Aaron Pico: „Wiedziałem, że to nie będzie spacerek, z czego wielu ludzi nie zdawało sobie sprawy”
Aaron Pico zabiera głos po porażce w zawodowym debiucie z gremialnie skreślanym Zachem Freemanem podczas gali Bellator 180.
Zapowiadany z wielką pompą zawodowy debiut szykowanego na wielką gwiazdę Aarona Pico zakończył się totalną klapą. 20-letni zawodnik został w ledwie 24 sekundy uduszony przez skazywanego na pożarcie Zacha Freemana podczas gali Bellator 180 w nowojorskim Madison Square Garden.
Złapał mnie podbródkowym. To był dobry podbródkowy.
– powiedział na konferencji prasowej po gali Pico.
Oczywiście, przyjmując ten cios, wiedziałem, że będzie chciał w jakiś sposób przenieść walkę do parteru, bo ma mocne jiu-jitsu. Nie oglądałem jeszcze całego nagrania, ale, tak, trafił mnie podbródkowym, a duszenie było mocne. Są elementy, nad którymi muszę jeszcze pracować, ale – powtarzam – wracamy do pracy z Bobem (Cookem) i moim zespołem, żeby ocenić, gdzie iść dalej.
https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/878812010024243200
Młodzian nie jest oczywiście zadowolony z tego, jak potoczył się jego debiut, ale stara się skupiać wyłącznie na pozytywach, aby wyciągnąć z tej lekcji jak najwięcej.
W tym sporcie wszystko się oczywiście może zdarzyć.
– powiedział.
To gorzka pigułka do przełknięcia, ale po prostu w mojej grze była dzisiaj luka, więc jest, jak jest. To moja pierwsza walka, która mnie nie definiuje. To tylko drobna przeszkoda na drodze i na pewno wrócę. Mierzyłem się z tego rodzaju rzeczami przez całą karierę. Każdy przegrywa, więc nie pójdę teraz do domu, żeby wpadać w depresję. Wiem, co mam do zrobienia, więc wezmę tydzień wolnego i na pewno wracam na salę.
Freeman miał po swojej stronie przewagę doświadczenia, bo była to dla niego jedenasta walka w karierze, ale Pico w najmniejszym stopniu nie żałuje, że to właśnie 33-latek z Missouri był jego rywalem w pierwszym zawodowym występie.
Czułem, że mogę sprostać temu wyzwaniu, ale cóż, wszyscy popełniamy w życiu błędy, więc jest, jak jest.
– stwierdził Pico.
Teraz pozostaje mi tylko iść przed siebie. Nadal czuję, że moje umiejętności są większe, ale dzisiaj to on był lepszy. Jak mówiłem, to gorzka pigułka do przełknięcia, ale nic się nie zmieniło. Będę robił, co robię, poprawiał się.
Czapki z głów przed Freemanem. To starcie było zaproponowane wielu ludziom, którzy je odrzucili. Freeman to twardy gość. Miał rekord 8-2, widziałem jego walki i wiedziałem, że to nie będzie spacerek, z czego wielu ludzi nie zdawało sobie sprawy. Nie wychodziłem tam, sądząc, że „Zmiażdżę tego gościa”. Znaczy, trenowałem ciężko, wykonałem pracę, jaką miałem do wykonania, ale to on wygrał. To szalony świat, ale uwielbiam to. Cieszyłem się każdą minutą. Obóz przygotowawczy przebiegł dobrze, cieszyłem się czasem spędzonym w Nowym Jorku. Słońce znowu wzejdzie, a ja będę kontynuował swoją pracę. Któregoś dnia zostanę mistrzem. To dopiero pierwsza walka. Idziemy dalej.
*****