Robert Whittaker: „Myślę, że Michael również mnie szanuje”
Nowy tymczasowy mistrz kategorii średniej Robert Whittaker podsumowuje wiktorię z Yoelem Romero na UFC 213, opowiadając też o potencjalnym starciu z Michaelem Bispongiem.
Już jednym z pierwszych kopnięć Yoel Romero pogruchotał kolano Robertowi Whittakerowi w walce wieczoru gali UFC 213 w Las Vegas. Sytuacja Australijczyka stała się bez mała dramatyczna, ale pomimo urazu oraz przegrania dwóch pierwszych rund od trzeciej przejął on stery pojedynku w swoje ręce, ostatecznie wypunktowując rywala jednogłośną decyzją sędziowską i tym samym zdobywając tymczasowy pas mistrzowski kategorii średniej.
Robert Whittaker tymczasowym mistrzem, wypunktował Yoela Romero
Podczas konferencji prasowej po gali Australijczyk przyznał, że doskwierał mu w trakcie obozu przygotowawczego uraz kolana, ale nie był w stanie ocenić, kiedy został on ostatecznie zaleczony.
Wychodząc do walki, mogłem mieć już całkowicie zdrowe kolano, ale nadepnął na nie i już zdrowe nie było.
– powiedział Whittaker.
Jeśli więc było zdrowe, to potem już nie było.
W pierwszych dwóch rundach trudno było to zignorować, bo sprawa była świeża. Kontuzja była świeża i bolała. Gdy w czasie walki masz w żyłach adrenalinę, a pomimo tego coś cię boli, wiesz, że masz kontuzję.
Ale mój narożnik… Powtarzałem już setki razy, że mam najlepszy zespół na świecie. Dali mi precyzyjne odpowiedzi. Podtrzymali we mnie spokój, koncentrację i opanowanie, których potrzebowałem. I wykorzystałem to, przezwyciężając problemy w tej walce.
Zasiadający na tronie kategorii średniej Michael Bisping, który wymigał… oczywiście: nie wymigał się z walki z Yoelem Romero, bo nie jest żadną tajemnicą, że Hrabia żadnego wyzwania się nie lęka; otóż, tenże Brytyjczyk stwierdził, że tymczasowy pas, którego posiadaczem stał się Whittaker, nie ma żadnego znaczenia.
Australijczyk podchodzi jednak do tematu zupełnie inaczej.
Musiałem stoczyć 5-rundową wojnę z Yoelem Romero. Jeśli przez pięć rund toczysz wojnę z Yoelem Romero, z automatu zasługujesz na medal. Ten gość jest bowiem absolutnie jednym z najniebezpieczniejszych ludzi na tej planecie. Nikt nie chciał z nim walczyć – i to nie był przypadek.
– powiedział Whittaker.
Ciężko więc pracowałem na ten kawałek lśniącego metalu. I to jest pewien symbol: symbol tego, że jestem teraz pretendentem numer jeden, podczas gdy aktualny mistrz nie może walczyć. Zajmuję teraz jego miejsce. Biorę na siebie łowców głów. Tych zabójców. I biorę odpowiedzialność za bycie mistrzem.
Zaraz po zakończeniu walki w oktagonie pojawił się wspomniany Bisping, który po ogłoszeniu werdyktu spróbował stworzyć bazę promocyjną pod ewentualne starcie z Whittakerem, zapraszając go w średnio wyszukanych słowach do walki.
Australijczyk nie z tych jednak, którzy wdawaliby się w jakiekolwiek medialne połajanki.
Nie zauważyłem żadnej złej aury u Michaela. Nie zrobił nic szalonego. Myślę, że również mnie szanuje.
– ocenił młodzian.
Jest, jaki jest. Robi, co ma robić. A ja po prostu będę sobą.
Wyjdę do tej walki z takim samym szacunkiem, jaki mam do każdego rywala. I będę w tej walce sobą. W kontaktach z mediami też będę sobą. Poza walką będę sobą. Będę sobą i jeśli chce, może zbudować coś na tym.
Stukniemy się rękawicami. To przeznaczenie. Musimy się teraz bić. I gdy do tego dojdzie, litości nie będzie.
Nadal co prawda o walkę z Michaelem Bispingiem zabiega Georges Saint-Pierre, a i Brytyjczyk nie ukrywa, że dla niego numerem jeden pozostaje konfrontacja z Kanadyjczykiem, ale Whittaker jest dobrej myśli.
Będziemy się bić. Co robi Bisping, z kim walczy – to jego sprawa. Ja podchodzę do każdej walki indywidualnie. Myślę o sobie.
*****
Yoel Romero komentuje potarganie kubańskiej flagi przez Michaela Bispinga – video