Justin Gaethje: „Vickowi wydaje się, że to będzie spacerek – nie rozumie, że ze mną nie da się uniknąć wojny”
Justin Gaethje przekonuje, że James Vick nie ma zielonego pojęcia, co czeka go w sobotni wieczór w oktagonie w walce wieczoru gali UFC Fight Night 135 w Lincoln.
W swoim czwartym występie w oktagonie słynący z nieumiarkowania w agresji Justin Gaethje skrzyżuje rękawice z Jamesem Vickiem w walce wieczoru sobotniej gali UFC Fight Night 135 w Lincoln.
Przeciwko zawodnikowi o tak doskonałych warunkach fizycznych, jakimi może pochwalić się Texecutioner Highlight jeszcze nie walczył, ale nie ma wątpliwości, że taktyka, jaką musi zaprzęgnąć do boju, aby wygrać pozostaje niezmienna.
Muszę wejść w półdystans. Gość nie lubi się bić, walczy na punkty.
– powiedział Gaethje w programie UFC Tonight.
Wyjdę tam i zmuszę go do walki, będę robił swoje. Nie ma opcji, żeby tego uniknął. W końcu ustawię go plecami na siatce i będzie musiał się ze mną bić.
Od czasu porażki z Eddiem Alvarezem – jego pierwszej zawodowej – głośno mówi się o tym, że Justin Gaethje musi zmienić swój styl, ograniczyć mordercze oktagonowe żądze na rzecz odrobiny choćby taktyki, wyrachowania, może zapasów.
Strategia to dobra rzecz.
– powiedział, zapytany o więcej taktyki na walkę z Vickiem.
Nie zmieniasz jednak tego, co działa. Wychodząc do walki z Eddiem Alvarezem, miałem rekord 18-0. Odniosłem wiele sukcesów. Po dwóch z rzędu porażkach dokonaliśmy z trenerami kilku zmian. Nie muszę tak często wdawać się w wymiany, ale nadal będę napierał. Jestem, jaki jestem. Mówię, że to dla fanów, ale koniec końców, walczę tak dla siebie. Uwielbiam to.
Jeszcze przed drugą zawodową porażką, jaką zadał mu kilka miesięcy temu Dustin Poirier, Highlight zapowiadał, że zaprzęgnie do działania zapasy – wszak właśnie z zapasów się wywodzi. Okazało się jednak, że na przestrzeni prawie 20 minut walki nie spróbował ani razu przenieść walkę do parteru.
Szczerze wierzyłem, że spróbuję obaleń w walce z Dustinem Poirierem, ale po prostu to kocham. Wychodzę tam i jestem w siódmym niebie.
– powiedział.
Muszę trochę się przestawić i zamiast dobrze się bawić, podejść do tego jak do roboty, którą trzeba wykonać. Na tym się skupiałem podczas tego obozu przygotowawczego.
Gaethje nie ukrywa, że pod dwóch z rzędu porażkach spoczywa na nim pewna presja. Absolutnie jednak nie obawia się zwolnienia, nie mając wątpliwości, że jego styl walki jest gwarantem pozostania pod sztandarem UFC.
Jeśli zaś chodzi o Vicka, wróży mu najgorszy wieczór w karierze, którego nie zapomni nigdy.
Jeśli wierzyć wszystkiemu, co mówi, to mentalnie nie jest gotowy na walkę ze mną. Na stoczenie walki, jaką trzeba stoczyć, żeby mnie pokonać.
– powiedział Justin.
Eddie Alvarez i Dustin Poirier wiedzieli, przez co muszą przejść, byli przygotowani mentalnie. Jemu natomiast wydaje się, że będzie to spacerek. Nie rozumie, że ze mną nie da się uniknąć wojny.
*****