Wyniki UFC 221: Curtis Blaydes przetrwał chwile grozy, zdominował Marka Hunta
Curtis Blaydes zaprzęgnął do działania zapasy, na przestrzeni trzech rund dominują Marka Hunta podczas gali UFC 221 w Perth.
W co-main evencie gali UFC 221 w Perth Curtis Blaydes (9-1) przetrwał rzeź w pierwszej rundzie, dominując następnie Marka Hunta (13-12-1) zapaśniczo i parterowo.
Obaj zawodnicy podeszli do walki ostrożnie. Hunt czaił się na kontry, spokojnie unikając długich prostych Blaydesa. Spięć nie było wiele. W połowie rundy Blaydeas przewrócił Hunta, ale ten zdołał szybko wrócić na nogi. Tam w końcu Samoańczyk sięgnął go potężnym kontrującym prawym sierpem. Amerykanin mocno się zachwiał, a Hunt ruszył za nim z kolejnymi ciosami. Jeszcze kilka potężnych uderzeń doszło celu i wydawało się, że Samoańczyk jest o włos od skończenia rywala – ale tak się nie stało. Amerykanin zdołał bowiem zanurkować pod jednym z ciosów i obalić Hunta.
OHHH @MarkHunt1974 ROCKS Blaydes, but @RazorBlaydes265 recovers and gets the takedown! What a round! #UFC221 pic.twitter.com/0tda493rPa
— UFC (@ufc) February 11, 2018
Do końca rundy Blaydes utrzymał Hunta na dole, częstując go też serią dobrych uderzeń.
Już na otwarcie drugiej rundy Amerykanin poszedł po obalenie – ale tym razem Samoańczyk dobrze się wybronił i walka wróciła na środek oktagonu. Blaydes miał zaskakująco dużo energii jak na zawodnika, który w pierwszej rundzie zainkasował kilka czystych bomb od Hunta. Samoańczyk z kolei czaił się na kontry, broniąc się też przed kolejna próbą obalenia w wykonaniu Razora. Do czasu jednak, bo w połowie rundy Blaydes znów przeniósł walkę do parteru, z półgardy unieruchamiając Hunta. Amerykanin pozostał na górze do końca rundy, męcząc próbującego wstawać – bez powodzenia – Samoańczyka krótkimi uderzeniami i łokciami.
W pierwszej akcji ostatniej odsłony Blaydes cisnał Huntem o deski, zajmując błyskawicznie dosiad. Stamtąd rozpoczął terror, ostrzeliwując piekielnie już zmęczonego Samoańczyka z góry. W połowie rundy Hunt zdołał wrócić na nogi, ale uwieszony u jego bioder Blaydes cisnął nim ponownie o deski. Mark ponownie wrócił na górę, ale tylko na chwilę – Amerykanin znów zaciągnął go na dół, drenując siły witalne Samoańczyka. Na minutę przed końcem pojedynku Hunt wreszcie nie tylko wstał, ale też złapał dystans, ale Blaydes szybko zszedł do jego nów, kładąc go na plecach i w końcówce rozbijając jeszcze z dosiadu.
Ostatecznie sędziowie wskazali jednogłośnie na Curtisa Blaydesa (2 x 30-26, 29-27), który odnosi trzecie zwycięstwo z rzędu – a gdyby nie jego wpadka marihuanowa, byłaby to już piąte.
*****