
Joanna Jędrzejczyk: „Zapłaciłam najwyższą cenę za błąd kogoś innego”
Joanna Jędrzejczyk udzieliła obszernego wywiadu w The MMA Hour, opowiadając o porażce z Rose Namajunas i zaplanowanym na UFC 223 rewanżu.
Była mistrzyni kategorii słomkowej Joanna Jędrzejczyk zabrała po raz pierwszy głos od czasu ogłoszenia rewanżowego starcia z Rose Namajunas, do którego dojdzie podczas zaplanowanej na 7 kwietnia gali UFC 223 w Brooklynie.
Jędrzejczyk zapowiedziała, że nie zamierza dokonywać żadnych zmian w ekipie trenerskiej – nadal będzie przygotowywać się w ATT na Florydzie.
To najlepszy klub na świecie. Nie wyobrażam sobie treningów nigdzie indziej.
Zapytana o problemy ze ścinaniem wagi, które ujawniła kilka tygodni po walce, Jędrzejczyk wyjaśniła:
Ludzie mi nie wierzą. Nigdy nie szukam wymówek.
Obóz przygotowawczy przed poprzednią walką był najlepszym w mojej karierze. Czułam się świetnie. Mój trener stójki Katel Kubis powiedział, że powinnam była walczyć dwa dni wcześniej. Wszyscy widzieli mój media-trening. Byłam w świetnej formie, ale ścinanie wagi mnie zabiło.
Dałam duży wywiad w polskich mediach 6-7 tygodni po walce. Nie chciałam zrzucać na nikogo winy po porażce, ale zrobiłam to dla siebie – żeby postawić kropkę nad i. Wiem, co się wydarzyło tamtej nocy. Ludzie mogą mi nie wierzyć, ale wiem, co się wydarzyło.
Swoim prawdziwym fanom mogę powiedzieć, że idę po pas. Wracam po to, co moje.
Jędrzejczyk powtórzyła, że cudem było, iż zmieściła się w limicie wagowym. Jest przekonana, że ekipa Perfecting Athletes nie wierzyła w to, że będzie w stanie wypełnić wagę.
Jestem prawdziwą wojowniczką. Jeśli ludzie chcą w to wierzyć, niech wierzą, a jeśli nie wierzą, udowodnię im, że się mylą. Nadal jestem mistrzynią. Zapłaciłam najwyższą cenę za błąd kogoś innego.
Teraz będę wymagała więcej nie tylko od siebie, ale też od wszystkich innych.
Ciosy nie były mocne, ale mnie znokautowała i walka się skończyła. Rose jest mistrzynią. Bardzo ją szanuję. Przegrałam, ale nie dlatego, że byłam zapatrzona w siebie czy arogancka – ale dlatego, że miałam fatalne cięcie wagi. Teraz cieszę się, że jestem zdrowa i nadal żyję. Nie mogę się doczekać.
Olsztynianka zapewniła, że nigdy więcej nie powtórzy tego błędu. Stwierdziła, że nie jest to tego warte, przypominając, że MMA to jednak tylko element jej życia, a ma też inne plany.
Kontroluję swoją wagę. Nadal szukam ekipy dietetycznej. Rozmawiałam z pewnymi ludźmi i w tym tygodniu zdecyduję, z kim pracować do następnej walki.
– powiedziała.
Byli dla mnie jak rodzina. Tak bardzo im ufałam, a zapłaciłam najwyższą cenę za ich błąd. I one zgadzają się ze mną. Przyznały, że popełniły błąd – ale to ja zapłaciłam cenę. W tym rzecz.
Polka stwierdziła, że ani razu nie obejrzała walki i nie wydaje jej się, aby obejrzała ją przed rewanżem.
Tamtego wieczoru nie byłam zawodniczką, nie rywalizowałam. Nie potrafię tego wyjaśnić.
– stwierdziła.
Gdy wchodzisz do walki, musisz być na 100% – a ja nie byłam.
Polska zawodniczka zdradziła, że kontrakt na walkę podpisała dwa tygodnie temu, czekając następnie na akceptację ze strony Namajunas.
Odzyskam ten pas. Należy do mnie. Nie ma innej opcji.
– powiedziała.
Dana obiecał mi tę walkę zaraz po ostatnim starciu. I bardzo się cieszę. Dana zawsze dotrzymuje słowa. Dostałam, co mi obiecano.
Joanna Jędrzejczyk raz jeszcze powiedziała też, że jej agent w Stanach Zjednoczonych zdradził jej, że Ronda Rousey również miała ogromne problemy ze ścinaniem wagi, a w dniu walki – podobnie jak olsztynianka – czuła zdrętwienie stóp.
Zabawne, że ludzie nie wierzą, że twój mózg może być wyłączony (podczas walki).
– powiedziała.
Ale ścinanie wagi może zmienić wszystko. Tak może się wydarzyć. To przydarzyło się mnie i Rondzie. Zapłaciłyśmy cenę za ścinanie wagi.
Kiedyś wszystko to wyjaśnię.
Zapytana, czy rozważała przejście do kategorii muszej, Joanna nie pozostawiła wątpliwości.
Nie. Najpierw muszę odzyskać, co moje.
Jak rozegra się walka?
Wygrywam pas. To wszystko.
*****