Jorge Masvidal: „Jeśli ktoś mnie zaczepia, je*ać to, czasami trzeba się lać za darmochę, ale…”
Jorge Masvidal opowiada o szaleństwach Colby’ego Covingtona w Sydney oraz swoich planach na przyszłość po porażce ze Stephenem Thompsonem podczas gali UFC 217.
Jorge Masvidal to zdecydowanie jeden z najbliższych klubowych kolegów Colby’ego Covingtona, który podczas pobytu w Sydney w charakterze gościa specjalnego gali UFC Fight Night 121 – zresztą wspólnie z Gamebredem – wdał się w słynną wymianę bumerangów i uprzejmości słownych z Fabricio Werdumem, następnie donosząc na Brazylijczyka na policję.
Colby Covington wniósł oskarżenie przeciwko Fabricio Werdumowi
Wielu fanów ciekawiło, jak też takie zachowanie swojego kolegi oceni Masvidal, który przecież nie dość, że ma za sobą historię street fightera, to też zawsze cechował się bardzo z dzisiejszego, kolorowego punktu widzenia staromodnym podejściem do MMA, w którym na pewno nie było miejsca na donoszenie na policję w odpowiedzi na uderzenie wymierzone za trashtalk – a w takich właśnie kategoriach można rozpatrywać cios bumerangiem w wykonaniu Vai Cavalo.
Colby to Colby. To mój człowiek.
– powiedział w rozmowie z dziennikarzami Masvidal, zanim jeszcze na światło dzienne wyszedł fakt skierowania przez Covingtona sprawy na drogę sądową.
Robi, co chce. Nie będzie mnie słuchał. Jest szalony.
Nieszczególnie interesuje mnie przysparzanie mojemu sportowi jeszcze więcej złej pracy, więc w pewnym sensie cieszę się, że mnie tam wtedy nie było. Nie chcę być częścią chaosu. Nie zamierzam oczywiście uciekać przed tym – jeśli jest bitka, ktoś się do mnie rzuca, no to cóż, właśnie to uwielbiam robić. Wtedy więc – jebać to. Czasami musisz zrobić to tu i tam za darmochę. Ale nie chcę tego. Nie chcę pakować się w problemy. Nie chce dodatkowej negatywnej prasy na swój temat.
(Colby) inaczej do tego podchodzi. Ma inne plany. Nie mówię mu, co ma robić, jeśli chodzi o tego rodzaju rzeczy. Może i mnie wysłucha, ale koniec końców, gość jest szalony. Zrobi, co będzie chciał.
Jeśli zaś chodzi o własne plany na przyszłość, to 33-letni Jorge Masvidal, który przegrał dwie walki z rzędu – ostatnią ze Stephenem Thompsonem podczas listopadowej gali UFC 217 w Nowym Jorku – nie ukrywa, że zdaje sobie doskonale sprawę ze swojej pozycji w dywizji i zamierza zrobić sobie teraz dłuższą przerwę.
To jedna z najbardziej gównianych walk, jakie dałem.
– powiedział o potyczce z Wonderboy’em.
Popełniłem wiele błędów, których nie naprawiałem w trakcie walki. Mieliśmy plan na walkę, ale sądziłem, że po prostu go znokautuję, że go złapię, bo sam popełnia wiele błędów. Trafiłem go kilka razy dobrymi ciosami, ale nie byłem w stanie utrzymać presji i odprawić go. Wszystkie te błędy się skumulowały i czuję, że muszę dać krok wstecz.
Od chwili dołączenia do UFC byłem bardzo aktywny, walczyłem 3-4 razy w roku, więc po raz pierwszy dam krok w tył, wrócę na salę, żeby nadać nowych szlifów swoim narzędziom, spędzić tam sześć miesięcy, po prostu szlifując narzędzia, poprawiając się – zamiast przygotowywać się do walki. Zamierzam więc tak postąpić i powrócić silniejszym.
Jeśli będę musiał sprzątnąć trzech gości, żeby powrócić w okolice walki o pas, zrobię to. Cokolwiek trzeba będzie zrobić, zrobię to.
Kwiecień przyszłego roku to najwcześniejszy możliwy termin mojego powrotu. Treningi, treningi, treningi – bez stresu związanego z przygotowaniem do walki, gdy masz kilka tygodni, żeby poprawić coś konkretnego. Teraz po prostu chcę trenować, dobrze się bawić i nawet nie myśleć o tym w charakterze pracy.
Cały wywiad dostępny poniżej:
*****