Vitor Belfort: „Do zobaczenia już niebawem…”
Vitor Belfort odniósł się w obszernym wpisie w mediach społecznościowych do doniesień o kontuzji, jakiej miał się nabawić przed walką z Lyoto Machidą na UFC 224.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję Vitora Belforta na doniesienia o jego kontuzji, jakie pojawiły się po gali UFC 224. Wedle nich Phenom nabawił się przed starciem z Lyoto Machidą – ostatecznie przegranym przez nokaut w drugiej rundzie – poważnej kontuzji kolana, która uniemożliwiła mu treningi kopnięć i parteru podczas obozu przygotowawczego.
Brazylijczyk czym prędzej ruszył zatem na Instagrama, by tam wyjaśnić sprawę…
https://www.instagram.com/p/Bi5DhEWl312/
Chcę być jak najbardziej szczery względem moich fanów i szczególnie mojego rywala, więc przejdę od razu do rzeczy.
Kontuzja, jaka przytrafiła mi się podczas obozu przygotowawczego, jakimś sposobem stała się newsem. Ani ja, ani mój team nie mówiliśmy o tym przed, w trakcie ani po walce.
Wygrywanie czy przegrywanie, walka z kontuzją czy bez – to część życia sportowca. Nie jestem pierwszym ani ostatnim zawodnikiem, który walczył z kontuzją – nawet pomimo wszystkich ograniczeń, jakie na mnie wymusiła. To ode mnie zależy, czy wychodzę do oktagonu, czy nie wychodzę. I zdecydowałem się to zrobić!
Nie chciałem przegapić okazji, aby stoczyć ostatnią walkę w UFC w swoim kraju, w swoim mieście, przeciwko tak szanowanemu rywalowi. Dałem z siebie tego wieczora wszystko, ale mój rywal był lepszy. I tylko to się liczy!
To, do czego doszło podczas mojego obozu przygotowawczego, nie ujmuje niczego jego wiktorii.
Oczywiście nie był to rezultat, jakiego sobie życzyłem. Nie z powodu porażki, bo nie jesteśmy w stanie kontrolować wyniku. Tym, co mnie gnębi, jest to, że wiem, że dałem występ poniżej tego, na co mnie stać. Dosłownie dorastałem w klatce, było mi pisane bycie zawodnikiem, zostawienie tam wszystkiego… I lekcje tę wniosłem do każdego aspektu mojego życia. Każdą minutę, każdą sekundę poświęcałem temu, aby dawać z siebie wszystko – bez względu na to, czemu się poświęcałem.
Wszystkim szczerze mną zatroskanych powiem tak: czuję się jak ranny lew.
Wszystkim nienawistnikom i życzącym mi źle powiem tak: mogę być ranny, ale NADAL JESTEM LWEM!Do zobaczenia już niebawem…
Po walce z Machidą Belfort zostawił co prawda w oktagonie rękawice na znak zakończenia kariery, ale nie znaczy to, że już nigdy nie zobaczymy go w akcji pod inną flagą. W jednym z wywiadów przed galą wspomniał nawet, że marzy mu się starcie z Fedorem Emelianenko.
*****