Marcin Tybura: „Lekko nie było, ale mamy to!”
Marcin Tybura zabiera głos po cennym zwycięstwie z Andreiem Arlovskim podczas singapurskiej gali UFC Fight Night 111.
Wydawało się, że już w pierwszej rundzie Marcin Tybura rozstrzygnie na swoją korzyść starcie z Andreiem Arlovskim w co-main evencie gali UFC Fight Night 111 w Singapurze – uniejowianin zdobył bowiem dosiad, zasypując byłego mistrza gradem ciosów z góry. Białorusin zdołał jednak przetrwać i ostatecznie o wyniku walki decydowali sędziowie, którzy jednak nie mieli wątpliwości wskazując na reprezentanta warszawskiego S4 Fight Club.
Bardzo go szanuję. Nie chciałem mówić o tym przed walką, bo był moim rywalem, ale jest jednym z moich największych idoli w sporcie, więc cieszę się, że wygrałem.
– powiedział w wywiadzie z Danem Hardym po walce Tybura.
Mogłem skończyć go w pierwszej rundzie, gdy miałem go na dole. Włożyłem w to wiele sił, więc druga runda nie była najlepsza, ale w trzeciej wróciłem.
Zapytany, czy Arlovski zaskoczył go, w końcówce pierwszej rundy – w której zainkasował mnóstwo uderzeń – wstając i rozpuszczając ręce w szalonym ataku, Tyubra odparł:
Wiem, że ma wielkie serce do walki, więc nie zaskoczyło mnie to tak bardzo.
Polak, dla którego jest to trzecie z rzędu zwycięstwo, nie pojawił się na konferencji prasowej po gali, będąc zmuszonym, aby udać się do szpitala. Jak się jednak okazało, nie doznał żadnych poważnych kontuzji.
już po badaniach, na szczęście naruszone żebra i mostek w pierwszej rundzie są całe. serdeczne podziękowania za wsparcie i doping! Podziękowania dla Sponsorów, Trenerów i wszystkie osoby zaangażowane w przygotowania!
Na koniec Tybura zabrał też głos na Twitterze.
Dziękuję wszystkim za wsparcie i gratulacje. Lekko nie było, ale mamy to!
— Marcin Tybura (@MarcinTybura) June 17, 2017
Dziękuję wszystkim za wsparcie i gratulacje. Lekko nie było, ale mamy to!
*****