Anthony Pettis: „To nie był mój najlepszy występ, ale rywalem był Jim Miller”
Anthony Pettis podsumowuje zwycięstwo z Jimem Millerem podczas UFC 213 i opowiada o swoich dalszych planach.
Podczas sobotniej gali UFC 213 były mistrz kategorii lekkiej Anthony Pettis odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w 155 funtach od grudnia 2014 roku, gdy po raz pierwszy obronił złoto, poddając Gilberta Melendeza. Jego ofiarą w Las Vegas padł Jim Milelr, którego pewnie wypunktował.
Wszystko rozbijało się o kwestie mentalne.
– powiedział Pettis w rozmowie z dziennikarzami po walce.
Zadawałem sobie pytania: „Co robię nie tak?”. Ale po prostu utknąłem. Uczucie zwycięstwa jest niesamowite. Powrót do kategorii lekkiej, bezproblemowe ścinanie wagi. Nie musiałem się już zarzynać. Mogłem trenować przez cały obóz. To po prostu dobre uczucie.
Dwie poprzednie walki Pettis stoczył w kategorii piórkowej, ale swojej przygody ze 145 funtami nie będzie miło wspominał. W debiucie co prawda poddał Charlesa Oliveirę, ale w starciu o tymczasowy pas z Maxem Holloway’em nie tylko nie był w stanie zmieścić się w wymaganym limicie wagowym, ale też doznał pierwszej w karierze porażki przed czasem.
Najważniejszą rzeczą teraz był brak presji.
– przyznał 30-latek.
Nie biłem się o pas czy możliwy pas. Biłem się po prostu dla przyjemności, robiąc to, co robię najlepiej. To nie był mój najlepszy występ, ale to był Jim Miller – trafiłem go kilkoma bombami, ale utrzymał się na nogach. Szacunek więc dla Jima.
Pettis przyznał, że zawsze marzył o pasach mistrzowskich w dwóch kategoriach wagowych, ale to już historia. Zdaje sobie sprawę, że rywalizacja w 145 jest dla niego praktycznie niemożliwa – młodszy już bowiem nie będzie – wobec czego skupia się tylko na kategorii lekkiej.
Zapytany o najbliższe plany oraz rywali, z którymi chciałby pójść w tany, stwierdził:
Nie dbam o rankingi. Gość, który jest pierwszy, nie zawsze dostaje titleshota. Muszę być popularny, muszę dawać takie walki jak ta, muszę dawać fanom takie walki, jakie chcą oglądać.
*****