Nie podobał się występ Kamaru Usmana? Nigeryjczyk zaprasza do klatki!
Kamaru Usman podsumował zwycięstwo z Emilem Weberem Meekiem podczas wczorajszej gali UFC Fight Night 124 w St. Louis.
Kamaru Usman rozpętał nie lada medialną burzę po zwycięstwie przez zależenie-skontrolowanie z Emilem Weberem Meekiem podczas gali UFC Fight Night 124.
Zdając sobie być może podświadomie sprawę, że jego występ nie zachwycił – delikatnie rzecz ujmując! – podczas gdy był największym bukmacherskim faworytem gali, Nigeryjski Koszmar już w pierwszych słowach w wywiadzie po walce spróbował odwrócić narrację, buńczucznie twierdząc, że zdominował rywala, pomimo iż walczył na 30% swoich możliwości.
O co dokładnie chodziło z rzeczonymi 30%, Nigeryjczyk wyjaśnił po walce.
Wyszedłem z wieloma różnymi rzeczami.
– powiedział w rozmowie z dziennikarzami.
Wiele rzeczy wydarzyło się w tym okresie. Wiecie, jak to było. Walka była przeniesiona, walka była odwołana, potem powróciła. Nie wiadomo, kiedy będziesz walczył i czy w ogóle będziesz walczył.
Było więc wiele różnych rzeczy. Byłem chory od bardzo długiego czasu. Nawet przyjeżdżając tutaj, czułem to jeszcze, ale chciałem dać mu szansę na sprawdzenie swojego szczęścia, bo wydawało mu się, że może wyjść i pokonać 10. gościa na świecie – choć sam uważam, że jestem w pierwszej piątce. Nawet jednak na 30% jestem w stanie wyjść i zdominować gościa.
A widzieliście mnie w 80%. W ostatniej walce byłem blisko 80% i widzieliście, jaki jestem niebezpieczny.
W starciu z Meekiem Usman jak ognia unikał wymian w stójce – gdzie zresztą zainkasował kilka dobrych uderzeń – nieustannie szukając zapasów. Dlaczego tak robił?
Na początku było trudno znaleźć to, co chciałem znaleźć. Przygotować rzeczy, które chciałem przygotować.
– wyjaśnił.
Ale on sam do tego doprowadził. Z kimś takim jak ja nie możesz być przesadnie agresywny. Jeśli podchodzisz zbyt blisko, mogę cię obalić w okamgnieniu. A jeśli trzymasz się na odległość, mogę cię porozbijać. Zrobił więc, co wydawało mu się, że powinien zrobić – czyli wpadał we mnie. Ale szczególnie przeciwko komuś takiemu jak ja oznacza to ryzyko. Lądujesz na plecach i jesteś obijany przez 15 minut.
Występ Nigeryjczyka zdecydowanie nie przypadł do gustu zgromadzonym w hali fanom, którzy gwizdali na niego zarówno w trakcie walki, gdy kontrolował Meeka, jak i podczas jego przemowy po jej zakończeniu.
Mogą gwizdać, ile chcą, ale to nie oni wchodzą do klatki. To ja tam wchodzę.
– stwierdził.
Wsadźmy któregokolwiek z nich do klatki naprzeciwko mnie i zobaczymy, kto będzie gwizdał.
Nigeryjczyk, dla którego było to już siódme z rzędu zwycięstwo, stwierdził, że nie potrzebuje teraz żadnej przerwy – tak źle z jego zdrowiem jednak nie jest – ale chce jak najszybciej walczyć z Colbym Covingtonem, najchętniej po wspólnej rywalizacji w TUF.
Rzecz jednak w tym, że Dana White wydaje się mieć w tej kwestii zupełnie odmienne zdanie.
*****
Lowkin’ Talkin’ MMA #8 na żywo od 21:00 – UFC FN 124 + bieżące wydarzenia