Cub Swanson o McGregorze i Rousey: „Oboje byli niańczeni”
Przed starciem z Brianem Ortegą na UFC Fight Night 123 Cub Swanson zabrał głos na temat potencjalnego rewanżu z Jose Aldo oraz finansów w UFC.
Swego czasu Cub Swanson robił, co w jego mocy, aby dostać rewanżowe starcie z Jose Aldo, który lata temu jeszcze pod banderą WEC zdemolował go w osiem ledwie sekund. Brazylijczyk nie był jednak taką potyczką szczególnie zainteresowany.
Do czasu jednak.
Gdy stracił złoto w pierwszej konfrontacji z Maxem Hollowayem, nie ukrywał, że chętnie skrzyżowałby pięści ze Swansonem właśnie, ale wtedy to Amerykanin nie przejawiał większej na to ochoty – nie tylko dlatego, że był pochłonięty sprawami rodzinnymi, ale też dlatego, że liczył na walkę o złoto.
Ostatecznie się jej nie doczekał, bo na ostatni pojedynek w kontrakcie wyszykowano mu Briana Ortegę, z którym zmierzy się w walce wieczoru dzisiejszej gali UFC Fight Night 123 w Fresno.
Zwycięstwo, szczególnie efektowne, może niezwykle pomóc mu w staraniach o pojedynek o złoto – choć wydaje się, że pierwszeństwo nadal ma przed nim Frankie Edgar. Czy zatem Cub zaakceptowałby potencjalny rewanż z Jose?
Nigdy nie przystałbym na walkę, która wyrzuca mnie poza rozważania mistrzowskie, jeśli już w nich jestem.
– stwierdził Amerykanin w rozmowie z Yahoo! Sports.
Jeśli miałbym to zrobić, musiałoby zostać mi to zrekompensowane finansowo. To bardzo ważne. Jeśli prosisz mnie o coś takiego, muszę zostać odpowiednio wynagrodzony.
Bijący się dla ZUFFY od dziesięciu lat – najpierw pod banderą WEC, potem UFC – Swanson w ostatnich miesiącach nie ukrywał swojego rozczarowania negocjacjami nad nowym kontraktem, twierdząc, że wielokrotnie obiecywano mu już walki mistrzowskie, później tychże obietnic nie realizując.
34-letni zawodnik zdaje sobie doskonale sprawę, że jego kariera nie będzie trwać wiecznie i daje jasno do zrozumienia, jakie aspekty teraz – zwłaszcza po powiększeniu się jego rodziny – mają dla niego największe znaczenie.
Uważam, że wszyscy zawodnicy powinni zarabiać więcej.
– powiedział.
Spełniałem swoje obowiązki od dawna, nawet się nad tym nie zastanawiając. Zamierzam wykonać swoją pracę i otrzymać za to wynagrodzenie. Uważam, że dostawałem dobre pieniądze, ale jeśli popatrzymy na gości takich jak Conor czy Nate, to rzadko walczą, ale zarabiają miliony na każdej walce.
Trenowałem wspólnie z wieloma bokserami i zarabiają o wiele więcej ode mnie. Mój trener boksu (Joel Diaz) zarabia więcej ode mnie na samym malutkim procencie z gaży jednego ze swoich bokserów. To pozwala mi spojrzeć na temat z perspektywy – szczególnie, gdy widzę, że ten bokser wcale nie pracuje ciężej ode mnie. Za wszystko, co do tej pory zrobiłem i co wnoszę do oktagonu, powinienem – wszyscy powinniśmy – otrzymywać więcej w długiej perspektywie. To wszystko.
Swanson zdaje sobie oczywiście sprawę, że zawodnicy pokroju wspomnianego Conora McGregora czy Rondy Rousey byli mistrzami i sprzedawali ogromne ilości PPV, ale…
To prawda, ale uważam, że oboje byli niańczeni.
– stwierdził Amerykanin.
Wiadomo, że oberwie mi się za to, że to powiedziałem, ale taka jest prawda. Powtarzam to cały czas młodym zawodnikom. Razem z Ortegą jesteśmy tylko kolejnymi zawodnikami z Kalifornii. Nie pochodzimy z kraju, który nie ma żadnych innych zawodników, więc nie mamy za sobą całego kraju. Nie jest więc nas łatwo sprzedać z perspektywy promotorskiej.
*****
Nate Diaz zapowiada zmianę dyscypliny: „UFC proponowało mi walki o pas w dowolnej kategorii, ale…”