Siostra potwierdza śmierć Tima Hague
Cudu niestety nie było – Tim Hague, który od dwóch dni przebywał w śpiączce, zmarł w szpitalu w Edmonton.
Kanadyjski zawodnik wagi ciężkiej Tim Hague, który po piątkowej walce bokserskiej przegranej przez nokaut znalazł się w szpitalu w Edmonton w stanie krytycznym, zmarł, co potwierdziła jego siostra za pośrednictwem Facebooka.
Z ogromnym smutkiem i żalem muszę donieść, że dziś Tim odszedł. Był otoczony przez rodzinę, słuchając swoich ulubionych utworów. Będzie nam go niezwykle brakować.
34-letni zawodnik zmarł w następstwie ciężkiego nokautu, o którym pisaliśmy wczoraj.
Hague rozpoczął karierę w 2006 roku, zwyciężając dziewięć z pierwszych dziesięciu walk i w ten sposób torując sobie drogę do UFC. Tam stoczył łącznie pięć walk, zwycięstwo odnosząc jednak tylko w debiucie przeciwko Patowi Barry’emu.
Po rozstaniu z amerykańskim gigantem w 2011 roku bił się jeszcze 17 razy w formule MMA, zwyciężając 9 pojedynków. Ostatnio nie wiodło mu się najlepiej. Przegrał cztery z ostatnich pięciu potyczek – wszystkie przez (techniczne) nokauty.
Hague był nauczycielem w szkole. Zostawił żonę i syna.
*****