Kevin Lee ruga Nate’a Diaza i Eddiego Alvareza, następnie kasuje wpis
Kevin Lee kontynuuje medialną kampanię na rzecz pojedynku z szykującym się do powrotu wczesnym latem Natem Diazem.
Kevin Lee i Eddie Alvarez o najpoważniejsi – przynajmniej na papierze – kandydaci do walki z Natem Diazem spośród tych, którzy w ostatnich dniach na wieść o jego planowanym powrocie w okolicach maja lub czerwca rzucili mu wyzwanie.
O ile szanse na to, aby pojedynek ten otrzymał Alvarez wydają się po ostatnim wpisie Filadelfijczyka marginalne, tak Lee nadal nie składa broni, na co wskazywać może jego wczorajsze – szybko skasowane – wpisy na Twitterze.
Yo, skończmy z tym pierdoleniem.
– napisał Lee.
Nate Diaz tak naprawdę nie chce walczyć. Gość dostał wpierdol od piórkowego. Siedział poza grą przez cały ten czas, wrócił i wydaje mu się, że jeszcze coś znaczy, bo dziennikarze i wy wszyscy robicie mu dobrze.
Ten człowiek po prostu nie chce walczyć. Gdyby naprawdę chciał się być, wiedziałby, z kim wyjść. Gdyby chciał zrobić to w maju, czerwcu, przyszłym tygodniu – bez znaczenia – jestem gotowy. Bo inaczej co mu zostanie? Zleje Eddiego, o którym wie, że powinien już przejść na emeryturę? Dajmy spokój. Jeśli chce prawdziwej walki, wie, gdzie uderzyć.
Czy stocktończyk poczuł się urażony powyższym wpisem na tyle, by zapragnąć wymierzenia Lee sprawiedliwości w oktagonie? Biorąc pod uwagę zeszłoroczne wygiby Tony’ego Fergusona i wspomnianego Eddiego Alvareza, którzy w obliczu potencjalnego starcia z Natem Diazem prowokowali go na wszystkie możliwe sposoby, ostatecznie będąc zmuszonymi do obejścia się smakiem – bardzo wątpliwe.
*****
Lowkin’ Talkin’ MMA #10 – Miocic vs. Cormier | UFC on FOX 27