Jonathan Ivey wyjaśnia kuriozalne zachowanie, Travis Fulton kończy karierę
Absolutni weterani, Jonathan Ivey i Travis Fulton, zabrali głos po szalonej walce wieczoru sobotniej gali Colosseum Combat 45.
Kilka dni świat MMA lotem błyskawicy obiegła kuriozalna akcja z dania głównego gali Colosseum Combat 45 w Kokomie, gdzie Travis Fulton (256-54-10) pokonał – tj. „pokonał” – przez poddanie szalonego Jonathana Iveya (41-57), zdobywając pas mistrzowski.
Rzecz w tym, że Ivey był o krok od zwycięstwa, by następnie zaprzestać nawałnicy i poddać pojedynek.
So to recap.. Johnathan Ivey fakes a heart attack, drops Travis Fulton, proceeds to follow up with GNP… then decides he can't punch his idol in the face anymore and taps out. #mmathings pic.twitter.com/grK54YhOe0
— caposa (@Grabaka_Hitman) July 1, 2018
W rozmowie z MMAJunkie.com 42-letni przegrany wyjaśnił dokładnie powody, dla których poddał pojedynek, zaprzeczając też, jakoby miał udawać atak serca w trakcie walki – co wydaje się dość oczywiste, bo po kopnięciu rywala chwycił się za prawy bok.
Tłum krzyknął: „Ooo!” (po kopnięciu Fultona), więc postanowiłem zareagować tak, jakby mnie zabolało.
– powiedział Ivey.
Widziałem, że ludzie opowiadali, że udawałem atak serca albo obraziłem go w ten sposób, ale to nie było tak. Lubię się dobrze bawić w środku. Robiłem podobne rzeczy w pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu walkach. Lubię bawić się z tłumem.
Dlaczego zatem Ivey przerwał atak i pozwolił Fultonowi wygrać? Okazuje się, że źródła takiego zachowania tego pierwszego sięgają jeszcze minionego wieku.
Gdy w 1998 roku debiutowałem na gali HOOKnSHOOT, to była wtedy wielka rzecz.
– powiedział.
Byłem na karcie wstępnej, a Travis Fulton bił się w walce wieczoru. Od tamtej pory zawsze go naśladowałem. Jakieś dziesięć lat temu wytatuowałem go sobie na nodze. W swojej karierze starałem się być tak samo aktywny jak on. Zawsze wychodził do gości na wrogim terenie. To był po prostu gość. Dla mnie – wojownik. Nie byłem w stanie wygrać kilku walk, które on wygrał. Zawsze był ode mnie trochę lepszy. Byłem pewnego rodzaju ubogą wersją Travisa Fultona, ale nie miałem z tym problemów.
Po drugiej lewej ręce jego oczy wywróciły się. Odwróciłem się do sędziego i mówię, że, ok, sędzio, on ma już dość. „Nie, nie ma. Kontynuuj”. Rzuciłem więc kilka prawych prostych, oczekując, że zaraz wskoczy między nas. Potem jednak Travis powrócił, ale w ogóle się nie bronił, chociaż poprawiał biodra. Obszedłem je, położyłem kolano na jego głowie i zacząłem okładać go naprawdę lekkimi uderzeniami prawą ręką. Nie bronił się. Był bezbronny. Mówię więc znów do sędziego: „Daj spokój, to koniec.” A on na to: „Kontynuuj”.
Gdybym tam miał jakiegoś gościa, który zachowywał się wobec mnie jak dupek, na pewno okładałbym go dalej. Ale to był Travis Fulton. Ironman. Rzuciłem więc jeszcze kilka uderzeń i spojrzałem wymownie na sędziego, dając mu do zrozumienia, żeby nie zmuszał mnie do kolejnych. Ale sędzia był niewzruszony. Wstałem więc i wycofałem się. Sędzia pyta: „Co ty robisz?”. Odpowiedziałem mu, że jeśli on nie zamierza tego skończyć, skończę to ja.
Podjąłem tę decyzją w ułamku sekundy. Nie zamierzam tam stać i niepotrzebnie okładać Travisa Fultona. Uderzyłem go już 15 czy 20 razy i nie odpowiadał. Był bezbronny.
Jestem pogodzony ze swoją decyzją. Kosztowała mnie tytuł mistrzowski i zwycięstwo, ale nie mam nic przeciwko. Przegrałem wiele walk. Oczywiście zawsze chcę wygrać, ale nie jest to tego warte, jeśli mam okładać swojego bohatera w ten sposób. Mogą mieć ten pas. Nie mam z tym problemu.
Z kolei Travis Fulton po walce w obszernym wpisie na Facebooku ogłosił… zakończenie sportowej kariery!
Nadal trudno jest mi pogodzić się z tym, że jestem bohaterem innego zawodnika.
– napisał Fulton.
Czy sam chciałem pokonać mojego własnego bohatera Dana Severna? Absolutnie. Nigdy jednak nie zastanawiałem się, jak czułbym się, będąc o włos od zwycięstwa. I wiecie, z czego zdałem sobie sprawę? W identycznym scenariuszu, do jakiego doszło w ten weekend… Za chuja bym tego nie zrobił! To był emocjonalny cios, nad którym nigdy się nie zastanawiałem.
Razem z Iveyem mamy za sobą 20 lat walczenia w MMA. Nie planowałem przechodzić na emeryturę przed tą walką, ale jej przebieg przekonał mnie, że pora na zawieszenie rękawic na kołku.
Jak podkreśliłem już kilka razy, trudno jest mi wyobrazić sobie, że mogę być bohaterem dla innego zawodnika, ale to, co Jon Ivey zdecydował się wtedy zrobić, było dla mnie większym hołdem niż tatuaż z moją brzydką gębą na jego nodze. Byłem bliski porażki, a Ivey pozwolił mi przejść na emeryturę w roli mistrza. Miał inne opcje do wyboru, ale zdecydował się oddać w ten sposób hołd zawodnikowi, który był dla niego wzorem przez całą karierę.
Dziennikarze, analitycy i fani oceniają, że to, co zrobił Ivey, było dziwaczne. Ale dziennikarze, analitycy i fani nie są zawodnikami. Jako zawodnik potrzebowałem tylko chwili, aby zrozumieć tę sytuację.
Doceniam wszystkie lata wsparcia ze strony fanów, doświadczenie, jakiego wielu ludzi nie zazna – i mam nadzieję, że któregoś dnia zostanę zapamiętany jako wojownik, którym kiedyś byłem.
Walczący zawodowo od 1996 roku, dziś 41-letni Travis Fulton kończy tym samym karierę z rekordem około 256-54-10.
*****