UFC

Zirytowany Stipe Miocic odpowiada na komentarze Jona Jonesa

Mistrz kategorii ciężkiej Stipe Miocic odpowiada na słowa Jona Jonesa, który po gali UFC 214 wyjaśniał, dlaczego nie jest zainteresowany wspólną walką.

Dopytany po ubiciu Daniela Cormiera podczas gali UFC 214, dlaczego rzucił wyzwanie Brockowi Lesnarowi a nie mistrzowi kategorii ciężkiej Stipemu Miocicowi, nowy-stary champion 205 funtów Jon Jones poddał w wątpliwość marketingową siłę i znaczenie zawodnika z Cleveland.

Uważam, że skoro miałbym już przejść do kategorii ciężkiej, to powinno to być z gościem, który moim zdaniem i zdaniem moich trenerów ma dla mnie sens.

powiedział wówczas Jones podczas konferencji prasowej.

Stipe wygląda teraz niesamowicie. I wierzę, że jeśli zestawisz niebywale utalentowanego dużego gościa z niebywale utalentowanym małym gościem, wiele kart przemawia za tym pierwszym. Nie lękam się nikogo, ale mam swoje powody. Uważam, że Stipe nie jest szczególnie znany szerszej publice. Moim zdaniem nie byłaby to prawdziwa super-walka.

Myślę, że wielu fanów MMA byłoby absolutnie zachwyconych taką walką, ale szersza publika nie byłaby zainteresowana. Większość ludzi tak naprawdę go nie zna – z całym dla niego szacunkiem. Jeśli już mam się poświęcać i być mniejszym gościem, uważam, że stylistycznie Brock ma dla mnie więcej sensu – no i wypłata byłaby niesamowita. Wpływ, jaki miałoby to na nasz sport, również byłby niesamowity. O wiele większy wpływ.

Swoim zwyczajem niebędący mistrzem medialnych rozgrywek Miocic zachowywał dotychczas w temacie taktowne milczenie, ale zapytany w końcu przez ekipę FloCombat.com o powyższe słowa Jonesa, stwierdził:

Mogę się bić z każdym. Jeśli UFC chce, żebym się bił z Jonem, będę się z nim bił. Teraz interesuje mnie tylko o to, aby pobić rekord (obron pasa), wygrywać i zatrzymać pas na długi czas. I myślę, że się liczę. Nie wiem, o czym on mówi. Nie mam tylu fanów co on w mediach społecznościowych, ale jestem pewien, że się liczę.

Nie przez przypadek jestem najgroźniejszym gościem na tej planecie. On może to widzieć, jak chce, nie dbam o to. Koniec końców – liczę się.

Co ciekawe, Jones grał w otwarte karty, w nieszczególnie zawoalowany sposób przyznając, że kwestie stylistyczne również mają dla niego znaczenie – a walka z Lesnarem byłaby „do wygrania”, bo ten nie posiada szczególnie rozbudowanej oktagonowej gry. I z takim twierdzeniem Miocic polemizować nie zamierza.

Jasne, zdecydowanie jestem na 100% większym zagrożeniem niż Brock Lesnar. To nie podlega dyskusji.

– powiedział.

Czuję, że to byłoby dla mnie dobre stylistyczne zestawienie. Każdy rywal jest dla mnie dobrym zestawieniem. Mój styl jest okropnie trudny, żeby sobie z nim poradzić, a zawsze wychodzę do walki przygotowany. Mam najlepszych trenerów i sparingpartnerów na świecie, więc bez znaczenia, z kim walczę – wychodzę jako zwycięzca.

To byłaby wielka walka. Nie rozumiem, dlaczego miałbyś uważać, że to nie będzie wielka walka. Najlepszy zawodnik P4P na świecie kontra 4. zawodnik P4P. Obaj jesteśmy mistrzami i jest to walka, którą ludzie chcą obejrzeć. Ale skoro się nie liczę, no to zobaczymy…

Ostatnio Miocic wznowił kampanię medialną na rzecz walki z Anthonym Joshuą, a trzy tygodnie temu pojawiły się też doniesienia o jego walce z Cainem Velasquezem podczas październikowej gali UFC 216. Amerykanin nie zamyka się jednak na żadne opcje.

Mogę się bić z każdym. Jeśli UFC chce mojej walki z Jonem Jonesem, będę bił się z Jonem Jonesem. Jeśli chcą, żebym bił się z Cainem Velasquezem, będę bił się z Cainem Velasquezem. Jeśli chcą, żebym bił się z Anthonym Joshuą, będę bił się z Anthonym Joshuą. Nie dbam o to.

– podsumował mający na koncie już dwie obrony złota Miocic.

Jestem zawodowcem. Wojownikiem. Nie rzucam ludziom wyzwań. Kogokolwiek mi dacie, z tym będę walczył. Nie dbam o to.

*****

Jon Jones o trylogii z Danielem Cormierem: „To bardzo prawdopodobne”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button