Lyoto Machida: „Wszyscy wysyłają mnie na emeryturę, ale…”
Były mistrz kategorii półciężkiej Lyoto Machida opowiada o szykowanym na UFC 224 starciu z Vitorem Belfortem oraz swoich dalszych planach sportowych.
W lutym tego roku w walce wieczoru gali UFC Fight Night 125 Lyoto Machida odniósł pierwsze zwycięstwo w oktagonie od ponad trzech lat, przerywając czarną serię trzech porażek przed czasem.
Teraz czeka go już kolejne wyzwanie, bo podczas zaplanowanej na 12 maja w Rio de Janeiro gali UFC 224 skrzyżuje pięści z brazylijską legendą Vitorem Belfortem.
Teraz przed walką czuję się inaczej niż ostatnio, bo jestem bardziej pewny siebie.
– powiedział w rozmowie z dziennikarzami w Rio de Janeiro Machida.
Czuję, że mogę pokazać, na co mnie stać. Gdy nie masz innej opcji – musisz wygrać – wtedy czujesz dużą presję. Gdy jednak wszystko to mija, przychodzi czas, aby dać widowisko. Pora, aby pokazał, co potrafię.
Chciałem walczyć z Vitorem Belfortem, bo to klasyczne starcie. Do tej walki mogło dojść w przeszłości, dawno temu. Ale niestety – albo stery – dojdzie do niej teraz. To dla nas obu wielka szansa.
Biorąc jednak pod uwagę, że obaj zawodnicy uwielbiają walczyć z kontry, na co zwrócił zresztą uwagę Smok, nie sposób wykluczyć, że czeka nas stójkowa partia szachów. Machida widzi jednak temat inaczej.
Nie sądzę, aby było to nudne starcie. Uważam, że będzie ekscytujące.
– stwierdził, zapytany, czy nie obawia się, że z uwagi na ich style w oktagonie może brakować akcji.
Jeśli on nie ruszy na mnie, to ja ruszę na niego.
Z uwagi na zaawansowany wiek Brazylijczyka – za dwa miesiące stuknie mu 40 lat – oraz jego ostatnią fatalną serię w przestrzeni medialnej pojawiało się wiele głosów sugerujących mu przejście na sportową emeryturę. Lyoto daleki jednak jest od planów emerytalnych – nadal mierzy w pas mistrzowski kategorii średniej, a po głowie chodzi mu też kolejny możliwy rywal.
Wszyscy chcą mnie wysłać na emeryturę, ale nie wybieram się tam.
– powiedział.
Mam w sobie więcej walk, więcej lat. Wierzę w to. Wszystko jest kwestią nie tego, czy „możesz”, ale tego, czy „chcesz”. Jeśli czegoś chcesz, zdobędziesz to. Tak układam to sobie w głowie.
Oczywiście, że wierzę, że wielkie zwycięstwo z Vitorem Belfortem będzie dla mnie ważnym krokiem (na drodze do titleshota). Ale nie chcę o tym teraz myśleć. Skupiam się na tej walce. Chcę stoczyć ten pojedynek i poczekać na UFC.
Naturalnie, że chciałbym zmierzyć się z Michaelem Bispingiem, bo to kolejna walka, do której mogło dojść w przeszłości. Ale po kolei…
*****
Lowkin’ Talkin’ MMA #16 – podsumowanie UFC Londyn – Błachowicz vs. Manuwa II