Al Iaquinta: „To będzie półtorej rundy absolutnego piekła”
Al Iaquinta opowiada o swojej aktualnej sytuacji kontraktowej oraz walce wieczoru z Justinem Gaethje, która odbędzie się podczas gali UFC Fight Night 135.
Doniesienia sprzed tygodnia o zestawieniu walki Ala Iaquinty z Justinem Gaethje szykowanej na danie główne sierpniowej gali UFC Fight Night 135 w Lincoln zbiegły się w czasie z wypowiedziami Dany White’a, który stwierdził, że Ragin stawia zaporowe warunki i o żadnej walce mowy być nie może.
W programie The MMA Hour Al Iaquinta potwierdził jednak, że pojedynek jest już dopięty, kontrakty podpisane.
Nie szukałem nawet żadnej walki. Myślałem, że może spróbują zestawić mi coś na listopad w MSG, ale wygląda na to, że po walce z Khabibem pojawił się na mnie duży popyt.
– powiedział.
A z dużym popytem wzrasta stawka. Nie biorę walk w zastępstwie. Więc… W sumie zapomniałem, co chciałem powiedzieć.
Zawodnik zdradził, że ostatecznie UFC poszło mu na rękę i dokonało poprawek w jego poprzedniej umowie – wynegocjowanej na początku roku. Na ówczesnych warunkach zarabiał $80 tys. podstawy i $50 tys. za zwycięstwo.
W rezultacie obecnie w kontrakcie pozostały mu tylko dwie walki, co niezwykle go cieszy, bo już po najbliższej – szczególnie, jeśli wygra – będzie mógł usiąść do stołu i rozmawiać o nowej umowie.
Mamy przed sobą mocny test. Justin Gaethje to nie przelewki.
– powiedział Iaquinta.
Półtorej rundy piekła. Muszę być przygotowany na półtorej rundy absolutnego piekła. Potem zaczyna zwalniać, gdzieś tak w połowie drugiej rundy. Ale pierwsza runda? Jasna cholera… Musimy usiąść i porozmawiać z Rayem (Longo), ustalić plan na walkę.
To będzie wręcz dziwne, że nie mam długiej przerwy między walkami i od razu wracam. On natomiast bierze jedną po drugiej. Nie wiem, wydaje mi się, że potrzebuje przerwy. Musi zrobić sobie przerwę. To kolejna przewaga, jaką będę miał. Gość musi zrobić sobie przerwę. Nie wydaje mi się, żeby to była dla niego dobra walka. Weź trochę wolnego, odrobinę. Wyluzuj, zwolnij. Daj odpocząć szczęce. Gość potrzebuje przerwy.
Iaquinta jest obecnie sklasyfikowany na 10. pozycji w kategorii lekkiej, o trzy oczka niżej od Gaethje. Wiktoria niewątpliwie pozwoli 31-latkowi mu na powrót do gry o najwyższe cele.
To dla mnie perfekcyjna walka, abym mógł pokazać, na co mnie stać.
– stwierdził.
Ostatnią walkę wziąłem na dzień przed galą. Nie miałem czasu na myślenie o niej, przygotowania fizyczne, mentalne, treningi pod pięć rund. A teraz latem będę trenował pod pięć rund.
To rywal, który przez całą karierę walczy jak szaleniec, idzie do przodu, jedzie ostro. Walczy jak twardziel. W końcu jednak dochodzisz do punktu, w którym już tak walczyć nie możesz. Nie mówię, że już nie może – bo może. To będzie półtorej rundy piekła. Uważam, że to jednak dobra walka w dobrym terminie.
W tym właśnie miejscu chcę być – walka wieczoru, Justin Gaethje. Gość twardy jak skurczybyk – ale nie jest niepokonany. Ma 1-2 w UFC. Wszyscy zobaczą, na co mnie stać. Zrobię to lepiej niż Eddie Alvarez i Dustin Poirier.
*****
Nowozelandzki twardziel, Romero jak Zidane i amerykański konfident – pięć wniosków po UFC 225