Michał Materla: „Chciałbym bardzo walczyć na KSW 41, ale…”
Świeżo po triumfalnym powrocie na KSW 40 w Dublinie, gdzie znokautował Paulo Thiago, Michał Materla zabiera głos na temat kolejnej potencjalnej walki oraz swojego podejścia do freak-fightów.
W niedzielę były mistrz kategorii średniej Michał Materla powrócił do akcji po rocznej przerwie, z której większość spędził w areszcie. Podczas dublińskiej gali KSW 40 w poczynaniach szczecińskiego Berserkera nie było widać jednak żadnej rdzy – świetnie poradził sobie z parterowymi zapędami Paulo Thiago w rundzie pierwszej, w drugiej kończąc go soczystym sierpem i tym samym odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu.
Cipao nie ma jeszcze konkretnych planów na kolejną walkę, ale nie ukrywa, że nie miałby nic przeciwko, aby ponownie wejść do klatki już 23 grudnia w katowickim Spodku podczas gali KSW 41.
Ja już jestem doświadczonym zawodnikiem i fizycznie nie mam czegoś takiego, że wychodzę poniżej jakiejś tam formy. Mógłbym walczyć na (KSW) 41, chciałbym bardzo, ale nie wiem, czy będzie dla mnie miejsce – to jest jedna sprawa, bo już tak rozmawialiśmy wcześniej z włodarzami.
– powiedział zawodnik w rozmowie z portalem Sporty-Walki.org.
Ale może będę sobie trenował i wskoczę za jakiegoś Popka albo innego tego do walki. Oczywiście się śmieję, bo KSW by nam chyba nie pozwoliło – ale na pewno chciałbym zawalczyć na takiej dużej gali, jaka będzie w Katowicach.
O ile w walce wieczoru katowickiej gali wystąpi mistrz kategorii półśredniej Borys Mańkowski, który jest gwarancją wysokiego poziomu sportowego, to na co-main event organizatorzy po raz kolejny – bo z praktyki tej nie rezygnują od lat – wyszykowali starcie dziwolągów, tym razem w osobach Popka Raka i Tomasza Oświecińskiego.
Nie mam z tym problemu, bo to buduje kolejną rzeszę fanów. Przychodzi jakaś taka Mariolka, 16 lat, obejrzy sobie Popka, nakręciła mamę na bilety, a z drugiej strony spodoba jej się potem jakiś inny fighter i zostanie.
– powiedział o swoim podejściu do freak-fightów Materla.
A z drugiej strony irytuje mnie ta dysproporcja pieniędzy, jakie oni dostają w stosunku do zawodników, którzy są w tym sporcie, budowali ten sport i są prekursorami tego sportu.
Chciałbym, żeby to było wprost proporcjonalne do stażu i do zasług, jakie się zrobiło dla tego sportu.
*****
Poznański Nick Diaz – czyli (nie)skomplikowana historia lewego sierpowego