Kamaru Usman: „Czy to żart? Powinniście się wstydzić!”
Kamaru Usman opowiada o zwycięstwie z Sergio Moraesem podczas gali UFC Fight Night 118, wyjaśniając, dlaczego jego nokaut był lepszy od innych z Pittsburgha.
Idący jak burza przez kategorię półśrednią Kamaru Usman nie zwalnia tempa. Podczas gali UFC Fight Night 118 w Pittsburghu Nigeryjczyk odniósł szóste z rzędu zwycięstwo, notując też pierwszy nokaut w oktagonie – pod jego ciosami padł Sergio Moraes, dla którego była to pierwsza porażka od ponad pięciu lat.
Kamaru Usman ubija Sergio Moraesa w pierwszej rundzie – video
Gdy dwaj goście rzucają szalone ciosy, łatwi trafić czymś przypadkowym, sprzątnąć gościa. Ale ja tak tego nie robię.
– powiedział Usman w rozmowie z dziennikarzami o przebiegu walki.
Wychodzę i metodycznie łamię gości mentalnie. Dwóch mężczyzn wychodzi i rywalizuje, ale jeśli potrafisz złamać jego wolę, gość zapamięta to na zawsze. Każdemu z rywali coś odebrałem. Nie znajdziecie ani jednego gościa, który pomyśli o mnie: „Hej, może dostanę go w kolejnej walce, chcę z nim walczyć”. Ani jednego.
https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/909248386813087744
30-letni zawodnik opowiedział też o samym nokaucie i młotkowej dobitce, którą potraktował powalonego wcześniej na deski Brazylijczyka.
Gdy tam wychodzę, nie staram się nikogo celowo skrzywdzić. Gość ma rodzinę, ma żonę i dzieci. Wychodzę tu, żeby rywalizować. To moja praca. Rywalizuję i to zamierzam robić.
– stwierdził.
Dzisiaj jednak musiałem to przypieczętować, wysłać całej dywizji sygnał, dać im do zrozumienia, że nie ma żadnego gościa, który może ze mną rywalizować.
Trenujący pod batutą Henriego Hoofta zawodnik nie ma wątpliwości, że jego sukcesy są pochodną doskonałych treningów i najwyższej klasy sparingartnerów, dzięki którym „widział już wszystko” i nie sposób zaskoczyć go niczym w oktagonie.
Wszystkie dzisiejsze nokauty to były ciosy zamachowe. Musieli je naładować, skręcić tułów…
– powiedział Nigeryjski Koszmar.
Ja zrobiłem to prostym. To nawet nie był overhand. Przy overhandzie pochylasz głowę i robisz zamach. Nie. Zobaczyłem okazję do prostego. Boom. Dobranoc.
Zaraz po zakończeniu pojedynku w wywiadzie w oktagonie Usman rzucił wyzwanie Rafaelowi dos Anjosowi, ale interesuje go cała czołówka.
Ktokolwiek układa te rankingi, jakakolwiek grupa to robi – powinniście się wstydzić. Powinniście. Mieliście mnie na 13. miejscu? Czy to żart?
– powiedział rozpędzony sześcioma wiktoriami zawodnik.
Stanowię problem dla tej dywizji. Nie ma gościa, który chciałby wziąć tę walkę. Ani jednego. Ilu gości rzuca mi wyzwania? Nie ma ani jednego gościa, który chce ze mną walki.
Jak się jednak okazuje, zupełnie inne zdanie ma w tym temacie Colby Covington, który po wczorajszym zwycięstwie Nigeryjczyka nie zdecydował się złożyć mu gratulacji.
Bitch @USMAN84kg ducked my fight contract 3 times and now he is stuck fighting bums and gatekeeping my division. #UFCPittsburgh https://t.co/yGpJpKP7rz
— Colby Covington (@ColbyCovMMA) September 17, 2017
Pizda Usman trzy razy wymigał się od kontaktu na walkę ze mną i teraz utknął, bijąc się z jakimiś niedorajdami i gatekeeperami dywizji
Ewentualne starcie Covingtona z Usmanem nie wchodzi jednak teraz w grę, bo ten pierwszy za nieco ponad miesiąc pójdzie w tany z Demianem Maią podczas gali UFC Fight Night 119 w Sao Paulo. Jeśli wygra, walka z Nigeryjskim Koszmarem byłaby dla niego rankingowym krokiem wstecz.
Poniżej cały wywiad z Usmanem:
*****
„Teraz wiesz, kim, ku*wa, jestem?!” – czyli sześć wniosków z UFC Fight Night 116