UFC

Justin Gaethje zdradza plan na wciągnięcie Conora McGregora do walki

Justin Gaethje opowiada o grudniowej konfrontacji z Eddiem Alvarezem oraz planie na doprowadzenie do walki z Conorem McGregorem.

Przygodę z UFC rozpoczął z nieprawdopodobnym przytupem – a w zasadzie: grzmotem – po prawdziwej wojnie na wyniszczenie ubijając Michaela Johnsona.

W swojej drugiej walce w oktagonie skrzyżuje rękawice z byłym mistrzem kategorii lekkiej UFC i Bellatora Eddiem Alvarezem, a do starcia dojdzie 1 grudnia podczas gali TUF 26 Finale, która zwieńczy jego trenerską rywalizację z filadelfijczykiem.

Nie znaczy to jednak, że Justin Gaethje – bo o nim oczywiście mowa – nie wybiega swoimi planami i aspiracjami dalej. Niepokonany 28-latek ma bowiem jasno sprecyzowane cele.

Gdy McGregor wróci, wybierze sobie do walki, kogo będzie chciał.

– powiedział Gaethje podczas spotkania z mediami (za MMAFighting.com).

Jako zawodnik lubiący rywalizację, a tak go postrzegam, będzie chciał najbardziej niebezpiecznego gościa. Gdy szybko skończę Eddiego Alvareza, tym gościem będę ja.

Na papierze i w telewizji to ja jestem najniebezpieczniejszym i najbardziej brutalnym gościem w tej dywizji. Najłatwiejszym do trafienia. A więc prawdopodobnie właśnie kogoś takiego będzie chciał. Gdy szybko ubiję Eddiego Alvareza, taki będzie mój cel – zdobyć tę walkę.

Za nieco ponad miesiąc o tymczasowy pas kategorii lekkiej powalczą Tony Ferguson i Kevin Lee. Zwycięzca z całą pewnością będzie posiadał sportowe „papiery” na walkę z Conorem McGregorem, ale sam Irlandczyk nie ukrywa, że jego celem pozostaje – pomijany w rozważaniach Gaethje – Nate Diaz.

McGregor musi wrócić, ale nie będzie chciał się bić z Tonym Fergusonem czy Kevinem Lee.

– powiedział były mistrz WSoF.

Biorąc pod uwagę, jakim jestem szaleńcem, Eddie Alvarez i Conor wywołują we mnie zdenerwowanie i powodują gorszy sen. Gdy myślę o Tonym Fergusonie czy Kevinie Lee, jest zupełnie inaczej. Nie mówię, że nie mogą mnie pokonać albo że by mnie nie pokonali. Po prostu mnie nie ekscytują. Wolałbym kogoś, kto to robi. To byłby Khabib albo Conor. Z wielką chęcią mógłbym walczyć w Irlandii.

(Conor) ma wyjebane na swój pas mistrzowski – i w porządku. Mam to gdzieś. Nie wiem… Kocha go. Kocha go i jest obłąkany na punkcie tego sportu tak samo jak ja. To będzie mu więc pasowało, choć oczywiście musi mieć sowitą wypłatę, bo to biznesmen. Mądry biznesmen. Nie sądzę, by Ferguson lub Lee dali mu to.

*****

Trener Nate’a Diaza: „Dają McGregorowi więcej, co jest nieuczciwe”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button