KSWPolskie MMA

Adrian Bartosiński ujawnia zmiany, jakich dokonał po porażce z Mamedem Khalidovem: „Myślałem, że jestem nadczłowiekiem”

Adrian Bartosiński wyjaśnił, jak porażka z Mamedem Khalidovem zmieniła jego nastawienie do sportu i przede wszystkim treningów.

Gdyby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki mógł teraz zmienić wynik walki z Mamedem Khalidovem, Adrian Bartosiński nie zrobiłby tego. Nie ma bowiem wątpliwości, że porażka ta otworzyła mu oczy, zmuszając do dokonania zmian, które zaprocentują w przyszłości – na wielu poziomach.

Goszcząc w Hejt Parku, prowadzonym przez Macieja Turskiego, Bartos przyznał, że przed starciem z Czeczenem doszedł do etapu, w którym treningi nie sprawiały mu już tak wiele radości jak onegdaj. Doznał pewnego wypalenia. Owszem, nadal trenował ciężko ale raczej z obowiązku – a jeśli nie ma radości, nie ma pasji, to i produktywność spada.

Porażka z Mamedem sprawiła natomiast, że Adrian poczuł ogień na nowo. Zwrócił uwagę, że o ile wcześniej z Leg Lock Campów wyjeżdżał uzbrojony w może dwie nowe techniki z masy, jakie był tam prezentowane, tak teraz, przy okazji grudniowej edycji, zakodował wszystkie.

Na tym nie koniec. Słynący ze strojenia sobie żartów większych i mniejszych Bartos zapowiedział też zmiany w tym właśnie obszarze, który również nie sprzyjał efektywnemu treningowi. Jak robota – to robota.

– Ogólnie to jest mój problem i Dawid mnie trochę utemperował teraz – przyznał. – Jak wchodzę na trening, to mam być poważny. Mam się nie śmiać z nikogo i mam trenować.

– To rozpraszało moją uwagę. Na pewno mógłbym wynieść więcej z treningu niż zajmować się pierdołami. (…) Od nowego roku sobie postanowiłem, że tego będzie mniej.

Odkryta na nowo pasja do treningu oraz ograniczenia w śmieszkowaniu to jednak nie wszystko. Bartos zmienił też swoje podejście do klubowych kolegów z maty. Nie uważa się już za nieomylnego i zamierza czerpać też z wiedzy innych.

– Chodzi o to, że chciałbym wrócić do momentu, w którym byłem kiedyś – powiedział. – Wtedy potrafiłem od słabego zawodnika… Może nie słabego, ale słabszego od siebie – potrafiłem czerpać na sali ciekawe rzeczy. Wiesz, jak jest. Jeden ma dobre to, jeden dobrze kopie, drugi bije kolana, trzeci ma dobry gilotyny, inny skrętówki, więc potrafiłem nawet radzić się słabszych zawodników od siebie, jak mają coś dobrego – jak oni to robią. Poprawiać to.

– A też doszedłem do takiego momentu, gdzie uważałem, że mi odbiło i uważałem, że jestem najmądrzejszy i że to, co ja robię, jest najrozsądniejsze, najlepsze i to wszyscy powinni robić.

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ

Reprezentant Octopusa przywołał nawet postać Achilles, w którym matka wykąpała w rzece Styks, trzymając go za piętę. Okazała się ona najsłabszym miejscem na jego ciele. Adrian zażartował, że jego za młodu kąpano za lewą rękę – tę, na którą poddał go Mamed.

– Śmieję się, że zwariowałem trochę już i miałem coś takiego, że myślałem, że nie jestem człowiekiem – powiedział. – Przez to, że byłem niepokonany. Wydaje mi się, że trochę doszedłem do takiego etapu, że wchodziłem na salę i myślałem, że jestem nadczłowiekiem. Mogłem się lekko wywyższać, powiedziałbym nawet, przez to.

29-latek zwrócił też uwagę, że na zadaniówkach stara się wychodzić ze swojej strefy komfortu – tj. pracuje nad swoimi słabszymi stronami. Wcześniej raczej trzymał się tego, w czym jest dobry.

Nie wiadomo jeszcze póki co, kiedy Bartos wróci do akcji – spekuluje się o kwietniu – ale nie jest żadną tajemnicą, kto powinien być jego przeciwnikiem. Będzie nim Andrzej Grzebyk, o ile przedłuży wygasły kontrakt z KSW.

Cała rozmowa jest dostępna tutaj.

Poniżej sesja Q&A dotycząca KSW, UFC i wielu innych tematów związanych z MMA.

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button