Borys Mańkowski: „Szykuję się na jego skończenia – duszenia, gilotyny, mata leo”
Zasiadający na tronie kategorii półśredniej KSW Borys Mańkowski opowiada o zbliżającym się wielkimi krokami pojedynku z Dricusem Du Plessisem, z którym pójdzie w tany na KSW 41.
W grudniu zeszłego roku obronił pas mistrzowski kategorii półśredniej po raz trzeci, pewnie na pełnym dystansie rozbijając Johna Maguire.
W swojej czwartej obronie włodarze KSW wyszykowali mu podwójnego mistrza południowoafrykańskiej organizacji EFC Dricusa Du Plessisa, z którym zmierzy się podczas gali KSW 41 w Katowicach, niemal równo rok po ostatnim starciu o złoto. W międzyczasie Diabeł Tasmański spotkał się jeszcze z Mamedem Khalidovem, ostatecznie kończąc na tarczy, ale walka ta odbyła się w umownym limicie wagowym, wobec czego na jej szali nie znalazł się żaden pas.
24-letni pretendent z RPA wygrał siedem walk z rzędu – wszystkie przed czasem – a z dwunastu zawodowych pojedynków w karierze przegrał tylko jeden. Polski mistrz nie ukrywa jednak, że do rekordów swoich przeciwników podchodzi z pewnym dystansem.
Biłem się już z zawodnikami, którzy wchodzili do ringu niepokonani.
– powiedział w rozmowie z PolsatSport.pl Diabeł Tasmański.
On przegrał tylko raz, wygrał jedenaście pojedynków, ale zawsze przychodzi taki czas w karierze, że ten rekord musi zostać zepsuty i jestem właśnie tym zawodnikiem, który niestety – stety musi popsuć mu ten rekord.
Afrykaner to sprawny stójkowicz – szczególnie w obszarze technik nożnych – który jednak świetnie radzi sobie też w walce na chwyty. Dość powiedzieć, że aż osiem pojedynków rozstrzygał poddaniami, a w swoim sportowym CV ma chociażby poddanie mocnego Rafała Haratyka.
Na pewno szykuję się na jego skończenia, czyli duszenia, gilotyny, mata leo.
– przyznał Mańkowski, zapytany o rywala.
Jeśli chodzi o całą resztę, to musiałbym tu spędzić minimum jakieś 30 minut, żeby opowiedzieć o wszystkich swoich aspektach treningowych.
*****
Lowkin’ Talkin’ MMA #2 – podsumowanie UFC 218 i polskich gal