Marcin Wrzosek przed rewanżem z Kleberem Koike Erbstem: „Będę chciał pokazać, że jestem w stanie rozbroić go na ziemi”
Marcin Wrzosek opowiada o zaplanowanym na czerwcową galę KSW 44 rewanżu z Kleberem Koik Erbstem, na szali którego znajdzie się pas mistrzowski kategorii piórkowej.
O rewanżowym pojedynku Marcina Wrzoska z Kleberem Koike Erbstem mówiło się od grudnia zeszłego roku, gdy obaj zawodnicy podczas gali KSW 41 odnieśli zwycięstwa, pokonując odpowiednio Romana Szymańskiego i Artura Sowińskiego.
W poniedziałek w końcu oficjalnie ogłoszono, że Wrzosek i Erbst skrzyżują rękawice w rewanżowym starciu o złoto 66 kilogramów podczas czerwcowej gali KSW 44, która odbędzie się w trójmiejskiej Ergo Arenie.
Nie chcę szukać tutaj wymówek i wyglądać na, że tak brzydko powiem, ciotę, ale byłem wtedy po prostu nieprzygotowany do tego pojedynku.
– powiedział o pierwszej konfrontacji z brazylijskim Japończykiem Wrzosek w programie Puncher.
Miałem kontuzję, o której wielokrotnie opowiadałem. To już jest za mną. Teraz jestem w stu procentach zdrowy, więc myślę, że Koike odbije się od ściany.
Będzie pewnie patrzył na ten pojedynek i myślał: „Ok, kolejny łatwy pojedynek” – a przejedzie się i dostanie, że tak powiem, wciry.
Polski Zombie zdradził, że w przygotowaniach jest już od kilku tygodni, bo spodziewał się rychłego ogłoszenia rewanżu. Nie ukrywa też, że porażka z maja zeszłego roku, gdy po jednogłośnej decyzji sędziowskiej Erbst strącił go z tronu mistrzowskiego, nadal kołacze mu się po głowie – motywując go jednocześnie do jeszcze intensywniejszych treningów.
Mam ten pojedynek w tyle głowy cały czas i po prostu chcę się na nim zemścić – nie będę owijał w bawełnę.
– powiedział.
To jest bardzo przyziemne, co chcę zrobić, ale chcę go po prostu pobić i zmazać tą porażkę.
W pierwszej walce Wrzosek przegrał rundy pierwszą i trzecią, które spędził w parterze, przewrócony przez rywala. Uważa, że popełnił wówczas błędy przy obronie przed obaleniami, dając sobie zachodzić za plecy – zapewnia jednak, że tym razem ich nie popełni, mocno szlifując aspekty parterowe i zapaśnicze.
Generalnie do tamtej walki znacznie podkręciłem ilość treningów jiu-jitsu – i teraz pozostałem przy tym. Cały czas trenuję to z taką samą intensywnością i wydaje mi się, że w tym pojedynku będę chciał pokazać, że jestem w stanie rozbroić go na ziemi.
– powiedział reprezentant Shark Top Team.
Wydaje mi się, że jeżeli będę na przykład z góry w półgardzie, wyeliminuję tego motyla – bo on bardzo lubi grać motylą gardą, wtedy wybijając człowieka z balansu, sweepować, wchodzić za plecy – i myślę, że jeżeli będę w stanie wyeliminować tego motyla, a bardzo intensywnie nad tym pracuję i nauczyłem się już, jak to robić, myślę, że będzie dość bezbronny. Szczerze mówiąc, Kornik w ich pierwszym pojedynku już pokazał… Zresztą, w stójce każdy głupi może cię trafić w szczękę i cię znokautować, ale jednak w parterze są pewne zasady, których się nie przeskoczy. Jeżeli położę go na obie łopatki, wyeliminuję tego motyla, będę w półgardzie z góry, to będę mógł spokojnie go sobie porozbijać i zabrać mu dużo z tego przysłowiowego paska energii.
*****
Jan Błachowicz vs. Alexander Gustafsson II o pas – czy to możliwe?