Typowanie UFC 226 – Miocic vs. Cormier
Analiza i typowanie najważniejszych walk gali UFC 226 – Stipe Miocic vs. Daniel Cormier, która odbędzie się w Las Vegas.
Transmisja z gali UFC 226 – Miocic vs. Cormier rozpocznie się w nocy z soboty na niedzilę o godzinie 01:00 w aplikacji UFC Fight Pass. Transmisja z karty głównej od 4:00 na Polsat Sport.
Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:
Ikona | Opis |
---|---|
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra. | |
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie. | |
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa. | |
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać. | |
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony. |
185 lbs: Paulo Costa (11-0) vs. Uriah Hall (13-8)
Kursy bukmacherskie: Paulo Costa vs. Uriah Hall 1.24 – 4.40
Bartłomiej Stachura: Widziałem kiedyś bardzo dobre porównanie Paulo Costy do dawnej wersji Alistaira Overeema – ale wzbogaconej o twardą szczękę i serce do walki. I dotychczasowe trzy oktagonowe morderstwa Brazylijczyka w pełni te porównania uzasadniają.
Borrachinha to typ agresywnie usposobionego zabijaki, który dysponuje ogromną mocą w pięściach, a jednocześnie wyraźnie ostatnio poprawił swoją oktagonową grę pod względem taktyki – o ile bowiem w starciu z Oluwale Bamgbose próbował urwać Nigeryjczykowi głowę każdym niemal uderzeniem, tak w potyczce z Johnym Hendricksem był znacznie cierpliwszy w swoich poczynaniach – a zarazem nadal metodycznie agresywny. Ba, jego kondycja w tym pojedynku również wyglądała zaskakująco dobrze!
Jak na tak nafaszerowanego mięśniami zawodnika Brazylijczyk jest zaskakująco sprawny technicznie. Potrafi długimi prostymi utrzymywać rywali na końcach swoich pięści, składa płynne kombinacje, kopie na wszystkich poziomach.
Nie ukrywam, że cały czas kołaczą mi się też w głowie słowa samego Uriaha Halla, który jako największy atut Brazylijczyka wskazał… Pewność siebie. I nie myli się Jamajczyk. W poczynaniach Costy widać bowiem niezmąconą niczym wiarę we własne umiejętności, graniczące z pewnością przeświadczenie, że i tak w końcu urwie rywalowi głowę, a także ogromne zaufanie do swojej szczęki.
Pewność siebie zawsze natomiast była gargantuicznym problemem dla Uriaha Halla. Obaj mentalnie znajdują się na przeciwległych biegunach i nie mam wątpliwości, że nie trzeba będzie wiele, aby zaciągnąć Jamajczyka w rejony kompletnego niemal zwątpienia, w które przecież zawlókł go ostatnio nasz Krzysztof Jotko.
Hall nie radzi sobie z zawodnikami, którzy próbują go zdominować od pierwszej sekundy. Idą do przodu, osaczają go, nie dają miejsca na jego firmowe kopnięcia. A tak przecież podejdzie do tematu Borrachinha. Zawsze tak podchodzi.
Oczywiście, Hall może mieć jakiś przebłysk geniuszu i ustrzelić Costę, ale nie uważam takiego scenariusza za szczególnie prawdopodobny. Oddać bowiem też Brazylijczykowi trzeba, że zainkasował kilka soczystych bomb od Johny’ego Hendricksa i Oluwale Bamgbose, zupełnie nic sobie z nich nie robiąc, a nawet czasami uśmiechając się pod nosem – ale nie tak, jak uśmiecha się zawodnik, który poczuł uderzenie i stara się robić dobrą minę do złej gry. Tak, jak uśmiecha się rzeźnik, który widzi naprzeciwko siebie świniaka, a zainkasowane uderzenia traktuje w charakterze jego ostatnich powierzgiwań.
Zwycięzca: Paulo Costa przez (T)KO
205 lbs: Gokhan Saki (1-1) vs. Khalil Rountree (6-2)
Kursy bukmacherskie: Gokhan Saki vs. Khalil Rountree 1.77 – 2.10
Bartłomiej Stachura: Pojedynek ten przypomina odrobinę starcie Israela Adesanyi z Bradem Tavaresem – przynajmniej na papierze. Słowa te piszę przed walką wieczoru TUF 27 Finale, dodajmy.
Khalil Rountree to jeden z bardzo nielicznych zawodników w kategorii półciężkiej, który w swojej dotychczasowej karierze pod sztandarem UFC nie spróbował jeszcze ani jednego obalenia. Ani jednego!
Wiadomo, Gokhan Saki wybitnym kickboxerem jest. Wiadomo też, że jego defensywa zapaśnicza pod siatką wygląda całkiem przyzwoicie. Wiadomo też, że jeśli Rountree spróbuje obalić, prawdopodobnie będzie to musiał zrobić właśnie z klinczu, bo szczerze wątpię, aby nagle opanował sztukę wjeżdżania rywalom w nogi na środku oktagonu.
Z drugiej zaś strony, nie oszukujmy się – Turek najlepsze lata ma już za sobą. To kawał doświadczonego wojownika, który zjadł zęby na sztukach walki, a konkretnie kickboxingu. Ma swój „przebieg”. Amerykanin jest młodszy, zdrowszy i niewykluczone, że będzie miał po swojej stronie szybkość oraz kondycję.
Saki nie porwał w swoim debiucie. Tzn. miał oczywiście niesamowite przebłyski, dopóki starczało mu sił, ale stracił je w ekspresowym tempie, potem będąc zdanym na instynkty. Wracał jednak wówczas po długiej nieobecności, był to też jego debiut w UFC, co w jakimś stopniu może go tłumaczyć.
Spodziewam się bardziej wyrachowanej wersji Tureckiego Tysona w starciu z Khalilem Rountree. Ta bardziej wyrachowana wersja pozwoli mu lepiej kontrolować dystans – ergo unikać możliwych prób obaleń Amerykanina. W stójce natomiast trudno mimo wszystko nie rozpatrywać tej walki w charakterze gry do jednej bramki.
Zwycięzca: Gokhan Saki przez (T)KO
155 lbs: Anthony Pettis (20-7) vs. Michael Chiesa (13-3)
Kursy bukmacherskie: Anthony Pettis vs. Michael Chiesa 2.30 – 1.67
Bartłomiej Stachura: Pierwotnie minimalnie skłaniałem się w stronę Michaela Chiesy, prognozując, że będzie w stanie albo skontrolować przejawiającego wszelkie symptomy wypalenia Anthony’ego Pettisa w klinczu, albo zrobić to w parterze.
Nie ukrywam jednak, że… W grze Michaela Chiesy nie ma wiele jakości – to raczej zawodnik o wysokim poziomie… dziwaczności. Jego stójka jest chaotyczna i niepoukładana, by nie rzec: drewniana, ale z uwagi na jego gabaryty nie jest łatwo dobrać mu się do skóry. W parterze jest ultra-agresywny, ale przez to czasami sam naraża się na poddania – vide chociażby jego pojedynki z Jorge Masvidalem czy Kevinem Lee.
Pettis jest bez wątpienia znacznie lepszym uderzaczem – nawet pomimo deficytów gabarytowych – ale także i w parterze jak najbardziej może Chiesę poskręcać, jak to swego czasu uczynił z Charlesem Oliveirą, Bensonem Hendersonem czy Gilbertem Melendezem. Ba, potrafi kapitalnie odwracać pozycję, gdy rywal zaszedł mu za plecy, a nawet i z pleców pozostaje piekielnie niebezpieczny, szukając trójkątów i balach. Obalanie go zejściem do nóg jest natomiast bardzo ryzykowne z uwagi na jego ciasne gilotyny.
Nie mam większych wątpliwości, że w wymianach kickbokserskich to znacznie szybszy i dysponujący szerszym arsenałem Showtime będzie przeważał. Jego kopnięcia na wątrobę jak najbardziej mogą okazać się decydujące.
Były mistrz od dawna mocno pracuje nad poprawieniem swojej pracy na nogach, aby unikać przyszpilenia do siatki. Duży oktagon, w którym odbędzie się gala, oraz licha praca na nogach Chiesy mocno mu w tym pomogą.
Absolutnie nie skreślam Mavericka – głównie z uwagi na przeciętną ostatnimi czasy formę Showtime’a – ale za minimalnie bardziej prawdopodobny scenariusz uważam ten, w którym to były mistrz kończy z tarczą – w dowolny sposób.
Zwycięzca: Anthony Pettis przez (T)KO
170 lbs: Paul Felder (15-3) vs. Mike Perry (11-3)
Kursy bukmacherskie: Paul Felder vs. Mike Perry 1.67 – 2.30
Bartłomiej Stachura: Paul Felder to bez wątpienia sprawniejszy technicznie uderzacz, który dysponuje też bogatszym arsenałem. Po swojej stronie będzie prawdopodobnie miał również przewagę szybkościową.
Wobec powyższych nie sposób wykluczyć, że wypunktuje nadal mocno topornego w swoich poczynaniach Mike’a Perry’ego. O nokaut będzie trudno, bo Platynowy ma twardą szczękę – ale decyzja? To możliwe. Jeśli zaprzęgnie do działania swój cały arsenał, z lowkingami na czele, może pokonać Perry’ego na punkty.
Platynowy będzie jednak miał po swojej stronie kilka solidnych argumentów. Nie dość bowiem, że Felder wziął tę walkę w zastępstwie, co oznacza, że stracił tydzień obozu przygotowawczego – miał walczyć z Jamesem Vickiem – to pojedynek odbędzie się w limicie kategorii półśredniej. Niby Mike Perry nie jest szczególnie dużym półśrednim, ale nie zapominajmy, że swego czasu Paula Feldera stłamsił Francisco Trinaldo, a i piórkowy Charles Oliveira dopóki starczało mi serca, radził sobie całkiem nieźle.
Innymi słowy, spodziewam się, że siłowo Platynowy będzie tutaj rozdawał karty, co przy wysoce prawdopodobnych fragmentach klinczerskich może odbić się na kondycji Irlandzkiego Smoka.
Także i stylistycznie Perry może być dla Feldera skomplikowanym rywalem. Reprezentant Roufusport nieszczególnie bowiem radzi sobie na wstecznym, cofając się często prosto na siatkę i tam spędzając zdecydowanie zbyt dużo czasu. Mam poważne wątpliwości, czy praca na nogach Feldera okaże się wystarczająco dobra, aby był w stanie utrzymać walkę na środku oktagonu. Ba, sam słynie z ciągotek do wdawania się w ostre wymiany, więc kto wie, czy i w starciu z Perrym nie spróbuje kilka razy wejść w półdystans – a to może zwiastować problemy. Platynowy uderza bowiem piekielnie mocno, a jego szczęka jest naprawdę twarda. Jeden błąd i Felder może skończyć na deskach.
Podsumowując, nie skreślam Irlandzkiego Smoka, który ma lepszą technikę w stójce i bogatszy arsenał, ale agresja, siła, ciężkie uderzenia, twarda szczęka, ciągła presja i treningi w Albuquerque pod okiem Grega Jacksona zapewnią Platynowemu wiktorię.
Zwycięzca: Mike Perry przez decyję
265 lbs: Francis Ngannou (11-2) vs. Derrick Lewis (19-5)
Kursy bukmacherskie: Francis Ngannou vs. Derrick Lewis 1.27 – 4.05
Bartłomiej Stachura: Francis Ngannou prawdopodobnie nie ustępuje Derrickowi Lewisowi pod względem mocy w pięściach i na pewno przewyższa go pod względem odporności szczęki – choć oczywiście zależy to od wielu czynników, bo nie mam wątpliwości, że i Czarna Bestia jest w stanie wygenerować taki cios, by powalić Predatora. Mając jednak na uwadze, że Stipe Miocic zdzielił Kameruńczyka masą czystych bomb i nie był nawet w stanie solidnie nim zachwiać, Derricka Lewisa czeka trudne w tym obszarze zadanie.
Ngannou prawdopodobnie będzie miał po swojej stronie przewagę techniczną na nogach, ale… Głowy bym jednak za to nie dał! Styl Kameruńczyka jest jednak w pewien sposób mechaniczny, ma swoje ulubione kombinacje, którymi spamuje. Ciosy Lewisa może i są często cepowate, ale jest w nim jednak więcej luzu. Ba, grzechem byłoby nie wspomnieć, że ostatnimi czasy Amerykanin nauczył się ciosów prostych, czym skomplikował mocno sprawę między innymi Marcinowi Tyburze. Jak na swoje gabaryty jest też zaskakująco szybki przy skracaniu dystansu.
Innymi słowy, nie spadnie mi szczęka na podłogę, jeśli w dowolnej rundzie Lewis ustrzeli jednak Ngannou. Także w trzeciej, bo wydaje się, że od strony kondycyjnej Amerykanin może mieć przewagę.
Tym niemniej, Lewis był już nokautowany i tak też skończy się co-main event – Ngannou wygra w pierwszej rundzie przez nokaut, ustawiając sobie rywala na siatce – ta fatalna tendencja jest ciągle obecna w oktagonowej grze Czarnej Bestii – i tam ubijając rywala podbródkiem.
Zwycięzca: Francis Ngannou przez (T)KO
265 lbs: Stipe Miocic (18-2) vs. Daniel Cormier (20-1)
Kursy bukmacherskie: Stipe Miocic vs. Daniel Cormier 1.45 – 3.00
Bartłomiej Stachura: Szczegółowo rozpisałem się o tej świetnie zapowiadającej się walce w osobnej analizie, do której serdecznie zapraszam tutaj.
W telegraficznym skrócie – Cormier wygra presją, zapasami, kondycją i sercem do walki, choć jeśli padnie w jednej z trzech pierwszych rund, nawet nie drgnie mi brew.
Zwycięzca: Daniel Cormier przez decyzję
PODSUMOWANIE
Walka | Bartek S. |
---|---|
Miocic - Cormier 1.50 - 2.85 | Cormier |
Lewis - Ngannou 4.05 - 1.30 | Ngannou |
Felder - Perry 1.65 - 2.35 | Perry |
Pettis - Chiesa 2.35 - 1.69 | Pettis |
Saki - Rountree 1.77 - 2.20 | Saki |
Costa - Hall 1.26 - 4.40 | Costa |
Assuncao - Font 1.61 - 2.55 | Assuncao |
Millender - Griffin 1.61 - 2.55 | Millender |
Klose - Vannata 2.60 - 1.59 | Klose |
Whitmire - Moyle 2.70 - 1.54 | Moyle |
Hooker - Burns 1.87 - 2.05 | Burns |
Ostatnia gala | 8-5 |
Łącznie | 1199-664 |
Poprawne | 64,35 % |
*****