UFC

Trener kusi powrotem Carlosa Condita

Przebywający od wielu miesięcy na medialnym marginesie Carlos Condit powoli zaczyna o sobie przypominać – a to za sprawą swojego trenera stójki.

Były tymczasowy mistrz kategorii półśredniej i postać w wielu kręgach już bez mała kultowa, Carlos Condit nie był widziany w oktagonie od sierpnia 2016 roku, gdy szybko odklepał duszenie Demianowi Mai.

Jak zdradził po tamtej walce jego menadżer Malki Kawa, Urodzony Zabójca zawiesił wówczas swoją sportową karierę w obawie o obrażenia mózgu. Jedno z uderzeń Mai w parterze – nieszczególnie mocne – miał bowiem bardzo odczuć, co dało mu po walce wiele do myślenia.

Nadal są pewne aspekty MMA, które ciągle mnie pasjonują. Uwielbiam przygotowania, trenowałem naprawdę ciężko podczas tego obozu.

mówił wówczas 33-letni Amerykanin.

Mam za sobą ciężką karierę z wieloma walkami, w których doznałem wiele obrażeń. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy nadal mogę przyjmować uderzenie.

Kilka tygodni temu Condit trafił co prawda na czołówki, ale z pozasportowych powodów – zainwestował bowiem w sieć kawiarni.

Wczoraj natomiast jego wieloletni trener z Albuquerque Brandon Gibson opublikował wymowne zdjęcie, które sugeruje, że Carlos powrócił do treningów.

Na tę chwilę nie wiadomo jednak nic o dalszych sportowych planach Condita. Wiadomo, że już po porażce w walce z o złoto z Robbiem Lawlerem po głowie chodziła mu emerytura. Zapowiadał wówczas, że do oktagonu może powrócić tylko na okoliczność starcia o pas lub jakiejś dużej walki, wspominając osoby Georgesa Saint-Pierre’a i Nicka Diaza. Ostatecznie jednak zmierzył się ze wspomnianym Demianem Maią, ponosząc sromotną klęskę.

Condit jest obecnie sklasyfikowany na 5. miejscu w rankingu kategorii półśredniej. Wśród zawodników z czołowej dziesiątki bez zaplanowanych walk pozostają obecnie Tyron Woodley, Robbie Lawler, Donald Cerrone i Santiago Ponzinibbio. O ile walki z Woodley’em i Cerrone (klubowy partner) można śmiało wykluczyć, to rewanż z Lawlerem lub konfrontacja z garnącym się do walki z Conditem Ponzinibbio jak najbardziej wchodzą w grę. Podobnie jak ewentualna potyczka z Nickiem Diazem, choć akurat ten ma jeszcze formalne sprawy do rozwiązania, a i sam do powrotu się nie garnie.

*****

Jon Jones przeszedł kontrolę antydopingową po walce z Danielem Cormierem

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button