więcej o tej technice tutaj – wyrąbał sobie ostatnio drogę do złota 84 kilogramów. Po zainkasowaniu kilku z nich wykroczna noga Vyacheslava Vasilevsky’ego nie nadawała się już do użytku. W akcie desperacji Rosjanin poszukał sprowadzenia, które zostało wybronione – i skończył ubity z góry, wcześniej złamany już mentalnie.
Podobnie sprawa wyglądała z Mikhailem Tsarevem jeszcze w maju 2016 roku. Niby był on znacznie sprawniejszym stójkowiczem od Alberta Duraeva – szybszym i dysponującym bogatszym arsenałem na nogach – ale zainkasowawszy kilka potężnych lowkingów na łydkę, został zmuszony do zmiany pozycji, podkręcenia tempa. Skończył znokautowany potężnym podbródkiem z klinczu.
Innymi słowy, wspomniane lowkingi na łydkę to piekielnie skuteczna broń w arsenale Maczety. Wyprowadza je z ogromną mocą – i to zarówno te zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Ba, potrafi czynić to z obu pozycji, bo ostatnio zaczął też walczyć z odwrotnej. Już 2-3 tego rodzaju ataki mogą oznaczać gargantuiczne problemy dla Piotra Strusa, który przecież swoją grę opiera w dużej mierze na mobilności.
Co gorsza, polski zawodnik w ostatnich pojedynkach nie zachwycał w kwestii obrony przed lowkingami. Smagali go nimi między innymi wspomniany Mikhail Tsarev czy Nikola Dipchikov. Trzeba jednak Piotrowi oddać, że świetnie je zniósł – szczególnie potężne lowkingi na łydkę autorstwa tego ostatniego.
Wydaje się jednak, że igranie z niskimi kopnięciami Czeczena będzie jak igranie z ogniem. Każdy może zmienić przebieg walki.
Z drugiej zaś strony, polski zawodnik posiada styl walki, który może mocno utrudnić Duraevowi rozpuszczanie nóg. Rzecz bowiem w tym, że na wyprowadzenie lowkingów trzeba mieć odrobinę miejsca i czasu – a Strus słynie z niebywałej aktywności. Już Vyacheslav Vasilevsky pokazał, że wywierając presję na Albercie Duraevie, można mocno ograniczyć jego techniki nożne – czyli przede wszystkim niskie kopnięcia. Z kolei Ustarmagomed Gadzhidaudov potrafił nawet w tempo skontrować próbę lowkinga w wykonaniu Maczety, mocno go naruszając. Jeśli zatem Piotr nie zawsze będzie w stanie uniknąć tychże kopnięć – warto, aby przynajmniej odpłacił Albertowi ciosami, pokazując mu, że nic tutaj za darmo nie dostanie. A potrafi to robić, co udowodnił chociażby w konfrontacji z Andym DeVentem.
Zresztą, pozostając w temacie lowkingów, polski pretendent również bardzo chętnie kopie na nogi. Ba, Piotr tego rodzaju ataki bardzo dobrze ukrywa za ciosami – potrafi wyprowadzić lewego sierpa czy lewego haka, łącząc je ze srogim lowkingiem – w holenderskim stylu, chciałoby się rzec. Często kamufluje też lowkingi – a kopie je z obu nóg – ciosami prostymi. Rzecz w tym, że nie są to tak mordercze kopnięcia jak te, którymi smaga rywali Duraev, choć taki, dla przykładu, Dipchikov, regularnie terroryzowany tego rodzaju atakami, wyraźnie stracił na pewności siebie w konfrontacji z warszawianinem.
To jednak nie wszystko, bo rzeczone lowkingi wcale nie muszą okazać się najgroźniejszą bronią Duraeva. Czeczeński zawodnik mocno bowiem w ostatnich miesiącach poprawił boks. Nie tylko zaczął mieszać pozycje, ale też w końcu przestał w każde niemal uderzenie wkładać pełną moc, drenując w ten sposób swoje zasoby kondycyjne. Teraz nieźle korzysta z ciosów prostych, atakując nie tylko głowę, ale też korpus rywala. Tu i ówdzie wplecie w to wszystko jakieś haki, pojedyncze sierpy czy też krótkie kombinacje.
W obszarze bokserskim Strus będzie jednak musiał uważać przede wszystkim na lewego sierpowego mistrza. To w zasadzie jedyne kontrujące narzędzie Czeczena, ale oddać mu trzeba, że zaprzęga je do działania z dużymi sukcesami. Potrafi nie tylko świetnie odchylić się przed atakiem rywala, zostawiając wspomnianą lewicę, ale też skontrować lewym ze wstecznego – i to bez względu na to, czy przed chwilą ustawiony był klasycznie, czy też odwrotnie.
To zła wiadomość dla Piotra Strusa. Dlaczego? Otóż, notorycznie opuszcza on prawicę. Każdy z jego dotychczasowych rywali w ACB – nawet bardzo, bardzo przeciętny Andy DeVent! – największe sukcesy notował właśnie dzięki lewej ręce. Ba, zainkasowanie kilku lewic Strus przypłacił wylądowaniem na deskach! Z jego narożnika regularnie słychać pokrzykiwania o podniesieniu prawicy – nieprzypadkowo.
Jeśli nasz zawodnik nie załatał tej dziury, jego ataki kombinacjami mogą okazać się dlań niezwykle ryzykowne. Jak bowiem wspomniałem, lewica Duraeva działa w kontrze naprawdę dobrze.
Wreszcie, nie jest też żadnym sekretem, że pomimo mocno poprawionej ostatnimi czasy stójki Albert Duraev to przede wszystkim zapaśnik. Jego obalenia nie stoją może na wybitnym poziomie, ale w swoich zapaśniczych poczynaniach jest skuteczny. Potrafi obalić zarówno z klinczu, jak i zanurkować pod ciosami do nóg rywali. Jego pracy z góry też nie można wiele zarzucić. Skupia się na kontroli, ale nie zapomina o rozpuszczaniu rąk, aby sędzia nie podnosił walki do stójki. Potrafi zajść za plecy, udusić, tu i ówdzie poszuka trójkątów rękami.
Gdzie swoich szans będzie zatem szukał Piotr Strus? Otóż, tam, gdzie znajduje je niemal zawsze – w swojej aktywności, kondycji i odporności. Durave nie jest zawodnikiem, który wyróżnia się pod względem kondycyjnym. Mordercze tempo, jakie lubi narzucać polski zawodnik, może oznaczać dla niego nie lada problemy, szczególnie jeśli walka wyjdzie za drugą czy trzecią rundę.
Lewy prosty, czasami podwójny czy potrójny, którym Strus uwielbia kąsać rywali, często i gęsto ustawiając ich sobie pod krosa czy prawego sierpa, również może napsuć mnóstwo krwi Duraevowi. Gra nożna warszawianina jest znacznie bogatsza niż ta Czeczena. Piotr potrafi zaatakować okrężnie z obu nóg, na wszystkich wysokościach. Wszystko to uzupełnia trudniejszymi do przechwycenia kopnięciami frontalnymi. Świetnie też miesza techniki nożne – Dipchikova przez kilka minut ustawiał lowkingami pod kopnięcie na głowę, które weszło czysto.
Czeczen ma też tendencje do panicznego chwilami cofania się za podwójną gardą w odpowiedzi na atak rywala – wpada wówczas plecami prosto na siatkę, nie do końca widząc nawet, w jaki sposób atakuje rywal. Mając na uwadze, że Strus chętnie zaprzęga do działania kombinacje, może notować w ten sposób spore sukcesy – o ile oczywiście będzie odpowiedzialny w defensywie z uwagi na wspomnianego wcześniej okolicznościowego kontrującego lewego sierpa Duraeva.
Naszemu zawodnikowi mogą też bardzo przydać się kontrujące kolana – jeśli bowiem Czeczen złapie zadyszkę, najprawdopodobniej spróbuje przenieść walkę do parteru, co stanowić może okazję właśnie na zaprzęgnięcie do działania kolana. Tego typu akcje Strus już pokazywał.
Ciekawym obszarem walki może okazać się klincz. Z jednej bowiem strony w starciu z Tsarevem Duraev udowodnił, że potrafi być w tym elemencie niezwykle niebezpieczny, usypiając rywala kombinację lewego nad ręką i prawego podbródka, ale w potyczce ze Starksem miał problemy z tajskim klinczem Amerykanina. Strus potrafi rozpuszczać w takich sytuacjach łokcie, co stanowić może szansę na rozcięcie mistrza. Będzie jednak musiał mieć się na baczności z uwagi na zapasy i możliwe obalenia ze strony Duraeva oraz uważać przy rozrywaniu klinczu – aby nie zainkasować wówczas jakiegoś sierpa, co już wcześniej mu się zdarzało.
Typowanie
Nie wykluczam żadnego scenariusza. Duraev dysponuje morderczymi lowkingami na łydkę, dobrym lewym sierpem w kontrze, na który Strus jest podatny, oraz solidnymi zapasami.
Jednak Polak jest zawodnikiem znacznie aktywniejszym (lewy prosty + praca na nogach!) i lepszym kondycyjnie – a do tego jego defensywa zapaśnicza stoi na dobrym poziomie. Ba, nawet jeśli ląduje na plecach, utrzymanie go tam będzie piekielnie trudne. Jeśli zaś sam obali, jak najbardziej może zamęczyć z góry nawet Duraeva. Zresztą jego próby zapaśnicze przed zakończeniem rund mogą mieć kapitalne znaczenie dla punktacji sędziowskiej, jeśli walka rozegra się na pełnym dystansie.
Nie zdziwię się, jeśli pas pozostanie na biodrach mistrza, ale za minimalnie bardziej prawdopodobny scenariusz uznaję jednak ten, w którym być może Piotr Strus znajdzie się raz czy dwa w poważnych opałach – a może nawet wyląduje na deskach? – ale swoim zwyczajem przetrwa, następnie stopniowo przejmując stery pojedynku w swoje ręce dzięki doskonałej wydolności. Wysoką aktywnością będzie też mocno utrudniał Duraevowi zaprzęgania do działania morderczych lowkingów.
Ostatecznie Polak wygra na kartach sędziowskich albo skończy wyczerpanego i toczącego pierwszy w tym roku pojedynek Czeczena w rundach mistrzowskich – poddaniem lub uderzeniami z góry.
Zwycięzca: Piotr Strus przez (T)KO
*****
Tai Tuivasa o walce z Juniorem dos Santosem: „Jestem tu dla draki i chwały”