Colby Covington rzuca wyzwanie dwóm legendom kategorii półśredniej: „Mała, je*ana pi*da”
Colby Covington nie ma póki co żadnej zaplanowanej walki, a za kilka tygodni utraci tymczasowy pas 170 funtów – ale haruje w mediach jak zły.
Zasiadający jeszcze na tymczasowym tronie mistrzowskim kategorii półśredniej Colby Covington ukuł co prawda medialną narrację, wedle której wrześniowa konfrontacja o złoto pomiędzy Tyronem Woodleyem i Darrenem Tillem będzie miała jedynie charakter eliminatora do walki z nim samym, ale… W międzyczasie próżnować nie zamierza.
W rozmowie z BJPenn.com na celownik wziął… legendarnego Georgesa Saint-Pierre’a, który powoli sposobi się do powrotu, nie ukrywając, że interesowałby go występ podczas grudniowej gali UFC 231 w Toronto – najchętniej naprzeciwko zwycięzcy konfrontacji o złoto 155 funtów pomiędzy Khabibem Nurmagomedovem i Conorem McGregorem.
Wiem, że GSP szuka partnera do tańca na Toronto.
– powiedział Covington.
Opowiada, że jest najlepszym półśrednim w historii, ale wiemy, że to tylko opowieści. Nie chce już walczyć w kategorii półśredniej. Mała jebana pizda. Próbuje walczyć z, kurwa, lekkimi i robi, co może, aby uniknąć kategorii półśredniej – bo wie, że jestem tutaj. Wie, że jestem mistrzem kategorii półśredniej.
Wie, że jestem największym półśrednim w historii. Zobaczymy więc, jak to się wszystko potoczy. Nigdy nie wiadomo.
Spektrum zainteresowań Amerykanina wykracza jednak poza kanadyjską legendę. Nie ukrywa bowiem, że chętnie poszedłby też w tany z Nickiem Diazem – najchętniej podczas październikowej gali UFC 230 w Nowym Jorku, gdzie Nate Diaz walczy z Dustinem Poirierem.
Nick Diaz, ten damski bokser strojący się w piórka twardziela.
– powiedział o starszym ze stocktońskich braci Covington.
Nie wiadomo jednak, czy będzie chciał walczyć na tej samej karcie, na której mój klubowy kolega wpierdoli jego młodszemu bratu. Nigdy nie wiadomo, jak to się potoczy.
*****
Ojciec Khabiba: „Nigdy nie nazywałem Conora mistrzem – to showman”