Al Iaquinta „wynegocjował” nowy kontrakt – trzy razy lepszy od poprzedniego
Sklasyfikowany na 10. miejscu w rankingu kategorii lekkiej i od dawna drący koty z UFC w sprawie płacy Al Iaquinta w końcu otrzymał satysfakcjonujące go pieniądze.
Od prawie trzech lat Al Iaquinta nie pozostawiał wątpliwości, co sądzi o polityce płacowej UFC, uprzejmości notorycznie nie szczędząc też Danie White’owi.
Co prawda w kwietniu zeszłego roku Raging Al pojawił się na krótko w oktagonie, efektownie demolując Diego Sancheza, ale nastawienia nie zmienił – bez podwyżki ani myślał ponownie zakładać rękawic.
Kilka tygodni temu doszło jednak do przełomu. Iaquinta skontaktował się bowiem z UFC, celem przejścia na emeryturę – miał bowiem dość kontroli z strony Amerykańskiej Agencji Antydopingowej – ale w odpowiedzi dostał propozycję nowej 4-walkowej umowy, pomimo iż w obowiązującej stoczył dopiero dwa pojedynki.
Po swojej ostatniej walce ustaliłem sobie kwotę i ani myślałem walczyć za mniej.
– powiedział w rozmowie z ESPN.com 30-letni zawodnik.
Prawie mnie dopadli w grudniu. Zgodziłem się na walkę z Paulem Felderem, ale to nie była kwota, jakiej chciałem. Trochę się pospieszyłem. Wycofałem się więc z tej walki. Zostałem przy swoim.
Któregoś dnia zadzwoniłem do Seana Shelby’ego i powiedziałem mu, że USADA przychodzi do mojego biura, żeby mnie testować. To nieakceptowalne. Powiedziałem, że wycofuję się z programu USADA. A oni wtedy dali mi warunki, jakich chciałem.
Iaquinta zdradził, że za ostatnie zwycięstwo zainkasował łącznie $52 tysiące, podczas gdy nowa umowa jest warta trzy razy więcej.
Oznacza to, że za najbliższe starcie – podczas kwietniowej gali UFC 223 w Brooklynie skrzyżuje pięści z Paulem Felderem – będzie mógł zarobić około $150 tys. co wskazuje na kontrakt opiewający na $75 tys. za występ i drugie tyle za wygraną.
Dali mi nowy kontrakt po drugiej walce z tym starym. Nie wydaje mi się, żeby robili to dla wielu gości.
– stwierdził Iaquinta.
Wszyscy ci zawodnicy akceptują, co się im daje. Bardzo niewielu zna swoją wartość. Nadal uważam, że jestem warty o wiele więcej, ale to krok w dobrym kierunku.
W międzyczasie mogący pochwalić się serią pięciu zwycięstw – w tym czterema przez nokauty – Iaquinta nie próżnował, rozpoczynając karierę na rynku nieruchomości. Dzięki temu teraz nie musi już walczyć, aby opłacić rachunki, co stawia go w bardzo komfortowej sytuacji.
Podchodzę do tego jak do kontraktu na jedna walkę. Jeśli będę chciał stoczyć kolejną walkę, to cokolwiek się wydarzy, mogę to zrobić.
– powiedział.
Teraz walka sprawia mi przyjemność.
*****