Gegard Mousasi przed walką o pas: „Jak to powiedział Hitler: nie wiesz, co jest za tymi drzwiami”
Sposobiący się do walki o złoto 185 funtów z Rafaelem Carvalgo Gegard Mousasi także i pod banderą Bellatora bryluje medialną formą, bawiąc, ucząc i szokując.
W UFC znajdował się o krok od walki o pas mistrzowski, ale zdecydował się przejść pod banderę Bellatora, nie znajdując wspólnego języka z Daną Whitem i spółką – których nadal zresztą bardzo szanuje, podkreślając, że zmiana barw była decyzją biznesową.
Swojego debiutu na okręcie dowodzonym przez swojego starego znajomego ze Strikeforce Scotta Cokera do najbardziej udanych jednak nie zaliczy. W październiku zeszłego roku wypunktował co prawda Alexandra Shlemenko, ale Rosjanin zawiesił mu poprzeczkę piekielnie wysoko, zmuszając Ormianina do maksymalnego wysiłku – i zostawiając mu pamiątkę w postaci zdeformowanego po dziś dzień oczodołu.
Dreamcatcher i tak miał jednak wiele szczęścia, bo jego wzrok nie ucierpiał, a operację – podobnie jak Michael Bisping – będzie mógł zrobić sobie po zakończeniu kariery.
Na zdjęciach to widać, bo głębia jest inna. Ja widzę to bardziej niż inni ludzie, ale… Nie jestem modelem… A dziewczyny i tak nie patrzą mi na twarz…
– powiedział w rozmowie z Karyn Bryant, która uniosła brew wysoko na te słowa.
Ooo, to nie tak miało zabrzmieć! Hahaha!
Do akcji 32-letni zawodnik powróci już za nieco ponad tydzień, w co-main evencie gali Bellator 200 w Londynie stając w szranki z zasiadającym na tronie kategorii średniej, niepokonanym od ponad sześciu lat i rozpędzonym piętnastoma wiktoriami w karierze Rafaelem Carvalho.
To dobre zestawienie, trudna walka. Na tym poziome każda walka jest trudna.
– powiedział Mousasi.
Mogę tam więc wyjść i wygrać z łatwością, a mogę wyjść i mieć ciężką walkę. Nigdy nie wiadomo. Jak to powiedział Hitler, otwierasz drzwi na wojnę… Otwierasz drzwi i nie wiesz, jak to się skończy. Nie wiesz, co jest za tymi drzwiami. W walce jest tak samo. Nie cytuję Hitlera, bo to fajny gość, tylko po prostu nigdy nie wiesz.
Jestem przygotowany, czuję, że jestem w fenomenalnej formie. Wszystko zależeć będzie jednak od Jezusa i Mahometa, czy wygram, czy nie wygram.
To stójkowicz. Duży gość, silny fizycznie. Pewny siebie. Wygrywa te wszystkie walki. Jest mistrzem. Dobrym mistrzem. Jest też mańkutem, co komplikuje dla mnie sprawę. Od strony stylistycznej nie lubię walczyć z mańkutami. To utrudnia mi walkę.
Czuję jednak, że mam więcej narzędzi niż on. Jestem wszechstronniejszy, a do tego myślę, że mogę też bić się z nim w stójce. Zobaczymy, jak pójdzie walka.
Mousasi zapowiedział, że po zdobyciu pasa będzie bronił go z kimkolwiek, kogo wskaże Bellator. Przewiduje jednak, że matchmakerzy wyszykuję dla niego jakieś znane nazwisko – choć jemu samemu jest wszystko jedno, bo jego płaca się nie zmienia w zależności od rywala.
Nie wykluczył potyczki z zapowiadającym przejście do kategorii średniej Muhammedem Lawalem, który pokonał go lata temu – ale zapowiedział, że w takim scenariuszu będzie domagał się, aby King Mo został poddany częstym kontrolom antydopingowym. Nie ma bowiem wątpliwości, że przy okazji ich pierwszej walki był na solidnym doładowaniu – w kolejnej potyczce zresztą będąc przyłapanym na Drostanolonie.
Jeśli zaś chodzi o mistrza kategorii półśredniej Rory’ego MacDonalda, który zapowiedział też marsz po pas 185 funtów…
Nie wiem, jak poważnie traktować Rory’ego, bo mówi też, że chce walczyć w Grand Prix kategorii ciężkiej. Może więc jara z Nickiem Diazem albo coś w ten deseń. Nie wiem.
– powiedział Mousasi.
Powiedział też, że chce obronić swój pas, zanim przejdzie do kategorii średniej, więc nie wiem, jak poważnie to traktować. Lubię gościa. To miły gość, porządny gość. Próbuję jednak doprowadzić do tej walki i jeśli muszę powiedzieć, że jest pizdą, to… Jest pizdą! Hahaha!
*****