Robert Whittaker: „Tej walki chcieliby fani”
Zasiadający na tronie kategorii średniej Robert Whittaker zabrał głos na temat potencjalnego starcia z Yoelem Romero w swojej pierwszej obronie złota.
Sytuacja w kategorii średniej wydaje się jasna i klarowna. Pomimo tego, że Yoel Romero nie zmieścił się w limicie wagowym przed sobotnim starciem z Luke’iem Rockholdem podczas gali UFC 221 w Perth, a pół roku temu mierzył się już – przegrywając – z zasiadającym na tronie 185 funtów Robertem Whittakerem, to trudno nie widzieć Kubańczyka w roli przewodzącego stawce pościgowej za Nowozelandczykiem.
Żołnierz Boga ma bowiem na swoim koncie zwycięstwa ze wspomnianym Luke’iem Rockholdem, Chrisem Weidmanem oraz Ronaldo Jacare Souzą, a najwyżej sklasyfikowanym rywalem, którego nie pokonał – bo nawet się z nim nie mierzył – jest okupujący 5. miejsce w rankingu Kelvin Gastelum. Ten jednak niedawno przegrał z Chrisem Weidmanem, wobec czego i jego pretensje do tronu nie wydają się szczególnie uzasadnione.
Czy zatem to właśnie z Yoelem Romero ponownie w oktagonowe tany pójdzie Robert Whittaker? O to zapytano mistrza w podcaście Grange TV.
Wydaje mi się, że Dana White powiedział coś w tym stylu, że Romero jest następny w kolejce.
– odparł Nowozelandczyk, przypominając lakoniczne stwierdzenie sternika UFC.
Nie widzę nikogo innego, kto dokonałby tego, czego on dokonał. Pokonał czołową piątkę, oprócz mnie. Wydaje mi się, że tej walki chcieliby też fani. Pierwsza była ekscytująca, więc szczególnie po tym, co Romero zrobił Rockholdowi – a w zasadzie co zrobił całej dywizji – to on właśnie jest tym postrachem, który gromi ludzi. Nie widzę innej tak ciężkiej walki.
Jednocześnie jednak Whittaker nie ukrywa, że nie sprawia mu różnicy, z kim zestawi go UFC – podejmie się każdego wyzwania.
W naszym zespole nigdy nie wybieramy sobie walk, nigdy nie szukamy łatwych pojedynków, szukając tego albo tego.
– powiedział.
Nie przesiadujemy też, czekając, aż ktoś może coś zrobi. Nie. Wychodzimy do walki i nokautujemy gości. Trenujemy i przygotowujemy się odpowiednio.
Zapytany natomiast, czy miałby jakiekolwiek preferencje pomiędzy rewanżowym starciem z Romero lub nowym zestawieniem z Weidmanem – który zresztą uważa, że zasługuje na titleshota – Whittaker podszedł do tematu z dystansem, nie odpowiadając wprost.
Każdy rywal oznacza zestaw unikalnych problemów i przeszkód.
– stwierdził 27-latek.
Nie ma łatwych walk. Nie ma łatwych walk…
*****