Typowanie UFC 215 – Nunes vs. Shevchenko II
Analizy i typowanie gali UFC 215 – Nunes vs. Shevchenko II, która odbędzie się w kanadyjskim Edmonton.
Transmisja z gali rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 01:00.
Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:
Ikona | Opis |
---|---|
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra. | |
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie. | |
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa. | |
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać. | |
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony. |
Poniżej analizy i typowanie całej karty głównej – od jej pierwszych walk do main-eventu.
145 lbs: Jeremy Stephens (25-14) vs. Gilbert Melendez (22-6)
Kursy bukmacherskie: Jeremy Stephens vs. Gilbert Melendez 1.95 – 1.87
Bartłomiej Stachura: Nie będę ukrywał – starcie Stephensa z Melendezem jest piekielnie trudne do typowania z uwagi na masę znaków zapytania związanych z tym ostatnim. El Nino nie tylko bowiem wraca po ponad rocznej przerwie, ale przede wszystkim będzie to też jego debiut w kategorii piórkowej.
Trudno ocenić, który zawodnik będzie przeważał w szermierce na pięści – obaj lubią wywierać presję, napierać, inicjować ataki. Wydaje się jednak, że Melendez jest nieco lepiej poukładany technicznie, szczególnie w obszarze pięściarskim. Bardzo użyteczny na okoliczność konfrontacji ze Stephensem może okazać się jego lewy prosty, którym bardzo sprawnie operuje. Lil’ Heathen nadal bowiem jest zawodnikiem, który szybko zapomina o technice, szukając po prostu jakiegoś potężnego overhanda, co zresztą kosztowało go ostatnie dwie walki. Nie będę w szoku, jeśli szermierka na pięści między oboma zawodnikami będzie odrobinę przypominała pojedynek Gilberta Melendeza z Diego Sanchezem – nie przewiduję co prawda, aby Stephens pudłował tak często jak Sanchez, a Melendez był aż tak skuteczny jak w tamtym pamiętnym boju, ale pewne podobieństwa stylistyczne narzucają się samoistnie. Melendez potrafi boksować, Stephens preferuje urywanie głów.
Nie spodziewam się, aby zapasy odegrały kluczową rolę w tym starciu. Obaj zawodnicy dysponują solidną defensywą przed obaleniami, a ich zapaśnicza ofensywa do elitarnych nie należy. Najprawdopodobniej zatem walka toczona będzie na nogach.
Niby Melendez ostatnie zwycięstwo odniósł prawie cztery lata temu, przegrywając trzy kolejne starcia, ale… jego forma w konfrontacji z Edsonem Barbozą – a więc po powrocie z zawieszenia za doping – nie była najgorsza. Owszem, dał się okrutnie okopać, ale niemal do końca walki próbował atakować, nie złamał się. Dodatkowo, od strony kondycyjnej wyglądał znacznie lepiej niż w poprzednim pojedynku, czyli porażce z Eddiem Alvarezem. Inna rzecz, że jego kondycja w 145 funtach to jednak spora niewiadoma…
Tym niemniej, w starciu zawodnika z inklinacjami barowymi – a takowym jest Stephens – z rywalem, który sam ma doświadczenie w tego rodzaju walkach, a jednocześnie jest lepiej poukładany technicznie delikatnie faworyzuję tego ostatniego. Może zainkasuje jakąś bombę lub dwie, ale przetrwa trudne chwile, a na pełnym dystansie będzie trafiał częściej, unikając coraz bardziej desperackich ataków Stephensa.
Zwycięzca: Gilbert Melendez przez decyzję
205 lbs: Ilir Latifi (12-5) vs. Tyson Pedro (6-0)
Kursy bukmacherskie: Ilir Latifi vs. Tyson Pedro 2.20 – 1.71
Bartłomiej Stachura: Tyson Pedro to nadal jedna wielka zagadka. W swojej karierze w UFC pokonał jak dotychczas dwóch zawodników – Khalila Rountree po ogromnych problemach na początku, oraz Paula Craiga, który reprezentuje niższe stany średnie – i to w porywach! Australijczyk specjalizuje się przede wszystkim w walce w klinczu oraz w parterze, gdzie rozstrzygnął niemal wszystkie pojedynki w karierze.
Od kilku miesięcy trenuje w Jackson-Wink na dużej wysokości, co może okazać się kluczowe dla losów jego walki z Ilirem Latifim. Pedro bowiem w dotychczasowych sześciu walkach zawodowych ani razu nie zobaczył drugiej rundy. Jego kondycja to bodaj największa niewiadoma w tym pojedynku. Już bowiem po trzech minutach walki z Craigiem wydawał się mocno zmęczony, oddychając szeroko otwartymi ustami. W tym właśnie kontekście treningi na dużej wysokości w Albuquerque mogą okazać się dla niego zbawienne, powiększając jego bak z paliwem.
Australijczyk ma dopiero 25 lat, więc nadal z walki na walkę może dokonywać dużego progresu, ale Latifi będzie stanowił dla niego zdecydowanie największe sportowe wyzwanie. Potyczka z albańskim Szwedem będzie tym trudniejsza, że Latifi to bardzo sprawny zapaśnik, którego jeszcze nikt w UFC nie zdołał położyć na plecach, a doskonały wrestler w osobie Ryana Badera po zwycięskiej walce z Ilirem przyznał, że spróbował jednego tylko – nieudanego – obalenia, bo opór ze strony rywala był tak ogromny, że nie widział sensu w podejmowaniu kolejnych prób zapaśniczych. Nie wróży to dobrze Pedro, który sam nie jest wybornym zapaśnikiem, a i od strony siłowej będzie prawdopodobnie ustępował Latifiemu.
Najprawdopodobniej zatem to Sledgehammer decydował będzie o tym, gdzie toczony będzie pojedynek. Biorąc zaś pod uwagę mocno niepoukładaną jeszcze stójkę Australijczyka, w najmniejszym stopniu nie zdziwi mnie, jeśli to ustępujący mu gabarytami Szwed rozdawał będzie karty w tej płaszczyźnie – szczególnie, że ostatnie miesiące spędził w Tajlandii, tam szlifując stójkę. Będzie musiał co prawda uważać na kontry na niskie kopnięcia, w których lubuje się Australijczyk, ale jego przewagi szybkościowa i zapaśnicza powinny mocno pomóc mu w szermierce na pięści i kopnięcia.
Ciekawie zapowiada się klincz, gdzie Pedro potrafi atakować kolanami i łokciami – ale w konfrontacji z tak solidnym zapaśnikiem podejmowanie takowych prób, szczególnie tych kolanowych, może przypłacić wylądowaniem na plecach.
Kluczowym elementem walki może jednak okazać się kondycja – a tutaj mimo wszystko widzę przewagę po stronie Latifiego, który jest przyzwyczajony do dłuższych bojów i potrafi umiejętnie rozkładać swoje również przecież niego ograniczone zasoby kondycyjne, aby i w trzeciej rundzie nadal mieć siły na wyprowadzanie ataków i obalenia.
Podsumowując, nie wykluczam triumfu Pedro, bo – jak wspominałem – to młody zawodnik, który trenując w dobrym klubie, może notować szybki progres, ale przewaga zapaśnicza i kondycyjna Latifiego oraz jego doświadczenie okażą się decydujące.
Zwycięzca: Ilir Latifi przez decyzję
125 lbs: Henry Cejudo (10-2) vs. Wilson Reis (22-7)
Kursy bukmacherskie: Henry Cejudo vs. Wilson Reis 1.30 – 3.78
Bartłomiej Stachura: Swoich szans Wilson Reis zmuszony będzie szukać w parterze, ale problem w tym, że mierzy się z być może najlepszym zapaśnikiem w kategorii muszej. Przewrócenie Cejudo będzie dla Brazylijczyka piekielnie trudnym zadaniem i mam poważne wątpliwości, czy zdoła choć raz przenieść walkę do parteru. W stójce natomiast trudno nie faworyzować Amerykanina, którego kombinacje bokserskie powinny wystarczyć na lichego w defensywie kickbokserskiej Reisa. Nie zdziwię się też, jeśli to Amerykanin zdecyduje się raz na jakiś czas przenieść walkę do parteru – z góry nie da sobie zrobić krzywdy, a być może zdoła zdzielić rywala kilkoma uderzeniami. Od strony wydolnościowej i siłowej przewaga również należeć powinna do Cejudo, który ostatecznie albo pewnie wypunktuje Brazylijczyka, albo skończy go uderzeniami w trzeciej rundzie.
Zwycięzca: Henry Cejudo przez decyzję
170 lbs: Rafael dos Anjos (26-9) vs. Neil Magny (19-5)
Kursy bukmacherskie: Rafael dos Anjos vs. Neil Magny 1.61 – 2.45
Bartłomiej Stachura: Brazylijsko-amerykańskie starcie zapowiada się bardzo interesująco od strony stylistycznej, bo obaj zawodnicy prezentują zupełnie inną filozofię walki w oktagonie. Dos Anjos jest agresywnym zawodnikiem, który uwielbia trzymać swoich rywali na siatce, męczyć ich w klinczu, obalać i terroryzować z góry, podczas gdy Magny to typ fightera, który stara się maksymalnie wykorzystać swoje rewelacyjny warunki fizyczne, ostrzeliwując rywali z bezpiecznego dystansu, a jednocześnie będąc niezwykle lotnym na nogach.
Magny zatem zrobi wszystko, aby utrzymać dos Anjosa na końcach swoich pięści, rzadziej – kopnięć. Jego gabaryty mogą też pomagać mu w klinczerskiej walce na chwyty, gdzie aby zapiąć klamrę i skontrolować rywala, prawdopodobnie wystarczy mu podchwyt z jednej tylko strony. Dlatego też nie sądzę, aby kolana z klinczu, w jakich lubuje się Brazylijczyk, odegrały większą rolę w tym pojedynku.
Z drugiej zaś strony, niski wzrost RDA jak najbardziej może pomóc mu w zejściach do nóg Amerykanina. Całkiem nieźle w tym elemencie zaprezentował się w konfrontacji z Tarekiem Saffiedinem, który przecież pod względem obrony przed obaleniami stoi na bardzo wysokim poziomie – czego nie można powiedzieć o Magnym, którego przewracał niemal każdy rywal, z jakim się mierzył, a będący kompletnie bez formy Johny Hendricks czynił to niemal od niechcenia. Z góry natomiast Brazylijczyk powinien mieć przewagę, choć raczej nie na tyle dużą, by ubić bądź poddać rywala – Amerykanin jest bowiem aktywny z pleców, albo atakując łokciami, albo od razu szukając powrotu na górę, rzadziej poddania.
Pojedynek rozpocznie się jednak na nogach, gdzie ogromnym atutem Magny’ego będzie długi lewy prosty. Już Saffiedine w ostatniej potyczce notował sporo sukcesów w opędzaniu się jabem od napierającego Brazylijczyka i Magny ma wszelkie narzędzia, by i w tym obszarze dobrze sobie radzić – szczególnie, że dysponuje doskonałą kondycją i prawdopodobnie nie zmęczy się tak szybko jak Belg.
W żadnej jednak mierze nie znaczy to, że Brazylijczyk będzie bezradny w wymianach kickbokserskich. Nic z tych rzeczy! Szczególnie bowiem trzy narzędzia, jakimi dysponuje, mogą okrutnie utrudnić życie Magny’emu. Chodzi mianowicie o soczyste okrężne kopnięcia na korpus z odwrotnej pozycji, haki na korpus pod siatką oraz atomowe lowkingi, którymi uwielbia atakować RDA. Amerykanin, jako zawodnik bardzo wysoki, ma mocno odsłonięty korpus, co oznacza, że wspomniane kopnięcia i haki mogą sprawić mu masę problemów. Jeśli zaś chodzi o lowkingi, to dos Anjos nie jest może kopaczem na miarę Lorenza Larkina – ale nie jest też daleko w tyle. Niskie kopnięcia mogą okazać się kluczem do jego zwycięstwa, mocno zwalniając chyżego na nogach Magny’ego.
Warto wspomnieć również, że Magny wraca po prawie 9-miesięcznej przerwie – najdłuższej w swojej dotychczasowej karierze. Wszystko z powodu urazów, z jakimi się zmagał. Może się to odbić na jego dyspozycji.
Ostatecznie minimalnie skłaniam się w stronę byłego mistrza kategorii lekkiej. Jego presja, agresja, ataki na nogi i korpus, fragmenty klinczu oraz parteru pozwolą mu wygrać dwie pierwsze rundy. W trzeciej prawdopodobnie stery pojedynku przejmie Magny z uwagi na swoją doskonałą kondycję, ale najzwyczajniej w świecie zabraknie mu czasu na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę.
Zwycięzca: Rafael dos Anjos przez decyzję
135 lbs: Amanda Nunes (14-4) vs. Valentina Shevchenko (14-2)
Kursy bukmacherskie: Amanda Nunes vs. Valentina Shevchenko 2.10 – 1.77
Bartłomiej Stachura: Nie będę wymyślał koła na nowo. Krótkiej analizie powyższe starcie poddałem już przy okazji gali UFC 213, gdzie obie zawodniczki miały się zmierzyć w rewanżu, więc pozwólcie, że powtórzę – bo zdania w temacie nie zmieniłem.
Nie miałem okazji, aby zobaczyć poprawioną kondycję Amandy Nunes, która zawsze miała w tym obszarze problemy – dwa kolejne starcia wygrała bowiem ekspresowo w pierwszej rundzie. Natomiast w trzeciej odsłonie pierwszej walki z Shevchenko była bezbronna i wyczerpana do granic możliwości. Jeśli więc pochodząca z Kirgistanu pretendentka zdoła przetrwać pierwszą rundę – w której na pewno Brazylijka będzie najbardziej niebezpieczna – przejmie stery pojedynku w swoje ręce od drugiej, najpóźniej trzeciej rundy, ostatecznie albo kończąc Nunes, albo ją wypunktowując. Biorąc pod uwagę umiejętności kickbokserskie Shevchenko, stawiam na to, że nie da się ubić na początku i strąci Brazylijkę z tronu.
Zwycięzca: Valentina Shevchenko przez (T)KO
PODSUMOWANIE
Walka | Bartek S. |
---|---|
Nunes - Shevchenko 2.10 - 1.77 | Shevchenko |
Magny - RDA 2.40 - 1.63 | RDA |
Cejudo - Reis 1.29 - 3.80 | Cejudo |
Latifi - Pedro 2.20 - 1.71 | Latifi |
Melendez - Stephens 1.87 - 1.95 | Melendez |
McMann - Vieira 1.37 - 3.30 | McMann |
Smith - Moras 1.38 - 3.20 | Smith |
Tucker - Glenn 1.33 - 3.50 | Tucker |
White - Clarke 1.48 - 2.75 | White |
Bhullar - Henrique 1.50 - 2.70 | Henrique |
Martins - Johnson 1.21 - 4.85 | Martins |
Ostatnia gala | 10-2 |
Łącznie | 967-527 |
Poprawne | 64,72 % |