Joanna Jędrzejczyk: „Chcę zdobyć ten pas i być może wtedy odejść”
Joanna Jędrzejczyk zabrała głos na temat swoich odłożonych w czasie planów emerytalnych, zdradzając też, jakimi dwoma tatuażami zamierza ozdobić swoje ciało.
Była mistrzyni kategorii słomkowej Joanna Jędrzejczyk, która przez ponad dwa lata dzieliła i rządziła w 115 funtach, gościła w PolsatSport.pl, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do swoich najbliższych planów sportowych.
Mam mocne marzenia.
– powiedziała olsztynianka.
Chcę na przełomie 2018 i 2019 roku odebrać pas mistrzowski, nie ma na co czekać. Dwie przegrane nie zdemotywowały mnie, wręcz przeciwnie, dodały mi ognia.
Gdy zasiadała na tronie mistrzowskim, snuła już wizje emerytalne, chociażby w grudniu 2016 roku przebąkując, że stoczy jeszcze może 3-4 walki, by następnie zakończyć karierę.
Teraz przyznaje jednak, że zmieniała nieco swoje podejście.
Ciężko jest zejść ze sceny. Tak naprawdę jestem jeszcze młodą kobietą, młodą osobą, młodą choć bardzo doświadczoną zawodniczką, bo połowę życia spędziłam na treningach i wyjazdach.
– powiedziała sposobiąca się do lipcowej walki z Tecią Torres Polka.
W tym roku w październiku będzie to już 15 lat, odkąd zaczęłam przygodę ze sztukami walk. Jest to kawał czasu. Tak naprawdę te plany się gdzieś przesuwają. Zawsze zakładam sobie roczne plany, półroczne, miesięczne, tygodniowe i te dzienne, bo jednak te plany większe są uwarunkowane tym, co się dzieje w naszym życiu na co dzień. Zdecydowanie więc ja aktualizuję, troszeczkę zmieniam. Bardzo marzę o założeniu rodziny, byciu blisko moich bliskich, mojej rodziny w Olsztynie, w Polsce. (Chcę) rozwijać się medialnie jeszcze bardziej, rozwijać swoje zainteresowania i biznesy.
Tak naprawdę te dwie ostatnie przegrane spowodowały, że chcę zdobyć ten pas jeszcze raz, bo chciałam zejść ze sceny jako niepokonana, co się nie udało – chociaż ciężko jest to zrobić w tym sporcie, gdzie nie ma 11 osób w drużynie, tylko jestem ja i przeciwnik. Nie ma drugiego miejsca. Jest wygrany i przegrany.
Chcę zdobyć ten pas i być może wtedy odejść. Chcę pokazać ludziom, że przegrywać czy potykać się to nie znaczy doznawać porażki, tylko wyciągać lekcję i jeszcze się rozwijać. Gdybym wygrała dwa ostatnie pojedynki, to myślę, że byłby to spełniony koniec mojej kariery i być może bym zrezygnowała, chociaż nie jest to łatwe. Nawet jak wygrywałam, to chciałam jeszcze, a gdy przegrałam, to chcę tego jeszcze bardziej, więc będzie mi ciężko zejść ze sceny.
Podczas wywiadu pojawiło się też nietypowe pytania – o to, jaki tatuaż zrobiłaby sobie Joanna po doświadczeniach z ostatniego roku.
Plan (na tatuaż) był i jest. Uważam, że wygrałam tą ostatnią walkę, chociaż z decyzjami się nie dyskutuje. Rose jest mistrzynią, obroniła ten tytuł mistrzowski, wielki szacunek dla niej za to.
– powiedziała.
Chciałabym sobie zrobić logo UFC, takie stare. Jest to oktagon, ale taki jakby przekreślony trzema skośnymi prostokątami. Taki tatuaż więc na pewno będzie gdzieś na mojej skórze.
I chyba gdzieś chciałabym mieć mały krzyż, który przypominałby mi o tym, że jestem chrześcijanką, bo w codziennym świecie potrafimy się zagubić. Staram się o tym pamiętać. Staram się rozliczać każdego dnia z tego, co zrobiłam, za co jestem wdzięczna, a na co jestem zła. Chciałabym, żeby taki mały znak przypominał mi, abym jeszcze mniej błądziła w codziennym życiu.
*****
Georges Saint-Pierre: „Zaproponowali mi teraz walkę z Natem Diazem…”