Derrick Lewis: „Jeśli Werdum spróbuje tego gówna z wciąganiem do gardy, skończy ubity”
Derrick Lewis opowiada o zbliżającej się walce z Fabricio Werdumem, do której dojdzie podczas październikowej gali UFC 216 w Las Vegas.
Derrick Lewis nie należy do zawodników, którzy potrafią sobie poradzić ze słabszym występem. Już po wygranej walce z Shamilem Abdurahimovem był bliski płaczu w oktagonie, kajając się za swoją dyspozycję. Z kolei ostatnio, po czerwcowej porażce z Markiem Huntem, który zatrzymał jego serię sześciu wiktorii, Amerykanin… ogłosił przejście na sportową emeryturę. Wyjaśniał, że problemy zdrowotne i mentalne – przygotowania do walki przypłaca pogorszeniem relacji rodzinnych – są już nie do zniesienia, wobec czego kończy przygodę z MMA.
Nie po raz pierwszy jednak długo w swoim postanowieniu nie pozostał, bo dwa miesiące później ogłoszono jego starcie z Fabricio Werdumem, do którego dojdzie już 7 października podczas gali UFC 216 w Las Vegas.
Będziecie oglądać, jak hasam po klatce jak jakiś półśredni.
– powiedział Lewis w rozmowie z MMAJunkie.com.
Poruszam się dobrze i czuję się dobrze. Mój trener od siły i wytrzymałości, Jimmy Gerland, naprawdę mnie cisnął, czyniąc ze mnie lepszego zawodnika niż ten, którym kiedykolwiek byłem.
W tej chwili czuję się fantastycznie i po tej walce nie usłyszycie ode mnie żadnej wymówki. Wygram, przegram czy zremisuję, zobaczycie cholernie dobry występ po mojej stronie.
Lewis już od dłuższego czasu rzucał wyzwanie Werdumowi i nie ukrywa, że jest niezwykle zadowolony z szansy, jaką otrzymał. Rywalizacja z Brazylijczykiem sama w sobie stanowi dla niego nie lada motywację.
Podchodzę do tego, jakby była to walka o pas mistrzowski.
– powiedział Amerykanin.
Werdum był mistrzem jeszcze jakieś dwa lata temu. Dla mnie jest to więc taki mini pojedynek o mistrzostwo i tak zamierzam do niego podejść.
W ocenie ekspertów większych i mniejszych swoich szans Czarna Bestia w konfrontacji z Vai Cavalo poszukiwać musi w wymianach na nogach – a to z uwagi na światowej klasy parter Brazylijczyka. Lewis podchodzi jednak do tego rodzaju ocen z dużym dystansem.
Słyszałem to przez całą karierę. Ciągle to samo. Nawet gdy biję się z uderzaczem, to mówią, że jeśli przeniesie walkę do parteru, będzie miał nade mną przewagę. Nie martwię się tym.
– stwierdził 32-latek.
Wierzę, że jeśli moja kondycja będzie dobra – a wiem, że jest – i będę słuchał trenerów, uważał, gdzie układam ręce, poradzę sobie dobrze w każdej pozycji.
Wierzę, że tak naprawdę potrzebuję tylko jednego ciosu. Nawet jeśli spróbuje tego gówna z wciąganiem mnie do gardy. Jeśli spróbuje gównianego wciąganie mnie do gardy, zobaczy, że zostanie ubity.
Już po swojej pierwszej walce w oktagonie – ponad trzy lata temu – Lewis nie ukrywał, że bije się wyłącznie dla pieniędzy, a wtedy – aby spłacić dom. Do dzisiaj nic się w tym elemencie nie zmieniło.
Chodzi tylko o pieniądze.
– powiedział.
Mam kompletnie gdzieś tytuł. Jeśli będę się bił o pas, super. A jeśli nie – mam to gdzieś. Jeśli walka o pas przyniesie więcej pieniędzy, chętnie to zrobię.
*****